Kiwnęła głową.
– Jestem w pełnej gotowości od samego rana, od przeczytania twojego listu. Dowód znajduje się w zasięgu ręki.
Ponownie rozległ się dzwonek u drzwi i znowu nie zareagowali. Ale dłoń Julie, którą zaczynała poszukiwać „dowodu”, cofnęła się.
– Odpowiesz wreszcie na moje pytanie? – domagała się zniecierpliwiona.
– Tak – westchnął. – Jak sobie przypominasz, zaznaczyłem w liście wyraźnie, że skontaktuję się z nią, zanim pojedziesz tam z dzieckiem. Zresztą naprzód napisałbym do Fostera, nie do niej.
– Fostera, tego starego kamerdynera?
Zack skinął głową.
– Dziadek i ja nakazaliśmy mu, by milczał jak grób. Był przecież w holu, kiedy u Justina padł strzał, potem widział, jak biegłem tam z mojego pokoju. Zwolniłbym Fostera z przysięgi i kazał opowiedzieć prawdę chlebodawczyni.
– Nie mów tak o niej, Zack, to twoja babka. Myślę, że kochała cię bardziej, niż przypuszczasz. Gdybyś ją teraz zobaczył, porozmawiał z nią, dostrzegłbyś, jak bardzo czas…
– Ona dla mnie umarła, Julie – przerwał ostro. – Od dzisiejszego wieczora nie chcę już słyszeć o tej kobiecie, nie chcę, byś ją kiedykolwiek wspominała.
Julie otworzyła usta, by zaprotestować, ale zaraz zmieniła decyzję i zamilkła.
– Nikomu nie dajesz szansy drugi raz, prawda? – powiedziała po chwili z uśmiechem.
– Zgadza się – odrzekł twardo.
– Poza mną.
– Poza tobą – przyznał. Musnął palcami jej gładki policzek.
– Ile dostanę szans?
– A ilu potrzebujesz?
– Obawiam się, że całe mnóstwo – rzekła z takim głębokim westchnieniem, że wybuchnął serdecznym śmiechem i pochwycił ją w ramiona. Gdy zwolnił uścisk, cienki, srebrny łańcuszek zabłysnął nad kołnierzykiem, na szyi dziewczyny. – Co tam masz? – zaciekawił się.
– Zostaw, proszę.
Zack zmrużył oczy na widok jej niepokoju, znów poczuł wzmagające się uczucie zazdrości.
– Co to? – Starał się, by jego głos brzmiał spokojnie. – Dowód sympatii od ostatniego wielbiciela?
– Można tak powiedzieć, teraz przestanę go nosić.
– No to zobaczmy… – Wyciągnął rękę.
– Nie pozwalam.
– Mężczyzna ma prawo co nieco wiedzieć o guście poprzedników.
– Miał bardzo dobry gust, spodobałby ci się jego wybór. A teraz przestań!
– Jesteś okropną kłamczucha, Julie! Co tam jeszcze dołączyłaś? – Nie zwracając uwagi na protesty, odsunął jej ręce i sięgnął po łańcuszek.
Platynowa obrączka błysnęła w dłoni, brylanty zamigotały w mroku.
– Dlaczego nie chciałaś, bym ją zobaczył? – Ogarnęła go fala czułości, przyciągnął Julie do piersi.
– Bałam się wszystkiego, co mogło przypomnieć ci Mexico City. Nie sądzę, bym kiedykolwiek potrafiła zapomnieć twoje spojrzenie, zanim uświadomiłeś sobie, że nie przez przypadek sprowadziłam na ciebie policję – mówiła drżącym głosem – ani wyrazu twojej twarzy, gdy dotarło do ciebie, że cię zdradziłam. Nigdy nie zdołam. Zawsze będę się bała, że znów napotkam to spojrzenie.
Zack z żalem odsunął ją od siebie. Podniósł się z łóżka.
– No to załatwmy tę sprawę raz na zawsze.
– Co takiego? – Wpadła w panikę. – Dokąd idziesz?
– Czy masz w domu magnetowid? Jej strach przeszedł w zaskoczenie.
– W salonie.
ROZDZIAŁ 79
– Co chcesz zrobić? – zapytała, gdy Zack usiadł obok niej i włączył magnetowid. – Mam nadzieję, że to „Dirty Dancing”, a nie jakaś ociekająca seksem scena z któregoś z twoich filmów – zażartowała nerwowo. Objął ją ramieniem i cicho powiedział:
– To film, który oglądałem dzisiaj wiele razy, skonfiskowany przez FBI. Pokazuje nas w Meks…
Gwałtownie kręciła głową, starała się odebrać mu pilota.
– Nie chcę więcej tego widzieć! Nie dzisiaj, nigdy!
