Выбрать главу

— Co teraz będzie?

— Gdzieś w pobliżu znajduje się zgarniarka — powiedział Kynes — Nadleci i zabierze gąsienik.

— A jeśli zgarniarka się rozbije? — spytał Halleck.

— Będzie o jedną maszynę mniej — odparł Kynes. — Zejdź nisko nad gąsienik, mój panie, to cię zainteresuje.

Książę popatrzył spode łba i zajął się sterami, ponieważ weszli w turbulencję powietrza nad gąsienikiem. Paul spojrzał w dół i zobaczył rzygające nadal piaskiem metalowo-plastikowe monstrum pod nimi. Wyglądało jak ogromny brązowo-niebieski żuk z mnóstwem szerokich gąsienic na rozpostartych wokoło ramionach. Na przedzie dostrzegł odwrócony lejek gigantycznego ryja wetknięty w ciemny piasek.

— Bogate złote przyprawy, sądząc po barwie. — powiedział Kynes. — Nie przerwą pracy aż do ostatniej chwili.

Książę dał więcej mocy na skrzydła, usztywnił je, by stromiej opadały podczas schodzenia w kołującym ślizgu nad gąsienik. Rzut oka w lewo i w prawo upewnił go, że osłona pozostała na tym samym pułapie krążąc nad jego głową. Paul przypatrzył się dokładnie żółtemu obłokowi buchającemu z wylotów dmuchaw gąsienika i wzrokiem odszukał w pustyni nadciągający znak czerwia.

— Czy nie powinniśmy mieć zgarniarki? — zapytał Halleck.

— Zwykle mają skrzydło na innej częstotliwości — powiedział Kynes.

— Czy na wszelki wypadek nie powinni mieć dwóch zgarniarek na każdy gąsienik? — nie wytrzymał książę. — Na tej maszynie w dole będzie pewnie dwudziestu sześciu ludzi nie mówiąc już o cenie urządzenia.

Kynes powiedział:

— Nie macie tyle dod…

Kynes zaczął mówić, ale przerwano mu gniewnie z głośnika:

— Czy widzi ktoś skrzydło? Nie zgłasza się.

Z pulpitu nagle popłynęły splątane, niezrozumiałe głosy, które zagłuszały gwałtowny, przenikliwy sygnał, a wtedy odezwał się pierwszy operator:

— Raportujcie kolejno! Odbiór!

— Tu szperacz — dozorowiec. Ostatni raz widziałem skrzydło dość wysoko, krążyło oddalając się na północny zachód. Nic widzę go teraz. Odbiór.

— Szperacz pierwszy: wynik negatywny. Odbiór.

— Szperacz drugi: wynik negatywny. Odbiór.

— Szperacz trzeci: wynik negatywny. Odbiór.

Cisza.

Książę spojrzał w dół. Cień jego własnego statku przesuwał się właśnie nad gąsienikiem.

— Tylko cztery szperacze, zgadza się?

— Zgadza — powiedział Kynes.

— Pięć w naszej eskadrze. — powiedział książę — Nasze statki są większe. Możemy upchać dodatkowo trójkę do każdego. Każdy z ich szperaczy powinien być w stanie oderwać się od ziemi z dwójką.

Paul wykonał rachunek w pamięci i zauważył:

— Zostaje trzech.

— Dlaczego nie mają po dwie zgarniarki na każdy gąsienik? — warknął książę.

— Nie macie tyle dodatkowego sprzętu — powiedział Kynes.

— Tym bardziej powinniśmy chronić ten, który posiadamy!

— Gdzie mogła się podziać zgarniarka? — spytał Halleck.

— Mogła przymusowo wylądować gdzieś poza zasięgiem wzroku — odparł Kynes.

Książę złapał mikrofon i zatrzymał się z kciukiem zwieszonym nad przyciskiem.

— Jak oni mogli stracić z oczu zgarniarkę?

— Całą uwagę skupiają na ziemi wypatrując znaku czerwia — powiedział Kynes.

Książę wgniótł kciukiem przycisk i powiedział do mikrofonu:

— Mówi wasz książę. Podchodzimy do lądowania, by zabrać załogę dziewiątki Delta Ajax. Rozkazuję to samo szperaczom. Szperacze siadają po wschodniej stronie. My zajmiemy zachodnią. Odbiór.

