Выбрать главу

— Tak, sir.

— W czym więc problem, poruczniku?

Młodzieniec, który zaczął się nieco odprężać, znowu się zmieszał.

— Mimo piastowanej funkcji dowódcy okrętu, która zezwala na dostęp do takich dokumentów, i mimo faktu, że ktoś taki jak ona powinien dysponować podobną wiedzą, jej akta zostały oznaczone przez służbę bezpieczeństwa klauzulą ograniczonego zaufania. Nie wiem, czy pan…

— Chodzi panu o to, czy wiem, że była więźniem syndyckiego obozu pracy? — Dowiedział się o tym fakcie z rozmowy z Desjani, sam nie grzebał w papierach, i nie zdziwiło go, że służba bezpieczeństwa miała Bradamont na oku. — Wydawało mi się, że ta sprawa została już zamknięta.

— Ma pan rację, sir, ale nadal mamy obowiązek meldować o jej zachowaniach w określonych sytuacjach, a czy miał pan okazję zapoznać się z naszą analizą dotyczącą sił Syndykatu w tym systemie?

Geary o mało nie parsknął śmiechem, gdy usłyszał, w jak zawoalowany sposób Iger pyta go, czy także czytał jego raport.

— Tak. Przejrzałem ją kilka minut temu. Co takiego się w niej znajduje, że musieliście zwrócić uwagę na komandor Bradamont?

— Chodzi o jednego z oficerów służących w tym systemie — wyjaśnił Iger. — O podDON-a czwartego stopnia. Nazywa się Donald Rogero. Mamy podstawy przypuszczać, że to ten sam mężczyzna, w którym komandor Bradamont… no… ona… eee… zakochała się podczas pobytu w niewoli.

— Aha. Rozumiem.

— Polecono mi zameldować panu o tym — kontynuował porucznik Iger przepraszającym tonem — ponieważ sprawa dotyczy jednego z dowódców floty.

— Rozumiem. — Naprawdę pojmował przyczyny, które zmusiły Igera do tej wizyty. Co jednak chodziło po głowie Bradamont? — Czy zna pan powody uniemożliwiające poruszenie tej sprawy bezpośrednio z komandor Bradamont?

— Nie, sir. Ale otrzymałem zakaz dalszego śledzenia tej sprawy bez zatwierdzenia z góry. Oczywiście pana nie dotyczą podobne obostrzenia, nie licząc zwykłych przepisów regulaminu floty. Komandor Bradamont nie miała dostępu do żadnych wiadomości niejawnych.

— Świetnie. Dziękuję. Doceniam, że poinformował mnie pan o wszystkim, i to w tak przepisowy sposób. Nie widzę też żadnych powodów, dla których miałby pan dalej zajmować się tą sprawą. — Wyłuszczył to tak dokładnie, ponieważ chciał, by Iger wiedział, że choć donoszenie na oficerów jest niełatwym zadaniem, poradził sobie z nim w profesjonalny sposób.

Zadowolony porucznik oddalił się w kierunku swojej świątyni wywiadu, a gdy właz zamknął się za jego plecami, Geary od razu połączył się z mostkiem „Smoka”.

— Chcę rozmawiać na prywatnym kanale z komandor Bradamont. Proszę, by zgłosiła się do mnie jak najszybciej.

Niespełna pięć minut później w kajucie Geary’ego pojawiła się jej holograficzna sylwetka. Komandor zasalutowała, na jej twarzy widać było wyłącznie zaciekawienie.

— Słucham, admirale. Rozmowa na prywatnym kanale? Czy to dotyczy „Smoka”?

— Nie, komandorze. — Geary nie usiadł, więc i ona stała. Dopóki nie dowie się więcej, wolał utrzymać oficjalny ton rozmowy. — Chodzi o sprawy prywatne, ale zahaczające po części o pełnione stanowisko.

Nawet nie mrugnęła okiem, lecz zaciekawienie natychmiast zniknęło z jej twarzy.

— Pyta pan o Rogero?

— Zgadza się. Chciała pani sprawdzić, czy tutejszy podDON czwartego stopnia jest tym samym człowiekiem, w którym zakochała się pani podczas niewoli?

— Jestem pewna, że to on, admirale. Kiedy ostatni raz o nim słyszałam, służył pod kimś nazwiskiem Drakon, który został zesłany do tego systemu za opowiedzenie się po niewłaściwej stronie podczas konfliktu dwóch bardzo poważnych syndyckich osobistości.

A to ciekawe. Bradamont wiedziała o wiele więcej o statusie Drakona, niż zdradzał raport wywiadu, który przed momentem czytał. Co to mogło znaczyć?

— Czy to była zwykła ciekawość, komandorze, czy zamierzała pani zrobić coś w sprawie Rogero, gdyby okazało się, że to ten sam człowiek?

