Выбрать главу

– Ale… idę po nią – skapitulował George na widok miny reżysera przypominającej gradową chmurę.

Zwykle Zack odnosił się z pogardą do dumnych jak pawie rodziców młodocianych aktorów, ale ojciec Emily zachowywał się inaczej. Żona zostawiła go, gdy dziewczynka była mała. Pewnego razu, gdy mała bawiła się z ojcem w parku, zwróciła na siebie uwagę przechodzącego tamtędy przypadkiem producenta filmowego. Dziecko z dołeczkami na buzi od razu wpadło mu w oko i zaproponował jej rolę w filmie. Ojciec Emily zamienił pracę z dziennej na nocną, uważając, że mała będzie mniej podatna na „demoralizację”, jeżeli zostanie z opiekunką na noc, niż gdyby w dzień zajmowała się nią płatna pomoc. Już to sprawiło, że McDaniels zjednał sobie sympatię Zacka, a gdy ten dowiedział się jeszcze, iż ojciec Emily lokuje w funduszu powierniczym każdego zarobionego przez dziewczynkę centa, naprawdę go polubił. Dla George'a nie liczyło się nic poza dobrem dziecka, a właściwa opieka dała nadspodziewane rezultaty: jak na młodocianą gwiazdę w Hollywood była wyjątkowo spokojnym dzieckiem. Od alkoholu i narkotyków trzymała się z daleka, prowadziła się przyzwoicie, a wszystko to, o czym Zack dobrze wiedział, dzięki troskliwości ojca.

Emily dogoniła go przy drzwiach do stajni. Zawołał do niej przez ramię:

– Dosiądź, ślicznotko, wierzchowca, miejmy to już wreszcie z głowy. Przetruchtała obok, ubrana w bryczesy i kurtkę do konnej jazdy.

– Jestem gotowa, Zack – zawołała. Popatrzyła na niego ze smutkiem, bo wiedziała, co za chwilę go czeka. Zniknęła za rogiem, gdzie dwóch dyżurnych planu stało z koniem, którego miała dosiąść.

Zack wiedział, że ma małe szanse na zrobienie tej sceny jak należy za pierwszym czy nawet drugim razem, ale pamiętając wydarzenia poprzedniej nocy, chciał się uporać ze wszystkim możliwie szybko. Z każdym nowym podejściem do stanowiącej mieszankę wybuchową sceny atmosfera pomiędzy nim, żoną i jej kochankiem stawać się będzie coraz trudniejsza do zniesienia.

Z krzaków koło drzwi wyłonił się cień. Po chwili Zack usłyszał modulowany, miękki głos Austina.

– Słuchaj, ta scena jest już wystarczająco trudna, nawet bez wrogości między nami. – Aktor podszedł bliżej i stanął w świetle. – I ty, i ja jesteśmy w końcu ludźmi światowymi, zachowujmy się jak dorośli. – Wyciągnął dłoń w stronę reżysera.

Zack spojrzał z pogardą na wyciągniętą rękę, potem na Austina.

– Spieprzaj – warknął.

ROZDZIAŁ 7

Napięcie, gęste i gorące, spowiło stajnię niczym całun. Zack minął grupę gapiów i skierował się w stronę pociemniałego teraz planu. Operator Sam Hudgins zajął swoje miejsce, a reżyser stanął przy dwóch monitorach przekazujących to, co widzi obiektyw kamery, dzięki czemu mógł na bieżąco korygować jej pracę. Skinął Tommy'emu głową i wszystko – przynajmniej na razie – potoczyło się zgodnie z planem.

– Włączyć światła! – ostro zawołał asystent reżysera.

Rozległ się metaliczny szczęk przycisków i olbrzymie lampy zalały całą przestrzeń gorącym, białym światłem. Z rękami w kieszeniach Zack uważnie studiował obrazy na obydwu ekranach. Nikt się nie odezwał, nikt nie zakaszlał, nikt nie poruszył, ale Zack miał wrażenie, że cisza, jaka wokół zapanowała, dźwięczy jakby inaczej. Od lat rekompensował sobie to, czego zabrakło mu w życiu, zagłębieniem się w pracy. To pozwalało mu zapomnieć o sprawach rozgrywających się obok, teraz także zmusił się do skoncentrowania uwagi na planie filmowym. Wszystkim, co się liczyło, była rozgrywająca się przed nim scena; jego dziecko, kochanka, przyszłość; dokładnie sprawdzał każdy szczegół na monitorze, wyobrażając sobie ten sam obraz na ekranie o szerokości trzydziestu stóp.

