Выбрать главу

Gdy to dotrze do ludzi, zaczną się także zastanawiać, dlaczego im tego nie załatwił i nie rozkręcił na nowo karuzeli awansów. Promocja na polu walki. Chłopcy z admiralicji chyba zapomnieli o przysługującym mi prawie awansowania wyróżniających się oficerów na polu walki, pomyślał. Muszę jednak nadać im nowe stopnie masowo, ponieważ to jednorazowy numer, gdyż jak tylko informacja o moich posunięciach dotrze do władz, zamkną i tę furtkę.

Przewinął wiadomość do końca i dotarł do list załóg. Było zrozumiałe, że każdy marynarz i oficer musi mieć przydział na okręt, stanowisko oraz miejsce do spania. Czy ja naprawdę mogę zignorować wszystkie te wytyczne? Po raz pierwszy zaczął się zastanawiać, jakie raporty o stanie floty dotarły do admiralicji tuż po powrocie do przestrzeni Sojuszu. On otrzymał informacje zgodne ze stanem faktycznym, ale co w takim razie poszło do dowództwa?

Desjani zmrużyła oczy, gdy chwilę później połączył się z nią i zadał to pytanie.

— Puszczamy im symulacje — zapewniła go. — Nie musisz się nimi przejmować. Banki danych okrętów generują je automatycznie na podstawie wytycznych admiralicją takich ja ta, którą właśnie otrzymałeś. Są uaktualniane, gdy to jest konieczne, na przykład po śmierci któregoś z członków załogi albo po uszkodzeniu jednostki, ale tak naprawdę to świat równoległy, stworzony tylko po to, żeby admiralicja siedziała cicho i nie bruździła nam. Nie robiliście czegoś takiego przed stu laty?

— Nie. — Czy powinien czuć teraz przerażenie? Czy może raczej wdzięczność wobec kogoś, kto wymyślił tak cudowne remedium na wojskową biurokrację? — Jakim cudem admiralicja nie zorientowała się jeszcze?…

— Oni dobrze wiedzą, co robimy. Ale nasze okręty znajdują się tak daleko od centrali, że odkrycie prawdy musi trwać. Potem nakazują nam zaprzestanie działań na własną rękę, każą wyłączyć symulacje i postępować zgodnie z wytycznymi, na co my odpowiadamy kolejnymi symulacjami i obiecujemy, że teraz to wszystko prawda. Po jakimś czasie dowództwo znów dochodzi do wniosku, że jest karmione symulacjami i znowu nakazuje nam zaprzestać symulowania rzeczywistości, a my tradycyjnie olewamy rozkazy. Tak to się kręci. Oficerowie z admiralicji upierają się, że trzeba zmienić ten system, ale gdy tylko trafiają do sił operacyjnych, natychmiast zmieniają zdanie.

To miało sens, ale równie dobrze mogła stroić sobie z niego żarty. Geary przyjrzał się jej uważnie, szukając jakichkolwiek śladów rozbawienia.

— I nikt nigdy nie poruszał tej sprawy?

— Staramy się o niej nie rozmawiać. Po naszej stronie wszystko odbywa się automatycznie, aczkolwiek zdaję sobie sprawę z tego, że admiralicja wkłada w te wytyczne ogrom pracy. Nie słyszałeś nigdy, jak ludzie mówili o flocie Potiomkina? Nie wiem, skąd wytrzaśnięto tę nazwę, może od nazwiska człowieka, który pierwszy zastosował ten system, albo od kogoś znalezionego w bazach danych, kto akurat spodobał się twórcom. Chodzi o to, żeby pokazać admiralicji to, co ona chce zobaczyć. Wykonujemy wszystkie rozkazy operacyjne, ale mikrozarządzanie po prostu ignorujemy.

