Выбрать главу

Wróciła do swojego pokoju i tej nocy, zamiast się pakować, spróbowała zasnąć. Następnego dnia ciężko jej będzie uczestniczyć w posiedzeniu Rady.

Epilog

Dubhe weszła do Sali Rady owinięta swoim czarnym płaszczem. Usiadła w kącie, jak poprzedniego dnia. Nie miała ochoty uczestniczyć naprawdę, ale jednocześnie czuła konieczność przysłuchiwania się obradom.

Prawie od razu ktoś obok niej usiadł. Dubhe poznała ją natychmiast. Była to dziewczyna, z którą uczył się Lonerin, i wydawało jej się, że ma na imię Theana. Instynktownie odsunęła się od niej, jeszcze mocniej otulając się płaszczem. Starała się skoncentrować na wypełniającej się sali, ale silnie odbierała obecność dziewczyny u swojego boku. Czuła ją, chociaż tamta nic nie robiła, i była to obecność w jakiś sposób kłopotliwa. Spojrzała na nią spod oka.

Była piękna: miała przejrzystą skórę lalki, blond loki i zamyśloną twarz. Pamiętała ją nadąsaną, kiedy wyruszali, i pozostał w niej taki jej obraz. Według wszelkiego podobieństwa była dziewczyną Lonerina — tą, którą zdradził.

Poczuła, jak lekki chłód przenika jej kości. Pośrednio skrzywdziła też i ją.

Pomyślała o wszystkich latach, jakie ci dwoje spędzili razem, i co ze sobą dzielili, o tym, co ich połączyło. Wyczuła mglistą szczyptę zazdrości, całkiem niepotrzebną. Ona nie miała już z Lonerinem nic wspólnego, odrzuciła go i gdyby on wrócił do tej dziewczyny, byłoby tylko lepiej.

— Lonerin opowiedział nam o tobie i o tym, co musisz zrobić.

Dubhe podskoczyła lekko. Odwróciła się do niej i spojrzała na nią niespokojnie.

— Powiesz to dzisiaj na Radzie?

Theana też się obróciła. W jej oczach widać było urazę, i to wcale niemałą. A jednak były to oczy przejrzyste i krystaliczne, które wzbudziły jej zazdrość.

— To moja misja, nie są to sprawy Rady.

— Ale potrzebujesz czarodzieja.

Dubhe rozejrzała się zawstydzona. Nie mogła zrozumieć, do czego ta dziewczyna zmierza.

Theana przybliżyła się do niej, a Dubhe poczuła na uchu ciepło jej oddechu.

— Lonerin powiedział, że wyruszy z Sennarem, aby uwolnić Astera.

Dubhe zobaczyła, że Theana odsuwa twarz. Uśmiechała się. Był to uśmiech zwycięski i jednocześnie smutny. Rozdrażniło ją to.

— No i?

Zorientowała się, że dziewczyna wykręca sobie dłonie.

Poczuła pragnienie, aby odejść stąd, uciec. Nie miała nic wspólnego z tym miejscem, musiała wyjechać, znaleźć Dohora i zadusić go, tak jak domagała się Bestia w jej sercu, tak jak ona sama chciała. Jej miejsce nigdy nie było w zamkniętym środowisku Rady, ale w ukryciu, w cieniach pałaców, ze sztyletem zaciśniętym w dłoni, w samotności i wyklęciu. Bo przeklęta była zawsze, jeszcze przed Bestią: złudzeniem było wierzyć, że może się uwolnić.

Podniosła się gwałtownie, wypatrzyła miejsce jeszcze bardziej odosobnione, wyżej, i tam się szybko schroniła. Była to ucieczka, ale nie obchodziło jej to. Najlepiej byłoby sobie pójść, ale nie mogła. Czuła się tak, jak gdyby Lonerin przekazał jej trochę swojej pasji dla Świata Wynurzonego.

Kiedy sala się wypełniła, Ido rozpoczął obrady.

Słuchacze jak zwykle chłonęli każde jego słowo, kiedy spokojnym głosem streszczał główne punkty dyskusji z dnia poprzedniego. Następnie postanowił przejść do sedna sprawy.

— To oczywiste, że znowu stoimy przed dwoma przedsięwzięciami: z jednej strony należy umieścić w bezpiecznym miejscu Sana. Bez niego Yeshol nic nie może zrobić. Z drugiej strony, jeżeli duch Astera pozostanie w zawieszeniu, tak jak teraz, ta groźba będzie cały czas aktualna, a nie możemy skazywać chłopca na ukrywanie się do końca życia. Jest więc konieczne, aby ktoś złamał zaklęcie wywołane przez Yeshola. Sennar długo mówił nam o rycie, jaki trzeba wypełnić, i powiedział nam, że jako katalizator niezbędny jest talizman władzy. Ja go jednak nie mam.

