Przez klasę przeszedł szmer zdumienia.
Slytherin ukarany! Malfoy ukarany! Przez Snape'a!
- Cisza! - wykrzyknął Mistrz Eliksirów, obrzucając uczniów surowym spojrzeniem. - Jeżeli jeszcze raz przyłapię kogokolwiek na rzuceniu chociażby małej aluzji odnoście incydentu, który miał miejsce na poprzedniej lekcji, zostanie ukarany kilkugodzinnym szlabanem w każdy weekend do końca roku szkolnego i narazi się na mój gniew, a - wierzcie mi - nie warto mieć we mnie wroga! - Severus powiódł wzrokiem po przerażonych twarzach uczniów, zauważając, że twarz wpatrującego się w swój kociołek Pottera stała się cała czerwona i zatrzymał go na rozzłoszczonej twarzy Malfoya, przez którą przebiegł grymas szyderstwa . - Jeżeli ktoś spróbuje złamać ten zakaz, to ja się o tym dowiem, zapewniam was! Czy to zrozumiałe, panie Malfoy?
Ślizgon zagryzł wargę i wyzywająco wpatrywał się w Snape'a, a jego wzrok ciskał pioruny. Po kilku chwilach kiwnął sztywno głową.
- Znakomicie - odparł nauczyciel jadowitym tonem. - A teraz wracajcie do pracy.
Odwrócił się z zamachem i opadł na swoje krzesło przy biurku, skąd miał doskonały widok na całą klasę. Uczniowie, wymieniwszy porozumiewawcze spojrzenia, powrócili do swoich zajęć. Przez resztę lekcji nikt nie odezwał się nawet słowem. Groźba Snape'a, że ten, kto uwarzy najgorszy eliksir, będzie musiał go wypić, podziałała jak smagnięcie biczem. Żaden z uczniów nie chciał być królikiem doświadczalnym.
Harry kilka razy upuścił swój nóż, albo rozsypał składniki, co nie uszło uwadze nauczyciela.
"Trudno uwierzyć, że taka ofiara losu może być najlepszym szukającym w tym stuleciu" - pomyślał Severus obserwując, jak Potter niezgrabnie próbuje zebrać składniki z podłogi. "Zresztą on zawsze miał więcej szczęścia, niż rozumu" - dodał w myślach Mistrz Eliksirów - "a to wystarczający powód, żeby go nienawidzić. Cudowny, bezmózgi chłopiec Gryffindoru." - Severus prawie wypluł te słowa, ślizgając się wzrokiem po chudym, trochę kościstym ciele chłopaka, jego długich członkach i zmierzwionej czuprynie.
To, co najbardziej irytowało mężczyznę, było to, że od początku lekcji chłopak nie spojrzał na niego ani razu, jakby Snape był jakąś nie wartą zachodu muchą na ścianie. To, w jaki sposób Potter go ignorował, doprowadzało go do szału, podsycanego dodatkowo przez wspomnienie incydentu z poprzedniej lekcji, kiedy Gryfon nie widział nikogo i niczego, poza Mistrzem Eliksirów; kiedy Severus był dla niego najważniejszą osobą na świecie.
Teraz był dla niego nikim.
Świadomość tego wrzała w Snapie i otaczała jego serce lodowatym płomieniem gniewu.
- Czas dobiegł końca! - warknął nauczyciel, podnosząc się ze swego miejsca z pewnym postanowieniem.
Zmuszę go!
Mężczyzna przeszedł przez klasę i zatrzymał się przy stoliku, przy którym pocił się najbardziej żałosny uczeń Gryffindoru.
- Longbottom! - syknął Mistrz Eliksirów, patrząc z odrazą na kulącego się ze strachu, pulchnego Gryfona. - Nie dość, że twój eliksir ma konsystencję wymiocin, to na dodatek cuchnie jak one.
Postanowiłeś nas wszystkich podusić, Longbottom?
Od strony stołu Ślizgonów dobiegły ciche śmiechy.
Twarz Gryfona nabrała koloru podobnego do barwy eliksiru Desideria Intima.
- Ale czego można było spodziewać się po kimś, kto ma mózg wielkości orzeszka? - ciągnął okrutnie nauczyciel. - W chwili, kiedy zostałeś poczęty przypadł ci w darze monopol na całkowite porażki. - Severus oderwał na chwilę wzrok od chłopaka, który wyglądał, jakby marzył tylko o tym, żeby schować się pod ławkę, a następnie Mistrz Eliksirów zerknął na Harry'ego, który zaciskając zęby patrzył w drugi koniec klasy. - Oczywiście czasami dzielisz się tym darem z Potterem. - w momencie, kiedy wymówił ostatnie słowo jego oczy rozbłysły, a głos przeszedł w jadowity syk, ale jedyną zauważalną reakcją Gryfona były jego zaciskające się pięści. Chłopak nawet na niego nie zerknął. Nie wykonał żadnego gestu, jakby zupełnie nie słyszał słów nauczyciela. Snape mógł tam stać i do woli mieszać z błotem jego kolegę, ponieważ i tak nie przyniosłoby to żadnego efektu.
