Выбрать главу

— Chwila, szefie, może lepiej to przemyśleć. — Człowiek obchodzący dookoła SheVę był najwyraźniej cywilem. Był to młody, wysoki mężczyzna, potężnie umięśniony, o urodzie gwiazdora filmowego i długich jasnych włosach. Miał na sobie czarny prochowiec i złote okulary przeciwsłoneczne; ręce trzymał głęboko wepchnięte w kieszenie. Spojrzał na górny pokład SheVy i wzruszył ramionami. — Można z nimi zrobić lepsze rzeczy niż po prostu wywieźć.

— Co wymyśliłeś, Paul? — spytał Garcia. — O, przepraszam. Panie i panowie, to jest Paul Kilzer. Jest jednym z projektantów SheVy i zgodził się przyjechać tutaj z nami jako konsultant.

Pruitt gapił się na niego z otwartymi ustami, jakby zobaczył zjawę.

— Riff? — wykrztusił.

— Nie, mam na imię Paul — odparł cywil, marszcząc brew. — Czy my się znamy?

— Eee, nie. Ale… co pan chce zrobić ze Stormami?

— Mamy do nich załogi? — spytał cywil.

— Są rozrzuceni po całej SheVie, śpią — odparł Mitchell. — Czemu pan pyta?

— Chyba wiem, skąd można by wziąć parę pierścieni wież — powiedział Paul. — Podłączenie do nich zasilania nie będzie trudne. Dodamy jakąś łączność i wyjdzie niezła siła ognia. Potrzeba będzie trochę więcej mocy, ale mamy ze sobą sześć reaktorów. Możemy podrasować to cacko bronią i dodatkowym opancerzeniem. To powinno trochę pomóc.

— O rany — szepnął Pruitt.

— Ma pan konkretny plan? — spytał Garcia.

— Planowałem coś takiego jakiś czas temu. — Paul wyciągnął notes z kieszeni płaszcza. — Zajrzę do notatek.

Indy parsknęła histerycznym śmiechem i popatrzyła na pozostałych.

— Przepraszam.

Garcia rzucił okiem na swojego palmtopa i pokiwał głową.

— Ekipa naprawcza potwierdza waszą ocenę uszkodzeń, chorąży. Idźcie wszyscy odpocząć, a my weźmiemy się do pracy.

— Dla mnie bomba — powiedział Mitchell, chwiejąc się ze zmęczenia. — Stormami dowodzi major Chan. Będzie pan musiał się z nią rozmówić. I z jej dowództwem, jak przypuszczam.

— W tej chwili wszyscy są już przeniesieni do was — powiedział Garcia. — Ja zajmę się szczegółami, a pan niech idzie odpocząć, pułkowniku.

* * *

Mimo zmęczenia Pruitt nie był w stanie zasnąć. Wziął połówkę provigilu niecałe dwie godziny przed lądowaniem brygady naprawczej, i dopóki środek działał, był rozbudzony, chociaż ociężały umysłowo. Z trudem wspiął się po drabinkach na górny pokład SheVy, żeby lepiej widzieć, co się dzieje dookoła.

Dywizja piechoty, która utknęła po drugiej stronie Balsam Gap, w końcu zaczęła się przebijać. Jej transportery opancerzone, ciężarówki i czołgi sunęły właśnie autostradą 23 w stronę Dillsboro, wypatrując Posleenów i szukając ocalałych mostów. Sprawy wyglądały nieciekawie — blisko milion Posleenów doganiał już uwięzioną SheVę — dopóki prezydent nie pozwoliła Bun-Bunowi użyć ognia jądrowego. Trzy pociski antymaterii dosłownie zmiotły główne skupiska obcych sił. Dywizja wyłapywała teraz ocalałych, a tymczasem buldożery i wywrotki brygady naprawczej poszerzały strefę lądowania, aby ciągle nadlatujące sterowce zrzucały swoje ładunki i odbierały puste kontenery tak, by zrobić miejsce dla następnych.

W błyskawicznym tempie pojawiało się coraz więcej specjalistycznego ciężkiego sprzętu. Jednym z takich urządzeń, najwyraźniej przerobionym z olbrzymiej koparki, był automatyczny przecinak plazmowy. Potężny gąsienicowy pojazd wytoczył się z kontenera prosto pod SheVę i zaczął wyrzynać wielkie dziury w ścianie przedziału napędowego. Trzy specjalne automaty jeździły od jednej uszkodzonej gąsienicy do drugiej i wyciągały nity wielkości człowieka oraz ściągały uszkodzone segmenty i zastępowały je nowymi.