– Obejrzymy to razem, Julie, ty i ja. Potem już nic nie zdoła nas rozdzielić ani sprawić nam bólu, już nigdy więcej nie będziesz musiała się bać.
– Nie każ mi tego oglądać! – krzyknęła. Drżała. Głosy z wideo, dźwiękowa ilustracja scen na lotnisku, wypełniły pokój. – Nie zniosę tego!
– Patrz na ekran. – Był nieubłagany. – Byliśmy tam razem, ale ja aż do dzisiaj nie wiedziałem, jak się zachowywałaś, gdy mnie aresztowano, a przypuszczam, że i ty dobrze nie pamiętasz.
– Mylisz się! Pamiętam dokładnie, co z tobą wyprawiali! I o tym, że się do tego przyczyniłam!
Dłonią zwrócił jej twarz w stronę ekranu.
– Zwróć uwagę na siebie, nie na mnie. Patrz, a zobaczysz to samo, co ja – kobietę, która cierpi bardziej ode mnie. – Julie z trudem zmuszała się do patrzenia w telewizor, przez łzy oglądała scenę, którą na zawsze chciałaby wyrzucić z pamięci. Widziała siebie, krzyczącą, by nie robili mu krzywdy, Paula, odciągającego ją, wołającego, że już po wszystkim. Potem Hadleya, podchodzącego do niej i ze złośliwą miną rzucającego pierścionek w jej dłoń. Na koniec widziała siebie, jak z płaczem ściska obrączkę.
Dotychczas pełen napięcia głos Zacka zabrzmiał czułością.
– Julie – szepnął, tuląc ją mocno – patrz na siebie, a zobaczysz to, co ja. Zwyczajny pierścionek, kawałek metalu, z kilkoma kamykami, a tak wiele dla ciebie znaczył.
– To ślubna obrączka, o którą się dla mnie wystarałeś – powiedziała gwałtownie – dlatego płakałam.
– Naprawdę? – zażartował. – A ja myślałem, że płakałaś z powodu mizernej wielkości kamyków.
Z jej ust wyrwał się histeryczny chichot, mruganiem odpędzała łzy napływające jej do oczu.
– Patrz teraz. – Uśmiechnął się i objął ją ciaśniej ramieniem. – To mój ulubiony fragment. Nie na mnie – powiedział szybko na widok uniesionych pałek Federales – ale na to, co robisz z Hadleyem, o tam, w prawym rogu ekranu. Masz fantastyczny prawy sierpowy, moja pani – dodał z podziwem.
Julie zaskoczyła przyjemność, z jaką oglądała siebie, atakującą tę kreaturę.
– Zupełnie tego nie pamiętam – szepnęła.
– Założę się, że Hadley dobrze zapamiętał to, co nastąpiło potem. Richardson cię odciągał, więc nie mogłaś dosięgnąć Hadleya pazurami ani ręką…
– Kopnęłam go! – wykrzyknęła Julie, zachwycona tym, co zobaczyła.
– I to dokładnie tam, gdzie należało – powiedział Zack z dumą i roześmiał się na widok trzymającego się za krocze Hadleya, z trudem łapiącego powietrze.- Nawet nie wiesz, jak wielu mężczyzn chciałoby zrobić to samo!
Julie tylko potrząsała głową i patrzyła na zakończenie filmu. Nastąpiła scena finałowa: lekarz wbijał igłę w jej ramię, a Paul podtrzymywał ją. Zack nie przerywał filmu i taśma bezgłośnie przesuwała się w kasecie.
– Dopilnuję, by Hadley otrzymał wszystko, co mu się należy. – Z powagą spojrzał na Julie. – Za dwa tygodnie mam wyznaczone spotkanie z Teksańską Radą Penitencjarną. Gdy z nim skończę, dołączy do swych podopiecznych.
– To diabeł.
– A ty – powiedział Zack, ujmując ją pod brodę – jesteś aniołem. Wiesz, co czułem za każdym razem, gdy patrzyłem na ten film?
Potrząsnęła głową.
– Że jestem kochany. Niewiarygodnie, całkowicie, bezwarunkowo. Nawet wtedy, gdy uważałaś mnie za obłąkanego mordercę, współczułaś mi, walczyłaś o mnie. – Zbliżył usta do jej warg i szepnął: – Nigdy nie znałem kobiety tak odważnej jak ty… – Pocałował kącik jej oka, potem powędrował do ust. -I mającej tak wiele miłości do ofiarowania. – Dłońmi wślizgiwał się pod jej bluzę, potem niżej, za pasek dżinsów. – Daj mi siebie, kochanie… – szepnął -…teraz. – Wargami rozchylał wargi, językiem powoli wchodził w usta, dłońmi gładził delikatną, nagą skórę; ona drżącymi palcami rozpinała mu koszulę, rozsuwała na boki, a wtedy z jego piersi wyrwał się cichy jęk.