Wśród krokwi, nad ich głowami, czekali w gotowości elektryk i pierwszy pomocnik mistrza oświetlenia, by, jeżeli zajdzie taka potrzeba, przesunąć lampy lub zmienić kąt ich ustawienia. Szef oświetlenia ulokował się obok kamery Sama i czekał na polecenia, za dźwigiem znalazło się jeszcze dwóch elektryków, wpatrzonych w asystenta operatora, siedzącego dwadzieścia stóp nad podłogą, by stamtąd kręcić niektóre ujęcia. Dyżurni planu znajdowali się stale pod ręką, gotowi, na życzenie Zacka, zmienić ustawienie dekoracji; operator dźwięku stanął obok, ze słuchawkami zawieszonymi na szyi, a specjalistka nadzoru montażu czekała ze scenariuszem w jednej ręce i stoperem w drugiej. Obok niej asystent kierownika produkcji wypisywał tabliczki do oznaczania ujęć, które zostaną użyte przy kolejnych klapsach, gdy rozlegnie się polecenie reżysera: „kręcimy”.

– Może być? – Zack z zadowoloną miną spojrzał na Sama.

Operator obrazu po raz kolejny powtórzył czynność, jaką wielokrotnie wykonywał tego dnia: popatrzył w okular kamery. Nie odrywając oczu od wizjera, powiedział z wahaniem:

– Trochę nie podoba mi się ten stół, Zack, może przesuniemy go nieco w stronę siana.

Dwóch dyżurnych natychmiast się ożywiło. Chwycili stół i przesuwali po kawałeczku, reagując na każdy gest Sama ani na chwilę nie przestającego obserwować miejsca przyszłej sceny.

– Tak będzie dobrze, dokładnie tutaj.

Zack z niecierpliwością czekał na koniec przygotowań. Popatrzył do góry na operatora.

– Les? Jak to stamtąd wygląda?

– Nieźle.

Zack jeszcze raz rzucił okiem na plan, po czym skinął na Tommy'ego, a ten, zgodnie z utartym zwyczajem, krzyknął:

– Proszę o ciszę! – chociaż na planie panował spokój jak w grobie. – To nie próba, kręcimy od razu.

Tony i Rachel zajęli swoje miejsca i gdy charakteryzator przypudrowywał spocone czoło Tony'ego, a garderobiana Rachel poprawiała staniczek jej sukienki, Zack, jak zwykle w takich przypadkach, powtórzył wskazówki dotyczące sceny.

– No więc tak – zaczął energicznym, pewnym głosem – znacie historię i jej zakończenie. Być może uda nam się za pierwszym podejściem, jeżeli nie, potraktujemy zdjęcia jako próbę. – Spojrzał na Rachel i zwrócił się do niej, używając, jak zwykle podczas kręcenia, jej filmowego imienia: – Johanna, wchodzisz do stajni, domyślasz się, że Rick chowa się gdzieś tutaj. Wiesz, czego od ciebie chce. Boisz się, siebie również. On zaczyna cię uwodzić, miękniesz, ale tylko na chwilę, scena ma być gorąca. – Uważał, że nie musi szczegółowo opisywać wybuchu namiętności, jakiego oczekiwał od Rachel i jej prawdziwego w końcu kochanka. – Zrozumiałaś? – zapytał. – Więcej niż gorąca.

– Tak jest. – Tylko błysk zielonych oczu zdradził ślad niepewności:

jak ma się zachować przy tylu wtajemniczonych.

Teraz Zack zwrócił się do Tony'ego, stojącego w pustym boksie:

– Czekasz na Johannę już całą godzinę – przypomniał ostrym tonem. – Boisz się, że nie przyjdzie, i nienawidzisz siebie za ogarniające cię pożądanie. Masz na jej punkcie obsesję, zastanawiasz się, czy nie pójść do domu i opowiedzieć jej córce, gospodyni i każdemu, kto będzie chciał słuchać, że z tobą spała. Jesteś upokorzony: unika cię, a na miejsce schadzek wyznacza stajnię; mąż ma ją w łóżku. Ona przejdzie obok drzwi boksu, nie dostrzegając cię, eksplodujesz wściekłością i rozpaczą gromadzącą się od miesięcy. Brutalnie chwycisz ją za ramiona, ale gdy tylko dotkniesz jej ciała, pożądanie wróci, będziesz chciał także w niej obudzić żądzę. Zmuszasz ją do pocałunku i czujesz, że reaguje na twoje pieszczoty. Gdy zmieniona zaczyna się opierać, wzbierające w tobie pożądanie nie pozwala uwierzyć, że ona naprawdę chce, byś przestał. Dopiero gdy chwyci za broń i wyceluje w ciebie, ogarnie cię szaleństwo. Niemożliwe do opanowania. Szarpiecie się i gdy pada strzał, nie jesteś w stanie uwierzyć w przypadek. Cała namiętność i obsesja przeradza się w ślepą furię. Wyrywasz jej strzelbę. Pada drugi strzał, Rachel osuwa się na podłogę. Rzucasz broń – jesteś chory z żalu i przerażenia, gdy dociera do ciebie, jak ciężko jest ranna. Słyszysz tętent nadjeżdżającej konno Emily, chwilę się wahasz, w końcu rzucasz się do ucieczki. – Nie potrafiąc całkiem skryć nienawiści, dodał zjadliwie: – Myślisz, że dasz sobie radę?