Выбрать главу

— Racja — przyznał Geary. — Pracuje pan już może nad podobnym rozwiązaniem?

— Jestem bliski jego ukończenia, ale nadal brakuje mi kilku ważnych szczegółów, choć jak już wcześniej wspomniałem, trzeba będzie wykazać się wielką elastycznością w wymyślaniu powodów remontu. — Smythe uśmiechnął się do Desjani. — Bez obaw, kapitanie. „Nieulękły” zostanie odmłodzony i będzie go pani mogła ujeżdżać po raz drugi. „Tytan” ma najbardziej doświadczoną załogę, zatem przydzielę was do tej jednostki. Prace mogą się rozpocząć natychmiast, jeśli wyrazi pan na nie zgodę, admirale.

— Nie widzę żadnych przeciwwskazań. — Geary machnął ręką. — A co z planami dotyczącymi całej floty? Czy te remonty nie odbiją się na naszej gotowości bojowej?

— Byłoby idealnie, gdybyśmy mogli pozostać na miejscu — przyznał Smythe — ale obawiam się, że rząd patrzyłby niechętnym okiem, jak leniuchujemy przez kilka następnych lat i wiercimy dziury w przestrzeni wokół Varandala. Jeśli natomiast pyta pan mnie, czy ten problem uniemożliwi nam polecenie na niezbadane dotąd tereny znajdujące się poza granicami przestrzeni opanowanej przez ludzkość, powiem jedno: i tak musimy to zrobić. Lepiej więc lecieć tam prędzej niż później, dopóki tylko nieliczne okręty mają problemy techniczne.

— Dziękuję, kapitanie Smythe. — Gdy hologram mechanika zniknął, Geary spojrzał na Desjani. — Jest źle, ale mogło być o wiele gorzej.

— Dzięki żywemu światłu gwiazd, że dostaliśmy aż osiem jednostek pomocniczych — odparła. — Zauważyłeś wyraz twarzy kapitana Smythe’a, gdy mówił o oszukaniu systemu? Jestem pewna, że nie pierwszy raz robi coś podobnego.

— Przyświeca mu zbożny cel — zauważył John.

— Powinieneś raczej powiedzieć: tym razem przyświeca mu zbożny cel — poprawiła go zaraz. — Ciekawe, co jeszcze nawywijał. Co zdołał zrobić, nie dając się przy tym złapać. Przecież ten człowiek mógłby mieć nawet kasyna działające na każdej z tych ośmiu jednostek pomocniczych.

— Kto z osób, które znamy, mógłby dopilnować szczegółów tej operacji?

Desjani zamyśliła się na chwilę.

— Sama nie wiem. Roberto lubi czasem pozować na łotra, ale szczerze mówiąc, to jeden z najporządniejszych ludzi, jakich znam. Potrzebujemy raczej kogoś, kto zna zasady rządzące w świecie kapitana Smythe’a, kogoś, kto potrafi dostrzec, że jeden kwark jest nie na swoim miejscu, a z drugiej strony umie ukryć cały pancernik, jeśli tylko chce. Może któryś ze starszych marynarzy albo ktoś, kto obracał się w ich gronie przez dłuższy czas. Porozmawiam z ludźmi i dowiem się, czy nie znają odpowiednich kandydatów.

Gdy wyszła, Geary ściągnął dane wszystkich ośmiu jednostek pomocniczych, by uspokoić myśli przy analizowaniu ich zdolności produkcyjnych. „Tytan”. „Tanuki”, „Wiedźma”, „Dżinn”, „Alchemik”, „Cyklop”, „Kupua” i „Chochlik”. Najbardziej cieszyło go pozyskanie tych dwóch ostatnich, ponieważ należały do największej klasy, tej samej co „Tytan”. Oba zostały oddane do użytku tuż przed zakończeniem wojny i zamknięciem kolejnych programów zbrojeniowych, stanowiły więc najnowszy krzyk techniki. Gdyby dysponował taką liczbą jednostek pomocniczych podczas lotu z Systemu Centralnego, podróż do domu byłaby z pewnością o wiele łatwiejsza. Musiał sobie radzić z zaledwie połową tego stanu, nie mówiąc już o tym, że po drodze stracił „Goblina”. Teraz wyruszał z ośmioma jednostkami pomocniczymi i nieco mniejszą liczbą okrętów wojennych, dla których miały stanowić zaplecze, co pozwalało mu żywić nadzieję, że nie doświadczy większych problemów z zaopatrywaniem swoich sił po wkroczeniu na terytorium Obcych. Koniec z lataniem na oparach paliwa i z brakami w składach amunicji.

