– I droższy jest mi ból i tlen - zadeklamowałem, przypominając sobie Ziemię-szesnaście, na której już nigdy nie będę. Teraz mam już tylko jedną Ziemię… – I błysk ekstazy rzadki, gorzki, Niż niekończąca się niewola podarowanej doskonałości!
Gdy wróciłem do domu, przy progu czekała na mnie wielka kałuża i speszony, ale przekonany o swej słuszności Keszju. Cóż, każdy protestuje tak jak umie.
Dlatego nawet na niego nie nakrzyczałem.
Siergiej Łukjanienko
***