Już dawno przypomniał sobie jej radę, jaką otrzymał w czasach, gdy uwalniali pierwszych jeńców: dać im natychmiast jakieś ważne zajęcie. Niestety, przy tylu wyższych oficerach było to niemożliwe. Ale może nadszedł czas, by zrobić coś chociaż dla kilku wybranych.
— Komandorze Benan, przykro mi, że na „Nieulękłym” nie mamy dla pana stanowiska odpowiedniego do stopnia i doświadczenia. Jedyne, co mogę panu zaproponować, to zatrudnienie w dziale inżynieryjnym, ponieważ potrzebujemy doświadczonych kontrolerów do odbioru nowo instalowanych systemów. Jeśli wyrazi pan zgodę, kapitan Desjani wyda panu przydział do tego zespołu. — Miał spory problem z przekonaniem Tani do tego pomysłu, ale zdołał jej w końcu wytłumaczyć, że okazanie jeńcom zaufania i przydzielenie im zadań może przynieść tylko dobre skutki.
Benan w końcu spojrzał na Geary’ego.
— Oferuje mi pan pracę przy sprawdzaniu systemów?
— Dał mi pan słowo, komandorze, że już nigdy więcej nie pogwałci zasad regulaminu floty. A ja je przyjąłem.
Znowu na dłuższą chwilę zapadła cisza, potem Benan skinął głową.
— Z najwyższą przyjemnością wykonam zadanie, dzięki któremu będziemy mogli utrzymać gotowość bojową tego okrętu.
— Powiadomię o tym kapitan Desjani. Dziękuję, komandorze. Dziękuję, pani emisariusz.
Wyszli oboje bez słowa, tylko Rione spojrzała na niego w dziwny sposób, którego nie potrafił zinterpretować.
Dotarcie do punktu skoku na Hinę zajęło im sześć dni. Cały ten czas bezskutecznie szukali jakichkolwiek śladów obecności instalacji pozostawionych przez ludzi albo Obcych. Jeśli w polach asteroid znajdowały się jakieś wraki syndyckich okrętów, to zostały zbyt mocno porozbijane, by dalekosiężne skanery mogły wypatrzyć ich szczątki.
— Jeśli potrzebują planet, na których mogą mieszkać ludzie, na Hinie na pewno taką znajdziemy — poinformował flotę Geary. — Jeśli przetrzymują ludzi, z pewnością mogą ich więzić w tym właśnie systemie. Przygotujcie się do działania po wykonaniu następnego skoku.
Gdy flota pojawiła się na Hinie, wokół znów rozbłysły gwiazdy.
— Tak! — zawołała Desjani, gdy na ekranach pojawiły się strumienie danych.
Obca jednostka, przypominająca z wyglądu żółwiowate okręty widziane na Midway, wisiała na wprost punktu skoku i natychmiast otworzyła ogień do wyłaniającej się z nadprzestrzeni floty. Strumienie cząstek i rakiety pomknęły w stronę „Bezlitosnego”. Pancernik i otaczające go jednostki odpowiedziały ogniem sekundę później, zamieniając jednostkę Enigmów w żarzące się szczątki. Zanim Geary zdążył wydać rozkaz, aby wysłano sondy mogące zbadać wrak, ten zniknął w oślepiającej kuli plazmy.
— Przeładowanie rdzenia — zameldował jeden z wachtowych. — Bardzo mocne jak na jednostkę tych rozmiarów. Nie możemy stwierdzić, czy było to działanie rozmyślne czy zwykły przypadek.
Czyjś okrzyk zwrócił uwagę Geary’ego na informacje pojawiające się w rogu ekranu. „Bezlitosny” nie otrzymał żadnego trafienia podczas tego starcia, ale przeładowanie rdzenia obcego okrętu nastąpiło w momencie, gdy przelatywały obok niego jednostki Sojuszu. Eksplozja uszkodziła poważnie jeden z niszczycieli, a dwie kolejne jednostki, lekki krążownik i niszczyciel, wyszły ze strefy wybuchu pozbawione tarcz.
— Kapitanie Smythe, proszę wysłać ekipy remontowe na „Sabara”. Chcę, by ten niszczyciel został jak najszybciej naprawiony.
— Jednostka Obcych znajdowała się bardzo blisko punktu skoku — stwierdziła Desjani. — Wyglądało to, jakby szykowała się do odlotu, ale ta studnia grawitacyjna prowadzi tylko na Pele.
Geary zastanowił się nad jej słowami.
