Выбрать главу

– Jak to zrobiłeś? – spytał David, przesuwając się dyskretnie w lewo. – Byłeś zdenerwowany i spłukany. Uznałeś, że rozegrasz tę sytuację na swoją korzyść. Pozbędziesz się Meagan i zyskasz milion dolarów. Bardzo sprytne.

– Inteligencja zawsze była moją mocną stroną. Może się pan nie wysilać. Nie przyznam się do niczego.

– Nie musisz – oznajmiła pogardliwie Ann Margaret. – Ja wiem wszystko. Też tam byłam. Jako żona Russella Lee Holmesa.

Uśmiechnęła się krzywo.

– Zacznijmy od samego początku. Harper uknuł ohydny plan. Wiedział, że Meagan nie była jego córką i mało go wzruszało, że przez całe życie wpatrywała się w niego jak w obraz. Chciał się jej pozbyć z domu. Jamie zrobiłby dla niej wszystko, więc się zgodził. Zainscenizował porwanie, umieścił ją w bezpiecznym miejscu…

– W szopie! – ryknął Harper. – Tak traktował własne dziecko!

– A co miał zrobić? Jako przyjaciel rodziny musiał pozostać przy was przez cały okres poszukiwań. I nie mógł się raptem pokazywać w towarzystwie małej dziewczynki. Gdyby ją zostawił u przyjaciela, ten przyjaciel mógłby cię potem szantażować. Gdyby ją umieścił w hotelu, ktoś na pewno by usłyszał płacz dziecka. To ty się upierałeś, żeby wszystko było idealnie. Więc zamknął ją w szopie w środku lasu, gdzie nikt jej nie usłyszał i nie mógł znaleźć. Nie był to chwalebny czyn i Jamie się tym gryzł. Ale pomysł był dobry. Meagan zniknęła, ty mogłeś napisać list z żądaniem okupu, a Jamie wycisnął z siebie kolejne sto tysięcy, żeby ci pomóc.

– Brian wiedział, że nie dostarczyłeś okupu – wtrącił David. – Jezu, Harper, ty naprawdę nie znasz umiaru.

Harper nie stał spokojnie. Za każdym razem, kiedy ktoś się odzywał, odwracał się w jego kierunku. David to zauważył. Melanie także. Powoli osuwała się w dół, coraz bliżej broni pod marynarką Jamiego.

– Policja natychmiast zaczęła dochodzenie ciągnęła Ann Margaret. – Tak jak się spodziewaliście. Byłeś sprytny, Harper, nikt nie mógł powiązać cię z tym żądaniem okupu, ale od razu się zorientowałeś, że paru rzeczy nie dopatrzyłeś. Prawda? Dostałeś sto tysięcy dolarów, ale nie mogłeś ich wydać. Policja od razu by to zauważyła. Musiałeś więc mieć pieniądze, z których mógłbyś się rozliczyć. Ubezpieczenie. Ale do tego celu było ci potrzebne ciało dziewczynki. Więc jeszcze raz zwróciłeś się do Jamiego. Musiał dla ciebie znaleźć odpowiednie zwłoki. Zwłoki czteroletniej dziewczynki, z grubsza odpowiadające opisowi Meagan.

Melanie zamarła z ręką na marynarce Jamiego.

– Czy… on kogoś…

– Skąd! Pamiętasz, że to on identyfikował zwłoki? Zaczekał, aż trafią mu się najbardziej odpowiednie. Czekał przez cztery miesiące, cztery straszne miesiące, kiedy policja przetrząsała życie twojej rodziny. Wreszcie ukradł zwłoki z kostnicy w Missisipi. Obciął im palce i głowę, żeby nie można było zidentyfikować ciała na podstawie odcisków palców i zdjęć rentgenowskich, owinął ciało w kocyk. O tym powiedział mi dopiero po latach. Sam w lesie, z tym małym ciałkiem… Kopał płytki grób, starał się nie zostawiać śladów. I czuł się strasznie, jakby sam zamordował to dziecko. Był tak wstrząśnięty, że prawie nie mógł się przełamać. Była taka malutka… śliczna mała dziewczynka, która nie wróci nigdy do domu. Płakał. Ale włożył ją do płytkiego grobu, żeby psy mogły ją łatwo odnaleźć. Była bardzo podobna do Meagan, więc policja dała się przekonać, kiedy Harper zidentyfikował ją jako swoją córkę. Boże, co to był za dzień.

Patricia pobladła. Nawet Harper zmarszczył brwi i zaklął.

– Dlaczego nie chcieli się odczepić? Zrobiliśmy wszystko zgodnie z planem, a oni złapali Russella Lee Holmesa i nie znaleźli u niego nic, co należałoby do Meagan. Jezu Chryste, skąd mieliśmy wiedzieć, że aresztują tego drania zaraz w następnym tygodniu? – Spojrzał pogardliwie na Ann Margaret. – Twój mąż nie dorastał mi do pięt.

– Chwała Bogu – odparła zimno.

