Выбрать главу

— Do sali konferencyjnej numer 1A963D5. Znam nazwisko zaledwie jednej osoby tam obecnej. — Timbale rzucił krótkie spojrzenie w kierunku towarzyszących mu oficerów. — To senator Navarro. Przewodniczący Wielkiej Rady.

— Nie będzie sam?

— Będzie z nim jeszcze kilka osób, ale szczegółów niestety nie znam. Perymetr ochronny ma siedem linii, a każda z nich jest szczelna jak pęcherz doświadczonego astronauty. — Timbale zawahał się, a potem dodał, ściszając głos: — Wielu ludzi uważa, że Navarro przybył po pańskie rozkazy. Ja w to nie wierzę, ponieważ miałem to szczęście i spotkałem pana osobiście już wcześniej, więc wiem, że nie pociąga pan za wszystkie sznurki, jak to się ludziom wydaje.

Desjani odpowiedziała, zanim Geary znalazł właściwe słowa.

— Strategiczny sukces wymaga czasem taktycznych wybiegów, admirale. Wielu oficerów floty jest bardzo zadowolonych z tego, że rząd robi, co Black Jack rozkaże.

Timbale pokiwał głową.

— Mogliby się zdenerwować, gdyby tak nie było. Rozumiem. Ale to stąpanie po cienkim lodzie. Dowództwo wydaje drakońskie rozkazy tylko po to, by udowodnić światu, że władza nadal należy do niego. Flota je wykonuje, ale ludzie zaczynają się buntować, widząc arbitralność i bezsens niektórych wymagań.

— Słyszałem podobne narzekania ze strony niektórych dowódców — przyznał Geary. — Nie wiedzą, co się dzieje. Po prostu kazano im tkwić na orbicie.

— Ja wiem tyle co wszyscy, ale skoro pojawił się tutaj osobiście sam przewodniczący Wielkiej Rady, wygląda mi na to, że rząd czekał na pański powrót, by poprosić o pomoc. — Timbale zmarszczył brwi, widać było, że trawi go niepewność. — Chyba zlecą wam kolejną misję. Mimo że tniemy koszty, gdzie możemy, polecono mi dopilnować, aby wszystkie remonty okrętów przebiegały zgodnie z planem. Zważywszy, ile pieniędzy trzeba na nie wydać, rozkazy musiały pochodzić bezpośrednio od Rady albo ze sztabu generalnego. Trzymać ich na miejscu i dać im zajęcie. Tak brzmiała treść rozkazów. — Miał pan szansę porozmawiać z innymi oficerami o aktualnej sytuacji? — zapytał Geary.

— Owszem, zdecydowana większość uważała, że to pan kazał kontynuować remonty. Pozostali nie mieli bladego pojęcia o sytuacji, a to naprawdę rzadko się tu zdarza. Wie pan przecież, jak trudno utrzymać cokolwiek w tajemnicy.

Desjani pokręciła głową.

— Jak można przygotować flotę do wykonania zadania, skoro nikt nie wie, na czym ma ono polegać?

— Ja tego na pewno nie wiem. — Timbale otwarcie okazał niezadowolenie. — Politycy przestali ufać wojskowym już wiele dziesięcioleci temu, ale nadal nie potrafimy się do tego przyzwyczaić. Nie powiedziano mi niczego konkretnego, otrzymałem jedynie zestaw standardowych rozkazów na dzisiaj, resztę Rada okryła mgłą tajemnicy, tłumacząc się względami bezpieczeństwa. Nie zaproszono mnie także na to spotkanie, admirale Geary. Powiedziano mi, że Navarro i jego ludzie chcą się widzieć wyłącznie z panem.

Desjani zdołała zachować kamienną minę, ale Geary widział wyraźnie, że ta wypowiedź nie spodobała się jego żonie. Jemu też, dlatego uznał, że lepiej będzie, jeśli oni oboje pozostaną na zewnątrz, poza wspomnianymi siedmioma pierścieniami ochrony.

— Prawdę powiedziawszy — rzucił w kierunku Timbale’a — wolę mieć pewność, że pan i kapitan Desjani znajdujecie się z dala od miejsca spotkania, mając możliwość kontaktu z pozostałymi oficerami, i możecie zareagować stosownie do potrzeb chwili.

Tym razem Timbale uśmiechnął się pod nosem.

— Mamy tutaj ludzi, którzy nie posłuchają mnie za żadne skarby świata, ale słowo pani kapitan będzie dla nich święte. Przyjęto bowiem, że przemawia w pańskim imieniu.

Geary zauważył melancholię w jej spojrzeniu, gdy usłyszała tę pochwałę.

— Będę miała wszystko na oku, gdy pan, admirale, będzie na spotkaniu — odparła, skinąwszy głową.