— Czyżbyśmy mieli do czynienia z okrętem kurierskim, który nieco się spóźnił?
— Albo Obcy mają na Pele satelitę szpiegowskiego, którego nie zdołaliśmy wykryć, ponieważ emitował zbyt mało promieniowania albo był zbyt dobrze zamaskowany. Mógł na przykład wyglądać jak zwykła asteroida. Przesłał sygnał alarmowy, jeden z tych szybszych od światła, którymi jak wiemy, dysponują, a ta jednostka wybierała się na Pele sprawdzić, czego ludzie tam znowu szukają.
— Chyba masz rację. Tutaj nie ma wiele do zobaczenia. — Obraz na ekranach zmienił się, zamiast mapy syndyckiej kolonii ujrzeli prawdziwy wygląd systemu. — Widzę jeszcze trzy jednostki, najprawdopodobniej frachtowce, kolejny okręt wojenny i instalacje powierzchniowe na planetach i księżycach.
— I to — dodała Desjani, wskazując wrota hipernetowe wiszące po drugiej stronie systemu w odległości ponad jedenastu godzin świetlnych. — To nie jest własność Światów Syndykatu.
— Nie ma na nich systemu zabezpieczeń, o ile dobrze widzę — zameldował jeden z wachtowych — ale znalazłem kilka modyfikacji nie pasujących do wzorców stosowanych w konstrukcjach Syndyków.
— Nie ma to, jak przylecieć do nieznanego systemu i zobaczyć bombę skierowaną prosto na siebie — wymamrotała Desjani.
— O tak — poparł ją Geary. Obcy woleli dobić wszystkich rannych na swojej jednostce uszkodzonej podczas bitwy o Midway, niż pozwolić, by ludzie dowiedzieli się czegokolwiek na ich temat. Skoro byli zdolni do czegoś takiego, prawdopodobieństwo, że unicestwią własny system gwiezdny, by pozbyć się przy okazji całej floty Sojuszu, wydawało się spore. — Musimy zostać w pobliżu punktu skoku i stąd zbadać ten system.
Rione i Charban przybyli na mostek jednocześnie. Generał od razu zaczął kręcić nosem.
— Szkoda, że przy pierwszym spotkaniu od razu zniszczyliśmy ich okręt.
— Nasz pierwszy kontakt nastąpił bardzo dawno temu — przypomniał mu Geary — kiedy flota Enigmów zaatakowała Midway. Domyślam się, że chcieliście przemówić do Obcych?
— O ile zgodziliby się na rozmowy — odparła Rione.
W oknie wyświetlacza pojawiła się twarz doktora Setina.
— To niesamowite, admirale. Widział pan pierwszą planetę tego układu?
— Właśnie się jej przyglądamy, doktorze.
— Miasta wzniesione przez Syndyków na drugiej zniknęły. Nie ma po nich nawet śladu. Jakby tam nic nigdy nie istniało. Enigmowie musieli się napracować, by usunąć wszystkie ślady bytności człowieka z powierzchni planety.
Było to tyleż ekscytujące co niepokojące spostrzeżenie. Może ci cywilni eksperci przydadzą się jednak do czegoś?
— A przyjrzał się pan wyglądowi miast Obcych na widocznej części pierwszej planety? — dopytywał tymczasem Setin. — Obraz jest na razie bardzo rozmazany, ale jak na tyle lat okupacji Enigmowie niewiele tam zbudowali.
— Dlaczego obraz pierwszej planety jest rozmazany? — Geary zwrócił się z tym pytaniem do wachtowych.
— Tam nie ma atmosfery w naszym rozumieniu tego słowa — odparł dyżurny z działu obserwacyjnego. — Próbujemy oczyścić przekazy, ale coś je skutecznie rozmywa.
— Jesteście pewni, że w naszych systemach nie ma już żadnych wirusów? — zapytała Desjani.
— Tak, kapitanie. Źródła zakłóceń znajdują się na planecie. Może nad tymi miastami rozpięte jest pole siłowe, które przepuszcza światło, ale blokuje możliwość przyjrzenia się im.
Geary przekazał tę hipotezę doktorowi Setinowi, a ten natychmiast zniknął, by podzielić się odkryciem z pozostałymi ekspertami. Geary natomiast połączył się z sekcją wywiadu.
— Poruczniku Iger, jak wygląda łączność w tym systemie? Zdobyliście jakieś dobre przekazy wideo, które moglibyśmy obejrzeć?