– A potem? – spytał David od niechcenia. Przez ten czas zdołał się niepostrzeżenie zbliżyć do Harpera. Przy tylu osobach najbezpieczniej było zmniejszyć dystans pomiędzy nim a celem. Potem zdał sobie sprawę, że Melanie także zmieniła pozycję. Prawie siedziała na zwłokach Jamiego. Trzymała rękę pod jego marynarką. Co ona wyprawia?

– Harper sprzedał duszę diabłu – mówiła dalej Ann Margaret. – Wysłał Jamiego, żeby porozmawiał z Russellem Lee. I zawarli umowę. Russell Lee obiecał się przyznać do jeszcze jednego morderstwa, a w zamian Harper Stokes i Jamie O’Donnell przyrzekli, że wychowają jego dziecko w dostatku. Mieli mu dać wszystko, czego Russell Lee nigdy nie miał. A choć Russell Lee był z pewnością wcielonym diabłem, bardzo się szczycił swoim synem.

Melanie spojrzała pytająco na Ann Margaret.

– Naprawdę się zgodzili zaopiekować jego dzieckiem? Więc kto to jest?

– William, kochanie. William Sheffield był moim dzieckiem. Oddałam go do sierocińca w dniu, gdy aresztowano Russella Lee. Bałam się, że znajdzie nas jakiś dziennikarz i zmieni nam życie w piekło. Naprawdę myślałam, że tak będzie najlepiej. A kiedy Russell Lee i Harper dobili targu, dostałam dokumenty. Harper i Jamie musieli napisać, co zrobili, i złożyć pod tym swoje podpisy. Zdeponowałam te papiery w skrytce bankowej i zostawiłam instrukcję, żeby wysłano je policji, gdyby coś mi się stało. Wreszcie przeprowadziłam się do Bostonu, gdzie mogłam zacząć od nowa, zdziałać coś w życiu i, oczywiście, mieć oko na Harpera. A co do Williama…

Zawahała się. Na policzki wypłynął jej rumieniec.

– Byłam pewna, że w sierocińcu będzie mu lepiej niż ze mną. Co roku wysyłałam pieniądze, żeby niczego mu nie brakowało. Zakonnicy obiecali, że się nim zajmą… Miał wejść w życie bez obciążeń, bez strachu, że znajdzie go jakiś Larry Digger. A pieniądze… Sama urodziłam się w nędzy i byłam pewna, że pieniądze zmieniają wszystko. Więc chyba też nie jestem lepsza od Harpera.

– Nie – odezwała się Melanie. Coś się w niej zmieniło i ta zmiana odzwierciedliła się na jej twarzy. Chłód. Spokój. – Wszyscy jesteśmy od niego lepsi. Bo to się nie skończyło, prawda, tato? Minęło pięć lat, Russell Lee wreszcie zginął i tajemnica była bezpieczna. A jak wyglądała twoja rodzina? Ta rodzina, której tak był podobno potrzebny ten milion? Mama piła, Brian ciągle chodził na psychoterapię, a ty nie wychodziłeś ze szpitala, żeby nie oglądać swojego dzieła. I nawet wtedy się nie zmieniłeś. Jamie do ciebie zadzwonił… teraz pamiętam, że siedziałam w hotelowym pokoju w Londynie. Słyszałam tę rozmowę, ale jej nie rozumiałam. Jamie powiedział, że twój plan się powiódł, wszystko się udało i czy nie mógłbyś mu teraz czegoś oddać. Ja tęskniłam za mamą, a mama i Brian tęsknili za mną. Jamie powiedział, że wszystko załatwi. Sprawi, że o wszystkim zapomnę. Zostawi mnie w szpitalu, żeby Harper mógł mnie „znaleźć”. I adoptować. Tym razem nawet nie musiałby udawać, że jest moim prawdziwym ojcem. Tym razem mógłby wystąpić jako szlachetny człowiek, przyjmujący pod swój dach bezdomną dziewczynkę. To ci pasowało, co? Od razu spodobała ci się ta rola. Harper patrzył na nią płonącym wzrokiem.

– I nawet wtedy wszystko spieprzyłeś! Bez opamiętania wydawałeś pieniądze. Zostałeś wspaniałym chirurgiem, zarabiałeś coraz więcej, ale ciągle było ci mało. Niczego się nie nauczyłeś! I nagle minęło dwadzieścia lat, a ty nie byłeś już tym szlachetnym żywicielem rodziny, za jakiego chciałeś uchodzić. Zacząłeś kroić zdrowych ludzi, żeby tylko wyrwać z nich trochę kasy. Pogwałciłeś przysięgę Hipokratesa. Dlaczego nie? Już popełniałeś gorsze rzeczy i jakoś ci się udawało…

– Nikogo nie skrzywdziłem!

– Skrzywdziłeś wszystkich! Moją matkę, mojego brata. Mnie! I ryzykowałeś życiem pacjentów, którzy ci zaufali. A ten człowiek, który zastrzelił Larry’ego Diggera i miał zastrzelić mnie? Ty go wysłałeś. Ktoś się dowiedział, ktoś przysyłał ci listy i bałeś się, że po tych wszystkich latach prawda wyjdzie na jaw. Więc wynająłeś kogoś, żeby mnie zabił. Czy jego też zabiłeś? Bo byłeś za skąpy, żeby mu zapłacić?