W pewnym momencie z jednego z kontenerów wytoczył się potężny wózek widłowy, wiozący kompletny pakiet reaktora. Podjechał do jednej z wyciętych w burcie SheVy dziur i zniknął w jej wnętrzu. Pruitt miał nadzieję, że ktoś wcześniej wygonił śpiące w maszynowni załogi MetalStormów.

Cały jeden ładunek zrzucono tuż przed samą SheVą. Były to owinięte w plastik olbrzymie płyty. Widząc wyskakującego z włazu cywilnego doradcę, Pruitt wstał i podszedł do niego.

— Co to jest? — zapytał.

— Dodatkowe opancerzenie. Wrzucimy je przed gąsienice, żeby trochę ograniczyć uszkodzenia.

— Wygląda na… ciężkie. — Pruitt przypomniał sobie szaleńcze manewry, które SheVa musiała wykonywać w poprzedniej bitwie. — Czy to nas nie spowolni?

— Nie, bo dodamy cztery reaktory — odparł Paul. — Wyciągniemy dwa uszkodzone i wstawimy na ich miejsce wszystkie sześć. Wasza maksymalna prędkość pozostanie taka sama, ale zwiększy się moment obrotowy, co powinno się przydać w górach.

— A co z gąsienicami? — Zbyt silny naciąg łączników segmentów mógł doprowadzić do zerwania całej gąsienicy.

— Niech wasz kierowca lepiej uważa.

Pruitt zadrżał na wspomnienie ich wcześniejszych wyczynów. — Słyszał pan, skąd mamy wieżyczki MetalStormów, ale bez podwozi?

— Nie.

— To niezła historia. Ma pan chwilkę?

* * *

Major Vickie Chan patrzyła, jak wieżyczka MetalStorma opuszcza się na świeżo zamontowany pierścień obrotowy. Bijąca spod spodu łuna spawarek techników, którzy mocowali wsporniki, zniknęła, kiedy wieża osiadła na swoim miejscu.

Major była wysoką, ładną półkrwi Azjatką; mimo łagodnej powierzchowności była wyjątkowo zawzięta w walce. Aż do poprzedniego dnia dowodziła jako kapitan kompanią MetalStormów; ponieważ nikt nie wiedział, co zrobić z jej czołgami, przenosili się jak Cyganie z miejsca na miejsce. Podczas odwrotu, kiedy stracili podwozia swoich pojazdów, przyłączyli się do SheVy; połowę drogi jechali za nią, a od połowy byli już wiezieni. Major doszła do wniosku, że w ich sytuacji SheVa jest prawdopodobnie nie najgorszym rozwiązaniem, zwłaszcza że Mitchell był dobrym dowódcą: sprytnym, zdolnym i mającym fart.

A więc dlaczego czuła się tak, jakby ktoś właśnie nastąpił na jej grób?

Może przez to, że wszystko tak szybko się działo. Tuzin pierścieni wież ze stacji naprawy czołgów w Asheville pojawił się jak za sprawą czarów. Garcia najwyraźniej miał niekwestionowany priorytet przy poborze części i sprzętu, ale sytuacja, gdy dowódcy Zgrupowania Armii żądają dostaw części w trybie priorytetowym, oznacza, że wszystko jest sFUBARowane{FUBAR Fucked Up Beyond All Repair (ang.) — w wolnym tłumaczeniu „beznadziejnie spierdolone” (przyp. tłum.)}. I przypuszczalnie odFUBARowanie miało należeć do zadań SheVy Dziewięć i „dowódcy jej drugorzędnego uzbrojenia”.

Sama radość.

Major Chan odwróciła się, kiedy piętnastocentymetrowa płyta górnego pokładu SheVy zadzwoniła pod czyimiś stopami, i obdarzyła uśmiechem dowódcę brygady naprawczej.

— Nigdy się nie spodziewałam, sir, że zobaczę coś takiego — powiedziała, wskazując wieżyczkę, którą właśnie testowano.

— To niezły pomysł — powiedział Garcia. — Jak zwykle propozycję Paula trzeba było trochę zmienić w szczegółach, ale coś takiego powinno wam znacząco pomóc w kontrataku. Czy mogę o coś zapytać?

— Niech pan strzela.

— Co się stało z podwoziami?

— Cha! — zaśmiała się major. — Nie jestem pewna, co się z nimi oficjalnie stało. Chce pan wiedzieć, co się naprawdę wydarzyło?

— Jasne.

— Dobra. Prawda jest taka, że użyliśmy ich do wyciągnięcia zabuksowanej SheVy.