– To było miejsce, gdzie można porozmawiać.
– I wypić parę drinków, jak sądzę. Nie przyszło panu do głowy, że pański kontakt, używam tego słowa w znaczeniu platonicznym, pański kontakt z panią Didrikson mógł zostać zauważony przez żonę?
– Wiedziała o tym. To ona odebrała telefon.
– Ach.
Jackman został znęcony na głęboką wodę i teraz zaczął się plątać.
– Ale na tym etapie to jeszcze nic nie znaczyło.
– Na tym etapie?
– Mam na myśli kontakt w znaczeniu, jakie pan przywołał. Wtedy czy też później.
– Panie profesorze – powiedział sir Job, uśmiechając się wyrozumiale. – Skrupulatnie unikałem sugerowania czegokolwiek, co mogło się zdarzyć później, ale skoro już podniósł pan tę kwestię, czy można zasadnie powiedzieć, ów platoniczny stosunek przerodził się w przyjaźń?
Jackman poczerwieniał. Chcąc pomóc Danie, żałośnie wszystko spaprał.
– Platoniczną przyjaźń.
– Przyjaźń, która trwała całe lato?
– Spotkaliśmy się kilka razy ze względu na chłopca. Kilka razy zabrałem go na pływalnię.
– I w inne miejsca.
– Raz na mecz krykieta i na święto balonów.
– A po powrocie z tych wypraw oddawał pan małego Matthew matce?
– Oczywiście.
– Musiała się czuć jakoś zobowiązana wobec pana?
– Nie.
– Nie?
– Chodzi mi o to, że moje intencje były zupełnie inne. Nie miałem ukrytych motywów.
– Ale pańska żona sądziła, że jest przeciwnie.
Na te słowa obrona zgłosiła sprzeciw, bo sir Job zdawał się stawiać w krzyżowym ogniu pytań własnego świadka. Przez kilka minut oskarżenie, obrona i sędzia żywo dyskutowali o szczegółach proceduralnych.
Diamond słuchał tego z przygnębieniem. Przyszedł tu, żeby z pierwszej ręki dowiedzieć się o przebiegu procesu i nie czytać przetrawionych informacji gazetowych, ale to wcale nie było to, na co miał nadzieję. Był bezradny wobec tego, co działo się na sali, i wyczuwał, że zrezygnowana postawa Dany jawi się jako zwiastun wyroku. Oskarżenie trzymało się mocno.
Wrócono do przesłuchania.
– Panie profesorze, rozmawialiśmy o reakcji pańskiej zmarłej żony na pańskie nieliczne spotkania z oskarżoną. Zechce pan przypomnieć, co miała do powiedzenia na ten temat.
– Wszystko przeinaczała.
Sir Job zerknął w stronę sędziego, który powiedział znużonym tonem.
– Panie profesorze, niech pan powie sądowi, co mówiła pańska żona.
– Dawała do zrozumienia, że mam romans z panią Didrikson.
– Tylko dawała do zrozumienia?
– Hm, pod koniec była bardziej dosadna.
Diamond aż skręcał się w środku. To było zabójcze dla obrony. Znacznie lepiej, gdyby Jackman wprost powiedział, jakich słów użyła Geraldine. Niechęć do ich powtórzenia zdawała się potwierdzać, że on i Dana byli kochankami.
– Co konkretnie powiedziała?
– Chce pan, żebym powtórzył te słowa? – Jackman się zawahał. – Powiedziała, że pieprzymy się jak króliki. Było to kompletne i skończone kłamstwo, całkowicie bez pokrycia.
– W jakim sensie użył pan pojęcia pokrycie? – zapytał sir Job.
Dwuznaczność była dobrze wycelowana. Ogólny śmiech pokrył zażenowanie, oskarżenie zyskało tanie punkty. Obronie nic nie przyszłoby ze sprzeciwu.
Męki Jackmana trwały jeszcze godzinę. Sir Job przeszedł do ważnego faktu, że Geraldine odwiedziła Danę w domu i oskarżyła ją o wykorzystywanie Matthewjako przynęty. Przepytał Jackmana o wydarzenia z weekendu przed zabójstwem i bardzo interesował się prezentem, jaki Dana uczyniła mu z listów Jane Austen.
– Chciała, żeby pan przyjął je jako podarunek o potencjalnie wielkiej wartości?
– Tak.
– Jako podarunek na rozstanie?
– Tak to rozumiałem. Po tym, co zaszło między moją żoną a panią Didrikson, nie mógłbym już widywać chłopca.
– I pan przyjął te listy?
– Tak, ale gdyby okazały się prawdziwe, chciałem je zwrócić po zamknięciu wystawy o Jane Austen.
