Выбрать главу

– Naprawdę myślałaś, że DeBlass potrafi tak dokładnie zaplanować i wykonać serię morderstw? – Poczekał, dopóki nie zobaczył, że zrozumiała. – Tak, zabił Sharon. W afekcie. Nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego, że rozważa taki pomysł. Potem wpadł w panikę.

– Byłeś tam. Byłeś z nim tej nocy, kiedy zabił Sharon.

– Czekałem na niego w samochodzie. Zawsze mu towarzyszyłem podczas jego schadzek z tą dziewczyną. Woziłem go, żebym tylko ja, człowiek, któremu ufał, był w to wciągnięty.

– Jego własna wnuczka. – Ewa nie śmiała się odwrócić, by nie zakłócić nagrania. – Czy to nie napawało cię wstrętem?

– Ona napawała mnie wstrętem, pani porucznik. Wykorzystywała jego słabość. Każdy człowiek może mieć jakąś słabostkę, ale ona wykorzystała ją, wyzyskała, potem zaczęła go straszyć. Kiedy zginęła, zrozumiałem, że stało się najlepiej, jak mogło. Poczekałaby, aż zostanie prezydentem, a potem wbiłaby mu nóż w plecy.

– Więc pomogłeś mu zatrzeć ślady.

– Oczywiście. – Rockman uniósł ramiona. – Cieszę się, że nadarzyła się nam okazja do rozmowy. To było dla mnie bardzo przykre, że nie mogłem się tym pochwalić. Jestem zachwycony, że mogę ci o tym opowiedzieć.

Ego, przypomniała sobie. Nie tylko inteligencja, lecz ego i próżność.

– Musiałeś szybko myśleć – zauważyła. – I myślałeś. Szybko i bezbłędnie.

– Tak. – Uśmiechnął się szeroko. – Zadzwonił przez samochodowe łącze i powiedział, żebym szybko przyszedł na górę. Był oszalały ze strachu. Gdybym go nie uspokoił, może by jej się udało go zniszczyć.

– Jeszcze ją obwiniasz?

– Była dziwką. Martwą dziwką. – Wzruszył ramionami, ale rewolwer ani drgnął w jego dłoniach. – Dałem senatorowi środek uspokajający i posprzątałem bałagan. Wytłumaczyłem mu, że trzeba uczynić z Sharon tylko część całości. Wykorzystać jej słabostki, jej patetyczny wybór zawodu. Spreparowanie dyskietek ochrony było niezwykle proste. Skłonności senatora do nagrywania własnych wyczynów seksualnych poddały mi pomysł wykorzystania tego jako części wzorca.

– Tak – powiedziała przez zdrętwiałe wargi. – To było mądre.

– Posprzątałem mieszkanie, wytarłem dokładnie broń. Ponieważ był na tyle rozsądny, by wziąć tę, która nie była zarejestrowana, pozostawiłem ją na miejscu zbrodni. Znowu ustalając wzorzec.

– Więc wykorzystałeś to – powiedziała cicho Ewa. – Wykorzystałeś jego, wykorzystałeś Sharon.

– Tylko głupcy marnują okazje. Był bardziej sobą, gdy to w końcu zostało załatwione – zadumał się Rockman. – Byłem w stanie wykonać resztę swego planu wykorzystując Simpsona do wywierania nacisku, przekazywania tajnych informacji. Źle się stało, że senator zapomniał o pamiętnikach Sharon i dopiero później mi o nich powiedział. Musiałem ryzykować powrót do jej mieszkania. Ale, jak oboje już wiemy, była wystarczająco mądra, by dobrze je ukryć.

– Zabiłeś Lolę Starr i Georgie Castle. Zabiłeś je, by zakamuflować pierwsze morderstwo.

– Tak. Lecz w przeciwieństwie do senatora, dobrze się bawiłem. Od początku do końca. Nie miałem trudności z wyborem ofiar, ustaleniem ich nazwisk, miejsca zamieszkania.

W tej chwili trochę trudno jej było cieszyć się z faktu, że ona miała rację, a komputer się mylił. W końcu było dwóch morderców.

– Nie znałeś ich? Nawet ich nie znałeś?

– Myślałaś, że powinienem je znać? – Zaśmiał się z tego. – Ich nazwiska nie miały znaczenia. Liczył się tylko ich zawód. Kurwy obrażają mnie. Kobiety, które rozkładają nogi po to, by osłabić mężczyznę, obrażają mnie. Pani mnie obraża, pani porucznik.

– Po co te dyskietki? – Gdzie, do diabła, jest Feeney? Dlaczego oddział specjalny nie wyłamał jeszcze drzwi? – Po co przysyłałeś mi dyskietki?

