Nie, jeszcze niezupełnie.
Gdzie jest ojciec?
– Kate!
Zatrzeszczały gałęzie i na polanę wbiegł Seth. Stanął jak wryty, a potem wolnym krokiem podszedł do Kate, klęczącej przy zwłokach Ishmaru.
– Martwy?
– Tak.
Podciągnął ją w górę i zamknął w ramionach.
– A żeby cię! – Głos drżał mu podejrzanie. – Żeby cię! Jednak mnie okłamałaś. O mały włos nie oszalałem, kiedy usłyszałem te strzały.
Przywarła do niego całym ciałem i odetchnęła z ulgą. Teraz już może wesprzeć się na nim. Czerpać z niego.
– Czekał na mnie. Wiedziałam, że go znajdę. – Zamknęła oczy i wyszeptała: – Ale taty nie było przy nim. Myślę, że go zabił.
Seth pokręcił głową, – Spotkałem go, kiedy błąkał się po lesie. Od razu poczułem ten zapach, ale on szedł w inną stronę, coraz dalej stąd.
Omal nie rozpłakała się ze szczęścia.
– Gdzie teraz jest?
– Zostawiłem go na drodze samego, kiedy usłyszałem te strzały.
– Musimy tam pójść.
– Za chwilę. – Objął ją mocniej. – Potrzebowałem tego. – Po chwili uwolnił ją z objęć i zanurzył się z powrotem w gęstwinie zieleni.
Poruszał się tak szybko, że została w tyle.
Kiedy go wreszcie dogoniła, Seth stał na drodze, trzymając jej ojca na rękach. Przeszył ją lęk.
– Jest ranny?
– Nie, wszystko w porządku. Ale chodził boso i obtarł sobie stopy. Poniosę go lepiej.
– Nie będzie ci za ciężko?
– Skądże znowu, jest lekki jak piórko.
Tak, robił teraz wrażenie małego, bezbronnego dziecka. Podeszła bliżej, przytknęła mu dłoń do policzka. Miał otwarte oczy, ale zdawał się w ogóle jej nie dostrzegać.
– Tato?
Nie odpowiedział.
Dobrze jej znany ból dał znowu dać o sobie. Ojciec nie odzywał się już od miesięcy.
– Wszystko będzie dobrze, tato. Jesteś teraz bezpieczny.
Czy słyszał, co ona mówi? Czy w ogóle rozumiał sens tych słów?
– Kate, zanieśmy go lepiej do szpitala – szepnął Seth. Z trudem powstrzymała cisnące się do oczu łzy.
– Tak, masz rację. Zimno tu. Odwróciła się i ruszyła przodem.
Wyszli już spomiędzy drzew na polanę, kiedy usłyszała głos ojca. Odwróciła skwapliwie głowę, ale to nie były słowa. Z jego ust wydobywał się przeciągły, żałosny jęk.
– Ćśś… – pocieszał go Seth, kołysząc na rękach. – Jestem tutaj. Już wszystko w porządku.
Wyglądało na to, że ojciec zrozumiał. Uspokoił się, ucichł. Ogarnęło ją błogie uczucie komfortu psychicznego. Seth jest przy niej. A więc wszystko będzie w porządku.
– Jesteś wreszcie, Robercie. – Charlene skończyła bandażować mu stopę i nakryła ją kołdrą. – Za kilka dni będziesz jak nowo narodzony. – Zwróciła się do Kate. – Tak jak prosiłaś, zadzwoniłam na policję. W pokoju pielęgniarek czeka detektyw Eblund.
– Dziękuję, Charlene.
– Nie ma za co.
Seth podszedł do łóżka, nie odrywając wzroku od twarzy ojca Kate.
– Czy RU 2 pomoże mu? – zapytał.
– Miałam taką nadzieję, kiedy zdecydowałam się na współpracę z Noahem – odparła Kate. – Ale teraz już nie wiem. Chyba raczej nie. Może gdyby kuracja została rozpoczęta wcześniej… Teraz choroba poczyniła już zbyt duże spustoszenie w organizmie. – Wzruszyła bezradnie ramionami. – Ojciec jest bardzo osłabiony, a zresztą nie wiemy jeszcze dokładnie, jak RU 2 działa na określone schorzenia. Potrzebne są dalsze testy.
Położył Kate dłoń na ramieniu, aby dodać jej otuchy.
– Przeprowadzisz je w Amsterdamie.
– Bardzo bym chciała. – Nakryła ręką dłoń ojca. – Będziemy próbować, tato – szepnęła. – Pamiętasz, jak mówiłeś, że nie należy wieszać liści z powrotem na drzewach? A jednak robimy to teraz i będzie odpowiedni rezultat. Przekonasz się. Musisz tylko być wytrwały i silny.
– Powinniśmy już iść.
