Выбрать главу

– Daj spokój, Aaronie. Porozmawiajmy. Jestem zamożnym człowiekiem. Zapłacę ci.

– Wyciągasz najsłabszy argument. Czyżbyś już przegrał?

– Widziałeś mój dom, moją ziemię – ciągnął Tate, nie zwracając na niego uwagi. – Wiesz, że mam pieniądze.

Na twarzy Aarona pojawił się wyraz pogardy.

– Ile chcesz?

– Posługujesz się retorycznym błędem. Odwołujesz się do fałszywej potrzeby dla odwrócenia uwagi. Nie zrobiłem tego dla okupu. To chyba oczywiste.

– No cóż, jakikolwiek był twój motyw, Aaronie, okoliczności się zmieniły. Teraz policja wie już o tobie. Ale masz szansę na ucieczkę z kraju. Mogę dać ci ćwierć miliona gotówką. Od ręki. Jeszcze więcej, jeśli sprzedam dom.

Matthews nie odpowiedział, tylko krążył powoli po pokoju, wpatrując się w Megan, która odwzajemniała mu się odważnym spojrzeniem.

Tate wiedział oczywiście, że nie chodzi o pieniądze, zdawał sobie też sprawę, że propozycja ucieczki nic nie pomoże. Bezpośrednim celem było wyłącznie sprawienie, żeby Matthews stał się choć trochę niezdecydowany, żeby jego opór zmalał.

– Nie uczynię cię bogaczem, ale będziesz wiódł wygodne życie – dodał po chwili milczenia. – Wyznam ci, Aaronie, że przeżywałem śmierć twojego syna każdego dnia, odkąd dowiedziałem się, co się stało. Wiem, że twój ból jest po stokroć większy…

Trzy kroki wystarczyły, żeby Matthews znalazł się tuż koło Tate’a i zdzielił go w twarz rękojeścią noża, przewracając na podłogę. Megan krzyknęła i skoczyła ku szaleńcowi, ale ten popchnął ją z powrotem na ziemię.

– Wiesz? – wrzasnął na Tate’a. – Wiesz, tak ci się wydaje? Nie masz zielonego pojęcia! Całymi tygodniami mogłem tylko leżeć na plecach, wpatrywać się w sufit i przypominać sobie proces. Wiesz, co widziałem? Nie widziałem twarzy Petera. Widziałem twoje plecy. Stałeś na sali sądowej odwrócony plecami do mojego syna. Posłałeś go na śmierć, ponieważ nawet na niego nie spojrzałeś! Dla ciebie na sali byli tylko sędziowie przysięgli, prawda?

Nie, pomyślał Tate. W całym wszechświecie byli tylko sędziowie przysięgli.

– Bardzo mi przykro.

– Nie potrzebuję twojej pieprzonej litości.

– Niczego w ten sposób nie osiągniemy. Czy pozwolisz nam odejść?

– Konkretna prośba, którą oponent może spełnić, pytanie o rozstrzygnięcie. Twoje zdolności retoryczne są nadal w świetnej formie, Collier. Ale moja odpowiedź brzmi: nie. – Przez jego twarz przebiegł kolejny grymas wściekłości.

Matthews chwycił Tate’a i znów rzucił go na podłogę, były prokurator wylądował na plecach. Megan krzyknęła i ruszyła ku niemu, ale Matthews przycisnął nóż do warg Tate’a.

– Nie! – krzyknęła.

– Otwórz.

Tate się nie opierał.

Matthews wsunął mu nóż między zęby. Tate poczuł na języku chłodny dotyk ostrza i smak metalu. Nie poruszył żadnym mięśniem. Oczy Matthewsa zmrużyły się, błysnęła w nich radość. Usta poruszyły się, jakby mówił sam do siebie. Cofnął ostrze.

– Nie, Collier. Nie ciebie chcę. Dziewczyna musi umrzeć. Ty będziesz żył długo, tyle że bez niej.

Matthews wstał powoli i zaczął krążyć po pokoju z wyrazem troski na twarzy.

Tate tak samo chodził, gdy przygotowywał się do rozprawy. Wrócił myślami do procesu syna Matthewsa. Widział salę sądową. Był gorący wiosenny dzień, podobnie jak w tegoroczną Wielkanoc. Pamiętał, jak krążył po sali, mówiąc do przysięgłych na procesie Petera Matthewsa, pamiętał, że myślał o dziadku i cieszył się, ponieważ proces odbywał się w tej samej sali, w której oglądał Sędziego w roli oskarżyciela – w procesie białej kobiety zatrzymanej za zabójstwo czarnego mężczyzny, który „wodził oczami” za jej córką. Sędzia przegrał tamtą sprawę. Ale Tate tej nie przegra. Silny młody mężczyzna zabił nożem bezbronną ciężarną narzeczoną? Och, nie, Tate ją pomści. Ślepa sprawiedliwość jest po jego stronie.

