Выбрать главу

– Boże Wszechmogący! Tott wrócił na krzesło.

– Coś nie tak?

– „Należy stwierdzić, że fizyczna obecność i siła osobowości nadinspektora Diamonda nie mogła nie zastraszyć Missendale’a” – przeczytał Diamond. – To nie w porządkują po prostu tak wyglądam. Nic na to nie poradzę, że jestem tak dobrze zbudowany.

– Tak, to nie w porządku – zgodził się Tott. Z jego tonu wynikało, że nie przywiązuje do tego wagi.

Ale Diamond nie miał zamiaru odpuścić.

– Nie zastraszano nikogo, żeby wydobyć zeznania. Sędzia podczas procesu ustalił, że nie było nacisków.

Diamond zaczął czytać dalej.

– Po prostu w to nie wierzę! „Z zaniepokojeniem należy stwierdzić, że próbki włosów z wełnianej czapki, zerwanej napastnikowi podczas walki, nie zostały porównane z włosami pana Missendale”.

– O co chodzi? – zapytał Tott.

– Wysłaliśmy czapkę do laboratorium.

– Ale nie sprawdziliście tego, o ile dobrze zrozumiałem. Nie wzięliście próbek włosów od Missendale’a.

– Ten człowiek się przyznał.

– Ale rozsądek nakazywał, żeby pobrać próbki. Diamond patrzył na niego ze zdumieniem.

– Właściwie po co?

– Dla porównania.

– To było w 1985 roku. Zanim pojawiły się badania genetyczne. Nawet gdybyśmy to zrobili, laboratorium kryminalistyczne nie byłoby w stanie nam powiedzieć, czy włosy na czapce należały do Missendale’a, czy do Sammy’ego Davisa juniora. Z raportu wynika, że gdyby porównano próbki, wyszłoby na jaw, że Missendale jest niewinny, a to po prostu nieprawda.

– W raporcie nie ma o tym ani słowa.

– „Z zaniepokojeniem należy stwierdzić”…? To sugeruje, że ktoś jest winny.

– Rzecz w tym, że należało to zrobić rutynowo. Nikt cię nie oskarża, że ukrywałeś dowody – odpowiedział stanowczo Tott.

– Oskarżają Jacoba Blaize’a i mnie, że go wrobiliśmy.

– Człowieku, nie dramatyzuj! Gdyby tak było, wyleciałbyś z pracy. Twoja uczciwość nie została podważona.

Diamond wiedział, że teraz powinien się zamknąć. Ale czuł się skrzywdzony.

– Podczas śledztwa powiedziałem im, co musiało się zdarzyć, ale oni, jak widać, zbagatelizowali to. Missendale został wrobiony, ale nie przeze mnie. To był mały złodziejaszek z kryminalną kartoteką. Miał niski iloraz inteligencji. W tle stali więksi macherzy, za sprytni, żeby dać się złapać. Jeśli spojrzeć wstecz, jest oczywiste, że Missendale był dla nich kozłem ofiarnym. Chcieli, żeby ten drugi facet, ten, który naprawdę zastrzelił sierżanta, dalej dla nich pracował, więc powiedzieli Missendale’owi, że jeśli nie złoży fałszywych zeznań, to go sprzątną. W pudle byłby bezpieczniejszy. Na wolności czekał go grób.

Tott pokiwał głową.

– Wierzę ci. W dzisiejszych czasach zorganizowana przestępczość często kryje się za prowadzonymi przez nas sprawami. Ale takie teoretyzowanie nie wchodzi w zakres śledztwa. Patrzono na konkretne okoliczności, w których naruszona została praworządność.

– Nie satysfakcjonuje mnie to.

– Dziwne byłoby, gdyby znalazł się ktoś usatysfakcjonowany zawartością raportu, liczącego ponad sto stron. Powinieneś chyba uznać, że dzięki temu cała ta paskudna sprawa została zakończona. Mediów nie zainteresują fragmenty, które tak cię dręczą.

– Ale nie sądzę, żeby to załatwiało sprawę do końca.

– Zdaje się, że słyszę brzęk filiżanek – stwierdził pan Tott. Diamond poczekał, aż naleją mu kawy ze szklanego dzbanka z chromowanymi okuciami. Kiedy znów zostali sami, powiedział:

– Chciałbym zapytać, jaki skutek wywrze to na moją pracę w Avon i Somerset.

– Żadnego – odparł Tott. – To, co zdarzyło się cztery lata temu w Londynie, jest już historią.

– Od tamtego czasu obrzucono mnie tonami błota.

– Ale nic nie przylgnęło.

– Nie zaprzeczy pan jednak, że podcięto mi skrzydła?

Tott zamieszał kawę i nic nie odpowiedział. Było oczywiste, że Komisarz mówi o zastąpieniu Billy’ego Murraya Johnem Wigfullem, zaufanym człowiekiem komendy głównej.

