Выбрать главу

To nie perspektywa wystąpienia w filmie najbardziej podniecała Zacka, najważniejsze były pieniądze. Więc wystarał się o zgodę i nauczył grać.

I nie okazało się to dla niego niczym specjalnie trudnym. Zanim opuścił dom babki, całymi latami „grał”, udając, że sprawy, dla niego istotne, nie obchodzą go ani trochę. Później zaprzątało go tylko jedno: chęć dowiedzenia babce i wszystkim w Ridgemont, że nie tylko przetrwa bez jej pomocy, ale także odniesie sukces. Aby osiągnąć swój cel, gotowy był zrobić niemal wszystko, obojętne, ile wymagałoby to wysiłku.

Ridgemont było małym miastem i Zack nie wątpił, że wiadomość o jego niesławnym odejściu rozeszła się lotem błyskawicy. Po wejściu na ekrany pierwszych filmów, w których grał znaczące role, przeczytał każdą linijkę listów od wielbicieli, z nadzieją, że ktoś, kogo kiedyś znał, rozpoznał go. Niestety! Jeżeli nawet tak się stało, nikt nie zadał sobie trudu, by napisać.

Przez jakiś czas snuł marzenia o powrocie do Ridgemont, z ilością gotówki wystarczającą na wykupienie Stanhope Industries, i pokierowaniu fabryką. Ale nim w wieku dwudziestu pięciu lat zgromadził majątek wystarczający do przejęcia firmy i zrozumiał, że nawet gdyby stał się właścicielem całego miasta ze wszystkim, co się w nim znajduje, niczego by to nie zmieniło. Wtedy miał już za sobą Oscara, stopień naukowy, obwołano go objawieniem i chodzącą legendą. Mógł przebierać w najlepszych rolach, w banku miał fortunę; rysowała się przed nim wspaniała przyszłość.

Udowodnił wszystkim, że Zachary Benedict potrafi przetrwać, mało tego, znaleźć się na samym szczycie. I wtedy poczuł się wypalony, utracił sens życia.

Na filmowej niwie osiągnął, jak mu się wydawało, wszystko, zaczął więc szukać nowych wrażeń. Budował wille, kupował jachty, jeździł samochodami wyścigowymi; na wytwornych przyjęciach otaczał się najwspanialszymi kobietami, potem brał je do łóżka. Uwielbiał ich ciała, czasem cenił towarzystwo, ale nigdy nie traktował poważnie, a one rzadko, prawdę mówiąc, tego oczekiwały. Stał się seksualnym trofeum, pożądanym głównie dla „zaszczytu”, jakim było przespanie się z gwiazdorem; często aktorki uwodziły go z powodu jego znajomości z producentami. Podobnie jak inne supergwiazdy przed nim – symbole seksu – padł ofiarą własnego sukcesu: wysiadając z windy czy wstępując do restauracji, ryzykował spotkanie z natarczywymi wielbicielami; w hotelach kobiety wciskały mu w dłoń klucze od swoich pokoi albo przekupywały pracowników recepcji, by wprowadzili je do jego apartamentu. Bywał zapraszany na weekendowe przyjęcia przez żony producentów, które wymykały się z łóżek mężów, by bez żenady rzucić się mu w ramiona.

Choć często korzystał z podsuwanej mu karty seksualnych uciech, sumienie, a może resztki jankeskiego purytanizmu sprawiały, że mierziły go toczone w ekspresowym tempie romanse, mdliło na widok pieczeniarzy, pochlebców i rozpustników zamieniających Hollywood w kanał, tyle że bez ustanku dezynfekowany i perfumowany, by nie urazić niczyjej wrażliwości.

Pewnego ranka obudził się z uczuciem, że nie zniesie takiego stanu rzeczy ani chwili dłużej. Miał dość seksualnych ekscesów, nudziły go hałaśliwe przyjęcia, irytowało towarzystwo neurotycznych aktorek i ambitnych gwiazdek; był zdegustowany życiem, jakie prowadził.

By wypełnić pustkę, zaczął rozglądać się za nowym wyzwaniem, uzasadnieniem dla swej egzystencji. Gra w filmie nie stanowiła już dostatecznego bodźca, pomyślał więc o reżyserowaniu. Gdyby w tej dziedzinie nie wykazał się talentem, krytyka nie pozostawiłaby na nim suchej nitki, jednak myśl o narażeniu na szwank dotychczasowej reputacji tylko pobudzała. Pomysł reżyserowania już od dawna kołatał się gdzieś w podświadomości, teraz stał się nowym wyzwaniem. Zack podjął działania z determinacją, z jaką robił dotąd wszystko. Prezes Empire, Irwin Levine, próbował odwieść go od pomysłu, przekonywał i prosił, ale w końcu, jak aktor przewidywał, skapitulował.

