Выбрать главу

Oprócz instalacji przy więzieniu dla ludzi najbliższy punkt obserwacyjny Obcych znajdował się na jednym z ich okrętów, oddalonych o przeszło godzinę świetlną od floty Sojuszu i lecących jej śladem po starburcie, kopiując z opóźnieniem każdy wykonywany przez nią manewr. Jednakże ostatniego dnia, gdy tor lotu floty sprowadził ją znowu w pobliże asteroidy, obce okręty złamały tę regułę i zaczęły skracać dystans, by znaleźć się w odległości trzydziestu minut świetlnych.

Godzina zero cztery trzy osiem. Czterdzieści pięć sekund świetlnych od asteroidy, czyli niespełna trzynaście milionów pięćset tysięcy kilometrów. Przy .1 świetlnej okręty ludzi pokonają ten dystans w siedem i pół minuty, ale lot z tą prędkością nie pozwoli im wejść na orbitę, po prostu pomkną dalej w przestrzeń. Szarża w tym wypadku oznaczała hamowanie tak, by trwało ono jak najkrócej, ale pozwoliło okrętom zwolnić do prędkości, z jaką przemieszczał się cel. Tylko liniowce miały wystarczająco mocne pędniki, by wykonać to zadanie szybko, lecz musiały rozpocząć wytracanie prędkości już teraz, jeśli nie chciały minąć asteroidy, a zarazem powinny przeprowadzić ten manewr w jak najkrótszym czasie, ponieważ każda sekunda operacji mogła mieć ogromne znaczenie.

Dlatego Tania Desjani kierowała tym etapem operacji.

Geary zaczerpnął głęboko tchu i rozesłał rozkazy.

— Zespół uderzeniowy Lima, oddzielić się od sił głównych, od tej pory przechodzicie pod rozkazy kapitan Desjani z „Nieulękłego”. Pozostałe jednostki zwrot na starburtę zero cztery pięć stopni, dół zero dwa stopnie, rozpoczęcie hamowania do .02 świetlnej godzina cztery zero.

Gdy zamilkł, Desjani zaczęła wydawać swoje rozkazy.

— Do wszystkich jednostek zespołu uderzeniowego Lima, wykonać natychmiast zwrot na starburtę cztery sześć stopni, dół zero dwa stopnie, maksymalna moc hamowania.

Zazwyczaj czekała w milczeniu, gdy on koncentrował się na wybraniu najodpowiedniejszego momentu do zmiany kierunku lotu, ale tym razem to ona miała wydawać wszystkie rozkazy zespołowi uderzeniowemu, a admirał mógł jedynie siedzieć i obserwować odłączające się od floty okręty. „Nieulękły” zaczął tak ostro hamować, że nawet jego kadłub zareagował, wydając przeciągły jęk. Przeciążenie wcisnęło Geary’ego w fotel. Mimo doskwierającego bólu i ciekawości, by sprawdzić, jak radzi sobie Desjani, musiał się skupić na własnym zadaniu i mieć na oku resztę floty, zwalniającej spokojniej i robiącej mniejszy zwrot, by przejść obok asteroidy w nieco dalszym punkcie jej orbity, mniej więcej godzinę po tym, jak liniowce dotrą do celu. Obserwował także jednostki Obcych, chociaż wiedział, że mogą one zareagować na te ruchy nie prędzej niż za pół godziny.

Krzywiąc się z wysiłku, wyciągnął rękę, przezwyciężając ciążenie balansujące na krawędzi wydajności kompensatorów, i połączył się z dowództwem korpusu piechoty przestrzennej.

— Proszę mnie powiadomić natychmiast po nawiązaniu kontaktu z naszymi zwiadowcami.

— Kontakt powinien nastąpić już za kilka sekund, admirale… — Carabali zamilkła na moment. — Mam raport. Przesyłam go do pana.

Obok Geary’ego pojawił się ekran pomocniczy, a na nim widok obracającej się asteroidy upstrzonej dziesiątkami ikonek oznaczających nie tylko pozycje komandosów, ale także wszelkich odkrytych przez nich anten, czujników i innych instalacji Enigmów. Niektóre błyskały krwistą czerwienią — były to miejsca, w których ładunki wybuchowe doprowadziły do zniszczenia bądź wyłączenia urządzeń Obcych, inne migały na pomarańczowo, co oznaczało, że znajdują się w zasięgu pracy zakłócaczy.

Geary dostrzegł także spory i doskonale ukryty właz, który prowadził do wnętrza asteroidy.

