Выбрать главу

Ciemność rozwiewa się, w pokoju ponownie panuje półmrok i Sennar rzuca się na ziemię, szlochając. Ma sczerniałe dłonie i dobra część jego mocy została utracona. Ale przecież widział jej uśmiech.

Sennar zamknął oczy i jedna, jedyna łza spłynęła po jego policzku. Nie miał ich już wiele do wylania. Odwrócił się w łóżku i popatrzył na światło przenikające przez okiennice tak samo, jak tamtego popołudnia.

Nihal…

A jednak miała rację. Był jeszcze potrzebny.

29. Znów się spotkać

Dubhe, Lonerin i Sennar dotarli do Laodamei o poranku. Ich podróż była nadzwyczaj spokojna. Przebyli ją na grzbiecie smoka, prowadzeni przez doświadczenie Sennara, który dobrze znal tamte ziemie. Skrzydła Oarfa były silne i wytrzymałe, więc wystarczyły tylko dwa tygodnie lotu.

Dubhe nigdy nie widziała miasta z góry. Zrobiło na niej pewne wrażenie. Było śnieżnobiałe, niczym diament na zielonym płótnie Marchii Lasów, a pałac królewski wydawał się prawdziwym klejnotem. Nieoczekiwanie poczuła, że jest w domu, i trochę ją to zdziwiło. Przecież nigdy nie miała swojego kąta. Selva była miejscem, gdzie mogłaby wrócić, ale należała do zamierzchłej przeszłości, do Dubhe, która umarła w lesie. Krainy Nieznane natomiast były tak straszliwie inne, tak obce, że w porównaniu z nimi Świat Wynurzony naprawdę objawił się jej jako dom. Poczuła się jego córką i przyłapała się na dziwnej myśli.

To rzeczywiście jest miejsce, za które warto umierać.

Oarf postawił pazury na bastionach pałacu królewskiego; Dubhe i Lonerin zsiedli na ziemię o krok od wielkiego wodospadu górującego nad potężnym budynkiem.

Minęły zaledwie trzy miesiące, od kiedy byli tu po raz ostatni, ale wydawało im się, że trwało to o wiele dłużej. Wszystko się zmieniło. W podróży zawsze jest coś ostatecznego i nieodwracalnego, a kiedy się kończy, nigdy nie wraca się naprawdę w to samo miejsce.

Na basztach czekali na nich Folwar i Dafne. Lonerin rzucił się do swojego nauczyciela, żeby się z nim przywitać, Dubhe natomiast wolała trzymać się na uboczu, chociaż królowa uczyniła gest pozdrowienia, na który nie mogła nie odpowiedzieć. Sennar zaś przez kilka chwil pozostawał na grzbiecie Oarfa i rozglądał się wokół, jak gdyby starał się zrozumieć, coś sobie przypomnieć. W jego oczach nie było jednak ani śladu wspomnień. Może o wszystkim zapomniał, a może trudno było mu rozpoznać to miejsce.

Z trudem zsiadł ze smoka z pomocą Dubhe.

— Jestem niepotrzebnym starcem — powiedział z żalem, kiedy stanął na ziemi.

— Nie mówcie tak. Jesteście jedyną osobą, która może nas ocalić — odparła zdecydowanie.

Słowa te jednak nie rozpogodziły twarzy czarodzieja.

— Ostatnim razem, kiedy tutaj przybyłem, świętowano. Dafne już była królową. Nihal była ze mną i miała na sobie wspaniałą suknię z czerwonego aksamitu. Było zimno i zatrzymaliśmy się tu, na górze, aby podziwiać widok. — Rozejrzał się wokół. — Pokazała mi to wszystko i spytała, czy naprawdę chcemy to porzucić, czy chcemy wziąć na siebie odpowiedzialność za zostawienie Świata Wynurzonego własnemu losowi.

Dubhe zobaczyła wspaniały wodospad i zielone lasy, a jeszcze dalej — jasne pasmo pierwszych stepów Krainy Wiatru, ziemi Nihal. Poczuła ucisk w sercu.

— Odpowiedziałem jej, że zasługujemy na tę podróż i na pokój, który miała nam przynieść, i że liczymy się tylko my dwoje, że dom jest wszędzie tam, gdzie ja i ona możemy być razem.

— Twardo spojrzał na Dubhe. — Pokoju nie było, a ja nie mam już domu.

