– Owszem, takie niebezpieczeństwo rzeczywiście istnieje. No i co zrobimy ze wszystkimi nieszczęsnymi niewolnikami? – spytał Ram. – Gdzie oni właściwie się znajdują?
– W dolinie, po drugiej stronie tej góry – odparł wielki wezyr z „Baśni z Tysiąca i Jednej Nocy”. – Tam gdzie mieści się jądro Gór.
Wielu uczestników ekspedycji westchnęło w duchu. Wydawało im się, że w miarę, jak odkrywają kolejne tajemnice, ich zadanie staje się coraz trudniejsze i bardziej niepewne.
Po jeszcze jednej pełnej zakłopotania pauzie Minotaur rzekł z wymuszoną wesołością:
– Jest wśród nas kobieta, która potrafi przewidzieć, co się stanie, rodem ze starej wschodniej baśni, w której oskarżano ją o to, że radość sprawia jej wywróżenie nieszczęść i biedy ludziom. Może ona nam powie, co powinniśmy robić? Teraz nie wróży już samych tylko nieszczęść.
– Doskonale – rzekł Faron, choć tak naprawdę odniósł się do propozycji sceptycznie. Uprzejmość jednak wymagała, by również gospodarze mieli coś do powiedzenia.
Ale wróżka, niedużego wzrostu Azjatka o świdrującym spojrzeniu, okazała się prawdziwym skarbem. Była bardzo już wiekowa, aż Jori pomyślał z przestrachem, że jeśli ktoś jej dotknie, kobieta rozsypie się w proch.
Wróżka długo przypatrywała się uczestnikom ekspedycji, a w końcu spytała:
– Czy wolno mi mówić swobodnie?
Jej głos był kruchy niczym lód w pierwszą noc mrozu.
– Bardzo cię o to prosimy – odrzekł Faron.
– Musicie się rozdzielić – oświadczyła, przyglądając im się kolejno. – Droga do jasnego źródła nie jest dla każdego.
– Jakbyśmy tego nie wiedzieli – mruknął Mar.
Wróżka popatrzyła na niego groźnie.
– Żadnych duchów! – oświadczyła surowo. – Ta droga przeznaczona jest tylko dla ludzi.
– Ależ Shira musi iść z nami! – zaprotestował Marco.
– Tylko kawałek.
– Ach, dzięki za to – westchnęła Shira z ulgą.
– Niewielka grupa towarzyszyć będzie Wybranemu – przy tych słowach kobieta bez wahania wskazała na Oko Nocy. Jej zdolności naprawdę zaczęły budzić podziw uczestników ekspedycji. – Ale tylko jemu wolno dojść do celu.
– Ta grupka… Czy byłabyś tak dobra i wskazała, kto powinien do niej należeć? – poprosił Marco. – Tak, abyśmy nie popełnili żadnego błędu.
Widać było wyraźnie, że kobieta ceni sobie jego zaufanie.
– Ty, szlachetny książę – rzekła, patrząc na Marca. – I jeszcze Shira. – Teraz przeniosła wzrok na Mara. – Ty będziesz jej towarzyszył, lecz nie wolno ci pójść ani o krok dalej. Wy dwoje zatrzymacie się pierwsi, książę będzie szedł z Indianinem tak długo, jak będzie mógł, lecz nie dalej.
Marco usiłował domyślić się, co oznacza owo „jak będzie mógł”, lecz to zapewne miało wyjaśnić się po drodze.
Wróżka ciągnęła:
– My, więźniowie, chcielibyśmy mieć silną eskortę. Potężny Obcy, czy zechcesz nas poprowadzić?
Zaczęła teraz mówić trochę zbyt wyniośle i Minotaur usiłował przywołać ją do porządku. Powtórzyła więc pytanie skierowane do Farona już bez takiej pewności siebie.
– Z radością – odparł Faron.
– Doskonale, dziękuję. Powinieneś zabrać z sobą… tych dwóch Strażników… – Wskazała na Kira i Armasa. – I… tę młodą kobietę o przestraszonych oczach. Czyżby się bala, że nie zostanie wybrana? Czy tak?
Sol zarumieniła się.
– Zgadza się.
Staruszka zmarszczyła czoło.
– Ale czym ty właściwie jesteś? Nie zaliczasz się ani do żywych, ani do umarłych.
– To bardzo słuszna uwaga – wtrącił z aprobatą Marco, zaskarbiając sobie coraz większą sympatię wróżki. – Sol jest duchem, któremu na próbę pozwolono być człowiekiem.
Wróżka uznała to za niebywale zabawne, ze śmiechem aż pokręciła głową.