– A zatem to rozstanie było raczej au rewir niż ostatecznym zerwaniem. Kiedy ponownie wszedł pan w kontakt z panią Didrikson?
– W poniedziałek rano. Zadzwoniłem do niej.
– W dniu, kiedy pańska żona miała zostać zamordowana? Co miał pan do powiedzenia pani Didrikson w ten poniedziałkowy ranek?
Zeznania Jackmana obyły się bez niszczących wycieczek sir Joba. Był to krzyżowy ogień pytań, zamaskowany zręcznie jako odbieranie zeznania. Obrona zaszkodziłaby tylko swojej sprawie, zgłaszając co chwila protest. Kiedy sir Job skończył, ława musiała dojść do przekonania, że Dana była kobietą zaślepioną i że Jackman ją zachęcał.
Litania krzyżowego ognia pytań została ograniczona do minimum. Lilian Bargainer spojrzała znad okularów na Jackmana.
– Panie profesorze, czy pan wie, jakie były przyczyny kapryśnego zachowania pańskiej żony w miesiącach poprzedzających jej śmierć? – zapytała.
– Uważam, że tak. Brała narkotyki.
– Czy jest na to jakiś dowód?
– Tak. Dwudziestego piątego kwietnia policja znalazła pakiety z kokainą ukryte w moim domu. O ile wiem, osoba uzależniona od kokainy może mieć objawy choroby umysłowej.
– Narkotyki? – przerwał sędzia. – Nikt wcześniej o tym nie wspominał. Czy oskarżenie jest tego świadome? Nie wspomniał pan o tym w akcie oskarżenia.
Prokurator odkaszlnął i w obronnym geście owinął się togą.
– Jesteśmy tego świadomi. Wysoki Sądzie, pewien człowiek został oskarżony o to, że zaopatrywał zmarłą w kokainę. Nie ma to związku z rozpatrywaną sprawą.
– Możliwe. Jestem zaskoczony, że wcześniej o tym nie usłyszeliśmy.
– Miałem zamiar w odpowiednim momencie wezwać świadka z policji. Bez wątpienia ta kwestia zostanie wspomniana. Nie chcę przeceniać jej znaczenia.
Sędzia zwrócił się do pani Bargainer.
– Zakładam, że pani docenia jej znaczenie. Czy życzy pani sobie przepytać świadka na tę okoliczność?
– Wysoki Sądzie, uważam, że już to uczyniłam – powiedziała. – W odpowiednim czasie chcę poddać świadka z policji krzyżowemu ogniowi pytań.
Dalej było już rutynowe przesłuchanie, którego celem było załatanie kilku dziur w płocie wybitych przez oskarżenie. Jackman robił, co mógł.
Kiedy sąd odroczył sprawę do następnego dnia, Diamond nie zatrzymał się, żeby porozmawiać. Nie było sensu. Poza tym głowa go bolała. Poszedł do domu, żeby zażyć parę proszków przeciwbólowych.
Rozdział 3
Następnego dnia rano zasiadł na tym samym miejscu na galerii dla publiczności. Zanim wprowadzono Danę, zostały zajęte wszystkie miejsca. Była tak mała, za mała, żeby być główną bohaterką tych wszystkich wymyślnych rytuałów.
Wszyscy wstali, gdy wszedł sędzia.
Prokurator stał nadal, gdy ludzie usiedli.
– Wysoki Sądzie, za pozwoleniem, zanim rozpoczniemy rozprawę, proszę, by sąd zapoznał się z nowym dowodem, który został ujawniony.
– Sir Jobie, zna pan zasady przedstawiania nowych dowodów? – zapytał sędzia. – Oskarżenie nie ma prawa zaskakiwać sądu niespodziankami.
– W takim razie muszę prosić o odroczenie rozprawy. Zapewniam sąd, że sprawa jest istotna dla właściwego wymierzenia sprawiedliwości.
Sędzia podrapał się w perukę, zamyślił na dłuższą chwilę i wreszcie oświadczył gniewnie:
– Sąd odracza sprawę o pół godziny. Oskarżenie i obrona przyjdą do mnie, do pokoju sędziowskiego.
Diamond wyszedł wraz z innymi, czując, że przerwa potrwa dłużej niż pół godziny. Musiało się zdarzyć coś sensacyjnego. Sprawę wznowiono po niemal dwóch godzinach.
– Po wysłuchaniu wniosków oskarżenia i obrony postanowiłem zezwolić oskarżeniu na przedstawienie nowego dowodu – powiedział sędzia. – Potem ogłosimy przerwę do jutra, żeby obrona mogła rozważyć powstałe implikacje.