Выбрать главу

Timbale nie odpowiedział, za to zamyślił się, marszcząc mocno czoło, a potem skinął głową.

— Ma pan rację, admirale Geary. Moim zdaniem ktoś wysłał je do mnie omyłkowo, więc nie mogę ich uznać za obowiązujące. Okręty, o których mowa, należą do pana, czyli wszelkie polecenia dotyczące zmiany ich statusu powinny spływać na pana ręce. Nie mówiąc już o tym, że powinien pan być wymieniony w ich treści jako dowódca, którego sprawa bezpośrednio dotyczy. Jestem pewien, że admiralicja popełniła błąd, nie powiadamiając pana o tej sprawie, gdyż w przeciwnym wypadku byłoby to jawne pogwałcenie regulaminu. — Admirał Timbale mówił wolno i spokojnie, upewniając się, że nagranie z tej rozmowy posłuży mu za dowód usprawiedliwiający kolejne posunięcia. — Ponieważ nie jestem w stanie znaleźć racjonalnego wytłumaczenia dla odebrania panu tych jednostek, zakładam, iż wiadomość ta została wysłana przez pomyłkę bądź mamy do czynienia z symulacją, którą ktoś niepotrzebnie uruchomił.

— Oczywiście — poparł go Geary, chociaż wiedział równie dobrze jak Timbale, że admiralicja celowo usunęła go z listy odbiorców tych rozkazów. Musieli jednak zachować pozory niewinnej wymiany zdań na wypadek, gdyby ktoś chciał ich potem pociągnąć do odpowiedzialności za niewykonanie wydanego legalnie rozkazu. — Nadanie wiadomości najwyższego priorytetu także wymaga zawarcia bardziej szczegółowych wyjaśnień dotyczących zlecanego zadania.

— W tej sytuacji nie mogę wykonać wydanego mi rozkazu — kontynuował Timbale. — Z administracyjnego punktu widzenia nie mam pewności, czy wolno mi przejmować dowodzenie nad wymienionymi jednostkami, a z operacyjnego te rozkazy nie mają za grosz sensu. Zaraz odpiszę admiralicji, że w mojej ocenie doszło do jakiejś pomyłki, i poproszę o wyjaśnienie sytuacji. Zważywszy na napięte terminy, sugeruję jednocześnie, by nie opóźniał pan wylotu ze względu na rozkazy, których nie widział pan nawet na oczy. Ja także poczekam na stosowne wyjaśnienia, zanim je wykonam.

Nawet jeśli Timbale wyśle odpowiednią wiadomość natychmiast, a Geary podejrzewał, że stary admirał będzie z tym chwilę zwlekał, to statek kurierski dostarczy ją do sztabu generalnego dopiero za kilka dni, a licząc drogę powrotną, jakakolwiek decyzja dotrze na Varandala najprędzej za tydzień. Geary w tym czasie będzie już daleko poza granicami Sojuszu. Tyle że admiralicja będzie miała admirała Timbale’a w zasięgu ręki.

— Doceniam pańską pomoc, tym bardziej że postępuje pan słusznie, obawiam się jednak, czy pańskie zachowanie nie zostanie mylnie zinterpretowane przez osoby odpowiedzialne za wydanie tych rozkazów.

— Dziękuję, admirale Geary, ale nie mam innego wyjścia. Służba Sojuszowi zobowiązuje mnie do wykonywania wyłącznie potwierdzonych rozkazów. — Timbale zachowywał pełen spokój, mówiąc te słowa. — Pamięta pan, admirale, rozmawialiśmy kiedyś o kocie w pudełku, o tym, że czasami nie ma sposobu na to, by przekonać się, czy postępujemy dobrze czy też źle. Z największą przyjemnością pragnę pana poinformować, że tym razem kot jest żywy.

— Miło mi to słyszeć. Może mi pan wierzyć, że poczynię kroki, by ten stan nie uległ zmianie.

— Znowu chcieli sabotować pańską wyprawę? — zapytała Desjani z niedowierzaniem, gdy hologram admirała zniknął z wyświetlacza Geary’ego.

— Nadal nie mogę uwierzyć, że któryś ze sztabowców posunął się do czegoś takiego — odparł. — Musi istnieć jakieś inne wytłumaczenie.

— Z przyjemnością go wysłucham.

— Może ktoś domyślił się, co kombinuje Smythe…

— Na to nie mieli jeszcze czasu, admirale. Proszę o następne wytłumaczenie.

Naciskała, chociaż nie miał ochoty na szukanie innych rozwiązań tego problemu.