Ten komfort musiał jednak kosztować. Potężne „Tytan”, „Tanuki”, „Kupua” i „Chochlik” będą poważnie opóźniały całą flotę, zwłaszcza gdy ich ładownie będą pełne rzadkich pierwiastków. „Wiedźma”, „Dżinn”, „Alchemik” i „Cyklop” były nieco mniejsze i bardziej zwrotne, nadal jednak nie mogły się równać z jednostkami pomocniczymi, jakimi dysponowały eskadry szybkiego reagowania. W systemach gwiezdnych flota będzie musiała dostosowywać prędkość przelotową do najwolniejszego okrętu, a gdy przyjdzie do kolejnych starć, obrona lekko opancerzonych jednostek pomocniczych stanie się nie lada wyzwaniem.

Niespełna godzinę później otrzymał od Desjani prośbę o połączenie.

— Zbliża się wahadłowiec z „Tarniki”, jest na nim ktoś z kim powinieneś się spotkać.

Zważywszy na łatwość wirtualnych kontaktów pomiędzy okrętami, fakt, że ktoś przylatywał na rozmowę osobiście, był raczej niezwykły. Aczkolwiek nawet najlepszy sprzęt do zagłuszania nie dawał stuprocentowej pewności, że sygnał transmisji nie zostanie przechwycony, więc kapitan Smythe mógł dojść do wniosku, że pewne sprawy lepiej omówić osobiście, nie ryzykując podsłuchania.

Tymczasem oficer, który pojawił się w kajucie Geary’ego niespełna dwadzieścia minut później, nie przypominał w niczym starego kapitana. Była to dość młoda kobieta o zielonych włosach w mundurze z dystynkcjami porucznika. W jej wypadku włosy miały soczyście zieloną barwę, nie modny ostatnio odcień oliwki.

— Melduje się porucznik Elysia Jamenson, sir. Kapitan Smythe uznał, że powinnam się spotkać z panem osobiście i omówić moją rolę w procesie odnawiania zasobów floty.

Przywitał ją i kazał jej spocząć na fotelu stojącym tuż przed nim, próbując dokonać pospiesznej oceny przed zadaniem najbardziej oczywistego pytania.

— Dlaczego kapitan Smythe uważa, że powinienem się spotkać z panią w cztery oczy, poruczniku Jamenson?

Kobieta, siedząc wciąż sztywno, choć mogła się już rozluźnić, odparła bardzo rzeczowym tonem:

— Kapitan Smythe rozkazał mi udzielić panu bezpośredniego wsparcia w kwestiach oceny potrzeb remontowych naszej floty. Będę odpowiedzialna za pisanie raportów, list rekwizycyjnych i wszelkich pozostałych dokumentów, na podstawie których możliwe będzie utrzymanie naszych jednostek w najwyższej gotowości bojowej oraz sporządzanie szczegółowych raportów o postępach prac na pański użytek.

Odchylił się w fotelu i podparł dłonią brodę. Jamenson wyglądała na jakieś dwadzieścia pięć lat, co by pasowało do jej niskiej rangi, ale z drugiej strony kontrastowało, i to bardzo, z wielką odpowiedzialnością, jaką miała na siebie przyjąć.

— A dlaczego kapitan Smythe uważa, że pani jest najbardziej odpowiednią osobą do tej roboty?

— Robię wiele zamieszania, sir.

— Słucham?

— Komplikuję sprawy. — Jamenson zatoczyła ręką szeroki krąg, jakby chciała objąć tym gestem cały wszechświat. — Potrafię zebrać dane z raportów, list rekwizycyjnych i przerobić je w dokumenty, których nikt nie będzie w stanie zrozumieć.

Geary z trudem pohamował się od wybuchnięcia śmiechem.

— Wybaczy pani, ale miałem okazję poznać całą masę ludzi, w tym wielu poruczników, którzy potrafili to samo.

— Wiem, admirale, ale ja to robię celowo, nie zmieniając jednocześnie zawartych w tych papierach informacji i zachowując pełną zgodność z przepisami regulaminu i innych kodeksów. Informacja jest nadal kompletna, dokładna i rozpisana we właściwy sposób. Tylko niezmiernie trudno ją zrozumieć.

Tym razem nie wytrzymał i parsknął śmiechem.

— I zamierza pani to robić z dokumentacją naszych jednostek pomocniczych, abyśmy mogli przeprowadzić konieczne remonty okrętów, w taki sposób, by administracja wojskowa i cywilna nie była w stanie obliczyć, ile na co wydajemy?