Komandor Neeson zaśmiał się pod nosem.
— To pewnie będzie niemałym zaskoczeniem dla Syndyków z Midway.
— Też tak sądzę.
Gdy pozostali zniknęli, na swoim miejscu pozostał jedynie Duellos.
— Jak się pan trzyma? — zapytał, spoglądając Geary’emu prosto w oczy.
— Bywało gorzej — odparł admirał, siadając. — A pan?
Duellos wyszczerzył zęby w uśmiechu.
— Tylko jedno gnębi mnie ostatnimi czasy. Ciekawość. Chciałbym wiedzieć, jak wypadła ta krótka wizyta na Kosatce.
— Ma pan na myśli mój miesiąc miodowy?
— Tak. Gdy pytam o to Tanię, słyszę tylko jakieś mamrotania.
Geary spróbował sięgnąć do wspomnień.
— Oboje domyśliliśmy się, że jak tylko nasz statek wyjdzie z wrót hipernetowych, jego załoga i pasażerowie rzucą się sobie do gardeł, by powiadomić media o tym, że jesteśmy na pokładzie. A może raczej, żeby być precyzyjniejszym, że ja tam jestem. Zabawę zepsuł im jednak statek kurierski, który dotarł na miejsce kilka godzin przed naszym przylotem i zaczął nadawać wiadomość o odwołaniu urlopu i rozkazie natychmiastowego powrotu na Varandala, co musiało przekonać nawet największych niedowiarków, że przebywam na Kosatce.
— Domyślam się, że w treści komunikatu znajdowała się także informacja o przywróceniu panu stopnia admiralskiego?
— Tak, to też przekazali. Ale było już za późno na przeszkodzenie w zawarciu ślubu. Tania miała przy sobie insygnia admiralskie i przypięła mi je natychmiast. Po ceremonii, cały czas mamrocząc pod nosem, że tylko skończony idiota mógł się zrzec tak wysokiej rangi. Na szczęście lokalne władze, siły obrony i media zareagowały na całą awanturę z podziwu godnym spokojem, aczkolwiek nie obeszło się bez paru incydentów. Tania uparła się, że to ona powinna poinformować swoich rodziców o naszym ślubie, zanim kto inny zdąży to zrobić. — Znała na Kosatce wielu ludzi, a jeden z nich miał dostęp do wahadłowca i to na jego pokładzie opuściliśmy statek pasażerski na godzinę przed spodziewanym przylotem do głównego portu orbitalnego, gdzie organizowano właśnie oficjalne powitanie. Potem czekało nas gorące wejście w atmosferę, pilot pikował ostro ścigany przez całą armadę jednostek rządowych, wojskowych i medialnych.
Duellos znowu się wyszczerzył.
— Pewnie tęsknił pan za tym spokojem i ciszą, w jakich przebiegają bitwy w przestrzeni.
— Było jeszcze gorzej. Udało nam się wylądować na jednym z podrzędnych stanowisk, którego media nie zdążyły jeszcze obstawić, gdzie czekał na nas kolejny dawny znajomy Tani z prywatnym pojazdem. Z nim udaliśmy się do miasta. Ten facet jechał jak szaleniec, omijając z bojowym zacięciem wszelkie przeszkody i korki. W końcu dotarliśmy na szczyt wzniesienia, na którym mieszkali rodzice Tani, to było jedno z tych strzeżonych osiedli, więc musieliśmy wysiąść z wozu i pobiec do panelu kontaktowego. Moja żona waliła w niego pięściami, drąc się: „Znowu zmienili kody! Tato, mamo, wpuśćcie nas!”
— Widziałem coś podobnego na filmach — rzucił Duellos.
— W oddali słyszeliśmy coraz głośniejsze wycie syren. Tania zaczęła się już martwić, że jej rodziców nie ma w domu. Mogli przecież wziąć dodatkowe zmiany w pracy, ale w końcu jej matka pojawiła się na wyświetlaczu, mówiąc: „Skąd się wzięłaś na Kosatce? Jakich znowu «nas»? Kim jest ten pan, który stoi za tobą?”, na co Tania odpowiedziała: „To mój mąż”. — Teraz Geary uśmiechnął się do Duellosa. — Matka zamilkła na całą wieczność, potem spojrzała dziwnie na Tanię i mówi: „Wydawało mi się już, że chcesz poślubić ten swój statek”. Chyba wkurzyła tym moją żonę, bo ta ryknęła: „«Nieulękły» to mój okręt, a nie jakiś tam statek. Wpuść nas wreszcie!”. Wbiegliśmy do budynku, potem na piętro, na którym mieszkali jej rodzice, matka otworzyła drzwi, zmierzyła mnie wzrokiem i nagle zamarła. Musiała mnie w końcu rozpoznać. Potem spojrzała na Tanię i mówi: „Ty mnie chyba chcesz zabić”, a moja żona odpowiada: „Nie. ” A jej matka na to: „Dlaczego więc robisz wszystko, żebym dostała zawału albo wylewu?”.
