Выбрать главу

Jeszcze tej samej nocy baron kazał zamurować potwora w komnacie. Wolfram wsiadł na konia i nie żegnając się z nikim, odjechał.

Powtórne przyjście Diabła i jego trzy kuszenia

XVIII. Pierwszej nocy przyszedł do Kummernis Diabeł pod postacią niemowlęcia. Gdy na chwilę przestała się modlić, znalazła pod ścianą kołyskę, a w niej dziecko maleńkie i bezradnie kwilące.

Zdziwiła się Kummernis widokiem dziecka, przerwała modlitwę, wzięła dziecko na ręce i przytuliła do piersi.

Roześmiał się diabeł grubym głosem i rzekł z tryumfem: Tu cię mam. A ona odrzekła mu na to: Nie, to ja ciebie mam. I jeszcze bardziej przycisnęła go do piersi. Diabeł chciał się wyrwać, ale nie mógł, więc postanowił znowu zmienić postać. Lecz moc bijąca z piersi świętej tak była potężna, że odurzała Diabła, aż tracił siły. Zrozumiał, że mierzy się z kimś równie potężnym jak on, a może nawet jeszcze potężniejszym siłą zjednoczenia z Panem. Nie zrezygnował jednak z powziętego zamiaru, lecz tylko zmienił sposób postępowania.

Mogłabyś kochać i być kochaną powiedział.

Mogłabym, odpowiedziała.

Mogłabyś nosić w swoim łonie dziecko, słyszeć je od wewnątrz, a potem wydać na świat, powiedział.

Wydać światu, rzekła.

Mogłabyś je kąpać, karmić, przewijać i pieścić. Mogłabyś patrzeć, jak rośnie, jak podobne wcielę i w duszy do ciebie się staje. Mogłabyś je ofiarować swojemu Bogu i jeszcze inne dzieci, a On jaki byłby zadowolony.

Mogłabym.

Popatrz na mnie, rzekł tedy Diabeł.

Przygarnęła go mocniej do swoich piersi. Czule gładziła jego gładką skórę. Potem Kummernis wyciągnęła pierś i ułożyła Diabła do ssania. Diabeł szarpnął się i zniknął tak samo, jak się pojawił.

XIX. Drugiego dnia w przerwie modlitwy pojawił się jej jako Biskup i wygłosił do niej mowę, jaką Biskupi mają w zwyczaju wygłaszać. Rzekł jej:

Co chcesz im pokazać? Że Bóg dosłownie spełnił twoją prośbę i zamienił cię w potwora? Powinnaś znać Go już trochę. Nie takie rzeczy wyczyniał.

Nie pojmą tego, co się stało. Zapomną cię ze wstydem. Będą ci złorzeczyć i naśmiewać się z ciebie. Ten cud napełni ich grozą. Nie uwierzą że pochodzi od Niego. Cuda powinny być piękne i wzniosłe. Roztaczać miłe zapachy i świecić niebiańskim blaskiem, w ich tle winna brzmieć anielska muzyka. A ty kim się stałaś?

Kobietą z brodą. Nadajesz się teraz bardziej do komediantów na rynku.

Twój upór tutaj, w samotności, z cudzą twarzą zamiast twojego pięknego oblicza, nie ma sensu. Nie jesteś

Nim. Zrobił ci żart i już Go nie obchodzisz. Zapomniał o tobie, poszedł tworzyć światy. Myślisz, że masz w jego myślach dość miejsca? Zostawił cię wobec głupiej gawiedzi, która równie dobrze domagać się będzie twego uświęcenia, jak i spalenia na stosie.

Nikt o tobie pamiętał nie będzie. Jesteś tu daremnie i cierpisz daremnie. Ty chcesz miłości uczyć Boga?

Chcesz mu swą marną osobą zawracać głowę?

Na te słowa Kummernis uczyniła przed Biskupem znak krzyża i odrzekła:

Cała twoja siła bierze się z wątpienia. Obyś kiedyś zaznał łaski ufności.

Na te słowa Diabeł znikł.

XX. Trzeciego dnia w celi Kummernis pojawił się święty krucyfiks, a na nim ciało Zbawiciela, lecz pozbawione twarzy. Wtedy w sercu Kummernis rozlał się smutek i straszna wina, że to za jej przyczyną On pozbawił siebie twarzy. Lecz dusza Kummernis była czujna – tam gdzie pojawia się wina, tam Go nie ma. Poznała więc, że Diabeł przyszedł do niej po raz trzeci, i przeżegnała krzyż trzykrotnie. Pojął Diabeł, iż został rozpoznany, i zadrżał.