Geary po zakończeniu tej rozmowy gapił się jeszcze przez kilka minut na treść wytycznych. Mimo lekceważenia problemu przez Desjani nadal miał sporo problemów z zaakceptowaniem faktu, że admiralicja jest karmiona symulacjami. Potem jednak przyjrzał się raz jeszcze nadesłanym instrukcjom, skupiając wzrok na akapicie dotyczącym konkretnego podoficera. Chorąży Door powinien zgłaszać się dwa razy w tygodniu do szefa swojego departamentu, porucznika Orpa, celem szkolenia na funkcję brygadzisty ekipy remontowej, zgodnie z instrukcją numer 554499A. Jeśli chorąży Door nie zdoła zdobyć właściwych kwalifikacji w określonym tygodniu, należy przesłać raport na formularzu B334.900…

Geary natychmiast wykasował wiadomość z admiralicji.

Była to jednak dopiero pierwsza z wielu podobnych, jakie przesłało mu dowództwo.

Nazajutrz otrzymał kolejną, migała gniewnie ikonką najwyższego priorytetu, domagając się natychmiastowego otwarcia. Już samo to napełniło Geary’ego złymi przeczuciami. Był wykończony godzinami siedzenia nad własnymi planami reorganizacji Pierwszej Floty. Wzdychając z rezygnacją, kliknął na klawisz odbioru i ujrzał holograficzną sylwetkę nowego dowódcy flot Sojuszu, niejakiej admirał Celu. Kobieta ta miała masywną końską szczękę i spoglądała na Geary’ego, zadzierając nosa, jakby zamierzała traktować go z góry.

— Otrzymałam właśnie raport mówiący, że nie zamierza pan wyruszyć na zaplanowaną misję przed upływem trzydziestu dni od chwili objęcia stanowiska dowodzenia i przyjęcia rozkazów. To zadanie ma najwyższy priorytet dla bezpieczeństwa Sojuszu. Nakazujemy panu skrócić okres przygotowań do maksimum dwóch tygodni. Ma pan potwierdzić przyjęcie tej wiadomości i natychmiast podać nam nowy termin wylotu. Mówiła admirał Celu, bez odbioru.

Nie dodała na koniec nawet zwyczajowego: „na honor naszych przodków”. W załączniku nie było także żadnego pliku tekstowego ani nagłówka. Po prostu nagrała te kilka zdań i wysłała, by przytłoczyć bądź zastraszyć odbiorcę. Zrobiła to, by Geary wykonał bez szemrania wszystkie jej rozkazy bez względu na to, czy mu się podobają czy nie. Niestety, John w ciągu ostatnich miesięcy operował na obcym terenie, bez wskazówek z dowództwa, stawiał czoło oficerom, którzy kwestionowali jego kompetencje, i wysyłał zbyt wielu marynarzy na śmierć, wydając im osobiście rozkazy do ataku. Z tych to powodów miał ogląd sytuacji z zupełnie innej perspektywy i nie widział już sensu w zadowalaniu przełożonych za cenę ryzyka, na jakie musieli być narażeni jego ludzie. W oczach kogoś, kto patrzył na więcej niż jeden kolaps wrót hipernetowych, widok puszącego się admirała mógł budzić jedynie współczucie bądź żałość.

Geary wyświetlił raz jeszcze hologram Celu. Tym razem przyjrzał jej się uważniej. Wiele odznaczeń. Wygląd tej kobiety kojarzył mu się z wymuskanymi DON-ami, z którymi miewał do czynienia. Charakterystyczny wyraz twarzy, podobnie jak ton wypowiedzi, sugerowały że Celu jest jednym z oficerów, których żołnierze określali mianem „pieniaczy”, czyli dowódców uważających, iż przełożony musi podnosić głos i wyżywać się na podwładnych.

Celu nie kryła się wcale z tym, że ma zamiar traktować Geary’ego jak innych podwładnych. Ale to nie przeszkadzało Johnowi. W końcu była jego przełożonym, a w wojsku najważniejszy jest łańcuch dowodzenia. Nie podobał mu się jedynie sposób, w jaki to robiła. Nigdy nie darzył specjalną estymą ludzi siedzących w sztabach, gdyż ci nawet za jego czasów zbyt często okazywali się dupkami myślącymi, że cały świat kręci się wokół nich, i bez przerwy wymagającymi czegoś od załóg okrętów, dla których mieli być wsparciem. Jak widać, sytuacja ta uległa znacznemu pogorszeniu w trakcie długiej wojny. Dzisiaj pomiędzy sztabem a oficerami liniowymi istniała już ogromna przepaść niechęci.