Niechętnie uwolniła dłoń ojca i odstąpiła od łóżka.
– Wiem. – Odwróciła się i ruszyła do wyjścia. – Do widzenia, tato.
– Czy on cię słyszy? – zapytał Seth, idąc z nią w stronę pokoju pielęgniarek.
– Niekiedy wydaje mi się, że tak. Czasem mam wrażenie, jakby on po prostu wyjechał. – Odchrząknęła, aby odzyskać głos. Coś ściskało ją w gardle. – Nie cierpię nawet myśli o tym, że tkwi w tych murach niczym więzień. Lubię sobie wyobrażać, że wiedzie normalne życie, jak kiedyś.
– Tak właśnie powinnaś o nim myśleć.
– Nieraz mówię do niego, wiesz? Czy to nie szaleństwo? Nawet jeśli nie powrócił do rzeczywistości, musi przebywać ze mną. Kochał mnie. I chyba nadal kocha.
– W takim razie ma dobry gust.
Odetchnęła głęboko, przeciągle.
– Przepraszam, mówię o tym za dużo. Ale nieraz jest to silniejsze ode mnie. – Byli już koło pokoju pielęgniarek. – O, jest Alan.
– Wszystko w porządku? Chcesz, żebym się tym zajął?
– Oczywiście że nie. Uśmiechnął się blado.
– Niepotrzebnie pytałem. Poczekać tu, aż załatwisz tę sprawę?
– Nie. – Ujęła go za rękę. – Chcę, żebyś był cały czas przy mnie. Bardzo mi na tym zależy.
Alan Eblund odwrócił się od biurka, kiedy stanęli w progu.
– Potrafisz narobić bigosu jak mało kto, Kate.
– Witaj, Alan. – Cmoknęła go w policzek. – Dzięki za wszystko. Słyszałam, że poręczyłeś za mnie.
– To było partackie oskarżenie. I tak nie stanęłabyś przed sądem.
– Wzruszył ramionami. – Po prostu wykazałem, gdzie są luki. Ale musiałaś rozwścieczyć parę naprawdę grubych ryb.
– Z powodu RU 2.
– Tak, nasłuchałem się tego w telewizji. – Przeniósł wzrok na Setha.
– Drakin?
Seth podał mu rękę.
Alan przywitał się z nim i spojrzał znowu na Kate.
– Jesteś pewna, że to był Ishmaru?
Kiwnęła głową.
– Nie mam żadnych wątpliwości. Jak dalece wplątałam się w kłopoty?
– Jeśli wszystkiemu winien jest Ishmaru, nie sądzę, aby policja miała coś przeciw tobie. Zabójstwo w obronie własnej. O Ishmaru dowiedzieliśmy się wiele z biuletynu departamentu policji w Los Angeles, opublikowanego w ciągu ostatnich tygodni. Akta na jego temat mówią same za siebie. Ale będziesz musiała przyjechać do nas i złożyć oświadczenie. – Pokiwał głową. – Niestety, jest jeszcze ta sprawa z twoim ojcem… Wprowadzenie w błąd firmy ubezpieczeniowej, fałszowanie dokumentów urzędowych…
– Nigdy nie tknęłam pieniędzy z polisy ubezpieczeniowej. Nie sądzę, abym mogła mieć w związku z tą sprawą jakieś kłopoty.
– Porozmawiam z prokuratorem okręgowym o tych sfałszowanych dokumentach. Może uda się to jakoś załagodzić.
– Nie zrobiłam nic złego.
– Złamałaś prawo. – Uśmiechnął się nagle. – Ale prokurator okręgowy zamierza starać się o reelekcję, a w tym wypadku chodzi o wykroczenie spowodowane miłosierdziem. Mam nadzieję, że okaże się wystarczająco wyrozumiały.
– Czy to długo potrwa? Muszę wracać do Joshuy. Nie chcę, aby dowiedział się wszystkiego z telewizji.
– Nie sądzę, aby miał ci za złe, że załatwiłaś tego Ishmaru – mruknął Seth. – Zapewne przyznałby ci jeszcze medal za odwagę.
– Ale na pewno nie za to, że okłamałam go w sprawie dziadka. Teraz wszystko wyjdzie wreszcie na jaw. I wolałabym powiedzieć mu o tym pierwsza.
– Postaram się skrócić formalności, jak tylko to możliwe – obiecał Alan. – Ale niczego nie obiecuję. Wywołałaś tu prawdziwą burzę, Kate. W holu roi się od reporterów.
– Zadzwonię do Phyliss i poproszę, żeby ukryła poranne gazety i nie włączała telewizora – powiedział Seth. – Idź już, Kate. Dołączę do ciebie, gdy tylko porozmawiam z Phyliss. Nie martw się, dopilnuję wszystkiego.