Czego chcesz ode mnie?, zapytał przestraszony, bo dawno już nikt taki, jak ta kobieta, nie chodził w ludzkim ciele.

Odrzekła mu: Wyspowiadaj się mnie. Wyznaj mi swoje grzechy.

Krzyknął Diabeł z rozpaczą: Jakże to? Mam ludzkiej istocie się spowiadać?

Ale widział już, że nie ma dla niego innego wyjścia, dlatego jął mówić, najpierw ze złością potem z coraz większą pokorą. I spowiadał się jej trzy dni i trzy noce, a na koniec prosił przez nią cały rodzaj ludzki o wybaczenie wszelkiego zła, które mu uczynił.

Rzekła mu Kummernis: Czyż nie jesteś także dzieckiem Bożym, jako i ja, i wszyscy ludzie?

A gdy jej odpowiedział, poznała tajemnicę Boga i wypuściła ledwie żywego Diabła ze swego uścisku.

Męczeństwo i śmierć Kummernis

XXI. Z pomieszania swego baron począł jeszcze więcej pić, a kiedy wrócił do siebie, znalazł przed drzwiami zamurowanej komnaty świeże kwiaty i zapalone świece. Znalazł takoż rozmodlony tłumek kobiet, które natychmiast czmychnęły przed nim, obawiając się jego gniewu. To jeszcze bardziej go rozwścieczyło. Krzyknął donośnym głosem: Kim jesteś, żeby sprzeciwiać się mojej woli?

Odpowiedziała mu: We mnie jest Bóg.

Barona ogarnęła wściekłość, jakiej nigdy do tej pory nie zaznał. Nie doświadczył jej ani wtedy, gdy jako noworodek przepychał się na świat, ani wtedy, gdy w pień wycinał armie niewiernych. To była furia, która swe źródło mogła mieć tylko w Bogu lub w Diable. Jednym kopnięciem rozwalił świeży mur i znalazł się na wprost istoty, która wymknęła się jego woli. Oślepiony gniewem, rzucił się na nią i wykrzykując przekleństwa, przebił ją sztyletem. Ale i tego było mu mało, więc uniósł jej ciało i przygwoździł rozkrzyżowane do belek powały, wołał przy tym: Skoro jest w tobie Bóg, to umrzyj jak Bóg.

Nawet po śmierci nie dał jej spokoju i przed złożeniem do grobu kazał obciąć z jej twarzy brodę, lecz ona cudownie odrastała.

Potem zaś, przez resztę swojego grzesznego życia, wymazywał tę brodę z wizerunków świętej, bo było tak, jakby świat podzielił się na połowę: jedni tworzyli je, inni zaś niszczyli. Lecz pamięć o świętej przetrwała i wiele nadziei wzbudziła w ludzkich sercach, rozprzestrzeniając się poprzez lądy i obce krainy. Nadano tam jej wiele imion, bo każda ziemia rodzi inne imiona.

Zakończenie

XXII. Wszystko, co tu opowiedziałem, wziąłem z natchnienia Ducha Świętego, z pism Kummernis, a także z ksiąg klasztoru benedyktynek w Kloster oraz z opowieści, jakie o niej usłyszałem.

Proszę cię, kimkolwiek jesteś i czytasz te słowa, byś wspomniał na grzesznego Paschalisa, mnicha, który -jeśli Pan dałby mu możliwość wyboru – o wiele chętniej wybrałby ciało Kummernis, z całym jego cierpieniem i zasługami, niźli wszelkie zaszczyty królestw.

Opowiadajcie to przyszłym pokoleniom, aby wiedziały, że żadne zło nie może zniewolić duszy ludzkiej i że człowiek zjednoczony z Chrystusem może umrzeć, ale nie może być pokonany.

Perukarka

W zeszłym roku Marta pokazała mi swój kuferek perukarki. Trzyma go w pokoju pod oknem. Jest wyłożony od środka starymi gazetami i w te gazety zawinięte są wszystkie potrzebne przyrządy. Na przykład pletniaki i kartacz. Ma tam też gotowe peruki nałożone na drewniane główki, schowane w celofan, żeby nie dostały się do nich nawet najmniejsze drobinki kurzu, i oczywiście trzyma tam pasma włosów, jeszcze nie przerobione, nie wyczesane, przygotowane dopiero do zamiany w perukę. Odwijała je z gazet i mówiła:

– Dotknij, jakie są miękkie i żywe. Włosy żyją nawet po ścięciu. Nie rosną wprawdzie, ale wciąż żyją oddychają. Są jak ludzie, których ciała przestały już rosnąć, ale to przecież nie znaczy, że umarli.