— Może ktoś w końcu policzył wszystkie koszty i doszedł do wniosku, że utrzymanie aż czterech tak wielkich jednostek pomocniczych jest nam niepotrzebne, a co za tym idzie uznał, iż można się ich pozbyć i oszczędzić dzięki temu górę pieniędzy. Wprawdzie w rozkazach nie napisano jasno, że o to chodzi, ale może taki był zamysł. Nie chcieli, abyśmy wiedzieli, że tracimy wsparcie tych jednostek już na zawsze, a nie tylko czasowo.

— Akurat — mruknęła Desjani z niedowierzaniem. — To posunięcie dałoby oszczędności w kilku miejscach, ale narobiłoby dodatkowych koszów w wielu innych. Ciekawe, komu by płacono za prace wykonywane przez załogi tych okrętów. Prywatnym wykonawcom? O ile mnie pamięć nie myli, Syndycy stosowali taki system.

— Owszem, ku ogólnemu niezadowoleniu ich jednostek bojowych. — Geary sprawdził dane na wyświetlaczu. — Wszystkie jednostki meldują gotowość do wylotu. Co powiesz na to, byśmy się od razu wynieśli stąd w diabły, zamiast czekać jeszcze pół godziny?

— Znakomity pomysł, admirale.

Wysłał odpowiednie rozkazy i obserwował, jak niemal trzysta okrętów wojennych i towarzyszących im jednostek uruchamia napędy i zaczyna formować szyk, w którym flota dokona skoku na Atalię. Mimo że wojna dobiegła już końca, a Atalia ogłosiła oficjalnie wystąpienie z rozsypujących się Światów Syndykatu, Geary uznał, że najrozsądniej będzie, gdy jego okręty przybędą na obce terytorium w szyku, który pozwoli im na natychmiastową reakcję w przypadku wystąpienia nagłego zagrożenia.

Rosnące wciąż doświadczenie i umiejętności załóg pozwoliły mu na wybranie złożonego szyku składającego się z sześciu zgrupowań. Pięć z nich zawierało trzony składające się z pancerników bądź okrętów liniowych, którym towarzyszyła osłona ciężkich i lekkich krążowników oraz eskadry niszczycieli. Szósty tworzyły jednostki pomocnicze, podzielone na dwa dywizjony, i osobna eskadra transportowców szturmowych. Tym razem dysponował o wiele większym kontyngentem komandosów, chociaż nikt nie miał pojęcia, w jaki sposób można ich użyć w ewentualnych walkach z Obcymi. Carabali otrzymała uzupełnienia, ale nie tak znowu wielkie. Część jej ludzi została przydzielona na okręty floty, a resztę umieszczono na transportowcach. W rezultacie „Tsunami” „Tajfun”, „Mistral” i „Habub” miały na pokładach zaledwie połowę stanu osobowego oraz po kilku cywilnych ekspertów od komunikacji z obcymi cywilizacjami. Wolne przestrzenie na tych jednostkach przydadzą się, gdyż mieli podjąć po drodze jeńców z obozów pracy na Dunai oraz ludzi znalezionych w przestrzeni należącej do Obcych.

Największe zgrupowanie tej formacji leciało na czele, potem ustawiono siły wsparcia i rozmieszczone wokół nich kolejne cztery niemal identyczne zespoły uderzeniowe. Szyk ten przypominał nieco gigantyczny kubek obrócony denkiem do przodu, w którym znajdowały się jednostki pomocnicze i transportery. W samym centrum formacji czołowej leciał „Nieulękły”, okręt flagowy tej floty. To on wyznaczał oś, wokół której zbierała się reszta okrętów.

Nagle Geary poczuł na sobie czyjś wzrok. Drgnął i obrócił się raptownie, dostrzegając uśmiechniętą szeroko Desjani.

— Cóż takiego znowu zrobiłem?

— Nic. Zobaczyłam po prostu, jak dumny jesteś ze swoich ludzi — odparła. — Gdy obserwowałam Blocha i kilku innych admirałów przy podobnych okazjach, odnosiłam wrażenie, że napawają się własną potęgą i ważnością, które pozwalają im wydać rozkaz ruszenia tak wielu okrętów naraz. A kiedy patrzę na ciebie, widzę człowieka, który czuje się zaszczycony, że może dowodzić flotą.

— Bo jestem zaszczycony — mruknął. — Wiesz, Taniu, jaka rocznica przypada jutro? Sto jeden lat temu objąłem po raz pierwszy dowodzenie moim ciężkim krążownikiem, „Merlonem”. Wtedy wydawało mi się, że to bardzo ważne stanowisko, a dzisiaj mam pod swoimi rozkazami wszystkie te okręty.

— Będziesz je miał, o ile zdołamy opuścić ten system, zanim nadejdą kolejne idiotyczne rozkazy.