Выбрать главу

Długi Mur został zbudowany w latach między pierwszymi pojedynczymi lądowaniami Posleenów a ostatnią wielką falą. Ciągnął się niemal przez całą długość wschodniej krawędzi Kontynentalnego Wododziału. W przełęczach i tam, gdzie spodziewano się zmasowanych posleeńskich ataków, wzniesiono nowoczesne fortece z betonu i stali, najeżone bronią. Na pozostałych obszarach Mur miał około siedmiu metrów wysokości i był zbudowany ze zbrojonego betonu, z usztywniającą „stopą” po wewnętrznej stronie. Tam też biegła droga, właściwe ścieżka, ciągnąca się przez całą długość wschodnich Stanów Zjednoczonych, którą — jeśli akurat nie toczyła się nigdzie mordercza bitwa — chodziły patrole, od czasu do czasu wyglądające na drugą stronę, by sprawdzić, czy nie czają się tam Posleeni.

Tam, gdzie uderzyła piekielna broń z Uniwersytetu Stanu Tennessee, jedna trzecia umocnień Muru została zrównana z ziemią, a reszta wyszczerbiona.

Jedynym plusem tej sytuacji było to, że wśród ocalałych resztek można było zająć świetne pozycje obronne.

Dowódca kompanii wystawił głowę ponad kawał betonu i zaklął; okazało się, że Posleeni budują drogę.

Nie była to najlepsza droga, ale usuwali gruz i wycinali krętą ścieżkę na wzgórza, które bez tego byłyby dla nich zaporą nie do przebycia.

— Race, zejdź tamtędy jakieś trzydzieści metrów w dół — powiedział Duncan, wskazując na wschód. — Poole, to samo na zachód. Otworzycie ogień, kiedy ja zacznę strzelać. Celujcie we Wszechwładców.

Zaczekał, aż oba pancerze zajęły pozycje i namierzyły odległe cele. U podstawy wzgórza, jakieś dwa tysiące metrów dalej, znajdowało się skupisko betonowych kikutów zdradzających, że kiedyś stał tutaj budynek. Właśnie wokół tych ruin zebrała się większość Wszechwładców, ale nawet dwa tysiące metrów to była niewielka odległość dla systemów celowniczych przekaźników. Duncan upewnił się że żołnierze namierzyli cele, a potem sam wycelował i przycisnął karabin do ramienia.

— Na trzy. Raz, dwa, trzy.

* * *

Panoratar kołysał się w swoim tenarze w przód i w tył, obserwując, jak jego oolt męczy się nad oczyszczaniem drogi na wzgórze. Część ziemi zdarł tytaniczny ogień ludzkiej broni, ale to, co zostało, było zdzierane jeszcze głębiej, a potem z grubsza wygładzane, aby choć trochę przypominało drogę.

Z ludzkim sprzętem byłoby szybciej, ale w okolicy nie było żadnego — wszystko zostało zniszczone przez ostatnie ataki — a gdyby nawet był, żaden z miejscowych kessentaiów nie wiedziałby, jak go używać. Dlatego musieli pracować starym i powolnym sposobem.

Mając czas i kilku sprawnych w obróbce kamienia oolt’os, zrobiliby drogę, która przetrwałaby nawet kilka tysięcy obrotów słońca. Ale to nie było konieczne, ten oddział potrzebował tylko wąskiej ścieżki, by pogonić swoje oolt na wzgórze, a potem zaatakować wroga od tyłu.

— Ależ ludzie się zdziwią — mruknął Panoratar do Imarasara na moment przed wybuchem jego tenara.

* * *

Spodkowate pojazdy posleeńskich Wszechwładców używały jako akumulatorów kryształowych matryc. Był to bardzo wydajny system, niemal identyczny z tym, z jakiego korzystały pancerze wspomagane. Jednak mimo że matryca była zdolna do przechowywania olbrzymich ilości energii, była ona bardzo słabo kontrolowana; jeśli ulegała uszkodzeniu, rozpoczynał się łańcuchowy proces uwalniania energii. Innymi słowy, dochodziło do potężnej eksplozji. W przypadku częściowo rozładowanego systemu Panoratara był to odpowiednik stu kilogramów TNT. Do tego dochodziły odłamki rozerwanego tenara.

