– Co ci powiedział portier?
– Że wzięła taksówkę. Ale nie dosłyszał, dokąd kazała się zawieźć. Niech to diabli! Ruszył w stronę wind, omijając Rimilona.
No, dobrze. Zachowaj zimną krew. Zastanów się.
Dlaczego nie zaczekała na niego?
Kate!
Do diabła, nie mieszaj do tego uczuć, myśl trzeźwo, w przeciwnym razie nie zdołasz jej pomóc.
Najpierw trzeba ją odnaleźć.
To żaden problem. Wystarczy wpaść na trop Ishmaru.
Blount wie, gdzie można znaleźć Ishmaru. Pozostało jeszcze trochę czasu. Blount wspomniał, że Ishmaru zarezerwował samolot po śmierci Migellina.
Chyba że zmienił zdanie i wrócił do Waszyngtonu.
Wolał nawet nie myśleć o takiej ewentualności. Musi przyjąć, że ma czas i że Kate leci teraz gdzieś na spotkanie z Ishmaru.
Tak więc należy obecnie uzupełnić nieco dotychczasową taktykę działania: niech bąk wiruje nadal, a zanim się zatrzyma, on musi wykryć, gdzie Kate ma się spotkać z Ishmaru.
Rozcięta warga piekła jak diabli.
Blount z nachmurzoną miną spoglądał na swoje odbicie w lustrze. Warga nie tylko piekła, była także opuchnięta. Pieprzony Ogden! Niech go diabli!
Do diabła też z Sethem Drakinem. Ale jego los jest już przesądzony. Kiedy tylko klinika powstanie i zacznie funkcjonować, ten sukinsyn zginie. To się da załatwić przez ojca. Tak trzeba. Piękne za nadobne. Wet za wet.
Włożył do podręcznej torby płyn po goleniu, dezodorant i szczotkę do zębów. Reszta bagażu była już spakowana. Zaraz wezwie taksówkę i wyniesie się stąd. Nie miał zamiaru tkwić tu dłużej, czekając na Drakina. Żałował tylko, że pośpiech nie pozwoli mu pchnąć tego dupka w łapy Ogdena.
Ogden zdążył się już na pewno ubzdryngolić. Idąc po swoje rzeczy do biura, Blount ujrzał przedtem służącego, który wnosił do biblioteki butelkę wódki. Wykorzystał też sposobną chwilę, aby wepchnąć do swojej walizki kilka dokumentów, stawiających Ogdena w dość niekorzystnym świetle. Nie było to nic szczególnie szokującego; tego typu materiały spoczywały bezpiecznie w prywatnym sejfie szefa. Ale znajdą się gazety, które zainteresują informacje o transakcji dotyczącej terenów pod budowę fabryki w Indiach. To by było…
– Czyżbym się spóźnił, Blount?
Znieruchomiał zaskoczony, a kiedy odwrócił głowę, ujrzał Drakina stojącego w drzwiach do łazienki.
– Jak pan się tu dostał?
– Nie przez drzwi frontowe. To by się mogło okazać błędem. Wdrapałem się na drzewo pod oknem i przeskoczyłem na balkon.
– Narażał się pan na mnóstwo kłopotów.
Seth uśmiechnął się.
– Raczej nie. Czy w informacjach zdobytych na mój temat znalazł pan wzmiankę o tym, że swego czasu byłem włamywaczem?
– Nie. – Ale w tym czarnym swetrze, dżinsach i tenisówkach wygląda rzeczywiście na włamywacza, pomyślał Blount.
– A więc to oczywiście nie jest prawdą. Bo przecież wie pan o mnie wszystko, czyż nie, Blount?
– Wiem tyle, ile trzeba. – Przeszedł obok Setha, kierując się do sypialni. – I nie mam najmniejszego zamiaru wymykać się stąd przez okno. Wyjdziemy normalnie, frontowymi drzwiami. Niech pan weźmie tę walizkę.
– Za chwilę. – Seth oparł się plecami o framugę drzwi. – Będzie pan musiał uzbroić się w cierpliwość. Bo wie pan o czymś, co ma dla mnie olbrzymie znaczenie. Gdzie jest Ishmaru?
– Nie czas na takie rozmowy.
– Ma pan mnóstwo czasu, ile tylko trzeba. Chcę wiedzieć, gdzie jest Ishmaru. Czy tutaj, w Waszyngtonie?
– Powiedziałem już, że nie.
– Telefonował do Kate Denby. Może jednak wrócił?
– Nie sądzę. A zresztą, kogo to obchodzi? Niech zabije tę Denby, skoro ma na to ochotę. Żywa sprawia na pewno więcej kłopotów niż martwa. Przynajmniej moglibyśmy rozwikłać problemy spadkowe.
