– Proszę, Red, oszczędź mi żargonu.
– Dobrze. Te skrajne grupy są zwykle zainteresowane dwoma rzeczami: zyskiwaniem członków i ich utrzymaniem. Ale kiedy lider czuje się zagrożony, nacisk kładzie się na coś innego. Czasem przestają przyjmować nowych członków i już obecni zaczynają być dokładniej monitorowani. Wymaganie, aby poddali się ekscentrycznym zasadom, rośnie. Temat fatum powraca coraz częściej. Grupa może być jeszcze bardziej izolowana i jeszcze bardziej paranoiczna. Napięcia między nią a otaczającym środowiskiem, władzami albo egzekutorami prawa nasilają się.
– I to jest to, czego obawiają się ci megalomani?
– Członek, który odchodzi, może być uważany za zdrajcę.
Obudziliśmy się, a Heidi i Briana nie było.
– Przywódca może poczuć, że traci kontrolę. Albo jeżeli sekta ma kilka ośrodków i nie może być wszędzie naraz, może uważać, że jego autorytet traci na skutek jego nieobecności. Większy niepokój. Większa izolacja. Większa tyrania. To paranoiczna spirala. I teraz potrzeba jeszcze jakiegoś czynnika z zewnątrz.
– Jak bardzo destrukcyjne musi być to wydarzenie poza grupą?
– Różnie. W Jonestown wystarczyła wizyta kongresmana z jego prasową świtą i ich próba powrotu do Stanów z grupą zdrajców. W Waco potrzebny był nalot Biura do spraw Alkoholu, Papierosów i Broni, przeprowadzony w wojskowym stylu, użycie cezu i burzenie ścian opancerzonymi pojazdami.
– Skąd ta różnica?
– To ma związek z ideologią i przywództwem. Ośrodek w Jonestown był wewnętrznie bardziej wpływowy niż ten w Waco.
Czułam, że moje palce są bardzo zimne.
– Myślisz, że Owens ma przemoc w swoich planach?
– Na pewno należałoby mu się przyjrzeć. Jeżeli przetrzymuje dziecko twojej przyjaciółki wbrew jej woli, to możesz dostać nakaz.
– To nie jest takie pewne, czy ona zgodziła się zostawić tam małego. Ona bardzo niechętnie mówi o grupie. Była przez tych ludzi wychowywana, od kiedy skończyła osiem lat. Nigdy nie widziałam nikogo tak rozdartego. Ale fakt, że Jennifer Cannon mieszkała w ośrodku Owensa, kiedy została zamordowana, powinien wystarczyć.
Przez chwilę oboje milczeliśmy.
– Czy Heidi i Brian mogli zdenerwować Owensa? – zapytałam. – Czy mógł kazać komuś zabić ich i dzieci?
– Możliwe. I nie zapomnij, że nie tylko oni mogli go wkurzyć. Wygląda na to, że Jennifer mogła ukryć te telefony z Kanady, a potem nie chciała zgodzić się zrobić czegoś, co on chciał, kiedy się o nich dowiedział. No i jeszcze ty.
– Ja?
– Heidi zachodzi w ciążę z Brianem wbrew rozkazom sekty. Potem para się rozdziela. Potem sprawa z Jennifer. Następnie wizyta, którą złożyliście ty i Ryan. Tak przy okazji, to dziwny zbieg okoliczności.
– Dlaczego?
– Ten kongresman, który pojawił się w Gujanie, miał na imię Ryan.
– Jak myślisz. Red, co się teraz stanie? Wszystko ci powiedziałam, spójrz w kryształową kulę, co widzisz?
Przez chwilę nic nie mówił.
– Z tego, co mi powiedziałaś, wynika, że Owens pasuje do wizerunku charyzmatycznego przywódcy, który postrzega siebie jako mesjasza. A jego zwolennicy chyba to zaakceptowali. On może czuć, że traci kontrolę. A wasze śledztwo traktuje jako dodatkowe zagrożenie swojego autorytetu.
Znowu przerwa.
– A ta Kathryn mówi o przejściu w życie wieczne…
Usłyszałam, jak bierze głęboki oddech.
– Biorąc to wszystko pod uwagę, skłonny jestem twierdzić, że przemoc jest w tym przypadku bardzo prawdopodobna.
Rozłączyliśmy się i zadzwoniłam na pager Ryana. Czekając, aż oddzwoni, wróciłam do raportu Hardawaya. Ledwie wyjęłam go z koperty, zadzwonił telefon. Gdybym nie była taka przejęta, to uważałabym, że to zabawne. Wydawało się, że nie jest mi dane przeczytać ten dokument.
– Musisz budzić ludzi tak rano? – W głosie Ryana brzmiało zmęczenie.
– Ja zawsze wstaję wcześnie. I mam gościa.
– Niech zgadnę. Gregory Peck.