Wybuch zabił prawie wszystkich otaczających go Wszechwładców wraz z ich normalsami i wyłączył wszystkie tenary z dalszej akcji.

A potem na oddział u podnóża wzniesienia spadły srebrne błyskawice.

* * *

— Niezły strzał, sir! — zawołał Race. Specjalista przeciągnął serią po normalsach stojących na czele grupy budowniczych; łezki zubożonego uranu rozerwały każdego z nich na żółte strzępy — To chyba byli kolesie kierujący budową.

— Pewnie ci, co mieli jakieś umiejętności — powiedział Poole, celując do Wszechwładcy na skraju stłoczonej grupy. — Niech to szlag.

— Nie trafiłeś w akumulator, co? — spytał Duncan. — Twoje systemy celownicze go nie pokażą, ty musisz go wskazać.

— Jak pan to robi? — zapytał Race, kiedy huragan trzymilimetrowych pocisków uderzył w beton, za którym się chował.

— Daj, pokażą ci — odparł Duncan, przejmując kontrolę nad pancerzem Race’a tak, żeby żołnierz widział wywoływane menu.

— A nie mógłby mi pan po prostu powiedzieć? — Race czołgał się tyłem w dół wzgórza. — Jesteśmy trochę zajęci.

— Najpierw rozwijasz menu drugorzędnych parametrów celowania — powiedział Duncan, ignorując uwagę szeregowca i serię rakiet, które wybuchły poniżej ich pozycji. — Potem wybierasz „systemy zasilania”. Kiedy to włączysz, zobaczysz, że karabin zacznie automatycznie wybierać nie tylko Wszechwładców, ale kryształy mocy w ich osłonach. Wtedy tylko wciskasz spust — dokończył, posyłając serię pocisków w system zasilania zbliżającego się kessentaia i detonując jego spodek. — Zauważysz też, że wyskakuje ci okienko z poziomem zasilania. Jeśli masz czas, możesz wybierać lepiej naładowane spodki.

U stóp wzgórza leżało teraz sześć przewróconych tenarów i dwa zniszczone; jeśli jacyś Wszechwładcy jeszcze żyli, nie wychylali się. Duncan podświetlił tenary.

— To oddział zebrany z różnych stron — zauważył, powiększając obraz. — Zwróć uwagę, że dwa mają prawie spiczaste dzioby, jeden półkolisty, a jeden ma tylko lekko zaokrąglony przód. Już wcześniej zauważono różnice między spodkami, które Posleeni nazywają tenarami, i między typami broni do lądowników. Wygląda na to, że mają cztery czy pięć stylów.

Schowany za betonem Poole starał się. nie chichotać, słuchając tego wykładu.

— Wie pan, sir, to idealny moment na wykład o projektowaniu posleeńskich spodków.

— Skąd się biorą te różnice? — zapytał ze śmiechem Race.

— Nikt nie wie — odparł Duncan. — Ale wypływa z tego interesujący wniosek, że chociaż nasz wróg sprawia wrażenie bezkształtnej masy, występują u niego indywidualne i grupowe różnice. To prawdopodobnie taka sama różnica jak między fordem a chevroletem, ale mimo wszystko to różnica. Przynajmniej u ich dowódców, kessentaiów.

Spojrzał w dół zbocza, gdzie normalsi wciąż próbowali wspiąć się na wzgórze.

— Ale z tymi żartownisiami niewiele można zrobić — westchnął, zasypując ich ogniem. — Można ich tylko zabijać, dopóki oni nie przestaną próbować zabić ciebie.

Mitchell zerknął na główny ekran i pokręcił głową; cała dolina za rzeką była pokryta czerwonymi ikonami wroga.

— Wszyscy gotowi? — zapytał.

— Mamy wody tylko na cztery minuty — powiedział Kilzer. — Znaleźliśmy zbiornik przeciwpożarowy, ale było tam jedynie sto pięćdziesiąt metrów sześciennych wody. Kiedy ją zużyjemy, będziemy odsłonięci na ostrzał plazmy.

— Cały czas jesteśmy z wami — zameldowała LeBlanc. — Zostaliśmy przezbrojeni i dostaliśmy tyle posiłków, że uzupełniliśmy straty do dziewięćdziesięciu procent. Wygląda na to, że rzekę da się przejechać.