Выбрать главу

— Czy to dotyczy naszej floty?

— Nie jestem pewna, admirale. W przestrzeni Sojuszu buduje się nowe okręty wojenne.

— Wiem o tym — przyznał Geary. — Trwają ostatnie prace przy uszczelnianiu kadłubów najbardziej zaawansowanych jednostek.

— Nie, sir. Tam dzieje się znacznie więcej… — Jamenson znowu się zawahała. — Nie jestem absolutnie pewna tych liczb, ale z moich szacunków wynika, a opierałam się na analizie kodów przypisanych do poszczególnych projektów i na szczegółach kontraktów, że nasze stocznie budują od podstaw dwanaście nowych liniowców i tyle samo pancerników. Wliczyłam w to, rzecz jasna, wszystkie rozległe modyfikacje już istniejących projektów. Do tego należy doliczyć taką liczbę krążowników lekkich i ciężkich oraz niszczycieli, by zapewnić im pełną eskortę.

Siedział przez dłuższy czas, spoglądając na Jamenson i starając się dopasować te rewelacje do swojej dotychczasowej wiedzy. A raczej do swojej pozornej wiedzy.

— Wszystkie te projekty są realizowane w ścisłej tajemnicy?

— Tak, admirale. Oficjalnie nie mieliśmy dostępu do żadnej z tych wiadomości. Co więcej, ich faktyczna treść była dodatkowo ukrywana w zalewie niepotrzebnych informacji. To samo dotyczy identyfikacji kontraktów. Nawet mnie trudno było dojść do tego, co tam się dzieje.

Kolejna długa pauza, której Geary potrzebował na przemyślenie sprawy.

— A jednostki pomocnicze? Czy one także są budowane?

— No… — Jemenson, choć wyglądała na zaskoczoną tym pytaniem, odpowiedziała: — Nie trafiłam na ślad dokumentów mogących świadczyć o budowie nowych jednostek pomocniczych, admirale.

Może dlatego admiralicja próbowała mu odebrać jedną z eskadr pomocniczych tuż przed planowanym wylotem? Ale równie prawdopodobna wydała mu się teoria mówiąca, że jednostki nowej floty będą broniły przestrzeni Sojuszu, gdzie wsparcie nie jest potrzebne, ponieważ okręty mają dostęp do baz i nie muszą operować na terenie zajętym przez wroga.

Pytanie tylko, dlaczego budowę tych okrętów starano się ukryć również przed nim. I dlaczego członkowie Rady zapewniali go tak gorliwie, że nie dadzą pieniędzy na nowe jednostki. No i o co chodziło z tymi niezwykle kosztownymi modernizacjami… Czyżby nowe jednostki budowano z myślą o znacznie dłuższej służbie? To by oznaczało, że ktoś tam pojął w końcu, jaki los czeka jednostki, którymi dowodził Geary.

Jamenson przyglądała mu się z niepokojem, przygryzając dolną wargę. W końcu admirał skinął głową.

— Dziękuję, poruczniku. To bardzo ważna informacja, a dowiedzieliśmy się o niej dzięki pani niezwykłym zdolnościom. Czy to już wszystko, co wywęszyliście?

— Nie, sir. Ale na razie nie mogę powiedzieć nic więcej.

— Niemniej jest pani pewna, że władze nakazały budowę dwóch tuzinów największych jednostek oraz odpowiedniej liczby okrętów eskorty?

— Tak, sir. Mogę przedstawić panu szczegóły, które pozwoliły mi dokonać takiej oceny.

— Proszę je zostawić… — Geary zamilkł ponownie. — I proszę podziękować kapitanowi Smythe’owi za jego dalekowzroczność i chęć podzielenia się ze mną informacjami. Czy macie może jakieś ślady świadczące o tym, że biurokraci Sojuszu połapali się już w tym, że my także modernizujemy okręty?

— Przykro mi, sir, ale nie mamy. Ale do momentu wylotu nic o tym nie świadczyło. Naprawdę starałam się jak mogłam, by zagmatwać meldunki.

— W życiu nie przyszłoby mi do głowy, że kiedyś podziękuję któremuś z podwładnych za to, że tak bardzo przyłożył się do tej roboty. — Geary spojrzał na nią z najwyższym uznaniem. — Cholernie dobra robota, poruczniku Jamenson. Dziękuję — powtórzył.

