Выбрать главу

Młody oficer wywiadu wyglądał na zmieszanego.

— Oni nie nadają żadnych przekazów wizyjnych, admirale. Tylko tekstowe, ale zakodowane.

Desjani prychnęła z pogardą.

— Nic dziwnego, że Syndycy nazwali ich enigmatyczną rasą. Przy nich paranoicy są okazami zdrowia.

— Nie możemy ich oceniać z naszego punktu widzenia — ostrzegł Charban.

— Jestem tego świadomy — przyznał Geary — ale kapitan Desjani ma rację. Tu nie chodzi o restrykcje nałożone na łączność wewnątrzsystemową po naszym przybyciu. Obrazy z planety docierają tutaj z opóźnieniem ponad pięciu godzin. Zatem i wiadomości przechwycone przez wywiad są równie stare. Zatem takie formy przekazu są czymś normalnym dla tej rasy. Poruczniku Iger, proszę skupić się na znalezieniu danych mogących świadczyć o obecności ludzi w tym systemie.

— Na razie nie znaleźliśmy niczego takiego, admirale.

Doktor Setin powrócił.

— Są niesamowicie skryci. Zadziwiająca sprawa. Przyjrzał się pan tym elementom ich miast, które możemy obserwować? Znajdują się wyłącznie na wybrzeżach. Z tego, co udało nam się zauważyć, budują je praktycznie na plażach. Co takiego? — Setin odwrócił się, by wysłuchać kogoś. — Aha. Admirale, wygląda na to, że oni budują też w wodzie. Początkowo uważaliśmy, że konstrukcje wychodzące w morze to coś w rodzaju nabrzeży, ale koledzy podpowiadają mi, że te struktury niczym się nie różnią od tych stojących na suchym lądzie. Są… jak by to ująć… przedłużeniem budowli lądowych, ale przy tej jakości przekazu trudno powiedzieć na ten temat coś więcej, ponieważ do zakłóceń dochodzi jeszcze woda, pod której powierzchnią znikają. A mogą sięgać naprawdę dużych głębokości.

— Co to może oznaczać, doktorze?

— Cóż, wydaje mi się, że mamy do czynienia z rasą żyjącą w wodzie. A już na pewno są to istoty, które muszą przebywać w pobliżu sporych akwenów. Słyszałem, że trafiliśmy na jeden z obcych okrętów przy wrotach. Pozwoli nam pan go zbadać albo porozmawiać z jego załogą?

Geary pokręcił głową.

— Obawiam się, że Enigmowie dokonali jego samozniszczenia.

— Oj. Czy to dowodzi ich antagonistycznego czy raczej tylko polemicznego nastawienia?

— Słucham?

— Czy oni nas… zaatakowali?

— Tak, doktorze. Otworzyli ogień, gdy tylko nas ujrzeli.

Technicy cały czas kalibrowali sensory, próbując uzyskać lepszy obraz, ale bez skutku. Geary czekał z rosnącym wciąż zniecierpliwieniem, obserwując przy okazji reakcję obcego okrętu wojennego, którego załoga dostrzegła już przybycie floty, nie mógł jednak wydać rozkazu wtargnięcia w głąb systemu, gdyż obawiał się wysadzenia tutejszych wrót.

— Kapitanie — odezwała się porucznik Castries, jedna z wachtowych, po kilku godzinach bezowocnych wysiłków. — Zauważyłam coś dziwnego w działaniach Obcych. Mogę się mylić, ale…

— Skoro coś zauważyliście, to mówcie — zganiła Desjani.

— Tak jest. Jeśli przyjrzeć się reakcjom ich jednostek, można zauważyć, że trzy frachtowce dostrzegły nas we właściwym czasie, gdy dotarły do nich fale świetlne z tego miejsca. Podobnie było ze znajdującym się półtorej godziny świetlnej od nas okrętem wojennym Enigmów. Nie reagował, dopóki nas nie zauważył. Przed chwilą odnotowaliśmy jednak reakcję drugiej jednostki, znajdującej się o kolejne czterdzieści pięć minut świetlnych dalej. Podniesiono na niej alarm zaledwie kilka chwil po tym, jak dostrzegł nas ten pierwszy okręt wojenny.

Desjani kiwała głową, nie odrywając oczu od własnych wyświetlaczy.

— To by potwierdzało nasze podejrzenia, że Enigmowie dysponują nadświetlnym systemem komunikacji, ale nie mają aż tak szybkich sensorów.