Bradamont odpowiedziała dopiero po chwili.

— Nie wiem, sir.

— Nadal go pani kocha?

Kolejna przerwa.

— Tak, sir. — Spojrzała na niego wyzywająco. — Wojna się już przecież skończyła.

— Owszem — przyznał Geary. — Ale na razie nie zostaliśmy ponownie jedną wielką szczęśliwą rodziną.

— Jeśli pan tego zażąda, admirale, mogę przysiąc, na co pan zechce, że uczucie nie wpłynęło negatywnie na moją postawę zawodową. Nie zawiodłam też ani razu na stanowisku dowódcy okrętu wojennego Sojuszu. Z przyjemnością powtórzę te słowa w pokoju przesłuchań, aby nikt nie mógł podważyć mojej prawdomówności.

Ta odpowiedź wydawała mu się szczera, zresztą gdyby istniały jakiekolwiek wątpliwości w tej sprawie, służba bezpieczeństwa nie wydałaby jej certyfikatu i nie zezwoliła na powrót do floty.

— Nie sądzę, aby wizyta w pokoju przesłuchań była konieczna, komandorze. Mogę zadać pani pytanie osobiste? Na inny temat, rzecz jasna. Walczyła pani już u naszego boku z Syndykami. Czy nigdy nie przyszło pani na myśl, że Rogero może się znajdować na pokładzie któregoś z wrogich okrętów?

— Nie mogłam sobie pozwolić na podobne myślenie, sir. — Bradamont spoglądała mu prosto w oczy. — Miałam zadanie do wykonania i byłam pewna, że on by mi wybaczył.

— Wybaczyłby, że chce go pani zabić podczas bitwy? Wątpię, by jakikolwiek człowiek był aż tak wyrozumiały, komandorze.

— On wiedział, czym jest poczucie obowiązku, admirale. To jeden z powodów, dla którego… Zaraz zada mi pan zapewne jeszcze jedno pytanie. Chce pan wiedzieć, jak doszło do tego, że zakochałam się w syndyckim oficerze.

— To nie moja sprawa — odparł Geary, aczkolwiek paliła go ciekawość.

— I tak panu powiem, ponieważ uważam, że pan przyjmie moje wyjaśnienia o wiele lepiej niż inni. — Zmrużyła oczy, jakby nie tylko zbierała myśli, ale także sięgała pamięcią daleko wstecz. — Zostałam wysłana do obozu na odległej planecie wraz z wieloma innymi świeżo schwytanymi jeńcami. Nasz transportowiec został poważnie uszkodzony. Wszystkim nam groziła śmierć. Rogero dowodził oddziałami planetarnymi Światów Syndykatu, które trafiły razem z nami na pokład tej jednostki. Ocalił nas. Rozkazał otworzyć wszystkie cele, a potem pozwolił jeńcom pracować wspólnie z załogą przy naprawie okrętu. — Bradamont ponownie przeniosła spojrzenie na Geary’ego. — Ukarano go za to degradacją i usunięciem ze stanowiska.

— Złamał regulamin.

— Tak. Jego przełożeni stwierdzili, że powinien był nas zostawić na pewną śmierć. Wiem o tym, bo kilkoro z nas zostało powołanych na świadków podczas jego procesu. Wymuszano na nas obciążające go kłamstwa. Rogero został skazany i nie tylko utracił stanowisko dowódcy sił planetarnych, ale też został wysłany do obozu, choć nie jako więzień. Tak wygląda syndyckie poczucie humoru, admirale. Skoro tak bardzo zależało mu na ratowaniu jeńców, zrobiono z niego obozowego strażnika.

To zaczynało mieć sens.

— On był jednym z najstarszych stopniem syndyckich oficerów we władzach obozu, a pani jego odpowiednikiem w hierarchii więźniów, co sprawiało, że mieliście okazję do regularnych spotkań.

— Tak, sir. Wiedziałam, jakim jest człowiekiem, udowodnił to swoimi czynami, za które zresztą został przeniesiony karnie do naszego obozu. — Bradamont zamilkła na moment. — Pan i… kapitan Desjani… musicie wiedzieć, co przeżywałam, gdy zrozumiałam, co do niego czuję. Nie tego… pragnęłam i oczekiwałam. A gdy dowiedziałam się, że on czuje to samo do mnie… wydało mi się to niemożliwe. Pozostał uczciwym i honorowym człowiekiem, admirale, mimo że szkolono go, by zachowywał się w zupełnie inny sposób. Przy tym oboje… pozostaliśmy wierni swoim przekonaniom. Nigdy nie złamałam przysięgi danej Sojuszowi. Nigdy nie zhańbiłam swoich przodków. Bez względu na to, co inni… — głos jej się załamał.