Выбрать главу

Żadnych targów, bez gadania zgodziła się na wszystko. Ale on nie ufał politykom, którzy szybko przystają na proponowane im warunki. Mógł jednak wprowadzić kolejne zmiany do tej umowy, wykraczając poza jej dotychczasowe granice, ponieważ słowa tej kobiety, gdyby okazały się nieprawdziwe, nie zobowiązywały go do niczego. Zresztą komu by uwierzono, gdyby doszło do konfrontacji: jemu czy jakiemuś podrzędnemu DON-owi?

— Informacje, o które pan prosił, zostały wysłane w osobnej wiadomości — kontynuowała tymczasem Iceni. — Zawarliśmy w niej plany wspomnianych urządzeń, przekazanych flocie Sojuszu w darze za niedawną obronę naszego systemu. Jeśli pańscy naukowcy będą mieli jakieś pytania na temat planów i samych urządzeń, niech skontaktują się ze mną na tym samym kanale. Co zaś się tyczy DON-a Boyensa, nie ma go tutaj. To znaczy w naszym systemie gwiezdnym. Udał się do Systemu Centralnego na pokładzie jednostki kurierskiej, by „służyć wiedzą i doświadczeniem nowemu rządowi”, jak to ujął. — Mina jej zrzedła na moment. — DON Boyens to bardzo ambitny człowiek. Obawiam się, że nie mogę powiedzieć o nim nic więcej. Od czasu wylotu nie otrzymaliśmy od niego żadnej wiadomości. W ciągu minionych kilku miesięcy mieliśmy bardzo sporadyczne kontakty z władzami centralnymi. — W tym momencie całkiem przestała się uśmiechać, a na jej twarzy pojawił się wyraz zatroskania. — Nie mam zamiaru udawać, że jest mi obojętne, co może spotkać waszą flotę na terytoriach należących do Obcych. Światy Syndykatu straciły tam wiele okrętów wojennych. Niemal wszystkie przepadły bez śladu. Wydarzenia te miały jednak miejsce, zanim odkryliście wirusy kwantowe. Tym razem może być inaczej. Nie mogę wymusić na was niczego, proszę jednak, by pamiętał pan, admirale, że los moich ludzi zależy od tego, co tam się wydarzy, dlatego błagam, niech pan zrobi wszystko, by zawrzeć pokój z Enigmami. W osobnej informacji przesyłam panu wszystkie nowe dane na temat systemu, którym zawiadują obecnie Obcy, nie dlatego, że muszę, tylko by zachować się jak prawdziwy sojusznik, gdyż wspieram pana w tej wyprawie, mimo że może się to wydać dziwne. Jeśli jednak odwoła się pan do naszych ustaleń na jakimkolwiek innym kanale łączności, zaprzeczę, by kiedykolwiek doszło do tej rozmowy. W imieniu ludu. Mówiła Iceni. Bez odbioru.

* * *

Syndycka flotylla, o wiele mniej liczebna od floty Sojuszu, leciała za nią aż do punktu skoku, trzymając się jednak w bezpiecznej odległości dwóch godzin świetlnych. Tuż przed opuszczeniem Midway Geary sprawdził po raz kolejny, czy nadeszła odpowiedź od Rogero. Niestety, wciąż nie było żadnej wiadomości. Sensory floty nie wykryły także wzmożonej aktywności wśród Syndyków, więc stało się jasne, że Iceni nie zacznie realizować swoich planów, dopóki okręty Sojuszu nie opuszczą jej systemu gwiezdnego.

Na koniec Geary połączył się z komandorem Neesonem z „Zajadłego”.

— Sprawdził pan już te plany syndyckiego zabezpieczenia przeciwkolapsowego?

— Tak, sir. To powinno zadziałać. — Neeson wydął wargi. — Aż dziw bierze, że nie słyszeliśmy przed odlotem, by Sojusz opracował podobne rozwiązania.

— Mnie też to zaskoczyło, komandorze. Nasi uczeni powinni już dawno wpaść na coś takiego.

— Nie zamierza pan odesłać któregoś okrętu do naszej przestrzeni, by jak najszybciej dostarczyć Radzie te plany? Na wypadek, gdybyśmy jednak nie posiadali skutecznych zabezpieczeń?

Geary pokręcił głową.

— To wymagałoby identycznego poświęcenia jak w przypadku naszych utytułowanych jeńców. Musiałbym wydzielić spore siły do eskorty takiej jednostki, a nie mogę osłabić floty, dopóki nie dowiemy się, jakie zagrożenia czyhają na nas na terytoriach Obcych. Poza tym podróż stąd do przestrzeni Sojuszu potrwałaby kilka tygodni. Jeśli Enigmowie zechcą w odwecie implodować nasze wrota, zrobią to tuż po naszym pojawieniu się w ich przestrzeni, czyli o wiele wcześniej.

