Выбрать главу

– Zostań – wymamrotał. – Proszę.

– Dobrze. – Teraz zamknęła oczy. – Dobrze, zostanę.

Nie spali. Jednak kiedy wczesnym rankiem Ewa weszła pod prysznic w domu Roarke'a, dręczyło ją nie uczucie zmęczenia, ale zakłopotania.

Nie spędzała nocy z mężczyznami. Zawsze przestrzegała tego, żeby seks był szybki, prosty i… bezosobowy. A jednak nazajutrz o poranku stała w jego łazience pod strumieniem gorącej wody. W nocy przez wiele godzin poddawała się jego zuchwałym pieszczotom. Zaatakował, a potem posiadł te części jej ciała, które uważała za nie do zdobycia.

Próbowała żałować tego, co się stało. Wydawało się to ważne, że uświadomiła sobie i zrozumiała swój błąd. Ale trudno jej było żałować czegoś, co sprawiło taką rozkosz jej ciału i zapobiegło złym snom.

– Dobrze wyglądasz, pani porucznik.

Ewa odwróciła głowę, gdy Roarke przeszedł przez krzyżujące się strumyczki wody. '

– Chyba będziesz musiał pożyczyć mi koszulę.

– Coś dla ciebie znajdziemy. – Wcisnął guzik w wyłożonej kafelkami ścianie, podstawił dłoń pod Zbiorniczek i nabrał trochę klarownego śmietankowego płynu.

– Co robisz?

– Myję ci głowę – mruknął wcierając szampon w jej krótkie, mokre włosy. – Cieszę się, że twoje włosy będą pachniały moim mydłem. – Wykrzywił usta. – Jesteś fascynującą kobietą, Ewo. Oto jesteśmy mokrzy, nadzy, oboje na wpół żywi po niezapomnianej nocy, a ty wciąż mi się przyglądasz wzrokiem obojętnym i bardzo podejrzliwym.

– Bo jesteś podejrzanym osobnikiem, Roarke.

– Uważam to za komplement. – Pochylił głowę, by ugryźć ją w wargę, gdy łazienka nasyciła się parą, a strumień wody zaczaj pulsować niczym serce. – Powiedz mi, co miałaś na myśli, mówiąc „nie mogę”, gdy pierwszy raz kochałem się z tobą?

Odchylił jej głowę do tyłu; Ewa zamknęła oczy, gdy woda spłukiwała jej szampon z włosów.

– Nie pamiętam wszystkiego, co powiedziałam.

– Pamiętasz. – Z innego pojemniczka wyciągnął jasnozielone mydło o leśnym zapachu. Namydlił jej ramiona, plecy, piersi. – Przedtem nie miałaś orgazmu?

– Oczywiście, że miałam. – Prawdę mówiąc, zawsze przyrównywała go do delikatnego wystrzału korka z butelki, a nie do gwałtownego wybuchu, który zniweczył jej wieloletnie osiągnięcia w kontrolowaniu swoich emocji. – Pochlebiasz sobie, Roarke.

– Naprawdę? – Czyż nie wiedziała, że te obojętne oczy, ten mur oporu, który chciała za wszelką cenę odbudować, był wyzwaniem, któremu nie mógł się oprzeć? Najwidoczniej nie wiedziała, zadumał się. Pociągnął lekko za jej namydlone sutki, uśmiechając się, gdy wciągnęła powietrze. – Zaraz będę sobie jeszcze bardziej pochlebiał.

– Nie mam na to czasu – powiedziała szybko i poczuła, że jej plecy zostają przyciśnięte do kafelków, – Wczoraj popełniliśmy błąd. Muszę iść.

– To nie potrwa długo. – Poczuł gwałtowny przypływ pożądania, gdy chwycił ją za biodra i podniósł.

Oddychał coraz szybciej. Był oszołomiony swą nienasycona żądzą, zakłopotany bezsilnością wobec swoich uczuć, doprowadzało go to do furii, że mogłaby stać się jego słabością przez sam fakt swego istnienia.

– Trzymaj mnie mocno – zażądał chrapliwym, podenerwowanym głosem. – Trzymaj mnie, do cholery.

Już to zrobiła. Przyszpilił ją do ściany i wbił się w nią nabrzmiałym członkiem, który tak dokładnie ją wypełnił, że bała się, iż ją rozerwie. Jej szaleńcze bezradne miauczenie odbijało się echem od ścian. Chciała go znienawidzić za to, i za to, że przez niego stała się ofiarą swej własnej nieokiełznanej namiętności. Ale trzymała go mocno, zapamiętując się w miłości, pozwalając, by wszystko wirowało jej przed oczami.