– Weź mnie, a ją puść wolno – zwrócił się teraz do Matthewsa.

– Nie do przyjęcia.

– Obawiam się, że jednak tak, Aaronie. To dla ciebie jedyne wyjście.

– Jedyne wyjście dla mnie?

– Ponieważ dokładnie wiem, czego pragniesz – odpowiedział Tate ze spokojem. – I dlaczego to wszystko zrobiłeś.

– Niby dlaczego?

– Pragniesz zemsty, tak? Żeby ulżyć bólowi.

Matthews poruszał ustami, jakby rozmawiał ze sobą lub z Bogiem.

Człowiek często wątpi w to, co słyszy.

To, co widzi…

Tate nachylił się ku niemu, pokonując ból w głowie i dłoni.

– Pomyśl o tym, Aaronie. Pomyśl. To bardzo ważne. Co będzie, jeśli potem zrobi się jeszcze gorzej? Jeśli zabójstwo Megan zwiększy ból?

– Sztuczka retoryczna! – krzyknął Matthews. – Tworzysz ułudę. To, co mówisz…

– Zastanawiałeś się nad tym kiedykolwiek?

– …ma mnie tylko rozproszyć!

– Straciłeś człowieka, którego kochałeś. Leżałeś godzinami na plecach, sparaliżowany przez ból. Obudziłeś się o drugiej nad ranem i pomyślałeś, że wariujesz. Tak?

Matthews milczał.

– Mnie też się to przydarzyło. – Tate nachylił się jeszcze bliżej, a autentyczny ból malujący się na jego twarzy był równy cierpieniu Matthewsa. – Przeżyłem to. Straciłem kogoś, kogo kochałem nad życie, straciłem żonę, i tak właśnie się czułem. Widzę to na twojej twarzy. Tak, widzę! To nie sztuczki, Aaronie. Wiem, o czym mówię.

Matthews stukał palcem w trzonek noża.

– Jak żona mnie opuściła, został mi tylko Pete. Było tak mało ludzi, z którymi mogłem porozmawiać. Ale Peter… Spędzaliśmy razem całe dnie na rozmowach. Wiesz, jak to jest? Znaleźć kogoś, z kim naprawdę możesz porozmawiać? A potem Rose Marie go uwiodła. Rzuciła na niego jakiś cholerny czar i zabrała mi go… Była diabłem. Tak jak ty. – Spojrzał na ostrze noża. – Zatroszczyłem się o nią. Zatroszczyłem się o nią i wszystko miało być tak pięknie! I byłoby. Gdyby nie ty. Musiałeś się napatoczyć i zabrać mi go.

Tate zmarszczył brwi.

Zatroszczyłem się o nią…

Odczuł szok fizycznie, jak uderzenie.

– O czym ty mówisz? To ty ją zabiłeś? Rose Marie… narzeczoną swojego syna?

Niewinny chłopak zginął przez własnego ojca.

– Nie sądziłem, że go za to zaaresztują, że go skażą. Myślałem, że był w Marylandzie, w odwiedzinach u kolegi. Myślałem, że to będzie alibi. Nie wiedziałem, że kiedykolwiek dotykał noża, którego użyłem. Nie przypuszczałem, że policja znajdzie jego klucze – zabrałem je z jego mieszkania, żeby dostać się do środka… I nie zdawałem sobie sprawy, że ty będziesz tak bardzo pragnął posłać mojego syna do piekła.

– Pozwoliłbyś, żeby trafił na krzesło?

– Oczywiście, że nie. Zrobiłbym coś przed egzekucją. Wyznałbym, że to ja. Nie przypuszczałem, że się zabije. Nigdy.

– Dlatego pragniesz Megan.

– Bóg kazał mi odebrać ci ją! – krzyknął. – Bóg mi tak powiedział. Zabrałem Peterowi jego kobietę, teraz więc posyłam mu Megan. Ofiara. Twoja pierworodna dla mojego…

– To ja jestem odpowiedzialny – powiedział Tate z emfazą. – Jeśli zabierzesz mnie, twój ból minie.

– Tatusiu…

Być może po raz pierwszy od dziesięciu lat usłyszał z jej ust to słowo.

Tate przypomniał sobie wydarzenia ostatniego tygodnia i uświadomił sobie cały prawdziwie diaboliczny plan Matthewsa. Oczywiście to Matthews namówił Konniego na alkohol. Może nawet sam wpakował taurusa detektywa na sportowy samochód. Zabił Emily i zakopał ją na farmie. I doprowadził Carsona do napisania rzekomego listu samobójczego, po czym spalił go żywcem.

Niemniej w całej tej jatce widać było dążenie do celu. Matthews nie był przypadkowym zabójcą. Wszystko, co robił, miało swoją przyczynę.