– Nie narzekam – przyznał Diamond. – Z waszego punktu widzenia to był racjonalny środek zabezpieczający, skoro wybuchła sprawa Missendale’a. Ale miałem prawo oczekiwać, że ten raport oczyści mnie, i sądzę, że oczyścił, choć niezupełnie.

– Jeśli raport sprawi, że będziesz dokładniej stosował procedury, to choć trochę spełni swoją funkcję. Musisz przyznać, że potrafisz być bardzo odporny na techniki. Przyznaję, że rozwój nauki w ciągu ostatnich kilku lat budzi trwogę, ale wypadałoby chociaż spróbować wykorzystywać go w naszej pracy.

– Do pewnego stopnia. Wrodzona inteligencja może dać doskonałe osiągnięcia. Zdanie się tylko na maszyny jest niebezpieczne.

– Daj spokój. Niczego takiego nie żądam. To kwestia zachowania proporcji.

Diamond zamknął raport i położył go na biurku Totta.

– Co się stanie, kiedy następnym razem jakiś złodziejaszek zakwestionuje moje przesłuchanie?

– Do wszelkich skarg podejdę merytorycznie – powiedział Tott tonem wskazującym, że jego cierpliwość jest na wyczerpaniu. – I przyjmę wszelkie uwagi, że mogę być uprzedzony. Nie widzę, żeby przywarło do ciebie to błoto, i mam nadzieję, że nie zobaczę więcej ani jednej plamki. Czy chciałbyś mi jeszcze coś powiedzieć?

– O czym?

– O twoim bieżącym śledztwie.

– Nie. Nic więcej. – Pod wpływem chwili powiedział i tak więcej niż należało.

– Doceniam to – odparł Tott. – Przeniesienie Wigfulla do twojej grupy nastąpiło na moje żądanie. Wigfull nie jest, podkreślam to, nie jest informatorem. Mam na oku wszystkich moich funkcjonariuszy i nie potrzebuję pomocy takich jak John Wigfull. Czy to jasne?

– Jasne.

– I przyjęte?

– Tak jest.

– Opowiem ci o Wigfullu. – Tott spojrzał na filiżankę i powoli przejechał palcem po jej krawędzi. – Wiedziałem, że raport niebawem spłynie, ale nie wiedziałem, co zawiera. Musiałem stawić czoło najgorszemu z możliwych scenariuszy, że zostaniesz bezzwłocznie usunięty z wydziału zabójstw. Potrzebowałem człowieka zdolnego do przejęcia sprawy i nie wchodząc w personalia, w twoim zespole nie było nikogo, komu mógłbym zaufać. Wybrałem Wigfulla. Oczywiście nie powiedziano mu o przyczynach, ale jako dobry detektyw sam mógł się tego domyśleć. Podoba mi się to, że macie różne temperamenty. Poza tym jesteś wielkim mężczyzną, co niesprawiedliwie podkreślono w raporcie. Bądź wielki w najlepszym tego słowa znaczeniu, tak wielki, żeby wyciągnąć z Wigfulla to, co najlepsze.

***

Tuż po jedenastej konwój samochodów i furgonetek policyjnych wtoczył się na podjazd przed domem Jackmana, niedaleko jednej z ustronnych uliczek na przedmieściach Bathwick Hill. Na przedzie jechało bmw Diamonda. Obok komisarza siedział Jackman. Za nimi jechał w toyocie Wigfull z dwoma detektywami sierżantami i posterunkowym. W innych wozach przyjechali technicy wydziału kryminalistycznego i wsparcie w postaci umundurowanych funkcjonariuszy.

W tym samym czasie niebieskie volvo Jackmana było poddawane badaniom na Manvers Street. Diamond, wręczając kluczyki chłopakom z laboratorium, powiedział:

– Nie rozczarujcie mnie, dobrze? Im się zawsze wydaje, że usunęli wszystkie ślady.

Brydon Housc wyglądał w sam raz na siedzibę profesora, chociaż nie stał tak blisko uniwersytetu, żeby można tam było dojść na piechotę. I tak jednak było niedaleko od uczelni, co z pewnością podkreślili pośrednicy, kiedy Jackman zainteresował się nieruchomością. Była to obrośnięta bluszczem klockowata budowla z gankiem, kolumienkami i balkonem na piętrze. Prawdopodobnie miała nieco ponad sto lat. Stała na obszernym podwórku, za niskim murkiem ułożonym z kamieni bez zaprawy. Parcele na przedmieściach były obszerne, domy różniły się od siebie. Dzielnica znajdowała się zbyt daleko od centrum Bath, żeby planiści nastawali na uniformizację i między solidnymi georgiańskimi i wiktoriańskimi willami stały nowoczesne budynki z jaskrawego, sztucznego kamienia.