Doszedł gwałtownie, oparł się ręką o ścianę, by utrzymać równowagę, gdy jej nogi zsunęły się powoli z jego bioder. Nagle się rozgniewał, zezłościł, że przez nią zatracił całą swą delikatność i już niczym się nie różnił od kopulującego zwierzęcia.

– Przyniosę ci koszulę – powiedział szybko, po czym wyszedł, ściągając ręcznik z półki i zostawiając ją samą w kłębach pary.

Gdy już się ubrała, czując z niezadowoleniem, jak surowy jedwab ociera się o jej skórę, w części jadalnej sypialni czekała taca z kawą.

Wiadomości poranne płynęły cicho z ekranu komputera, na podglądaczu w lewym dolnym rogu przesuwały się kolumny cyfr. Giełda. Na monitorze widniała rozłożona gazeta. Nie “Times” i nie żaden nowojorski dziennik, zauważyła Ewa. Wyglądał na japoński.

– Masz czas na śniadanie? – Roarke usiadł popijając kawę. Nie był w stanie skupić uwagi na porannych doniesieniach. Z przyjemnością patrzył, jak jej ręce się zawahały, zanim wciągnęły jego koszulę, jak jej palce szybko przebiegły po guzikach, jak kręciła biodrami, wciągając na siebie dżinsy.

– Nie, dzięki. – Nie bardzo wiedziała, jak ma się zachować. Przeleciał ją jak szaleniec pod prysznicem, a teraz odgrywa rolę dobrze ułożonego pana domu. Przypięła kaburę z bronią, zanim przeszła przez pokój, by wypić kawę, którą już jej nalał.

– Wiesz, poruczniku, nosisz broń w taki sposób, w jaki inne kobiety noszą perły.

– To nie jest dodatek do stroju.

– Nie zrozumiałaś mnie. Dla niektórych biżuteria jest częścią ich samych. – Przechylił głowę, przyglądając się jej. – Ta koszula jest trochę za duża, ale dobrze ci w niej.

Ewa pomyślała, że w niczym, co kosztuje prawie tyle, ile ona zarabia przez tydzień, nie może być jej dobrze.

– Oddam ci ją.

– Mam kilka innych. – Wstał i przesunął opuszkiem palca po jej brodzie, przez co znowu poczuła się onieśmielona. – Byłem brutalny. Przepraszam.

Te ciche i niespodziewane przeprosiny wprawiły ją w zakłopotanie.

– Zapomnij o tym. – Odsunęła się, dokończyła kawę i odstawiła filiżankę.

– Nie zapomnę, ty też nie. – Uniósł jej rękę do ust. Nic nie mogło ucieszyć go bardziej niż wyraz podejrzliwości, który błysnął jej w oczach. – Nie zapomnisz mnie, Ewo. Będziesz o mnie myślała, pewnie bez czułości, ale będziesz o mnie myślała.

– Prowadzę śledztwo w sprawie morderstwa. Jesteś jego częścią. Na pewno będę o tobie myślała.

– Kochanie – zaczął i zobaczył z rozbawieniem, że na dźwięk tego czułego słowa zmarszczyła brwi. – Będziesz myślała o tym, co mogę ci zrobić. Niestety, przez kilka następnych dni ja też będę mógł tylko o tym myśleć.

Wyswobodziła rękę i sięgnęła po torebkę.

– Wyjeżdżasz gdzieś? – zapytała starając się, żeby zabrzmiało to obojętnie.

– Wstępne prace nad kurortem wymagają mojej obecności na kilku spotkaniach z kierownictwem na FreeStar One. Przez dzień lub dwa będę oddalony od ciebie o kilkaset tysięcy mil.

Nie chciała przyznać, że poczuła się rozczarowana.

– Tak, słyszałam, że zawarłeś w końcu umowę, dzięki której dogodzisz kaprysom znudzonych bogaczy.

Uśmiechnął się tylko.

– Kiedy kurort zostanie zbudowany, zabiorę cię do niego. Może wtedy zmienisz zdanie. Tymczasem proszę cię o dyskrecję. Te spotkania są ściśle tajne. Jeszcze nie wszystko zostało uzgodnione, a źle by się stało, gdyby moi konkurenci dowiedzieli się, że tak szybko startujemy. Tylko parę ważnych osobistości wie, że nie będzie mnie w Nowym Jorku.

Przeczesała palcami włosy.

– Dlaczego mi o tym powiedziałeś?

– Najwidoczniej uznałem, że jesteś ważna – powiedział i odprowadził ją do drzwi. – Jeśli będziesz chciała skontaktować się ze mną, powiedz o tym Summersetowi. Połączy cię.