Chyba będzie musiał przyznać jej jakieś odznaczenie, gdy wykonają zadanie i wrócą do domu, ponieważ ta informacja mogła wpłynąć znacząco na los jego floty. Tylko jak ma uzasadnić swoją decyzję? W trudnych warunkach operacyjnych i przy bardzo ograniczonych możliwościach porucznik Jamenson zdołała, i to niejednokrotnie, zmylić admiralicję, doprowadzając do sytuacji w której moi zwierzchnicy nie byli w stanie odkryć, co tak naprawdę robimy. Wielu młodych oficerów, a zapewne starszych też, robiło podobne rzeczy w przeszłości, ale Jamenson byłaby pierwszą, którą ktoś za to odznacza.

Dwanaście pancerników i tyleż samo okrętów liniowych. I wszystko to trzymane w tajemnicy przed podatnikami, a już na pewno przed Syndykami. Tylko dlaczego zadano sobie tyle trudu, by i on o tym się nie dowiedział?

* * *

Iceni uśmiechała się blado. Wyglądała dzisiaj jak jego partner od interesów albo koleżanka z konspiracji.

— Wyłożę bez owijania w bawełnę, czego chcę od pana, admirale, a potem powiem, co mogę zaoferować w zamian, aby mógł pan zadecydować, czy dobijemy targu. Zapewniam jednak z góry, że nie poproszę o nic, czego nie byłby pan w stanie zrobić… — zamilkła na moment. — Nasz system potrzebuje pańskiej ochrony przed Enigmami. Jak sądzę, mogę o to poprosić, ponieważ ten sam paragraf traktatu pokojowego, na który powołujecie się, by móc podróżować swobodnie przez terytoria dawnych Światów Syndykatu, nakłada na was obowiązek udzielania nam wsparcia w razie ataków ze strony obcej rasy.

Geary nie spodziewał się po niej takiego postawienia sprawy. Miał nawet wrażenie, że to kolejny przykład interpretacji przepisów, „o które prawnicy mogliby się sprzeczać w nieskończoność”, ale skoro Iceni mogła przekonać obywateli Światów Syndykatu, że traktat mówi, iż flota uzyskała przywilej swobodnego podróżowania w zamian za obronę ich systemu, kiedy zajdzie taka potrzeba, Sojusz miałby spory problem z uzasadnieniem odrzucenia tych żądań. Zwłaszcza że sam zamierzał korzystać z braku precyzyjności tego zapisu.

— Poza tym — kontynuowała Iceni, jakby kwestię porozumienia w sprawie obrony mieli już za sobą — liczę na wasze bierne wsparcie i aktywną obecność. Nie mam żadnych danych na temat aktualnej liczebności sił Sojuszu, a rząd centralny Światów Syndykatu notorycznie odmawia nam odpowiedzi na pytania związane z jego stanem posiadania, niemniej wierzę, że okręty, które ma pan pod rozkazami, są najpotężniejszym związkiem taktycznym, jakim dzisiaj dysponuje ludzkość. Zatem sama informacja o tym, że będziecie rękojmią niezależności naszego systemu, powinna być wystarczająco odstraszająca dla ewentualnych najeźdźców, zarówno ludzi, jak i Obcych.

Zarówno ludzi, jak i Obcych. Iceni nie powinna spodziewać się żadnego zagrożenia ze strony Sojuszu. Jedynym przeciwnikiem, którego mogła się obawiać, rzecz jasna prócz Enigmów, był któryś z DON-ów zawiadujących pobliskimi systemami. Niektórzy pewnie obrośli już w piórka i korzystając z zamieszania, zaczęli grozić sąsiadom i walczącemu o życie rządowi centralnemu.

— Wasza aktywna obecność także będzie miała wielkie znaczenie. — Iceni wskazała na holograficzną mapę przestrzeni i widoczny na niej System Centralny. — Nasz nowy rząd ma pełne ręce roboty z utrzymaniem kontroli nad systemami, które nadal znajdują się w jego posiadaniu. Każdy frachtowiec, który przybywa do nas, przynosi jednak informacje o nowych systemach, które… żądają autonomii. Światy Syndykatu zapewne nie zdołają przymusić ich wszystkich do powrotu, zwłaszcza że nie dysponują dzisiaj zbyt wielką flotą, głównie dzięki pańskim wyczynom, admirale Geary. Niemniej jedne systemy są ważniejsze od innych. Wiem doskonale, jak bardzo zależy rządowi na odzyskaniu kontroli nad Midway. Chodzi o wrota hipernetowe, ale też o strategiczne położenie… — Iceni zamilkła na chwilę, dając mu czas na przyswojenie tych informacji. — Wasze wsparcie może być nieocenioną pomocą dla wysiłków ludności tego systemu pragnącej zdobycia wolności i niezależności, czyli wartości, które Sojusz zawsze chronił.