— Kapsuła ratunkowa? — zapytał zaskoczony Duellos.
— To bardzo prawdopodobne. Odległość i pancerz obiektu zdołały osłonić pasażera, aczkolwiek tylko częściowo. — Chirurg wskazał na kilka organów. — Szyja tej istoty zachowała się na tyle dobrze, że zdołaliśmy ustalić, iż miała ona podwójny układ oddechowy. Uważamy, że te fałdy skórne zaciskały się, zamykając dostęp do wielokomorowych płuc, po czym funkcje dostarczania organizmowi tlenu przejmowały te organy. Są tak delikatne, że niewiele z nich zostało po dekompresji, niemniej przypuszczamy, że pełniły tę samą funkcję co skrzela.
— Zatem są to istoty wodno-lądowe, nie ma co do tego dwóch zdań! — wykrzyknął doktor Setin zachwycony, że jego zespół wcześniej zdołał dojść do tego samego wniosku.
— Najprawdopodobniej — przyznał chirurg. — Z oczu nie zostało niemal nic, więc nie będziemy w stanie określić, jakie jest pasmo widzenia tych istot. Doliczyliśmy się sześciu wypustek, niestety stan okazu nie pozwala określić, ile służyło jako kończyny. Najprawdopodobniej uda nam się odkryć funkcje większości ocalałych organów wewnętrznych, z tym że nie ma ich zbyt wiele. Już teraz mogę stwierdzić z całkowitą pewnością, że mamy do czynienia z istotą opartą na węglu, która oddychała tlenem. Mózg tego osobnika został poważnie uszkodzony. Potrafimy określić jego rozmiary, lecz rozpoznanie obszarów odpowiedzialnych za różne funkcje będzie niemożliwe. Na razie mogę tylko powiedzieć, że na pewno nie był zbudowany symetrycznie. Spotkaliśmy się z czymś takim u niektórych prymitywnych zwierząt występujących na skolonizowanych planetach, a transponując tę anomalię anatomiczną na wyższe formy życia, można u nich podejrzewać brak podziału na lewo — i praworęczność.
— Może pan określić, czym żywią się te istoty? — zapytał któryś z oficerów.
— Niestety nie. Brakuje niemal całego układu trawiennego, zostały dosłownie strzępki niektórych organów. Równie dobrze możemy mieć do czynienia z istotą roślinożerną, jak i z drapieżnikiem albo nawet wszystkożercą.
— Czy ta istota miała zwykłe paznokcie czy raczej szpony? — zapytała doktor Shwartz.
— Jeden z palców był niemal nietknięty, więc ustaliliśmy ponad wszelką wątpliwość, że kończył się twardą strukturą, czymś w rodzaju stożkowatego paznokcia.
— Czymś takim można zabijać ofiary albo drążyć owoce — mruknęła zawiedziona Shwartz.
Komandor Lomand, dowódca „Tytana”, przysłuchiwał się uważnie tej wymianie zdań, a w tym momencie uniósł dłoń, aby zwrócić na siebie uwagę.
— Wspomniał pan o skrzelach, sir. Jest pan pewien, że ta istota mogła oddychać pod wodą?
Chirurg skinął głową.
— Tak.
— Mieliśmy okazję widzieć kilka ich miast — wtrącił doktor Setin. — Zawsze były umiejscowione na linii brzegowej, nie w wodzie ani na lądzie, ale pomiędzy nimi. Woda to niesamowita substancja, jak zapewne wiecie. Bardzo przydatna. Tlen jest znakomitym źródłem paliwa dla organizmów żywych, więc nie dziwota, że natykamy się na inną rasę, która nim oddycha. A węgiel to niesłychanie elastyczne tworzywo. Większość zaawansowanych form życia, na jakie się do tej pory natknęliśmy, była oparta na węglu i oddychała tlenem.
Komandor Lomand wykonał kilka szybkich obliczeń, a potem gwizdnął z satysfakcją.
— Sprawdziłem kilka równań, admirale, a potem dałem je inżynierom z „Tytana”, by przeanalizowali je i powiedzieli, co o tym wszystkim myślą. Zauważyliśmy już, że okręty Obcych przyspieszają znacznie szybciej i są o wiele zwrotniejsze od naszych jednostek. Gdyby przyjąć założenie, że zostały wypełnione wodą, otrzymalibyśmy logiczne wyjaśnienie, dlaczego ich załogi mogą wytrzymać takie przeciążenia. Woda jest znakomitym uzupełnieniem dla amortyzatorów inercyjnych.
