Выбрать главу

Usiadłam w fotelu i spojrzałam na niego z uwagą.

– Może to moja wina, bo stałam się nadwrażliwa, ale czy zachowanie Thei przypadkiem nie sprawiło, że przestałeś ufać własnemu instynktowi?

Nie odpowiedział mi od razu, co mnie ucieszyło. Chciałam, żeby dobrze się nad tym zastanowił.

– Pewnie jedno i drugie – powiedział w końcu. – Chodźmy, czas poćwiczyć.

Wkładając wiekowe popielate spodnie od dresu i granatowy T-shirt, pomyślałam, że chociaż lubił się ze mną kochać, nigdy nie powiedział mi otwarcie, czy uważa mnie za atrakcyjną kobietę. A może cieszył się odzyskaną męskością i nie dbał o to, czy przypadkiem nie dręczę jego żony?

Kontakty damsko-męskie bardzo często przypominają spacer po polu minowym – pomyślałam z niezadowoleniem. Marshall był już w salonie i czekał na mnie. Przebrał się w strój treningowy – niebieskie spodnie i rudą koszulkę z logo Body Time.

Dziwiłam się, że mogę stać w korytarzu, patrzeć, jak Marshall rozciąga swoje boskie ciało, i czuć pożądanie. Nie odwrócił się ode mnie, gdy opowiedziałam mu o moich przejściach, mimo to co jakiś czas czułam potrzebę odsunięcia się od niego.

Dzisiaj był jeden z takich dni.

Do Body Time pojechaliśmy moim samochodem. Po drodze prawie nie rozmawialiśmy, lecz perspektywa robienia czegoś, co lubię, w towarzystwie kogoś, kogo lubię, sprawiła, że poczułam się bardziej odprężona.

Gdy weszliśmy do sali, Janet Shook ćwiczyła na bieżni. Wytrzeszczyła oczy. Najwyraźniej dopiero teraz coś jej zaświtało w głowie. Pomachałam do niej przelotnie. Marshall zamienił kilka słów z Derrickiem, który w jego zastępstwie otworzył siłownię, a potem zaplanowaliśmy trening. Ten dzień był przewidziany na ćwiczenia mięśni nóg. Nie przepadałam za nimi, ale w towarzystwie nie jest tak źle.

Marshall zakładał i zdejmował obciążenia, a potem mnie asekurował. Z radością odwzajemniłam tę przysługę.

Ludzie, którzy wcześniej tylko kiwali mi głową na powitanie, widząc, że jestem w towarzystwie Marshalla, podchodzili do nas, żeby zamienić kilka słów. Wiedzieli, kim jestem i jak mam na imię. Chociaż zadrapania na mojej twarzy przyciągnęły kilka ukradkowych spojrzeń, nikt nawet nie wspomniał o Norvelu.

Było mi miło, ale po wymianie powitań stwierdziłam, że nie mam nic do powiedzenia, więc tylko przysłuchiwałam się pogawędkom gości z Marshallem. Odniosłam wrażenie, iż pełni on w Shakespeare funkcję biura wymiany informacji. Wszyscy, którzy go zagadywali, przekazywali mu najświeższe plotki i komentowali niedawne wydarzenia. Mimo mojej obecności czuli się bardzo swobodnie, co mnie trochę zdziwiło.

Już druga osoba z kolei wspomniała o tym, że mam w mieście reputację osoby zachowującej dyskrecję. Z jednej strony zdziwiłam się, iż ludzie w ogóle zawracają sobie mną głowę, powinnam jednak pamiętać, że w małych miasteczkach wszyscy wiedzą wszystko o wszystkich.

Kiedy mimo kłucia w boku skończyłam wyciskanie stu czterdziestu kilogramów, Brian Gruber, dyrektor działu w fabryce materacy, jednego z większych przedsiębiorstw w Shakespeare, podszedł do Marshalla i zaczął mu coś szeptać do ucha. Właściciel Body Time słuchał, często kiwając głową z wyraźnym niezadowoleniem. Zrozumiałam, że sprawa jest poważna, więc zrobiłam dodatkową serię ćwiczeń, czekając, aż skończą. Przecież Marshall powiedział, że muszę popracować nad mięśniami ud.

Kiedy skończyłam, po prostu położyłam się i głęboko oddychałam ze zmęczenia. Brian poszedł popracować nad bicepsami, podczas gdy Marshall dołożył sobie po dziesięć kilogramów na każdą nogę. Od razu zauważyłam, że coś go trapi. Gdy do niego podeszłam, nawet na mnie nie spojrzał. Wzięłam ręcznik i zaczęłam wycierać czoło.

Niech sobie nie myśli. Nie chce mi powiedzieć, to nie. Pierwsza go nie zapytam.