– Niech zabije tę Denby – powtórzył cicho Seth. – Czy tak pan powiedział?
Blount zesztywniał. Jakiś głos wewnętrzny nakazał mu nagle czujność. Coś było nie w porządku. Nie podobał mu się zwłaszcza wzrok Drakina.
– Czy nie tak samo wypowiedział się pan przedtem na temat Noaha i Migellina?
– Wynoś się pan stąd, Drakin! Skacz pan przez okno albo wyjdź frontowymi drzwiami. Mnie to w ogóle nie obchodzi. – Podszedł do łóżka, na którym leżała otwarta walizka. – Nie zamierzam tu stać i tolerować…
Ramię Setha wystrzeliło gwałtownie i zacisnęło się od tyłu na szyi Blounta.
– Gdzie jest Ishmaru?
Czuł, że zaczyna się dusić, bezskutecznie ciągnął Setha za rękę. Dłonią wyczuł gumę… nie, lateks. Drakin nosił rękawiczki lateksowe, jak jakiś pieprzony lekarz!
– Ishmaru – przypomniał mu Seth.
– Pracuje teraz w szpitalu… Pinebridge.
– Gdzie?
– W pobliżu… Dandridge.
– Dobrze. – Opuścił ręce, uwalniając Blounta, po czym cofnął się o krok. – To wszystko, co chciałem wiedzieć.
Blounta ogarnął gniew.
– Ty popaprańcu! – Rzucił się na niego.
Ale Drakina nie było już tam, gdzie stał jeszcze przed chwilą. Odskoczył na bok, a kiedy obrócił się ponownie do Blounta, trzymał coś w dłoni. Chińską mosiężną figurkę psa ściągniętą ze stolika.
– No, chodź! – skinął na Blounta, jakby zachęcał go do nowego ataku. – Spróbuj jeszcze raz. Jeszcze ten jeden raz i będzie po wszystkim.
Nagły lęk ostudził wojownicze zapędy Blounta. Ten sukinsyn chce mnie zabić, uświadomił sobie zaskoczony. Zamarł w bezruchu. Nie miał ochoty na bezpośredni atak. Jego broń znajdowała się w otwartej torbie leżącej na łóżku. Jeśli już miałby się ruszyć, to wyłącznie po nią. Zmusił się do uśmiechu.
– Po co to wszystko? Trochę mnie poniosło, wiem o tym, ale to jeszcze nie powód do podejmowania pochopnych działań. Liczy się tylko jedno: nasza umowa.
– Doprawdy?
– Spójrzmy na to tak: powiedziałem panu, gdzie jest Ishmaru. W porządku. Teraz możemy zacząć od nowa, w miejscu, gdzie… – Jednym susem znalazł się przy łóżku, sięgnął po broń i uniósł ją, obracając się w stronę Setha.
Nie zdążył jej użyć.
Drakin zamachnął się posążkiem i ze zdumiewającą precyzją ugodził nią Blounta w lewą skroń, zabijając go na miejscu.
Udało się.
Seth wziął z łazienki ręcznik i wytarł starannie posążek. Nosił lateksowe rękawiczki, nie musiał się więc obawiać, że zostawił odciski palców, chciał jednak, aby wyglądało na to, że figurkę wytarł ktoś niemający na sobie takich rękawiczek. Ktoś działający pod wpływem impulsu. Ktoś, kto nie ukartował zabójstwa Blounta z góry, lecz uczynił to przypadkiem.
Następnie rzucił figurkę na podłogę, obok zwłok.
Pośpiesznie przeszukał walizkę.
Jakieś dokumenty Ogdena. Tego się właśnie spodziewał: że Blount nie oprze się pokusie wzięcia drobnego odwetu za to, iż Ogden pobił go niedawno i upokorzył. Ogden z pewnością odkryje niebawem ciało Blounta, a zanim jeszcze powiadomi policję, sam przeszuka walizkę. Seth wyjął z niej dokumenty i wsunął je pod materac. Następnie otworzył drzwi na korytarz i zostawił je lekko uchylone.
Czy nie zapomniał o czymś?
Powiódł wzrokiem po całym pokoju. Nie, to chyba wszystko. Najwyższa pora, aby zniknąć stąd. Jak najszybciej. Musi dotrzeć do Kate. Ruszył przez pokój w stronę balkonu.
Niech Ishmaru zabiję tę Denby.
Akurat!
Pinebridge
Było już po północy, kiedy Kate zaparkowała wynajęty samochód na parkingu szpitalnym i wysiadła.
Nic się tu nie zmieniło, pomyślała, idąc długą alejką wiodącą do szpitala. Światła świeciły łagodnie i zachęcająco, trawniki były jak zawsze zielone i starannie utrzymane.