Выбрать главу

— Może są zbyt pewni siebie — zasugerowała Desjani. — Może potrzebowali Pele jako odskoczni do zaatakowania Midway i nie włączyli go do własnego systemu zabezpieczeń.

— Może. Ruszamy w kierunku punktu skoku na Hinę, jak tylko sensory ustalą jego dokładne położenie.

— Na Hinę, nie na Hua?

— Hua leży zbyt blisko terytoriów Obcych — wyjaśnił Geary. — Ale na Hinie Syndycy założyli dużą kolonię. Zdaje się, że miała stanowić bazę wypadową do podboju dalszych terytoriów. Chciałbym sprawdzić, co się z nią stało.

Obok niego pojawiło się kolejne okienko wyświetlacza.

— Admirale, w tym systemie nie ma żadnych Obcych — poskarżył się doktor Setin.

— Też to zauważyliśmy, doktorze. Dlatego zamierzamy polecieć głębiej w ich przestrzeń.

— Czy tam spotkamy Obcych?

— Mam nadzieję. Jakie nastroje panują wśród pana kolegów i komandosów? — zapytał Geary, zmieniając temat.

— Świetne. Badanie tych żołnierzy to naprawdę fascynujący proces. Ich sposób myślenia różni się totalnie od wszystkich, z którymi mieliśmy do czynienia do tej pory. Czasami zastanawiam się, czy nie zetknęliśmy się z nieznaną nauce rasą człowieka.

— Z tego, co wiem, doktorze, wielu ludzi podzieliłoby pańskie zdanie. Proszę przekazać pozdrowienia generał Carabali.

Znajdowali się na Pele dopiero godzinę, gdy komunikator Geary’ego zamrugał alarmistycznie czerwienią. Po chwili uczynił to jeszcze raz. Sprzęt Desjani musiał płatać podobne figle, bowiem natychmiast obróciła fotel i zapytała wachtowych podniesionym głosem:

— Co wy wyrabiacie?

Odpowiedział jej oficer z komunikacyjnego.

— Nasze systemy resetowały się automatycznie w odpowiedzi na próbę ominięcia zabezpieczeń. Ktoś chciał wgrać nam wirusy, ale te stare, więc protokoły zabezpieczeń od razu je wychwyciły i izolowały.

— Jakim cudem te wirusy znalazły się w systemach „Nieulękłego”? — zapytała Desjani.

Porucznik, który udzielił pierwszych wyjaśnień, pokręcił głową.

— Nie mogły przyjść z zewnątrz. Zostałyby zablokowane poza systemami. Ktoś znajdujący się na pokładzie musiał wprowadzić je ręcznie.

Desjani spojrzała na Geary’ego, mrużąc gniewnie oczy.

— Ktoś na pokładzie wgrał nam starego wirusa. Jak myślisz, kto to mógł być?

Skinął głową.

— Któryś z uwolnionych jeńców. Co te wirusy miały zrobić w systemie?

— Rozesłać wiadomość do wszystkich jednostek floty, admirale. Wirus próbował dokonać samozniszczenia, gdy go wyizolowaliśmy, ale system odtworzył treść. — Porucznik zamilkł na moment. — Sir, „Habub” melduje, że kilka minut temu miał podobne problemy z systemem komunikacyjnym.

— No tak — mruknęła z sarkazmem Desjani. — Teraz to już na pewno nie dojdziemy do tego, kto za wszystko odpowiada.

— Możecie przesłać mi tę wiadomość? — poprosił wachtowego Geary.

— Tak, sir. Wirus został dezaktywowany, a wiadomość wyczyszczona z innych robaków, którymi była naszpikowana. Teraz jest czysta.

— W takim razie pozwólcie mi ją zobaczyć. — Zauważył, że Tania znowu się na niego gapi. — I podeślijcie też kopię kapitan Desjani.

Przed Gearym pojawiło się nowe okno wyświetlacza, a na nim kilku byłych więźniów obozu, ubranych teraz w lśniące nowością mundury z odpowiednimi dystynkcjami, odznaczeniami i baretkami, stojących tak, jakby to oni dowodzili tą flotą. Jeden z nich, admirał Chelak, rozpoczął przemowę pełną frazesów o honorze, tradycjach marynarki wojennej, szacunku dla przełożonych, a potem przeszedł gładko do żądań, by rozwiązano w końcu kwestie związane z przejęciem dowodzenia przez właściwe osoby…

W tym momencie Geary zamknął połączenie.