– Dziś rano zjawiła się Kathryn. Twierdzi, że noc spędziła w campusie uniwersytetu i znalazła mnie przez uniwersytecką książkę telefoniczną.
– To niezbyt mądrze podawać swój adres domowy.
– Ja nie podałam. A Jennifer Cannon mieszkała w posiadłości na Świętej Helenie.
– Cholera.
– Kathryn podsłuchała kłótnię między Jennifer a Owensem. A dzień później Jennifer zniknęła.
– Dobra robota, Brennan.
– Zaraz będzie jeszcze lepiej.
Opowiedziałam mu o dostępie Jennifer do telefonu i jej przyjaźni z Heidi. On też miał dla mnie niezwykłe wiadomości.
– Gdy rozmawiałaś z Hardawayem, zapytałaś go, kiedy ostatni raz widziano żywą Jennifer Cannon. Nie zapytałaś, gdzie. To nie było w Calgary. Jennifer nie mieszkała tam, od kiedy wyjechała do szkoły. Matka twierdzi, że one utrzymywały bliski kontakt aż do samego zniknięcia Jennifer. Z czasem córka dzwoniła coraz rzadziej, a kiedy rozmawiały, Jennifer odpowiadała wymijająco. Ostatni raz wykręciła do domu na Święto Dziękczynienia dwa lata temu i koniec. Matka dzwoniła do szkoły, do przyjaciół córki, pojechała nawet do campusu, ale nigdzie się nie dowiedziała, gdzie Jennifer pojechała. Wtedy zgłosiła zaginięcie…
– I?
Wziął głęboki oddech.
– Ostatni raz widziano Jennifer Cannon wychodzącą z campusu uniwersytetu McGill.
– Nie!
– Tak. Nie podeszła do końcowych egzaminów i opuszczała zajęcia. Po prostu się spakowała i wyjechała.
– Spakowała się?
– Aha. Dlatego policja nie zabrała się zbyt energicznie do poszukiwań. Pozbierała wszystkie swoje rzeczy, zlikwidowała konto bankowe, zostawiła wiadomość właścicielowi mieszkania i zniknęła. To nie wyglądało na porwanie.
Przed oczami stanął mi niewyraźny obraz. Twarz z grzywką. Nerwowy gest. Z wysiłkiem formułowałam słowa.
– Razem z Jennifer Cannon z posiadłości zniknęła jeszcze jedna kobieta. Kathryn jej nie znała, bo była nowa. – Przełknęłam. – Ona twierdzi, że ta dziewczyna mogła mieć na imię Anna.
– Nie rozumiem.
– Anna Goyette była – poprawiłam się – jest studentką na McGill.
– To często spotykane imię.
– Kathryn słyszała, jak Jennifer i ta dziewczyna rozmawiały w obcym języku.
– Po francusku?
– Nie jestem pewna, czy Kathryn wiedziałaby, że to francuski.
– Myślisz, że drugą ofiarą z Murtry może być Anna Goyette?
Nie odpowiedziałam.
– Brennan, to, że na Świętej Helenie pojawiła się jakaś dziewczyna, na którą mówiono Anna, nie znaczy, że spotkały się tam właśnie koleżanki z McGill. Cannon opuściła uniwersytet ponad dwa lata temu. Goyette ma dziewiętnaście lat. Jeszcze jej tam wtedy nie było.
– To prawda. Ale wszystko inne pasuje.
– No nie wiem. A nawet jeżeli Jennifer Cannon mieszkała u Owensa, to i tak nie musi znaczyć, że on ją zabił.
– Kłócą się. Ona znika. Jej ciało znalezione zostaje w płytkim grobie.
– Może ona albo jej przyjaciółka Anna były pod wpływem narkotyków. Może Owens się dowiedział i je wyrzucił. Nie miały dokąd pójść, więc zwracają się do swoich narkotykowych znajomych. Albo wyruszają z torbą pełną towaru.
– Naprawdę tak myślisz?
– Na pewno wiemy tylko, że Jennifer Cannon wyjechała z Montrealu kilka lat temu i jej ciało znalezione zostało na wyspie Murtry. Mogła spędzić trochę czasu w komunie na Świętej Helenie. Mogła się pokłócić z Owensem.
A nawet jeżeli, to i tak te fakty mogą pasować do rzeczywistości albo i nie.
– Gdzieś musiała przebywać przez ostatnie kilka lat…
– Gdzieś tak.
– Co zamierzasz?
– Najpierw chcę się spotkać z szeryfem Bakerem i zapytać, czy to wystarczy, aby dostać nakaz. Chcę pogonić chłopaków w Teksasie. Chcę wiedzieć wszystko o Owensie. Potem znowu będę obserwował posiadłość. Muszę poznać tego guru na wylot, a nie mam wiele czasu. Chcą mieć mnie w Montrealu w poniedziałek.