Marshall usiadł na ławce i złączył stopy. Lekko nacisnął suwnicę, uwalniając obciążenie z zabezpieczeń, i jednocześnie odepchnął je na boki. Potem zacisnął zęby z wysiłku i zaczął swoją serię. Może chciał dodać mi otuchy – maksymalnie mogłam wycisnąć sto dwadzieścia, ale wiedziałam, że jego rekord jest dwa razy wyższy. Nie odzywając się, czekałam, aż skończy. Zabezpieczył suwnicę i ręką dał znak, żebym usiadła obok niego.

Wieści były złe.

– Brian usłyszał, jak Thea rozpowiada każdemu w kościele, że w sprawie podziału majątku nie pójdzie na żadne ustępstwa. Ale potwierdził też twoje słowa. Wczoraj wieczorem miała towarzystwo, co będzie dla niej okolicznością obciążającą w sądzie.

– Ty też miałeś towarzystwo.

Marshall znów się zachmurzył.

Wstałam i zakryłam twarz ręcznikiem, jakbym tonęła w pocie, chociaż w rzeczywistości dochodziłam do siebie. Musiałam znów przyjąć obojętny wyraz twarzy. Poczułam przemożną ochotę, by zabrać torbę treningową i wyjść bez słowa, ale zachowałabym się wtedy jak tchórz.

Odwróciłam się plecami do suwnicy i zwróciłam uwagę na leżącą na ławce treningowej ładną nastolatkę, która z radością pokazywała Bobo Winthropowi, jak ciężko jej podnieść dwa pięciokilogramowe ciężarki. Bobo wytrzeszczył oczy, gdy zauważył zadrapania na mojej twarzy. Bezgłośnie zapytał: „Okej?”, a ja odpowiedziałam skinieniem głowy. Wtedy poprosiła go o coś dziewczyna z hantlami. Spojrzałam w inną stronę, żeby nie czuł się zobowiązany podchodzić do mnie i dotrzymywać mi towarzystwa.

Poczułam na ramionach czyjeś dłonie i wzdrygnęłam się jak koń próbujący pozbyć się muchy.

– Trudno, będę musiał poszukać sobie czegoś nowego – stwierdził Marshall spokojnie.

Zaczął zdejmować z suwnicy dziesięciokilogramowe ciężary.

– Zostaw je – poprosiłam. Położyłam się na ławeczce, ułożyłam nogi, zwolniłam zabezpieczenia i zaczęłam wyciskać.

Udało mi się zrobić pięć powtórzeń, zanim zorientowałam się, że za chwilę bardzo rozbolą mnie mięśnie.

Na koniec zrobiliśmy oboje po trzy serie trzydziestu wypadów i wymachów nogami w sali do aerobiku. Kiedy po krótkim odpoczynku wstaliśmy, oznajmiłam mu to, czego moim zdaniem ode mnie oczekiwał.

– Myślę, że dopóki nie dostaniesz rozwodu, powinniśmy na jakiś czas przestać się widywać. Thea jest niezrównoważona, a na dodatek ma kłopoty w pracy i w domu. Nie ma sensu utrudniać jej życia, bo na dłuższą metę tylko ty na tym stracisz – na podziale majątku i w ogóle.

– Nie chcę, żeby jakaś zboczona kobieta dyrygowała moim życiem – oburzył się.

Mówił poważnie, lecz wyczułam w jego głosie coś w rodzaju ulgi. Nie mogłam go za to winić, bo sama też ciężko pracuję na to, co mam.

– Poza tym zostaje jeszcze sprawa z podrzucaniem tych rzeczy – po dłuższym milczeniu podjęłam wątek. – Nie chcę się bać, że za każdym razem, kiedy wychodzę z domu, ktoś położy mi na progu albo zostawi na samochodzie jakieś świństwo. Może jeżeli nie będziemy się widywać przez jakiś czas, ten ktoś da sobie spokój. Jeżeli to ta sama osoba, która chce postraszyć Theę, nie można wykluczyć, że poważnie się tobą interesuje. Jeżeli mnie nie będzie w pobliżu, może da ci znać, co czuje. Wtedy ty załatwisz sprawę, a ja będę się czuła bezpieczna.

– Nie wiem, co powiedzieć, Lily – mruknął Marshall. – Nie chciałbym cię stracić, bo wreszcie…

– Nigdzie się nie wybieram – zakończyłam i zerwałam się na równe nogi, nie zwracając uwagi na ukłucie bólu w boku. – Będziemy się widywać na treningach i na siłowni.

Wyszłam, zanim zdążył cokolwiek odpowiedzieć.

W drodze do domu uświadomiłam sobie, że czuję coś, czego nie czułam od lat: rozczarowanie.

Gdy tylko skręciłam w moją ulicę, zauważyłam radiowóz zaparkowany przy krawężniku pod domem. O maskę opierał się Claude Friedrich, sprawiając wrażenie, że nigdzie mu się nie spieszy.