Duellos pokiwał głową z zafrasowaną miną.
— Już wiem, po kim Tania ma charakterek.
— Matka była przerażona, że pobraliśmy się podczas lotu w nadprzestrzeni, powiedziała nawet, że cała planeta oglądałaby taką ceremonię i byłoby to największe wydarzenie na Kosatce od czasu królewskich zaręczyn sprzed niemal stu lat. Wtedy Tania wybuchnęła, że jej rodzona matka chce ją zabić, a ja dla uspokojenia sytuacji wtrąciłem, że byłem obecny na wspomnianej uroczystości sprzed wieku, ale to chyba nie zadziałało tak, jak chciałem. Ta uwaga sprawiła, że nareszcie przestałem być postrzegany przez tę kobietę jak zwykły oficer, który poślubił jej córkę. W tym czasie pod budynkiem, dzięki zapisom z monitoringu miejskiego, zjawiły się tłumy. Czuliśmy się jak w oblężonej twierdzy. Ojciec Tani został doprowadzony pod eskortą do bramy, zachodząc w głowę, co u licha się dzieje. Próbowaliśmy się poznać i porozmawiać, gdy wokół nas kłębił się tłum celebrytów i dygnitarzy z całej Kosatki. Miejscowe wojsko zostało zmuszone do ustawienia barier siłowych w pewnej odległości od budynku, by zabezpieczyć teren, ponieważ na wiadomość o moim pobycie zaczęły się gromadzić nieprzebrane tłumy… — w tym momencie uśmiech zniknął z ust Geary’ego. — Przodkowie, miejcie mnie w swojej opiece. Gdziekolwiek się ruszyłem, na ulicach, w mediach…
— Wszyscy wrzeszczeli bez przerwy „Black Jack”, jak sądzę.
— Owszem. Dopiero wtedy dotarło do mnie, jak niebezpieczny mogę być dla Rady. Dla Sojuszu. Nikt nie powinien być tak uwielbiany przez tłumy, a już zwłaszcza ktoś taki jak ja.
Duellos pokiwał głową, radość na jego twarzy też była mniejsza.
— Ma pan szczęście, że nie widział pan, co ludzie wyrabiali na mojej planecie. Byli tacy, co prosili o spotkanie, żeby mnie dotknąć. Tylko dlatego, że miałem okazję służyć w tej samej flocie co pan. Żywe światło gwiazd wie, co musiała przeżywać Jane Geary, gdy poleciała z krótką wizytą na Glenlyona.
— A zrobiła to? — Czyżby poznał wreszcie przyczynę tej nagłej zmiany w zachowaniu Jane? — Rozmawiała z panem na ten temat?
— Nie. — Duellos spojrzał na niego, nie kryjąc zdziwienia. — Z panem też o tym nie rozmawiała? Moim zdaniem zmieniła się nieco ostatnio, co widać choćby po tym, jak zachowała się podczas niedawnego kryzysu.
— Tak. — Może wiedza o tym wypadzie pomoże mu przekonać Jane do wyjawienia całej prawdy na temat zmiany w jej zachowaniu. — Ale… wracając do tych tłumów. Były wszędzie. Tania może panu powiedzieć, jak bardzo mnie to irytowało. Ona zresztą też mocno przeżywała wszystkie te okazje, kiedy zwracano się do niej per „żono Black Jacka”, a nie „kapitanie Desjani’ — Musieliśmy bywać na wielu okolicznościowych przyjęciach, żeby zadowolić miejscowe władze. Po kilku dniach miałem tego wszystkiego serdecznie dosyć i z największą przyjemnością opuściłem planetę, powołując się na otrzymane właśnie rozkazy.
— Można by pomyśleć — powiedział Duellos — że pańska reakcja na te tłumy uspokoiła członków Rady.
Geary wzruszył ramionami.
— Raczej wywołała jeszcze większy strach, że mogę do nich przywyknąć.