Sięgnął do tablicy rozdzielczej, wcisnął własną częstotliwość dowodzenia i powtórzywszy rozkaz swej osłonie powietrznej oddał mikrofon Kynesowi. Kynes wrócił na częstotliwość roboczą i z głośnika bluznęło:

— …prawie pełną ładownię przyprawy! Mamy prawie pełną ładownię! Nie możemy tego zostawić dla jakiegoś cholernego czerwia! Odbiór.

— Do cholery z przyprawą! — warknął książę. Wyrwał z powrotem mikrofon i powiedział:

— Przyprawy nam nie zabraknie. Dla trzech spośród was nie starczy miejsc w naszych statkach. Ciągnijcie losy albo jakoś inaczej ustalcie, kto będzie lecieć. Ale lecicie, i to jest rozkaz!

Ponownie wbił Kynesowi w dłonie mikrofon i wymamrotał „przepraszam”, gdy Kynes zamachał stłuczonym palcem.

— Ile czasu? — spytał Paul.

— Dziewięć minut — powiedział Kynes.

— Ten statek ma większą moc od reszty — rzekł książę. — Jeśli wystartujemy na silniku przy trzech czwartych skrzydeł, możemy wcisnąć dodatkowego człowieka.

— Piasek jest grząski — powiedział Kynes.

— Z czterema dodatkowymi ludźmi na pokładzie moglibyśmy przy starcie silnikiem połamać skrzydła, Sire — rzekł Halleck.

— Nie na tym statku — rzucił książę. Pociągnął stery na siebie siadając ślizgowym lotem obok gąsienika. Skrzydła przechyliły się, wyhamowały ornitopter, który zarył płozami nie dalej niż dwadzieścia metrów od kombajnu. Gąsienik był teraz cichy, przestał rzygać piaskiem z odpowietrzników. Dobiegał od niego jedynie słaby, mechaniczny pomruk, który stał się bardziej uchwytny dla ucha, kiedy książę otworzył drzwi po swojej stronie. Uderzył ich natychmiast w nozdrza zapach cynamonu — ciężki, gryzący. Z głośnym łopotem szperacz osiadł ślizgiem na piasku z drugiej strony gąsienika. Eskorta pikowała, by lądować w jednej linii z księciem. Wyglądając na kombajn Paul ujrzał, jak zmalały przy nim wszystkie ornitoptery — komary przy drapieżnym żuku.

— Gurney wyrzućcie z Paulem tamto tylne siedzenie — polecił książę. Własnoręcznie skręcił korbą skrzydła do trzech czwartych, ustawił ich kąt, sprawdził stery silników gondoli.

— Dlaczego, u diabła, nie wyłażą z tej maszyny?

— Liczą, że pokaże się zgarniarka — powiedział Kynes. — Mają jeszcze parę minut.

Uciekł spojrzeniem na wschód. Wszyscy obejrzeli się w tym samym kierunku, ale nie wypatrzyli żadnego znaku czerwia, tylko w powietrzu czuło się ciężar pełnego napięcia niepokoju. Książę wziął mikrofon, włączył częstotliwość dowodzenia i powiedział:

— Dwóch z was wyrzuci generatory tarcz; Po kolei. W ten sposób zabierzecie jeszcze po jednym człowieku. Nie zostawimy nikogo temu potworowi. — Przerzucił się z powrotem na częstotliwość roboczą i warknął:

— No dobra, wy w dziewiątce Delta Ajax! Wyłazić! Już! To rozkaz waszego księcia! W podskokach, bo wezmę rusznicę laserową i potnę ten gąsienik na kawałki!

Na przedzie kombajnu odskoczyła pokrywa luku, z tyłu druga, jeszcze jedna na szczycie. Ludzie wysypali się zjeżdżając i staczając się w dół na piasek. Ostatni wyłonił się wysoki mężczyzna w połatanym płaszczu roboczym. Zeskoczył na gąsienicę, potem na ziemię.

Książę odwiesił mikrofon na tablicę i wychyliwszy się na płat skrzydła zawołał:

— Po dwóch ludzi do każdego z waszych szperaczy!

Mężczyzna w połatanym płaszczu zaczął dzielić swoją załogę na dwójki, popychając je w kierunku czekających po drugiej stronie statków.

— Czterech tutaj! — krzyknął książę. — Czterech do statku za mną! — wskazał palcem na ornitopter eskorty zaraz za swoim. Gwardziści wyrywali właśnie z niego generator tarczowy.

— I czterech do tamtego statku dalej. — Wskazał na drugi eskortowiec pozbawiony już generatora. — Po trzech do każdego z pozostałych. Biegiem, szczury piaskowe!