We wzroku Emeliny błysnął entuzjazm.
– Może pójdziemy od razu? Nikt nas nie zauważy!
– Ktoś może nas zobaczyć – zaprotestował Julian stanowczo. – Pójdziemy później, gdy będzie większe prawdopodobieństwo, że plaża jest pusta!
– Och, Julianie. – Emelina była zawiedziona.
– Chciałaś otrzymać ode mnie profesjonalną ekspertyzę w tej sprawie, pamiętasz? Nie ma sensu prosić o radę, jeśli nie chce się do niej stosować. Usiądź, Emmy, a ja ci pokażę, jak się robi naprawdę dobrą kawę.
Druga przygoda Emeliny z włamaniem, czy też, jak wolała to nazywać, z zakradaniem się do domku, odbyła się o zmierzchu. Tym razem, nie tracąc czasu, wspięli się do środka przez okno i skierowali prosto do szafy w przedpokoju.
Po kilku próbach okazało się, że Julian miał ragę. W niektórych torbach były paragony. Pospiesznie zebrali wszystkie, jakie udało im się znaleźć, poskładali torby z powrotem do szafy i wydostali się na zewnątrz.
– Idzie nam to coraz lepiej – zauważyła Emelina pogodnie.
– Myślisz o tym, żeby zarzucić pisanie na rzecz życia przestępczego?
– To nie jest żadna zbrodnia, Julianie! To Leighton jest przestępcą, nie my.
– Przypominaj mi o tym częściej – poprosił. Emelina speszyła się nieco. Może Julian podczas urlopu nie lubił myśleć o swej profesji. Podejrzewała, że wszyscy ludzie muszą się czasem oderwać od swych zwykłych zajęć.
– Przepraszam, że zmuszam cię do pracy, gdy powinieneś odpoczywać, Julianie – powiedziała, skręcając w stronę domu.
– Nie przejmuj się tym. Pamiętaj, że zostanę dobrze wynagrodzony za swój wysiłek.
Te słowa sprawiły, że zamilkła. W ciszy przebrnęli przez curry z kurczaka, sałatkę i butelkę chablis. Julian rozpalił ogień w kominku i nalał brandy do dwóch kieliszków.
– Zobaczmy, co tu mamy – powiedział z ożywieniem. Usiadł na dywaniku przed kominkiem i rozłożył paragony na podłodze. – Ja będę czytał daty, a ty je zapisuj, dobrze?
– Dobrze. – Część entuzjazmu Emeliny powróciła. Gorliwie wzięła do ręki ołówek i kartkę papieru i zaczęła notować daty.
Gdy po kilku minutach okazało się, że w datach rzeczywiście pojawia się pewna regularność, z nich dwojga Julian był bardziej zdumiony. Emelina spodziewała się jakiegoś znaczącego odkrycia, on zaś przez cały czas miał wątpliwości. Teraz poczuł nagłą ulgę.
– Nie wiem jeszcze, co nam to daje i jakie może mieć znaczenie, ale wszystkie te daty przypadają w okolicach dwudziestego ósmego dnia miesiąca, prawda? -powiedział w końcu, spoglądając na zapiski Emeliny.
Skinęła głową.
– Pod koniec miesiąca. Julianie, koniec miesiąca się zbliża. Dwudziesty ósmy wypada w następną środę!
– W jej oczach zabłysło podniecenie.
Julian podniósł głowę. Napotkał jej rozjarzone spojrzenie.
– Czy to dzięki temu tak na mnie patrzysz? – zapytał ochrypłym szeptem. – Wystarczy ci do tego wiadomość o Ericu Leightonie?
Wyczuł jej nagłe pobudzenie. Emelina uświadomiła sobie, że atmosfera w pokoju nagle się zmieniła i nabrała zmysłowego zabarwienia. Stało się to tak nagle, że Julian nie wiedział, co powinien teraz zrobić. Wszystkie jego męskie instynkty nakazywały mu działać szybko, zanim ona zdąży wymyślić sposób ucieczki.
– Julianie… – powiedziała Emelina z wahaniem, zaciskając palce na ołówku. – Julianie, wydaje mi się, że nie powinniśmy… – Urwała i niepewnie przygryzła dolną wargę.
– Chodź tutaj i pozwól mi poczuć smak twoich ust – westchnął cicho, wyciągając do niej ramiona. – Potraktuję je o wiele łagodniej niż ty!
W porywie uniesienia ułożył ją na plecach na starym dywaniku i nakrył jej ciało swoim. Westchnął i dotknął jej ust zębami. Długo trzymane na wodzy pożądanie wybuchło w nim z całą siłą. Jak mógł je dzisiaj powstrzymać?