— Dlaczego tak długo zwlekałeś? — zapytała go Desjani.

— Chciałem zobaczyć, czy powiedzą coś, co pozwoli mi uwierzyć, że są przy zdrowych zmysłach — odparł, nie odrywając wzroku od wyświetlacza. — Ale to przemówienie świadczy tylko o tym, że ludzie stojący za tą aferą nadal uważają, iż mogą pozbawić mnie dowodzenia, mimo iż mieli okazję do odbycia rozmów z naprawdę wieloma ludźmi.

— Sabotaż w strefie działań wojennych… — zaczęła Tania.

— Nie mogę przecież kazać ich wystrzelać. Zwłaszcza że ten wirus nie miał niczego zniszczyć ani uszkodzić.

— Ale jego celem było wzniecenie buntu.

— To prawda. — Walnął pięścią w klawisz komunikatora. — Pani emisariusz, ktoś przebywający na pokładzie „Nieulękłego” próbował przed momentem umieścić wirusa Obcych w naszych systemach komunikacyjnych. Daję pani okazję porozmawiania z komandorem Benanem na ten temat, zanim zostanie oficjalnie przesłuchany. Jeśli był zamieszany w tę akcję albo wiedział o niej, pójście na współpracę z nami może mu pomóc w oczyszczeniu się z zarzutów. Rozmawiając z nim o tej sprawie, proszę zadbać, aby komandor miał pełną jasność, jak wyglądała nasza walka z wirusami, zarówno tymi tworzonymi przez Obcych, jak i przez bliższych wrogów.

Rione patrzyła na niego z pełnym spokojem, jakby jej twarz została odlana z metalu.

— Dziękuję, admirale. Porozmawiam z nim zaraz.

Desjani odczekała, aż Geary zakończy połączenie.

— Jako dowódca „Nieulękłego” mam obowiązek natychmiast wszcząć postępowanie w tej sprawie.

— Zatem proszę to zrobić, kapitanie. Tylko pamiętajcie o statusie przesłuchiwanych. Nie chcę kolejnych oskarżeń o pohańbienie ich albo okazywanie braku szacunku.

— Tak jest.

Spojrzał na nią ostrzej.

— Mówiłem poważnie.

— Tak, sir.

* * *

Przed końcem dnia Rione poprosiła o spotkanie, przyprowadziła na nie swojego męża. Komandor stał cały czas sztywny, jakby połknął kij, i pozwalał żonie mówić.

— Przyznał, że to on umieścił wirusa w systemie komunikacyjnym „Nieulękłego”.

— Mamy prawo przemówić do dowódców — oświadczył Benan. — Zapewniono mnie, że ten wirus nie uczyni żadnych szkód w systemach okrętów.

— To akurat nie ma większego znaczenia, komandorze — odparł Geary. — Umieszczenie nieautoryzowanego oprogramowania w systemie łączności było złamaniem regulaminu, zwłaszcza że miał ominąć zabezpieczenia. Zdaje pan sobie sprawę, co się stało z ciężkim krążownikiem „Lorika”?

Benan wyprężył się jeszcze bardziej, mimo że wydawało się to niemożliwe.

— Ja nigdy bym… Takie działanie nie ma usprawiedliwienia.

— A jednak ktoś je podjął, i to tylko dlatego, że uznał, iż jestem nieodpowiednią osobą na stanowisku dowodzenia — odparł Geary.

— Słyszałem o tym i powtarzam jeszcze raz, nigdy w życiu nie uczyniłbym czegoś takiego.

— Wierzę panu, komandorze. Powiadomi pan mnie albo kogoś innego z dowództwa tego okrętu, jeśli otrzyma pan kolejną propozycję tego rodzaju?

Benan nie odpowiedział od razu, spojrzał tylko na przyglądającą mu się spokojnie żonę.

— Tak. Honor Wiktorii ucierpiał w wystarczającym stopniu.

To była zapewne zaczepka rzucona w stronę Geary’ego, ale ten ją zupełnie zignorował.

— Jest pan człowiekiem honoru, więc nikt nie zakwestionuje danego teraz słowa. Emisariuszka Rione poprosiła, by mógł pan pozostać z nią na pokładzie tego okrętu, a w świetle jej długiej służby i niecenionych zasług zgodziłem się na to bez oporów. Zbyt długo byliście rozdzieleni. — Spojrzał na Rione, zastanawiając się, jaki wpływ na nią będą miały słowa o zasługach dla Sojuszu, zważywszy na tajemnice, które przed nim ukrywała.