Desjani pokręciła głową.
— Ale nawet wtedy będą mieli problem z określeniem miejsca, w którym się wynurzymy. Dogonienie nas wymagałoby o wiele mocniejszych napędów niż te, którymi dysponujemy… Cholera! — Spojrzała na niego spode łba. — Oni je mają!
— Owszem. — Geary skulił się w fotelu, wbijając spojrzenie gdzieś w przestrzeń. — Nie wpadliśmy na to, ponieważ nie możemy wykonywać podobnych manewrów. Oni jednak mają nad nami podwójną przewagę, dzięki czemu mogą coś takiego zrobić. Za sprawą tego nadświetlnego systemu łączności wiedzą nawet, w jakim szyku przylecimy. Musimy przecież opuścić nadprzestrzeń w takiej kolejności, w jakiej do niej wlecieliśmy. Nie mamy możliwości manewrowania w nadprzestrzeni.
— Uderzą na jednostki pomocnicze i transportowce szturmowe. One lecą na samym końcu i nie mają za sobą żadnej eskorty. — Desjani przycisnęła dłonie do oczu. — Czy zdołamy wykonać zwrot wystarczającej liczby okrętów wojennych, by zapewnić im osłonę?
— Trzeba czasu na wykonanie jakiegokolwiek manewru po wyjściu z nadprzestrzeni — stwierdził z goryczą w głosie Geary — a obrócenie okrętów i wyhamowanie ich, aby jednostki pomocnicze mogły je minąć, potrwa jeszcze dłużej. Jeśli nawet przygotujemy odpowiednie rozkazy i nadamy je w momencie wyjścia z nadprzestrzeni, pozostałe jednostki będą potrzebowały czasu, by ochłonąć po skoku i wykonać manewr, a mam niejasne przeczucie, że w tej sytuacji będzie się liczyć każda sekunda.
Desjani wskazała na wiadomość z „Mistrala”.
— Skróćmy przekaz, a zdołamy go wysłać w nadprzestrzeni.
Skróćmy. Jak zawrzeć w jednym zdaniu skomplikowaną treść?
— Do zakończenia skoku mamy nadal ponad siedem godzin — dodała Desjani.
— Dzięki, od razu poczułem się lepiej.
— Przepraszam.
Obcy czekali na Alihi.
Mózg Geary’ego nie zaczął jeszcze poprawnie funkcjonować, gdy systemy „Nieulękłego” rozpoczęły zwrot, obracając liniowiec rufą w kierunku lotu, reagując na rozkazy przesłane podczas pobytu w nadprzestrzeni. Moment później pędniki okrętu włączyły pełen ciąg, wyhamowując jednostkę najszybciej, jak się dało, bez narażania załogi na niemożliwe do wytrzymania przeciążenia. W tej samej chwili rozbrzmiały dzwonki alarmów na stanowiskach bojowych. Zanim Geary odzyskał ostrość widzenia, poczuł drgania kadłuba — to systemy „Nieulękłego” odpalały widma, mając rozkaz otwarcia ognia natychmiast po wykryciu celów, bez zatwierdzenia ze strony nadzorującego je człowieka.
Jego wiadomość dotarła do wszystkich największych jednostek lecących w głównej formacji. Ogień otworzyły równocześnie okręty liniowe: „Nieulękły”, „Śmiały”, „Zwycięski” i „Niepohamowany” oraz pancerniki: „Gniew”, „Zemsta”, „Rewanż”, „Strażnik”, „Nieustraszony”, „Determinacja” i „Groźny”. Treść przekazu była maksymalnie zwięzła, bo tylko taki krótki tekst można było przesłać w nadprzestrzeni.
Natychmiast po wyjściu wykonać obrót jeden osiem zero, wyhamować do .05 świetlnej, uderzyć na wroga.
Tak mogła wyglądać najszybsza odpowiedź ze strony floty Sojuszu, jeśli Obcy rzeczywiście zastawili pułapkę i zamierzali uderzyć od tyłu.
Istniało wprawdzie ryzyko, że inne okręty Enigmów będą czekały na nadlatujących w głębi przestrzeni, ale Geary miał nadzieję, że liczne krążowniki i niszczyciele eskorty dadzą sobie z nimi radę.
Odzyskał zdolność widzenia w chwili, gdy systemy odpalały salwę piekielnych lanc. Okręty Enigmów zbliżały się właśnie do najdalszego zgrupowania formacji Sojuszu. Były tam przysadziste żółwiowate jednostki rozmaitej wielkości, od odpowiedników ludzkich niszczycieli do olbrzymów przekraczających rozmiarami ciężkie krążowniki. Trzydzieści… nie, czterdzieści. A dokładniej czterdzieści jeden okrętów. Ich kurs został lekko skorygowany, gdy „Nieulękły”, „Śmiały”, „Zwycięski” i „Niepohamowany” wytraciły prędkość, dając szanse powolnym jednostkom pomocniczym na ukrycie się za ich osłoną. Bardziej zwrotne i lżejsze liniowce wykonały zadany manewr szybciej niż pancerniki.