Film, który dostał od Levine'a do wyreżyserowania, był niskobudżetowym thrillerem pod tytułem „Koszmar”, z dwiema głównymi rolami, jedną dla dziewięcioletniej dziewczynki, drugą dla dorosłej kobiety. Empire dokonało wyboru: dziecko zagra Emily McDaniels, gwiazdka z dołeczkami na buzi a la Shirley Temple, mająca wprawdzie już prawie trzynaście lat, ale wyglądająca na dziewięć, i, co nie bez znaczenia, związana z wytwórnią kontraktem. Kariera Emily dobiegała końca, podobnie jak pięknej blondynki Rachel Evans, którą obsadzono jako odtwórczynię drugiej głównej roli. Rachel we wcześniejszych filmach grała niewielkie role, w żadnej nie wykazując większych aktorskich uzdolnień.

Studio narzuciło Zackowi obydwie dziewczyny, nie próbując nawet ukryć zamiaru udowodnienia mu, że jest aktorem, nie reżyserem. Film w najlepszym wypadku mógł zwrócić koszty, ale przy okazji, na co liczyli dyrektorzy studia, wybić z głowy ich wspaniałemu aktorowi pomysł marnowania talentu po drugiej stronie kamery, podczas gdy po tej właściwej przynosił wytwórni niemałe pieniądze.

Zack domyślał się wszystkiego, ale nic nie mogło go powstrzymać. Zanim rozpoczęto produkcję, przed ekranem w swym domu spędził całe tygodnie na oglądaniu filmów z Rachel i Emily. Na taśmach znalazł fragmenty, choć krótkie, w których Rachel błysnęła prawdziwym talentem, odkrył także chwile, gdy dziecięcy wdzięk Emily przemieniał się w czarującą słodycz podlotka, przemawiającą do kamery, bo autentyczną.

Zack wydobył to wszystko, ba, o wiele więcej, ze swych kobiecych bohaterek podczas ośmiu tygodni pracy na planie. Jego determinacja w dążeniu do sukcesu udzieliła się obu; pomogło jego doskonałe wyczucie tempa i światła. Najważniejsza okazała się jednak intuicyjna wiedza adepta sztuki reżyserskiej, jak najlepiej wyeksponować Emily i Rachel, by oczarowały widownię.

Rachel złościła się – zadręczał ją ciągłymi powtórkami, narzekała na niekończące się ujęcia, ale gdy obejrzeli rezultat pierwszych tygodni pracy, popatrzyła na niego z zachwytem w zielonych oczach i powiedziała miękko:

– Dziękuję, Zack, po raz pierwszy w życiu zobaczyłam, że umiem grać.

– A ja reżyserować. – Poczuł ulgę i nie krył tego.

– Czyżbyś wątpił w swoje umiejętności? Sprawiałeś wrażenie całkowicie pewnego wszystkiego, co robisz! – Rachel była zdumiona.

– Od początku zdjęć nie przespałem spokojnie jednej nocy – wyznał. Po raz pierwszy w życiu odważył się zwierzyć komuś ze swych rozterek. Ten dzień był naprawdę wyjątkowy! Właśnie przekonał się, że potrafi reżyserować. Co więcej, talent odkryty w Emily McDaniels zapewni przyszłość temu uroczemu dziecku. Gdy krytycy zobaczą jej wspaniałą grę w „Koszmarze”, oszaleją z zachwytu. Praca z Emily sprawiła, że zapragnął własnego dziecka. Obserwując serdeczne więzy łączące ją z ojcem, który został na planie, by opiekować się córką, Zack niespodziewanie dla samego siebie zrozumiał, że pragnie rodziny. Tego właśnie mu brakowało – żony i dzieci, by wspólnie mogli cieszyć się sukcesem, by miał o kogo dbać.

Tego wieczora świętował razem z Rachel przy podanej przez służącego kolacji. Nastrój szczerości, wywołany wzajemnym wyznaniem skrzętnie skrywanych przed innymi wątpliwości, czy się sprawdzą, przerodził się w prawdziwie swobodną, intymną atmosferę, co, w przypadku Zacka, było nieczęstym zjawiskiem, jednak teraz podziałało kojąco. U niego, w Pacific Palisades, rozsiedli się wygodnie przed przeszkloną ścianą, z rozciągającym się za nią oceanem i długo rozmawiali, ale nie o „biznesie”, co dla Zacka było miłą odmianą; miał dość spotkań z aktorkami nie potrafiącymi poruszyć innego tematu. W końcu wylądowali w łóżku, gdzie spędzili noc pełną niezwykłych doznań i pomysłowych miłosnych igraszek. Namiętność Rachel wyglądała na prawdziwą, a nie na zapłatę za pokierowanie nią w filmie, świadomość tego sprawiała mu dodatkową przyjemność; ochocze oddawanie się przez Rachel erotycznym zabawom, jej inteligencja i poczucie humoru, nakręcony film, wprawiały go w doskonały nastrój.