– Lubiłem patrzeć, jak się rzucasz, niczym mysz szukająca sera

– kobieta, która wierzyła, że potrafi myśleć jak mężczyzna. Podsunąłem ci Roarke'a, ale pozwoliłaś, by wszedł ci na głowę. To takie typowe. Rozczarowałaś mnie, Kierowałaś się emocjami, pani porucznik: i w przypadku zabójstw, i w przypadku tej małej dziewczynki, której nie zdołałaś uratować. Lecz miałaś szczęście, które wkrótce przestanie ci dopisywać.

Przesunął się w bok, obok komody, gdzie czekała kamera. Włączył ją.

– Rozbierz się.

– Możesz mnie zabić – powiedziała czując, że żołądek podchodzi jej do gardła. – Ale mnie nie zgwałcisz.

– Zrobisz dokładnie to, co chcę, żebyś zrobiła. One zawsze to robią. – Opuścił rewolwer i wycelował go w środek jej ciała.

– Tamtym najpierw strzelałem w głowę. Natychmiastowa śmierć, prawdopodobnie bezbolesna. Masz pojęcie, jakie katusze byś cierpiała z ołowianą kulą w brzuchu? Błagałabyś mnie, żebym cię zabił.

Oczy mu rozbłysły.

– Rozbieraj się.

Ewa opuściła ręce. Mogła znieść ból, ale nie mogła dopuścić, by spełnił się jej koszmarny sen. Żadne z nich nie zauważyło kota, który wszedł do pokoju.

– Twój wybór, pani porucznik – rzekł Rockman.

Nagle drgnął, gdy kot prześlizgnął się między jego nogami. Ewa skoczyła do przodu i całym ciałem popchnęła go na ścianę.

20

Feeney zatrzymał się w drodze ze stołówki, trzymając w ręce na wpół zjedzonego hamburgera z soi. Pomarudził chwilę przy automacie z kawą, plotkując z dwoma innymi glinami o szczegółach niedawnej kradzieży. Opowiadali sobie różne historyjki i Feeney postanowił wypić jeszcze jeden kubek kawy, zanim przerwie te pogaduszki.

Mało brakowało, a minąłby własne biuro pogrążony w marzeniach o wieczorze przed telewizorem i dobrym zimnym piwie szumiącym w głowie. Jeżeli będzie miał trochę szczęścia, jego żona może do tego czasu nie zaśnie i da się namówić na pieszczoty.

Ale przyzwyczajenie wzięło górę. Wszedł do środka, aby upewnić się, że jego komputer jest zabezpieczony na noc. I usłyszał głos Ewy.

– Hej, Dallas, ty ciągle… – Przerwał widząc pusty gabinet.

– Za dużo pracujesz – mruknął. I wtedy usłyszał jej głos po raz drugi.

– Byłeś z nim. Byłeś z nim tej nocy, kiedy zabił Sharon. O mój Boże! – przeraził się.

Niewiele widział na ekranie: plecy Ewy, bok łóżka. Rockman był niewidoczny, ale jego głos brzmiał wyraźnie. Feeney modlił się, gdy dzwonił do oficera dyżurnego.

Ewa usłyszała zaniepokojony pisk kota, kiedy nadepnęła mu na ogon, usłyszała także stuknięcie, gdy broń uderzyła o podłogę. Rockman górował nad nią wzrostem i wagą. I zbyt szybko doszedł do siebie po jej uderzeniu. Udowodnił, że przeszedł szkolenie wojskowe.

Walczyła wściekle, nie będąc w stanie ograniczyć się do precyzyjnego, obojętnego zadawania ciosów. Gryzła i drapała.

Gdy z całej siły uderzył ją w żebra, zabrakło jej tchu. Wiedziała, że upada, i zrobiła wszystko, żeby pociągnąć go za sobą. Uderzyli mocno w podłogę i mimo że błyskawicznie się przetoczyła, znalazł się na niej.

Zobaczyła gwiazdy, kiedy wyrżnęła głową w podłogę.

Dusił ją. Sięgnęła mu do oczu, chybiła, rozorała mu policzki, tak że zawył z bólu. Gdyby drugą ręką uderzył ją w twarz, mogłaby stracić przytomność, ale on skupił uwagę na chwyceniu broni. Podbiła mu łokieć, zmuszając go do puszczenia jej gardła, do rozluźnienia uścisku. Ciężko łapiąc powietrze, rzuciła się w kierunku rewolweru.

On dopadł go pierwszy.

Roarke z paczką pod pachą wszedł do hallu budynku, w którym mieszkała Ewa. Myśl, że przyjechała do niego, sprawiła mu przyjemność. Chciał, żeby nadal to robiła. Pomyślał teraz, że kiedy sprawa będzie zamknięta, może uda mu się namówić ją na kilka dni przerwy w pracy. We wschodnich Indiach miał wyspę, która na pewno by się jej spodobała.