ROZDZIAŁ PIĄTY
Emelinę porwała fala podniecenia. Już poprzednim razem, gdy Julian wziął ją w ramiona, zareagowała z niezwykłą dla niej siłą, ale dzisiaj miała wrażenie, że on chce oszołomić wszystkie jej zmysły. Udawało mu się to i ten fakt był najlepszą miarą jej zaangażowania. Emelina bowiem znała siebie na tyle, by wiedzieć, że nie jest zdolna do fizycznego związku z mężczyzną bez więzi uczuciowej.
Z minuty na minutę miała coraz mniejszą możliwość wyboru. Jej myśli pędziły chaotycznie. Jak to możliwe, by tak się zaangażowała w związek z tego rodzaju mężczyzną? Ich znajomość nie powinna przekroczyć granicy zawartego układu. Boże drogi, już samo to było dla niej wystarczającym obciążeniem! Skąd więc brała się w niej pokusa, by zaangażować się jeszcze fizycznie?
Nie powinna była tego robić. To było głupie i niebezpieczne. Ale gdy usta Juliana z niewypowiedzianą czułością przesuwały się po jej dolnej wardze, Emelina przypomniała sobie, że już wcześniej tego dnia poczuła niezrozumiałą ochotę, by go chronić i bronić. Nadal czuła wobec niego pewną rezerwę, ale wiedziała, że dopóki nie wyrówna z nim rachunków, znajduje się po jego stronie na dobre i złe.
– Emmy, kochanie, czy wiesz, że przy tobie płonę? Gdy na ciebie patrzyłem przez te ostatnie dni, czułem ciepło, niepokój, pragnienie. Chcę, żebyś i ty czuła to samo. Chcę, byś mnie pragnęła, byś oddała mi się zupełnie. Pozwól mi się kochać z tobą, słodka Emmy.
Pozwolić mu kochać się z nią? Ta prośba była niedorzeczna. Jak mogłaby go powstrzymać? Emelina pogrążyła się w rozkosznym wyczekiwaniu i nie chciała myśleć o żadnych konsekwencjach tego, co się działo. Jej instynkt domagał się zupełnego poddania.
– Julianie, och, Julianie -westchnęła, gdy on powoli przesuwał usta na jej szyję. Oparła dłonie na jego mocnych ramionach, rozkoszując się ich siłą. Czuła na sobie jego twarde ciało i zdawała sobie sprawę z jego podniecenia. Wszystko to razem przyprawiało ją o zawrót głowy.
– Twoje ciało zostało stworzone dla mojego -mówił Julian z ustami na jej szyi, rozpinając górny guzik jej koszuli. – Jest dokładnie takie, jakie powinno być. Pełne, okrągłe, miękkie i niezmiernie pociągające!
– Jeśli to ma być miły sposób powiedzenia mi, że jestem gruba – wykrztusiła Emelina drżącym głosem – to chyba mi się nie podoba!
– To jest sposób powiedzenia ci, że jesteś doskonała. Dokładnie taka, jakiej potrzebuję – zaprzeczył Julian i odpinając drugi guzik jej bluzki, wsunął język między jej rozchylone usta.
Emelina tak była zafascynowana stwarzanym przez niego zmysłowym rytmem, że prawie nie zauważyła, iż Julian ją rozbiera coraz bardziej. Po chwili jego dłoń przesunęła się po jej nagiej piersi. Westchnęła głęboko i przysunęła się do niego. Julian coś szepnął. Niespokojnie poruszała się pod jego ciałem, które stawało się coraz cięższe i coraz mocniej wgniatało ją w dywan.
Wszystkie wrażenia skupiały się w jedno dojmujące pragnienie: dać Julianowi to, o czym marzył. Emelina poruszyła się niespokojnie, przyciskając pierś do jego dłoni. Gdy zaczaj kciukiem pieścić jej koniuszek, westchnęła.
– Julianie, powinnam cię powstrzymać. Wiem, że powinnam. Dlaczego nie mogę się na to zdobyć?
– W żaden sposób nie udałoby ci się mnie dzisiaj powstrzymać. Nawet o tym nie myśl, Emmy. Nawet o tym nie myśl – powtórzył, nie dopuszczając żadnych wątpliwości. Przesunął usta na jej pierś i delikatnie zaczał ją drażnić zębami. Emelina zadrżała, mimowolnie zginając nogę w kolanie. Miała wrażenie, że wszystkie mięśnie jej ciała napinają się jednocześnie. Było to przyjemne, ale i nieco denerwujące.
– Dotknij mnie, kochanie -poprosił Julian ochryple. – Proszę, dotknij mnie.
Jak mogła mu odmówić? Przesunęła palcami po jego karku i włożyła dłoń za kołnierzyk koszuli, gładząc go po ramionach. Ośmielona do dalszego działania oparła rozwarte dłonie o jego pierś i zajęła się górnym guzikiem. Julian uniósł się nieco nad nią. Gdy nie mogła sobie poradzić z guzikami, zniecierpliwiony sam zrzucił koszulę.