— Może powinniśmy zatem opóźnić nasz przelot na Pele, admirale? Przynajmniej do momentu, aż zabezpieczymy za pomocą tych urządzeń wszystkie wrota w przestrzeni Sojuszu?

— Nie — zaoponował Geary. — Rozważałem takie rozwiązanie, ale podróż na Varandala i powrót tutaj zajęłyby jednostce kurierskiej co najmniej dwa miesiące, nawet gdyby nie napotkała po drodze na żadne przeszkody, a nie jestem wcale pewien, czy syndycki rząd centralny nie spróbowałby osaczyć i zniszczyć słabej flotylli Sojuszu, skoro mógłby potem udać, że nic nie wie na temat jej zaginięcia. A przecież nie mówimy tutaj tylko o dostarczeniu planów, ale też o czasie potrzebnym do stworzenia i przetestowania prototypów. Kurier mógłby wyruszyć w drogę powrotną dopiero po otrzymaniu informacji zwrotnych ze wszystkich systemów podpiętych do hipernetu. Nie moglibyśmy czekać tutaj bezczynnie, aż to nastąpi, nie mając pojęcia, czy otrzymamy kiedykolwiek odpowiedź.

Przełączył się na kanał ogólny, by nadać ostatnią wiadomość.

— Wszystkie jednostki przygotują się do natychmiastowego skoku na Pele. Czas rozpoczęcia manewru: trzy dwa.

* * *

Flota wynurzyła się z nadprzestrzeni gotowa do natychmiastowego otwarcia ognia. Wszyscy członkowie załóg byli przygotowani do walki na śmierć i życie. Zamiast tego czekał ich…

— Nie mam żadnych odczytów.

Desjani spojrzała na wachtowego z operacyjnego.

— Czy nasze systemy zostały oczyszczone z wirusów Obcych?

— Testy systemu na obecność wirusów są nieustannie powtarzane, kapitanie. Tutaj niczego nie ma.

Geary spoglądał na ekrany wyświetlaczy, nie mogąc uwierzyć, że nie wykryto żadnych śladów obecności Obcych w systemie Pele. Jemu także przyszło od razu do głowy, że może to być sprawka wirusów podrzuconych przez Enigmów. Tych samych, których zasad działania do dzisiaj nie poznali, a odkrytych przez nieocenioną Jaylen Cresidę niedługo przed jej bohaterską śmiercią. Ukryte w oprogramowaniu sensorów i systemów celowniczych pozwalały Obcym kontrolować to, co ludzie mogli zobaczyć w otaczającej ich przestrzeni. A to oznaczało, że ich jednostki pozostawały, praktycznie biorąc, niewidzialne dla wroga.

Tym razem jednak nie znaleziono nawet śladu podobnej infekcji w systemach. Żaden wirus nie mamił sensorów, a one i tak niewiele pokazywały. Dwie wewnętrzne planety krążyły wokół centralnej gwiazdy, w dalszej przestrzeni brakowało jednak gazowych olbrzymów, tak typowych dla podobnych układów planetarnych. Zamiast nich dostrzegli superplanetę, która bez trudu mogła aspirować do miana brązowego karła. Emitowała sporo ciepła, ale i tak było go za mało, by uznano ją za gwiazdę. Na krążących pomiędzy nią i centralną gwiazdą planetach wewnętrznych musiały panować nieznośne upały. Były więc zbyt rozgrzane, by mogli zasiedlić je ludzie, mimo że na drugiej rozwinęły się prymitywne formy miejscowego życia.

Na tej właśnie planecie Geary dostrzegł zupełnie nowy gigantyczny krater. W każdym razie nie było go na dostarczonych przez Syndyków planach systemu. Za to brakowało sporej stacji orbitalnej, która nie tak dawno okrążała tę planetę.

— Obcy musieli wytrącić ją z orbity i przywaliła z niezłym hukiem — uznała Desjani. — Zróbcie mi dokładniejsze analizy tego systemu — poleciła wachtowym ze wszystkich stanowisk. — Jeśli jest tutaj choćby jedna molekuła pozostawiona przez Enigmów, chcę znać jej lokalizację.

— Dlaczego nie zostawili nawet jednego satelity szpiegowskiego? — zastanawiał się Geary. — Czegoś, co monitorowałoby sytuację w systemie i zbierało informacje o niechcianych gościach? Dziwi mnie też, że nie ma żadnych statków kurierskich przy punktach skoku, dzięki którym mogliby się dowiedzieć, czy ktoś nie wkracza na ich terytorium.