— Wystarczająco dobrym, aby wyjaśnić zdolność do tak skomplikowanych manewrów, jakie mieliśmy okazję obserwować? — zapytał komandor Neeson.
— Owszem, gdyby zostały wyposażone w mocniejsze reaktory niż te, które mają nasze jednostki podobnych rozmiarów.
— Tego niestety nie jesteśmy w stanie ustalić — wtrącił Badaya.
— Właśnie że możemy to zrobić — poprawił go Lomand. — Siła eksplozji po przesterowaniu rdzeni jest o wiele potężniejsza niż w przypadku okrętów zbudowanych przez człowieka. To mogłoby oznaczać o wiele większą wydajność albo używanie o wiele większych reaktorów niż montowane na naszych jednostkach.
Teraz do rozmowy włączył się Smythe, a zrobił to na tyle oględnie, by przy okazji nie zawstydzić jednego ze swoich podwładnych.
— Jak na razie nie udało nam się zanotować zwiększonej emisji promieniowania sugerującej używanie przez Obcych większych reaktorów.
— Nie, sir. Niemniej gdyby jednostki te były wypełnione wodą, zyskiwałyby dodatkową osłonę przed promieniowaniem wydostającym się z rdzeni. Woda nie tylko chroniłaby dodatkowo załogę, ale też uniemożliwiałaby nam poprawną ocenę poziomu emisji promieniowania.
Kapitan Smythe naradził się z kimś z pokładu „Tarniki”, potem skinął głową.
— Mam potwierdzenie prawidłowości obliczeń komandora Lomanda. Siła eksplozji po przesterowaniu rdzeni sugeruje istnienie reaktorów o rząd wydajniejszych od naszych, przy jednoczesnym zachowaniu wymiarów pozwalających na instalowanie ich w kadłubach tak małych jednostek.
— Woda jest znacznie cięższa niż powietrze — zaprotestował Tulev. — Czy to nie miałoby negatywnego wpływu na manewrowność?
— Tylko przy dużych rozmiarach. Ilość wody potrzebnej do wypełnienia kadłuba wzrosłaby też niebotycznie, gdyby był on bardziej wypukły.
— Dlatego nie mają pancerników — zauważyła Desjani. — Tak, to powód, dla którego nie budują jednostek większych niż nasze krążowniki.
Neeson czytał coś z zafrasowaną miną.
— Nawet przy płaszczu wodnym tak wielkie reaktory musiałyby mieć niekorzystny wpływ na zdrowie załogi, zwłaszcza w dłuższej perspektywie czasowej.
— Może oni nie są aż tak czuli na promieniowanie — zasugerował Smythe, zerkając na chirurga, ale ten tylko pokręcił głową, dając znak, że nie jest w stanie odpowiedzieć.
— Już prędzej nie dbają o zdrowie własnych załóg — oświadczył kapitan Vitali, na co doktor Setin zareagował z przesadną dyplomacją.
— Widzieliśmy wiele dowodów na to, że Enigmowie chętnie poświęcają jednostki dla dobra ogółu. Admirał Geary poprosił mój zespół o ocenę, co może się stać, jeśli flota dotrze w pobliże kolejnych instalacji Obcych albo zamieszkanej przez nich planety, by dowiedzieć się więcej o ich rasie. Zasugerowaliśmy, że może dojść do aktów masowej zagłady zainicjowanych przez Enigmów, by nie dać nam szans na poznanie ich tajemnic.
— Co by jednak zrobili, gdyby wiedzieli, że posiadamy to ciało? — zapytał Duellos. — Czy nie doszliby do wniosku, że popełnianie masowych samobójstw jest w tej sytuacji bez sensu?
— Tego nie wiem. To zależy od powodów, które zmuszają ich do tak obsesyjnego zachowywania tajemnicy. Jeśli mamy do czynienia z naprawdę głęboko zakorzenionym przekonaniem, ujawnienie tego faktu mogłoby doprowadzić do jeszcze bardziej niewyobrażalnych aktów przemocy. Moja ocena bazuje rzecz jasna na ludzkiej i zwierzęcej psychologii, ale żadną inną wiedzą na razie nie dysponujemy.