– Pamiętasz moją ekshumację w Lać Memphremagog?
– Tej świętej?
– Jedną z zakonnic w tym klasztorze jest ciotka Anny Goyette… Opowiedziałam mu o Elisabeth Nicolet. I dodałam:
– One wszystkie były w pewien sposób więźniarkami. Harry. Kathryn.Elisabeth.
– Elle. Anna. One też. Więzienie przybiera różne formy.
– Siostra Julienne zacytowała mi coś. W “Nędznikach" Victor Hugo porównuje klasztor do przyrządu optycznego, przez który można przelotnie ujrzeć nieskończoność…
Świerszcze cykały.
– Ale tu, Ryan, to chyba nie była kwestia nieskończoności, raczej przełomu tysiącleci… Myślisz, że gdzieś tam są inni, którzy teraz właśnie głoszą apokalipsę i planują grupową śmierć?
Przez chwilę nie odpowiadał. Nad nami szumiała magnolia.
– Zawsze będą mistyczni wariaci igrający z iluzją, desperacją, niską samooceną albo strachem, promujący swoje własne cele. Ale jeżeli jeden z nich odwiedzi moje miasto, to odpowiedź będzie prosta. Objawienie według Ryana!
Patrzyłam na spadający liść.
– A ty, Brennan? Pomożesz mi?
Był ciemną postacią na tle nieba. Nie widziałam jego oczu, ale byłam pewna, że patrzy prosto na mnie.
Wyciągnęłam rękę po jego dłoń.