– Nadal prowadzisz sprawę? – spytała. – Powiedz, jesteś tu w ramach obowiązków, czy tylko po to, żeby się nade mną znęcać?
– Skończyłem.
– Naprawdę?
– Tak. Dziś rano. Oddałem materiały do prokuratury. Jestem wolny. No i pomyślałem, że powinienem cię znaleźć.
– Och… – gardło jej się ścisnęło. – Och… – spróbowała znowu. Dała za wygraną i rzuciła mu się w ramiona. Objął ją mocno.
– Tęskniłem.
– Ja też.
– Chciałem sprawdzić, jak ci leci.
– Wiem, wiem.
Nagle przechylił jej głowę i spojrzał w oczy z napięciem.
– Biorę lekarstwa – rzucił pospiesznie. – Lepiej chodzę, lepiej się ruszam. I dostałem awans. Mam etat. Ale, Mel, nie rozegrałem tego tak, jak powinienem.
– Davidzie, kocham cię.
Przytulił ją. Po chwili wymamrotał:
– Chwała Bogu. Ojciec powiedział, że prawdopodobnie wszystko skopałem i powinienem cię zaprosić do nas już dawno. Według niego to by zrobiło jakąś różnicę. Nie twierdzę, że go rozumiem. Po wszystkim, co mu nagadałem, pewnie chciał cię sam obejrzeć.
– Naprawdę? A mama pytała, czy jeszcze do nas zajrzysz. Ann Margaret kazała jej milczeć i zająć się sobą. Powiedziała, że żadna z nich nie ma prawa się mądrzyć w kwestii mężczyzn.
Roześmiał się.
– Ciekawa uwaga.
Chwyciła go za klapy.
– No, powiedz to, do cholery! To był okropny miesiąc. Chcę to usłyszeć. Wszystko!
– Kocham cię, Melanie. Chcę sobie z tobą ułożyć życie, mieć dzieci i razem się zestarzeć. Chcę spędzić z tobą każdy dzień mojego życia.
Jej zaciśnięte gardło wreszcie się rozluźniło. Mgła zniknęła z oczu. Teraz widziała wyraźnie. Ona, on, prawdopodobnie dwójka dzieci. I może golden retriever.
Rodzina. W końcu jej własna rodzina.
Śmieszne, ale nagle zobaczyła uśmiechniętego Jamiego O’Donnella i czteroletnią Meagan Stokes, nareszcie szczęśliwą.
Melanie Stokes szepnęła:
Podziękowania
Jak zwykłe, jestem zobowiązana wielu osobom za pomoc i cierpliwość przy nadawaniu tej książce waloru realizmu. Jestem, jaka jestem, więc w wielu sprawach popuszczałam wodze wyobraźni, ale usiłowałam zachować maksymalną zgodność z rzeczywistością. Oczywiście wszystkie błędy wynikają z mojej winy. Dziękuję:
Agentce Specjalnej Nidii C. Gamba i dyrektorowi wydziału przestępstw gospodarczych w służbie zdrowia, Johnowi C. Ekenrode z FBI. Wiem, że nie zdołałam oddać sprawiedliwości waszej pracy, ale próbowałam i mam nadzieję, że weźmiecie to pod uwagę.
Bobowi i Kim Diehlom, byłym pracownikom teksańskiego wydziału penitencjarnego. Nie każdy odpowie na e-maile zupełnie obcej osoby, zwłaszcza jeśli ta osoba dopytuje się o konkretne szczegóły egzekucji na krześle elektrycznym.
Larry’emu Jachrimo, rusznikarzowi i prawdziwemu artyście. Nigdy nie lubiłam broni palnej, ale dzięki tobie zaczęłam dostrzegać jej dobre strony.
Organizacji do Spraw Artretyzmu za ogólne informacje o tej chorobie oraz mojemu bratu, który z nią żyje. Im starsi się stajemy, Rob, tym bardziej cię podziwiam.
Jennifer Carson, pielęgniarce, mojej koleżance z college’u i jednej z niewielu przedstawicieli służby zdrowia, którzy się nie spłoszyli, kiedy ich pytałam o trucizny. Jesteś sprytna, Jenn, i kocham cię za to.
I wreszcie mojej agentce, Damaris Rowland, za przejechanie się ze mną kolejką śmierci, oraz mojemu niedawno poślubionemu mężowi, miłości mojego życia. Bez ciebie nie mogłabym tego dokonać.