Gospoda oficery... – panowie oficerowie, uratujemy władcę.
Wory w zakonie, rosyjskie więzienia i tatuaże – słowo „wor” oznacza po rosyjsku złodzieja, jednak w środowisku rosyjskich przestępców określenie „wor” niekoniecznie dotyczy kogoś, kto dokonuje kradzieży – choć zdarzają się w tym gronie i tacy – generalnie rzecz biorąc, to termin zarezerwowany dla elity bandyckiego świata. Natomiast wor w zakonie to zwrot nieprzetłumaczalny, oznaczający bandyckiego herszta. Aby ktoś został worem w zakonie, inni – wcześniej posiadający ten tytuł – muszą go „koronować”. Wor w zakonie może być pozbawiony tytułu, o ile sam o to poprosi (tytuł ten wiązał się dawniej z koniecznością przestrzegania bardzo surowego kodeksu, na przykład wor w zakonie nie mógł mieć żony i „legalnych” dzieci, prywatnego majątku...) albo jeśli udowodni mu się naruszenie złodziejskich zasad. Prawdopodobnie pierwszym worem w zakonie był niejaki Miszka Japończyk (Mojsiej Winnicki). Skazano go na katorgę w 1908 roku, jeszcze za cara, oswobodzono w 1917 na mocy amnestii Kiereńskiego. Walczył za władzę radziecką w dywizji Jakira, ponoć dosłużył się stopnia pułkownika. Nazywano go „królem Odessy”, bo opanował świat przestępczy tego miasta. Został rozstrzelany przez bolszewików, ale przed śmiercią zdążył położyć podwaliny kodeksu, którym do dziś (w jakimś tam stopniu) kierują się rosyjscy przestępcy „zawodowi”. Według danych rosyjskiego MSW w Rosji jest obecnie około pięciuset worow w zakonie. Zasady obowiązujące w świecie błatnych mają zarówno charakter ogólny, wręcz filozoficzny (na przykład: nikogo się nie bój, nikogo o nic nie proś, nikomu nie ufaj), jak i szczegółowy, regulujący każdy aspekt życia bandyty. Podporządkowane są jednemu celowi – uprawianiu bandyckiego fachu. Wszystko inne jest na drugim planie. Stąd na przykład podstawowa, bezwzględnie przestrzegana zasada: za bazar nado otwieczat’ (za gadkę trzeba odpowiadać). I nieważne, czy dotyczy to zupełnie niewinnych rozmów, czy spraw śmiertelnie poważnych: ten, kto się pomyli, skłamie, przesadzi, nie dotrzyma słowa – nawet w zupełnie błahej kwestii – zapłaci za to wysoką cenę... Wbrew temu, co przedstawia się w książkach i filmach, w świecie błatnych nie toleruje się nadmiernej brutalności. Brutalność to przejaw emocji, a emocje trzeba trzymać na wodzy. Także dlatego, że wśród błatnych nawet najmniejszą obrazę można zmyć tylko w jeden sposób – krwią. Dlatego poniatija (zasady) regulują wszystko: od kolejności korzystania z kibla w dwudziestoosobowej celi poprzez sposoby odnoszenia się do współwięźniów i strażników aż po stosunki z kobietami. Błatnemu na przykład nie wolno całować kobiety poniżej pępka. Ten absurdalny, zdawałoby się, nakaz związany jest ściśle z kodeksem opracowanym przez bandyckich hersztów: w świecie błatnych kobiety stanowią zagrożenie, mogą stać się słabym punktem, dlatego traktuje się je wyłącznie instrumentalnie.
Od początku istnienia ZSRR administracja więzienna nieoficjalnie popierała błatnych na zonach i w więzieniach, gdyż w innym wypadku utrzymanie porządku w przepełnionych celach czy barakach byłoby trudne, o ile w ogóle możliwe. Do dzisiaj tam, gdzie rządzą błatni, jest mniej pobić, morderstw i samobójstw, ponieważ zgodnie z opracowanymi przez worow w zakonie zasadami nawet siedzącego po raz pierwszy więźnia nie można bez powodu uderzyć, obrazić czy czegoś mu zabrać. Stąd – mimo zmiany ustroju – błatni nadal cieszą się w Rosji względami więziennej administracji, choć, rzecz jasna, wiele opracowanych dawniej zasad zostało złagodzonych lub zupełnie porzuconych. Władza błatnych nie obejmuje już obecnie wszystkich miejsc odosobnienia, bywają i takie, gdzie więźniowie współpracują z wymiarem sprawiedliwości (licząc na przykład na wcześniejsze zwolnienie), co dawniej byłoby nie do pomyślenia, są i inne, gdzie rządzą „nowi bandyci” nieprzejmujący się żadnymi zasadami.
Najbardziej widocznym wyznacznikiem pozycji w świecie błatnych były i są specyficzne tatuaże. Niektóre „zamawiają” sami więźniowie (te mówią o ich profesji, odbytych wyrokach, stosunku do otoczenia, władz czy wreszcie obrazują ich miejsce w hierarchii), inne – przemocą – wykonuje się więźniom, którzy naruszyli bandyckie zasady. Dzieciobójczynie, gwałciciele, pedofile, donosiciele, więźniowie niedotrzymujący słowa czy okradający towarzyszy niedoli napiętnowani są do końca życia. I odpowiednio traktowani przez błatnych, gdziekolwiek by się znaleźli...
Szoł Stołypin...
„Stołypin” po żelaznej drodze mknął,
w celi za czarną, brudną siatką
jechała dziewczyna z Kurganu,
wyrok – pięć lat – wiozła do Magadanu.
I jechał z nią po sąsiedzku młody chwat,
którego życie skończyć miał kat.
Gryps jej napisał i czekał, co odpowie,