— Przy mnie nie musi pani zwracać się do męża w tak oficjalny sposób — zapewnił ją Timbale.

— Owszem, sir. Muszę — stwierdziła. — Ma pan przed sobą admirała Geary’ego i kapitan Desjani. Oboje wyraziliśmy zgodę na takie rozwiązanie.

Skręcili za najbliższy róg i w głębi korytarza dostrzegli punkt kontrolny, którego pilnowała pełna drużyna żołnierzy. Uznali, że to z pewnością pierwszy pierścień ochrony.

— Ilu ich ściągnięto do tego zadania? — zapytał zdziwiony Geary.

— W tym sektorze stacji utworzono tyle posterunków, że wystarczy roboty dla całej brygady sił planetarnych — odparł Timbale. — Nie ma pieniędzy na nic, ale na paranoiczne zabezpieczenia nadal wydaje się bajońskie sumy. Na każdej drodze prowadzącej do miejsca spotkania muszą być co najmniej dwa posterunki. A kiedy mówię: na każdej drodze, to znaczy, że nie ma nieobstawionych przejść. Zablokowano także wszystkie środki komunikacji, zarówno przychodzące, jak i wychodzące. Sala została całkowicie odcięta. Gdy minie pan ten posterunek, nie będzie pan mógł odbierać ani wysyłać żadnych wiadomości.

Komunikator Geary’ego zaczął natarczywie popiskiwać.

— Chyba mieliśmy szczęście, że to połączenie zostało nawiązane właśnie teraz — mruknął Geary, sprawdzając na wyświetlaczu, kto dzwoni. Włączył przekaz i zaczął go czytać, nie zatrzymując się nawet na moment. Moment później stanął jednak jak wryty. Timbale i Desjani musieli uskoczyć, by się z nim nie zderzyć. Oboje spoglądali na niego z mieszaniną ciekawości i zaniepokojenia.

— Co się stało? — zapytała Desjani.

— Jeszcze nic. Ale… — Geary przełknął kilka kolejnych słów, próbując opanować ogarniającą go furię. — Kapitan Duellos poinformował mnie właśnie, że do floty dotarło potwierdzenie wydania wyroków sądu wojennego obejmujących wielu dowódców okrętów. Przesłał mi także kopie tych dokumentów.

Jeśli Timbale udawał zaskoczenie i niedowierzanie, doskonale mu się to udało.

— Co takiego? Nie wiedziałem… Pozwoli pan, admirale? — Geary podał mu komunikator i stary admirał przemknął wzrokiem po treści wiadomości. — Niewiarygodne. Ponad stu oficerów na stanowiskach dowodzenia. Z technicznego punktu widzenia te zarzuty są słuszne, ale jakim trzeba być idiotą, żeby… — zacisnął zęby. — Szczerze mówiąc, znam kilku idiotów, którzy byliby zdolni do takiej podłości. Większość z nich służy aktualnie w sztabie floty. Mówiłem panu, że dowództwo chce podkreślić swoją ważność, nie sądziłem jednak, że będzie w stanie popełnić aż tak wielki błąd.

— Widzę, że mnie także obejmują te zarzuty — stwierdziła Desjani, zachowując całkowity spokój. — Oni próbują rozbić strukturę dowodzenia floty.

Timbale wskazał wolną dłonią na komunikator.

— Każdego z wymienionych oficerów odsuwa się od dowodzenia, w najlepszym razie chwilowo! I to w momencie, w którym usiłujemy poskładać te okręty do kupy! Za moment zapanuje tu totalny chaos! — Uczynił taki gest, jakby chciał cisnąć komunikatorem o ziemię, opamiętał się jednak w ostatniej chwili i oddał Geary’emu jego własność. — Całe szczęście, że dostał pan tę wiadomość już po powrocie. Gdyby te rozkazy zostały wydane wcześniej, mielibyśmy tutaj niezłe piekło. Jest pan jedyną osobą, która może powstrzymać flotę przed przesadną reakcją.

Desjani zdołała już w pełni odzyskać tak charakterystyczne dla niej opanowanie w momentach kryzysowych.

— A może pan się myli, admirale Timbale — stwierdziła, utkwiwszy spojrzenie w Gearym. — Nie co do reakcji floty, lecz co do czasu wydania tych rozkazów. Może ktoś wyrwał się przed szereg? Może rozkazy miały dotrzeć na okręty po tym, jak admirał Geary znajdzie się w zabezpieczonym i odizolowanym sektorze z przedstawicielami rządu? W takiej sytuacji nie miałby o nich pojęcia i nie mógłby zrobić nic, by okiełznać nadpobudliwość oskarżonych oficerów.