Kadłub „Nieulękłego” drżał nieustannie, gdy przeciwnik skoncentrował ogień na czterech najbliższych teraz okrętach. Mimo że liniowce leciały dziobami w kierunku przeciwnika, ich słabsze tarcze dość szybko zostały przeciążone i kolejne pociski bez trudu przebijały cieńsze niż w wypadku pancerników poszycie. Geary miał tylko sekundę na ocenę sytuacji i podjęcie decyzji.
Gdy jego palec naciskał klawisz komunikatora, „Śmiały” zadrżał mocno po serii skoncentrowanych trafień.
— „Nieulękły”, „Śmiały”, „Zwycięski” i „Niepohamowany”, kontynuować wytracanie prędkości z maksymalną dopuszczalną mocą!
Gdy liniowce zwolniły jeszcze bardziej, okręty Obcych minęły je, skupiając się ponownie na ośmiu jednostkach pomocniczych. Salwy kartaczy wystrzelonych z liniowców dosięgły ich po chwili, a „Zwycięski” trafił jednego polem zerowym, wykrawając w kadłubie wroga sporą dziurę.
Sensory nie zarejestrowały obecności innych Enigmów w pobliżu punktu skoku, więc Geary mógł wydać kolejny rozkaz.
— Do wszystkich jednostek. Macie pozwolenie na opuszczenie szyku i zaatakowanie wroga. Kapitanie Smythe, proszę wyrzucić cały balast!
Pozostałe okręty Obcych, a było ich jeszcze dwadzieścia pięć, rozpoczęły ostrzeliwanie jednostek pomocniczych na moment przed tym, gdy dopadły je powolne pancerniki, którym towarzyszyła pewna liczba lekko uzbrojonej eskorty. Krążowniki i niszczyciele lecące po obu stronach jednostek pomocniczych, a także przed nimi, wykonywały masowo zwrot, natomiast z pokładów ciężkich krążowników odpalano już pierwsze widma.
Ale to pancerniki rozstrzygnęły bitwę, najpierw likwidując pierwszą falę nadlatujących Enigmów, potem dziesiątkując drugą.
Tylko sześć okrętów Obcych zdołało przetrwać ten moment starcia, odlatywały teraz z ogromnym przyspieszeniem, wykonując manewry, jakich nie zdołałaby powtórzyć żadna jednostka wyprodukowana przez człowieka.
Nawet teraz, gdy bitwa dobiegła już końca, wokół jednostek Sojuszu widać było mrowie eksplozji. To Obcy aktywowali systemy samozniszczenia na każdym wraku.
— Do wszystkich jednostek. Wracajcie do szyku. Zmniejszyć prędkość przelotową do .02 świetlnej. — Musiał sprawdzić, jak mocno oberwała jego flota, zanim wleci głębiej w ten system.
— Tutaj też mają wrota hipernetowe — rzuciła Desjani, gdy przejrzała raporty o stratach. — Dranie.
Geary skrzywił się, widząc napływające wciąż dane o uszkodzeniach „Nieulękłego” i pozostałych trzech liniowców. „Śmiały” oberwał najmocniej, cały dziób miał zmasakrowany, wiele systemów padło, a zabitych i rannych było ponad stu. Na „Zwycięskim” poległo sześćdziesięciu marynarzy, na pokładzie działała tylko połowa baterii piekielnych lanc. „Niepohamowany” stracił pięćdziesięciu trzech członków załogi, dziób tej jednostki także był mocno uszkodzony, zwłaszcza od bakburty.
No i „Nieulękły”.
— Dwudziestu ośmiu zabitych — zameldowała Desjani głosem wypranym z wszelkich uczuć. — Czterdziestu jeden rannych, w tym sześciu w stanie krytycznym. Zostały nam cztery działające baterie piekielnych lanc… — Przeczytała kolejny raport. — Wróć. Trzy i pół.
Geary czuł w głowie potworną pustkę, gdy sięgał ponownie do klawiatury komunikatora. Tylu ludzi poległo, choć starcie było tak krótkie, czas jego trwania należało liczyć raczej w sekundach niż minutach.
— Kapitanie Smythe, proszę udzielić wsparcia technicznego „Nieulękłemu”, „Śmiałemu”, „Zwycięskiemu” i „Niepohamowanemu” tak szybko, jak to tylko możliwe. „Śmiały”, „Zwycięski” i „Niepohamowany”, meldujcie natychmiast, jeśli potrzebujecie dodatkowej pomocy medycznej. Generale Carabali, proszę zadbać o to, by drużyny ratownicze z „Mistrala”, „Habuba”, „Tsunami” i „Tajfuna” mogły wyruszyć, jak tylko przyjdzie wezwanie o pomoc. — Spojrzał na siedzącą z kamienną twarzą Desjani. — Czy my także możemy potrzebować pomocy medycznej?