Mistrz Eliksirów poczuł jak fala zawodu i palącego gniewu zalewa jego umysł.
Potter powinien być wściekły, powinien wpaść w szał, powinien zacząć krzyczeć, powinien zrobić cokolwiek, a on po prostu spokojnie siedział, jakby nic, co powie albo zrobi Snape nie mogło trafić do jego serca i wywołać w nim jakiejkolwiek gwałtownej reakcji; jakby nie miał nad chłopakiem żadnej władzy.
Świadomość tego doprowadzała Severusa do białej gorączki.
- A teraz, Longbottom, wypijesz swój cudowny eliksir i z chęcią popatrzymy, co z tobą zrobi. Może zamieni cię w kupkę smoczych odchodów. Wątpię, by kogokolwiek to zmartwiło, ale ty może w końcu odkryjesz swoje przeznaczenie.
W oczach chłopaka pojawiły się łzy. Niektórzy Gryfoni próbowali protestować, ale jedno spojrzenie rzucone przez Snape'a sprawiło, że zamilkli.
- Na co czekasz? Wypij go! - warknął groźnie Snape, a ton jego głosu sprawił, że część uczniów aż się skuliła.
Neville, łykając łzy, nabrał trochę eliksiru do butelki. Dłoń drżała mu tak bardzo, że miał trudności z przyłożeniem jej do ust.
- Niech pan przestanie! - pisk Granger przerwał panujące w klasie milczące wyczekiwanie. Hermiona stała przy swojej ławce z oczami buntowniczo utkwionymi w nauczycielu. - Nie może pan go do tego zmusić! Nie wolno panu wykorzystywać swojej władzy nauczycielskiej do gnębienia uczniów!
- Jak śmiesz odzywać się do mnie takim tonem? - głos Snape'a drżał z wściekłości. - Siadaj na miejsce i nie odzywaj sie nie pytana, albo zaraz wypijesz ten eliksir za pana Longbottoma! Przez ciebie Gryffindor traci trzydzieści punktów!
Hermiona zbladła i przełknęła ślinę. chciała jeszcze coś powiedzieć, ale powstrzymał ją Ron, ciągnąc ją delikatnie za rękaw i coś do niej szepcząc.
Severus odwrócił się ponownie do Longbottoma i obrzucił go pełnym obrzydzenia spojrzeniem. Neville zamknął oczy i szybko wypił eliksir.
W klasie zapanowała cisza. Wszyscy wstrzymali oddech, patrząc, jak Gryfon wzdryga się z odrazą i odstawia butelkę na swój stolik. W tej samej chwili na jego twarzy i dłoniach, zaczęły wyrastać kępki czarnej sierści. W kilka chwil całe jego ciało pokryło się stale rosnącymi włosami, pomiędzy którymi błyszczało dwoje śmiertelnie przerażonych oczu.
- No, no... - głos nauczyciela przerwał panującą w klasie ciszę. - Widzę, że twój wygląd w końcu dopasował się do twojego intelektu - zakpił Severus. - Panno Granger, proszę odprowadzić tę małpę do skrzydła szpitalnego. Może Pomfrey wymyśli jakiś sposób, żeby go przywrócić do porządku, a jeżeli nie, to będzie to niewielka strata dla świata czarodziejów.
Snape uśmiechnął się szyderczo, odrywając spojrzenie od Longbottoma, który był już tak zarośnięty, że jego owłosienie dosięgało podłogi i przeniósł wzrok na stół, przy którym siedzieli Potter, Granger i Weasley. Hermiona podniosła się szybko i podbiegła do pochlipującego Neville'a, a następnie, podtrzymując go, wyprowadziła go z klasy.
Tryumf, który poczuł Mistrz Eliksirów, rozpłynął się jak mgła, kiedy ujrzał, że Potter przez cały czas patrzy w przeciwną stronę, jakby zupełnie nie obchodziło go, co Snape zrobił z jego przyjacielem. Gniew zamienił się w lodowe ostrze furii, która opanowała umysł mężczyzny i skierowała jego kroki wprost w stronę Gryfona.
Severus stanął tuz przed ławką Harry'ego i zauważył, jak chłopak spiął się cały, a rumieńce gniewu, które płonęły na jego policzkach, ustąpiły miejsca bladości strachu. Eliksir Gryfona miał barwę miodu i byłby całkiem w porządku, gdyby nie...