— Tak jest, kapitanie. Ten pierwszy okręt zareagował, dopiero gdy fale świetlne z punktu skoku dotarły do niego. Dzięki temu dowiedzieliśmy się czegoś jeszcze — dodała porucznik Castries. — Ich frachtowce nie dysponują komunikacją nadświetlną. Ta druga jednostka została powiadomiona, dopiero gdy zostaliśmy dostrzeżeni z pokładu okrętu wojennego.

— Celne spostrzeżenie. Doskonała robota, poruczniku Castries.

Rione i Charban wysłali przygotowane wcześniej wiadomości, w których wyrażali żal z powodu poprzednich starć i chęć nawiązania dialogu, oferując gotowość do wynegocjowania warunków pokojowej koegzystencji.

* * *

Pięć godzin po przybyciu floty do tego systemu nadszedł pierwszy przekaz od Obcych, a więc wysłany, zanim Enigmowie mogli się zapoznać z wiadomościami od emisariuszy Rady. Geary zobaczył te same awatary ludzi, którymi Obcy posługiwali się wcześniej, by nie zaprezentować swojego prawdziwego wyglądu.

„Mężczyzna” siedział w fotelu na mostku skopiowanym ze starych syndyckich transmisji. Marszczył brwi, robiąc minę, która zapewne miała mieć odstraszające działanie, niemniej ludziom wydała się po prostu dziwaczna.

— Odejdźcie. Odejdźcie natychmiast. Zostaniecie, to was zabijemy. Ta gwiazda jest nasza. Nie wasza. Odejdźcie albo was zabijemy. Ta gwiazda jest nasza. Odejdźcie albo zginiecie.

— Nie zostawili nam zbyt wielkiego pola do negocjacji — zauważyła Desjani.

— Nie zostawili — zgodził się Geary. — Przekażcie tę wiadomość naszym cywilnym ekspertom, niech ją ocenią. I nie zapomnijcie przy okazji o emisariuszach.

Skupił się na obserwowaniu okrętów Obcych widocznych na czołowych ekranach. Wszystkie jednostki Obcych, jakie zauważyli w tym systemie, kierowały się teraz prosto na flotę Sojuszu, tylko ten jeden, który wisiał najbliżej, w odległości godziny świetlnej, wciąż utrzymywał swoją pozycję. Jak widać ci Obcy nie mieli ochoty na samotną i bezsensowną szarżę. Czekali więc na przybycie reszty swoich jednostek, by uderzyć wspólnie, ale nadal bez szans na przeżycie i powodzenie.

— Admirale?

Drgnął, odwracając się do Desjani. Znów bezwiednie zatopił się w myślach.

— Wszystko w porządku? — zapytała. — Nie odpowiadałeś na wezwania komunikatora.

— Zamyśliłem się — uspokoił ją.

— Znowu?

— Tak, kapitanie Desjani. — Wskazał głową wyświetlacz. — Zastanawiałem się nad tym, że okręty Obcych mają niezwykłe zdolności manewrowe, ale ich broń, przynajmniej ta, którą widzieliśmy dotychczas w użyciu, nie jest wcale lepsza od naszej, a nawet momentami jej ustępuje. Czy ta rozbieżność nie wydaje ci się dziwna?

— Nie. Nie wydaje mi się — odparła. — Wyobraź sobie, że masz nóż. Nic specjalnego, ale nadający się do użycia. Do tego jesteś niewidzialny, więc bez problemu potrafisz się zakraść z tym nożem w garści za plecy ofiary i zadźgać ją, zanim się zorientuje, że ktoś tam jest. — Rozłożyła szeroko ręce. — Przejmowałbyś się szukaniem lepszego noża?

— No tak, ich prawdziwą bronią są wirusy, które pozwalają im na pozostawanie niewidzialnymi dla ludzkich sensorów.

— No i te cholerne wrota hipernetowe. Jak poradzimy sobie z nimi?

— Nadal o tym myślę. — Geary spojrzał raz jeszcze na ekrany wyświetlacza. — Czy mamy już potwierdzenie lokalizacji pozostałych punktów skoku w tym systemie?

— Właśnie nadeszły — potwierdziła Desjani. — Jeden z nich znajduje się całkiem blisko.

Całkiem blisko… ale czy na pewno wystarczająco blisko?

* * *

Flota krążyła wokół punktu skoku, nie oddalając się od niego za bardzo, by na pierwszy sygnał o kolapsie wrót móc opuścić ten system. Nie mogła jednak trwać tam w nieskończoność, zwłaszcza że tym sposobem nie dowiadywano się niczego nowego o tajemnicach Obcych.