Tego wszystkiego domyśliłam się sama.
Claude założył długie ręce za głowę i wrócił do poprzedniej pozycji.
– Alva powiedziała mi dzisiaj, że kiedy wrócili do Shakespeare, weszła do mieszkania ze swoją walizką i zostawiła TL., który rozpakowywał resztę rzeczy. Podlała kwiaty i zwinęła rolety. – Zasalutował, wyrażając uznanie dla mojej przenikliwości. – Na zewnątrz usłyszała głosy. Drzwi do ich mieszkania były otwarte, podobnie jak do mieszkania Pardona. T. L. zajrzał do niego, żeby mu zapłacić. Albee dowiedział się o procesie i wyroku od kolegi w hrabstwie Creek, ale zamiast pocieszyć Yorków, wolał zacytować to, co żona Murrella mówiła o wnuczce Yorków. Po najgorszym dniu swojego życia T. L. nie mógł tego znieść. Doszło do kłótni, po czym T. L. uderzył Pardona w twarz. Pardon wpadł na tapczan, a T. L. rzucił się na niego. Chciał go trafić w szczękę, ale Pardon w ostatniej chwili poślizgnął się, więc z całej siły trafił go w szyję. Cios zmiażdżył gardło Pardona.
– A ciało przenieśli do kampera – dopowiedziałam.
– Tak. T. L. wpadł do mieszkania, minął Alvę, nie pytając jej o zdanie, zdarł zasłony i pobiegł z powrotem do mieszkania Pardona. Alva poszła za nim. Owinięte zasłoną ciało ukryli w kamperze. Właśnie wtedy wypadły mu klucze. Trochę pojeździli z ciałem dookoła. Zupełnie stracili głowę. Nie mogli się zdecydować, co dalej robić. Yorkowie nigdy w życiu nie złamali prawa. Mieli zamiar podrzucić ciało przy jakiejś bocznej drodze, żeby nikomu nie przyszło na myśl, że zamordował go któryś z mieszkańców bloku. Ale gdy się zorientowali, że skoro nikt nie widział ich powrotu, będą mogli sobie stworzyć lepsze alibi, jeżeli ciało zostanie znalezione bliżej bloku. Kiedy jeździli z ciałem, Tom poszedł do mieszkania Pardona, żeby zapłacić czynsz. Drzwi otwarte, nie ma właściciela. Potem Yorkowie wrócili, podjechali pod tylne wejście, otworzyli drzwi kampera i wnieśli ciało Pardona z powrotem do jego mieszkania.
– Dlaczego nie słyszeli, jak Deedra pukała do jego drzwi? – zapytałam.
– Alva dostała mdłości – wyjaśnił Claude, przyglądając się swoim dłoniom. – Musiała pobiec do siebie do toalety, a T. L. poszedł razem z nią. W tym samym czasie Deedra wyjechała do pracy. Nie wiedzieli, że zauważyła ich kampera. Miała dużo szczęścia. Gdy Alva lepiej się poczuła, znów wyjechali. Nie pomyśleli o tym, jak pozbyć się zasłon, w które zawinięty był Pardon. Kiedy wpychali go do auta, nie pomyśleli o nitkach z zerwanej kieszeni. Nie pomyśleli o ludziach płacących czynsz, którzy dziwili się nieobecności właściciela bloku. Nie mogli zatrzasnąć drzwi do mieszkania Pardona, bo musieli dostać się do niego z powrotem, a kluczy nie mogli znaleźć. Wygląda na to, że mieli straszny mętlik w głowie. Wrócili do domu mniej więcej o tej porze, o której planowali – między siódmą i ósmą wieczorem. Wypakowali resztę bagaży i przenieśli je do mieszkania. Po naradzie postanowili, że ciało podrzucą gdzieś w pobliżu bloku, w miejscu, do którego Pardon mógł pójść na piechotę – żeby zasugerować, że właśnie tam natknął się na bandytę. Uznali, że najlepsze do tego celu będzie arboretum. To pewnie jedyna rozsądna decyzja, jaką wtedy podjęli. T. L. pamiętał o twoim wózku z pojemnikami na śmieci. Widział, jak stawiasz go przy krawężniku w dniach, w których wywożono śmieci. Wpadł mu w oko. Czekał więc, nie sądząc, by ktokolwiek w Shakespeare tak długo nie kładł się spać. I prawie miał rację.
– Kiedy stwierdziłeś, że to nie był Norvel?
– Wtedy, kiedy zobaczyłem, jak T. L. wyskoczył na ciebie z kampera. – Uśmiechnął się do mnie, żartując z siebie. – Myślałem, że Norvel ukrywał ciało w kamperze, a Yorkowie bali się, że będą w to zamieszani, i dlatego zacierali ślady. Nie chciałem, żeby to oni okazali się sprawcami.
– Wiedziałam, że to Yorkowie – powiedziałam spokojnie. – Ze względu na zasłony.
– Domyśliłaś się, kiedy zniknęły?
– Jeżeli z salonu zniknęły zasłony, musiał być jakiś powód. Tylko T. L. mógł je ściągnąć. Gdyby Alva wiedziała, co planuje jej mąż, wzięłaby raczej prześcieradło albo obrus, na co zwróciłabym uwagę. Ale nie zwróciłam uwagi na zasłony – powiedziałam sennie. – Poza tym zauważyłam, że ktoś podlał rośliny.
– Dlaczego… dlaczego poszłaś do kampera?
– Chciałam zobaczyć, co jest w środku – odpowiedziałam.
Oczy same mi się zamknęły.
– Aha, jeszcze jedno – wymamrotałam niewyraźnie, zmuszając się do otwarcia oczu. – Nie wiedziałeś, że T. L. jest w środku?
– Wiedziałem – odparł, starając się, by w jego głosie nie pobrzmiewała złość na mnie. – Czekałem, aż wyjdzie z jakimś dowodem. Nie mógł go zniszczyć w aucie, więc musiał zabrać ze sobą do mieszkania. Nie dostałbym nakazu rewizji kampera, bo nie miałem wystarczająco mocnych poszlak.
– Okej. Wiem już wszystko.
– Zostało jeszcze jedno.
– Mhm?
– A kajdanki na schodach u Drinkwaterów? A zabity szczur?
– Ach, to Thea. Byłam tego pewna od chwili, gdy Marshall opowiedział mi o jej sekrecie. Twoje słowa tylko to potwierdziły. Zorientowałam się, że zagroziłeś śmiercią całej załodze komendy, jeżeli pisną chociaż słówko o tym, co mi się stało. Z tym że Tom David zdążył już wszystko wypaplać swojej ukochanej. Zabronił jej mówić o tym komukolwiek innemu. A ona wiedziała i miała ochotę mnie podręczyć. Kiedy się tego domyśliłam, przestałam się przejmować, bo z Theą sobie poradzę.
Spojrzałam na Claude'a półprzytomnie.
– O jej sekrecie? – podchwycił z nadzieją. – To Thea Sedaka ma jakieś sekrety?
– Może kiedyś ci o nich opowiem – obiecałam.
– Podobno jutro wraca Marshall – dodał Claude, kiedy prawie zasypiałam. – Co zrobisz?
– Pójdę spać – wymamrotałam i zasnęłam.
Charlaine Harris