— Prosimy o zezwolenie na wejście — odezwała się Carabali.

— Udzielam. Dlaczego mogę się doliczyć tylko dwudziestu dziewięciu komandosów?

— Właśnie otrzymałam informację od dowódcy oddziału, że jeden ze skafandrów miał awarię. Jego silniki nie odpaliły z wystarczającą mocą i zwiadowca minął asteroidę — poinformowała go wypranym z uczuć głosem.

Przodkowie, chrońcie nas. Geary przełączył się na inny obwód.

— Jedenasta eskadra lekkich krążowników, dwudziesta trzecia i trzydziesta druga eskadra niszczycieli, odłączcie się natychmiast od głównego zgrupowania floty i obierzcie kurs równoległy do trasy przelotu naszych zwiadowców. Jeden z nich nie trafił na asteroidę i leci dalej.

Carabali odetchnęła.

— Dziękuję, admirale. Moi chłopcy lada moment wysadzą zewnętrzny właz.

Geary także musiał wykonać kilka głębszych wdechów, by się uspokoić i uwolnić od myśli o samotnym komandosie lecącym prosto w pustkę z wyczerpującymi się powoli systemami podtrzymywania życia.

— To, czy zdołamy go przejąć, zależy wyłącznie od prędkości, do jakiej zdołał zwolnić. Jeśli nadal pędzi cztery tysiące kilometrów na godzinę, możemy nie zdążyć z pomocą.

— Jeśli okręty Enigmów polecą za tymi eskadrami…

— Wątpię, aby do tego doszło, generale. Gdy Obcy zauważą, że dobieramy się im do spiżarki, skupią wszystkie siły na nas.

Desjani wysłała kolejny rozkaz.

— Wszystkie jednostki zespołu uderzeniowego Lima, zmniejszyć ciąg wsteczny do dziewięćdziesięciu procent. Wykonać natychmiast.

Nacisk zelżał nieco. Geary mógłby przysiąc, że słyszy, jak okręt również wzdycha z ulgą. Rzucił okiem na wyświetlacz pokazujący kurs i położenie pozostałych liniowców skręcających w kierunku asteroidy. Czas potrzebny do wejścia na orbitę rósł nieustannie w miarę zwalniania okrętów.

— Komandosi weszli do wnętrza — zameldowała Carabali. — Zidentyfikowali wszystkie możliwe pułapki w śluzie. Muszą je zneutralizować, zanim przejdą dalej.

Szlag.

— Nie mamy zbyt wiele czasu na nieprzewidziane opóźnienia, generale.

— Rozumiem, admirale.

— Wszystkie jednostki zespołu uderzeniowego Lima, zmniejszyć ciąg wsteczny do osiemdziesięciu procent. Wykonać natychmiast — rozkazała Desjani.

Szesnaście minut od wydania pierwszego rozkazu i po kilku kolejnych dostosowaniach prędkości hamowania liniowce zrównały się z asteroidą, otaczając ją ze wszystkich stron.

— Wszystkie wahadłowce wystartowały — zameldowała Tania.

Promy oderwały się od kadłubów wszystkich okrętów zespołu, kierując się na asteroidę. Na każdym znajdowało się po kilku komandosów z jednostek inżynieryjnych wiozących pełne skrzynie specjalistycznego sprzętu. Prócz nich byli tam też medycy oraz technicy, których zadaniem było zdobycie maksymalnej liczby urządzeń stworzonych przez Enigmów, no i rzecz jasna wolne miejsca dla uwolnionych więźniów.

— Pięć minut do przycumowania pierwszej maszyny — poinformowała Desjani.

— Generale … — zaczął Geary.

— Pułapki rozbrojone — zameldowała Carabali. — Mijamy puste pomieszczenia, sprzęt. Kolejna śluza. Widać pułapki na jednej ze ścian. Przewidywany czas ich rozbrojenia, dwie minuty.

Desjani przyglądała się okrętom Enigmów.

— My zwolniliśmy, oni chyba nie. Zobaczą, co robimy, za jakieś dziesięć minut.

Geary skinął głową.

— Wtedy się przekonamy, czy potrafią wysadzić tę asteroidę. — Spojrzał w kierunku głównych sił floty, odległość między nimi a zespołem uderzeniowym rosła z każdą chwilą mimo manewru wyhamowania. Nie musiał wprowadzać danych do komputera, żeby wiedzieć, iż nie zdołają one zawrócić, by zdążyć tutaj na czas, gdyby coś poszło nie tak.