Dziewczyna nie wiedziała, co powiedzieć. Wszystko to, o czym myślała do tej chwili, każde najmniejsze zmartwienie było niczym wobec tego tak niezmiernego i złożonego bólu. Stary czarodziej nie ociągał się dłużej i poszedł przywitać się z Folwarem i Dafne. Obydwoje pokłonili się przed nim do ziemi, a Sennar skierował do nich kilka zwyczajowych słów, pytając ich o zdrowie i o stopień Folwara, którego, jak się wydawało, poznał, kiedy obaj byli młodzi.

— Ido jeszcze nie wrócił do zdrowia, to dlatego go tutaj nie ma.

Sennar zesztywniał na słowa Dafne, a jego oczy znów przybrały barwę chłodu, który Dubhe już zauważyła. Mylnie sądziła, że to oziębłość, w rzeczywistości była to ostatnia obrona, którą czarodziej stawiał porywistej rzece wspomnień, próbującej go w tej chwili ogarnąć.

— Jest z nim też wasz wnuk. Przedtem jednak jest wiele spraw, o których muszę wam powiedzieć.

Kiedy Sennar spotkał się z Idem, prawdopodobnie wszystkiego się już domyślał. To słowa Dafne — rozważne, wyważone — i sposób, w jaki go traktowała, jak gdyby był cennym i kruchym przedmiotem. A poza tym gdzie był Tarik? I co miał z tym wspólnego jego wnuk?

Wszedł do pokoju ciężkim krokiem, przywdziewając na twarz maskę, pod którą postanowił ukryć wszystko: nostalgię i ból, wspomnienia i żale.

Ido wydał mu się starszy, ale niewiele. Całkiem białe włosy i zmęczona pozycja na fotelu mogły nawet wprowadzić w błąd, ale ostatecznie był zawsze ten sam, nieokiełznany i gburowaty. Jeszcze nie wrócił do zdrowia, to było jasne, ale żył.

Gnom nie mógł pomyśleć tego samego o nim. On umarł dawno, a jedyne, co go jeszcze trzymało na nogach, to przytępiony duch przetrwania. Podjął wysiłek, żeby się uśmiechnąć, ale niezbyt mu się to udało.

— Ido…

Gnom podniósł się z pewnym trudem i podszedł do niego, by uściskać go w silnym i serdecznym objęciu. Sennar pomyślał, że już od lat nie czuł takiego ciepła i że strasznie za nim tęsknił.

— Nigdy nie śmiałem marzyć, że jeszcze będę mógł cię zobaczyć — mruknął Ido. Oderwał się od Sennara i wbił w niego wzrok. — Jesteś wszystkim, co pozostało z mojej przeszłości, wiesz? Nie masz pojęcia, jak pragnąłem cię zobaczyć.

— Ja też, Ido, ja też.

Sennar czuł w gardle słony smak łez. Wiedział. Ta chwila się zbliżała i nie było nic, co można by zrobić, żeby ją oddalić. Ten słodki pokój, którym rozkoszował się przez chwilę na widok swojego starego przyjaciela, wkrótce zostanie przerwany.

— Kiedy umarła Soana? — spytał, chyba tylko po to, aby oddalić godzinę prawdy.

Ramiona Ida lekko opadły.

— Niedługo po tym, jak przestałeś do mnie pisać.

Sennar poczuł ucisk w sercu. Zawdzięczał Soanie wszystko, Nihal też by bez niej nie było.

— To ból, który teraz dzielimy — powiedział Ido, patrząc na niego znacząco.

— Tak, aż za bardzo — odpowiedział Sennar.

Zaczerpnął powietrza. Nadszedł ten moment.

— Ido, powiedz mi to.

Gnom nie starał się udać zdziwienia, którego nie czuł, ani nie próbował zmienić tematu. Nie widzieli się od wielu lat, ale wciąż świetnie się rozumieli. Po prostu utkwił spojrzenie w jego twarzy i wszystko mu powiedział.

Ktoś później relacjonował, że zza drzwi śledził jego zdumione milczenie, kiedy Ido mu o wszystkim opowiadał. Inni mówili natomiast o krzykach bólu czy jeszcze o jego gniewie. Lonerina jednak naprawdę nie interesowało, czy Sennar płakał, czy też raczej przyjął bez słów informację o śmierci syna. Trzymał się z daleka od wszelkich plotek, od tych ludzi, którzy próbowali grzebać w życiu bohatera, aby wyciągnąć jego istotę. Ból jest święty i należy uszanować go milczeniem i samotnością. Dlatego Ido nalegał, żeby to on mógł mu przekazać prawdę, a Sennar potem nie pokazywał się, zamknięty w pokoju, którego nikt nie znał, z daleka od wszystkiego i wszystkich.