Audytorium było wstrząśnięte i Dubhe też się zdumiała. Była przekonana, prawdopodobnie jak wszyscy inni, że Ido już rozwiązał tę kwestię.

— Nie przeszukałem domu Tarika, być może talizman jeszcze tam jest. W każdym razie ja nie mam pojęcia, gdzie się znajduje.

— A chłopiec? Wie coś na ten temat? — podniósł się jakiś głos z głębi.

Ido potrząsnął głową.

— Nic. — Zaczerpnął oddechu, po czym podjął: — Misja jest zatem podwójna: odnaleźć talizman i przedostać się do Gildii, aby uwolnić ducha Astera. Sennar powiedział nam już, że chce podjąć się tego zadania. Proszę go teraz, aby potwierdził swoją wolę.

Dubhe zobaczyła, jak stary czarodziej podnosi się z miejsca prawie tak samo oddalonego, jak jej.

— Potwierdzam. To moje zadanie: misja, która mnie tu doprowadziła.

— Potrzebujesz jednak pomocy — dodał Ido.

Sennar ograniczył się do kiwnięcia głową.

— I wskazałeś na konkretną osobę.

Lonerin podniósł się gwałtownie, nie czekając na żadne rytualne formuły ani nic innego.

— Nie tylko mnie wskazał, jestem szczęśliwy, że mogę zgłosić się do tego zadania.

Ido dał mu znak ręką.

— Nikt w to nie wątpił — powiedział z uśmiechem. — Jakieś zastrzeżenia?

Było ich wiele i Dubhe słuchała z uwagą. Miała nadzieję, nie potrafiąc wyznać tego nawet samej sobie, że któreś z nich zostanie podtrzymane. Czuła, jak Bestia pulsuje jej w trzewiach. Wiedziała, że potrzebuje czarodzieja, i chciała, żeby to był on. Może bała się, że nie znajdzie innego, może, żeby zrobić na złość Theanie, a może dlatego, że łączyło ich coś poza ich wolą, coś zbyt słabego, żeby być miłością, i zbyt silnego na zwykłą przyjaźń.

— Ta magia jest bardzo trudna, wymaga wielkich mocy, a mamy przed sobą czarodzieja, który jeszcze nie ukończył nauki.

— Przyprowadzić tu kogoś to jedno, a uczestniczyć w tak złożonym rycie, to coś zupełnie innego.

Lonerin wysłuchał wszystkich obiekcji, po czym przemówił.

— Mój nauczyciel ręczy za moje przygotowanie. Również podczas podróży po Nieznanych Krainach moje zdolności magiczne zostały wystawione na próbę. Nie należy też zbyt nisko oceniać mojej żelaznej woli. Misja na rzecz tej Rady stoi dla mnie ponad wszystkim.

Folwar zabrał głos w jego obronie. Jego słowa brzmiały słabo, jednak były ostre, precyzyjne.

— To bardzo uzdolniony czarodziej. Mogę zapewnić, że zadanie wcale nie jest poza jego zasięgiem, zwłaszcza, jeżeli zostanie przeszkolony przez nauczyciela rangi Sennara.

Sam Sennar podniósł się na nogi.

— Jeżeli zaproponowałem tego chłopca, to nie bez powodu. Znam potęgę rytu, jaki należy wykonać, i z pewnością potrzeba do tego wielkich umiejętności. Czuję, że jemu mogłoby się to udać i mogę też mu w tym dopomóc, chociaż moje siły są nikłe.

Nie trzeba było więcej, aby przekonać Radę. Sennar i Lonerin wyruszą na poszukiwanie medalionu, a po jego odnalezieniu młodzieniec znowu powróci do Gildii, aby wypełnić to, co należy. Było oczywiste, że to Dubhe będzie musiała mu wyjaśnić, gdzie iść i co zrobić.

Kiedy tylko usłyszała swoje imię, mocniej otuliła się płaszczem.

— Jeżeli zaś chodzi o drugie zadanie, to ja sam zadbam o umieszczenie Sana w bezpiecznym miejscu — powiedział wreszcie Ido.

Zgromadzenie zaszemrało. Dafne wstała i wyraziła myśli wszystkich zebranych.

— Myśleliśmy, że wreszcie wrócisz, aby znów być duszą ruchu oporu… Nie wystarczy uderzyć w Gildię, plany Dohora nie kończą się na jego sojuszu z Yesholem i trzeba będzie też walczyć.