– No cóż, powinniście też zabrać z sobą tego potężnego wojaka, chyba mego pobratymca.
Wskazawszy Yorimoto, zaśmiała się głośno, samuraj także poważył się na uśmiech. W istocie pod względem pochodzenia nie byli sobie bardzo dalecy.
Indra z wielkim zadowoleniem doszła tymczasem do wniosku, że prawdopodobnie zostanie przydzielona do grupy Rama. I rzeczywiście.
– Trzecia grupa, ta, która ma uwolnić niewolników, potrzebuje silnych ukrytych mocy…
Skład tej grupy nietrudno było ustalić, mieli do niej wszak wejść ci, których nie wybrano wcześniej, ale, zdaniem Indry, była to wspaniała grupa. Jej przywódcą został Ram, a dołączyć do niego miała właśnie ona i Jori, zaś za potężne ukryte moce odpowiadać mieli Dolg i Cień.
Nie obyło się bez dociekań, dlaczego Dolg nie może wyruszyć do źródła, lecz stara wróżka tylko kręciła głową.
– Strzeż dobrze swoich skarbów, młodzieńcze – rzekła, zwracając się do Dolga. – Droga do jasnego źródła prowadzi obok źródła zła, a to nie byłoby dobre dla tych drogocenności, które nosisz przy pasku.
– Rzeczywiście widzisz chyba wszystko – mruknął Faron. – Muszę przyznać, że już chciałem powiedzieć, iż sami potrafilibyśmy podzielić się na takie grupy, ale teraz to odwołuję. Bez wątpienia przydzieliłbym Dolga do grupy, która wyruszy do źródła z jasną wodą.
Wróżka, zadowolona z siebie, pokiwała głową.
Indra poważyła się na dość śmiałe pytanie:
– Czy widzisz, co się z nami wszystkimi stanie? Oczywiście głównie z Okiem Nocy?
– Nic wam nie powiem, bo wtedy nie zechcecie wyruszyć.
– No cóż, dziękuję. Nie wiem, czy to dodało nam otuchy.
Do rozmowy włączył się Minotaur:
– A teraz usłyszycie najgorsze: Aby iść dalej, musicie najpierw przedrzeć się przez samą Górę Zła, a my nie wiemy nawet, w jaki sposób dostać się do jej wnętrza.
– Za to my wiemy! – zatriumfował Ram. – Sassa słyszała hasło i dobrze je zapamiętała.
Wyraźnie zaimponowało to więźniom, a jeszcze bardziej oszołomieni patrzyli na Rama, który wyciągnął z kieszeni jakiś nieduży przedmiot, nacisnął guzik i zaczął do niego mówić, w dodatku zaraz potem uzyskał odpowiedź.
– Chor – powiedział Strażnik. – Poproś Sassę, żeby podała nam hasło.
– Dobrze, zaraz się tym zajmę – odparł Madrag gardłowym głosem, który miał w sobie jakieś nieludzkie brzmienie. – Co z wami?
Ram opisał krótko sytuację i Chor roześmiał się, zadowolony i zatroskany jednocześnie.
– Naprawdę chcecie wyruszyć wprost w paszczę lwa?
– To najwyraźniej konieczne.
Ram uprzedził Chora, że ci, którzy pozostali w pojazdach, muszą być przygotowani na spotkanie setek gości, o ile oczywiście uda się ich bezpiecznie przeprowadzić przez czarną dolinę.
Wreszcie Sassa podała hasło, które przetłumaczone z języka gór okazało się czymś w rodzaju: „nasz najpiękniejszy przywódca nie ma równych sobie”, i rozmowa się zakończyła.
– No cóż… – Minotaur z uśmiechem przeciągał słowa. – Czyż ów najpiękniejszy nie ma sobie równych? Tego nie wiemy, nigdy bowiem go nie widzieliśmy, lecz on dysponuje dwoma potwornymi siłami, których wszyscy powinni się strzec. Jedną nazywają Niezwyciężonym i z tą mocą nikt nie może walczyć. Ta druga bez cienia wahania i najmniejszego trudu zmienia nieproszonych gości w niewolników. To niezwykle groźna istota, której zdecydowanie należy unikać.
– Rozumiemy – powiedział Marco. – Najwyraźniej wszystko sprzysięgło się przeciwko nam.
Kari siedziała w milczeniu, przysłuchując się dyskusji. Jej oczy bezustannie poszukiwały wysokiego, młodego człowieka o czarnych włosach i czarnych oczach, ubranego w jasny strój Strażników. Było jej ciężko na sercu. Czegóż innego poza złem dokonałam w życiu? myślała ze smutkiem. Co mam do zaofiarowania, gdybym chciała zdobyć czyjąś miłość?