Выбрать главу

Wreszcie ceremonia w kościele się skończyła. Mali szczelnie otuliła Siverta i siebie kilkoma pledami i dodatkowo narzuciła jedną ze skór. Drugą zostawiła dla Beret. Gudmund pomógł starszej pani wsiąść do sań i okrył baranicą jej kolana. Skinęła, dziękując gestem i unikając wzroku Mali. Wyruszyli w drogę do domu.

Kiedy wyjechali z lasu i ich oczom ukazała się wieś, Mali poczuła pewnego rodzaju radość. Jej spojrzenie powędrowało ku dobrze utrzymanym dworom, gospodarstwom, tartakom i zagrodom wzdłuż bielejącego fiordu aż po potężne góry. Całkiem w dole na cyplu leżało Stornes z flagą opuszczoną do połowy. Kiedy dotrą do domu, wciągną ją na sam szczyt na znak, że gospodarz ze Stornes spoczął w ziemi.

Oczy Mali wypełniły się łzami, nie z żalu z powodu śmierci męża, lecz z radości, że to wszystko należy teraz do niej. Będzie o tę posiadłość dbała jak niejeden mężczyzna, żeby potem po latach przekazać ją dalej temu, dla kogo zawsze o tym dworze marzyła. Sivertowi.

– Zaraz będziemy w domu, Sivercie Stornes – szepnęła mu nad głową.

I po raz pierwszy sama na widok Stornes tak pomyślała – że jedzie do domu.

ROZDZIAŁ 12

Grudzień przybył wraz ze słonecznymi mroźnymi dniami. Drzewa uginały się pod ciężarem śniegu, a fiord przypominał czarne lustro. Nocą na czarnym jak smoła niebie zapalały się gwiazdy i pojawiała zorza polarna.

We dworze panowała pewnego rodzaju cisza, nikt nie miał odwagi się śmiać lub żartować. Wydawało się, jakby żaden z domowników nie wiedział, jak długo powinna trwać żałoba. Nawet zbliżające się święta Bożego Narodzenia nie wprowadziły radosnego nastroju. Mali ogłosiła, by przygotowania do świąt toczyły się zwykłym trybem, przynajmniej ze względu na Siverta, jak powiedziała do Beret. Chłopiec po stracie ojca nie przestawał się smucić. Blady i milczący snuł się po salonie, niewiele też zjadał w czasie posiłków, chociaż Mali kusiła go tym i tamtym spośród potraw, które zazwyczaj najbardziej lubił.

Próbowała rozmawiać z nim o śmierci ojca, ale wydawało się, że w tym przypadku historia z aniołami i gwiazdami nie poskutkowała w ten sam sposób, jak wtedy gdy umarł dziadek. Wtedy Sivert smucił się w „zdrowy" sposób, jak Mali twierdziła. Teraz zamykał smutek w sobie, nie chciał rozmawiać o śmierci taty, nawet, kiedy siedział na kolanach matki w sypialni na poddaszu i razem obserwowali dwie gwiazdy, które pojawiły się na zimowym niebie w miejscu, gdzie kiedyś świeciła jedna.

– To dobrze dla taty i dla dziadka, że są tam teraz razem – rzekła Mali pewnego wieczoru i pogładziła syna po włosach. Sivert włożył piżamkę, a Mali otuliła go kołdrą, żeby nie zmarzł. – Teraz dwie osoby pilnują cię z góry, wiesz?

Sivert nie odpowiedział. Przyłożył nos do szyby i wpatrywał się w niebo. Jego ciepły oddech utworzył ciemne kółko w różach namalowanych przez mróz na zimnym szkle.

– Tak bardzo się cieszę, że mam tutaj ciebie – westchnęła Mali i przytuliła policzek do policzka syna. – Ty teraz jesteś dziedzicem Stornes, wiesz? Jedynym mężczyzną. Ale ja ci pomogę w gospodarstwie, musisz o tym wiedzieć, do czasu, aż urośniesz tak duży, że będziesz mógł się wszystkim zająć sam – dodała.

– Jeśli nie umrę – rzekł Sivert cicho.

Mali drgnęła przestraszona i przytuliła go mocno do piersi.

– Umrzesz? Co ty mówisz? Przecież ty nie… Co ty opowiadasz, Sivert? – powtarzała naprawdę przerażona. – Chyba nie jesteś chory?

– Wszyscy umierają – odparł chłopiec i ponownie przyłożył twarz do szyby. – Dziadek i tato…

– Ale nie ty – zaprotestowała Mali z naciskiem. – Nie ty i nie ja, Sivercie. Długo, długo nie umrzemy. Teraz dziadek i tato są razem w niebie, a ty powinieneś dbać o mnie tu na ziemi. Potrzebuję ciebie, Sivercie, bo zostałeś mi tylko ty. Oboje musimy zawsze sobie pomagać i pilnować siebie nawzajem, prawda?

Sivert powoli skinął głową, ale kiedy się odwrócił i spojrzał na nią, jego oczy były tak smutne, że Mali krajało się serce.

– Tak bardzo kochałeś swojego tatę? – szepnęła Mali i przytuliła synka.

– Tak, ale on nie…

– Mylisz się, tyle razy ci powtarzałam i musisz wiedzieć, że tato nikogo bardziej nie kochał niż ciebie, powinieneś mi uwierzyć. Wiem, że ciężko ci było w ostatnim czasie przed jego… Ale to nie dlatego, że on cię nie kochał.

Ujęła jego twarz w swoje dłonie i popatrzyła mu w oczy.

– Czy jeśli ci powiem pewną tajemnicę, dochowasz jej?

W smutnym wzroku pojawił się błysk zainteresowania i Sivert skinął poważnie.

– Tato był ostatnio taki dziwny, ponieważ się o mnie bał. Dużo chorowałam jesienią i zimą, pamiętasz? – spytała Mali. -Ale nic poważnego mi nie dolega i nie ma się czego obawiać – dodała szybko. – Lecz kiedy minie zima, będziesz miał małego braciszka lub siostrzyczkę. Tak jak Olaus.

Sivert popatrzył na matkę zdumiony.

– Olaus ma dwie…

Mali roześmiała się i poczochrała synka po włosach.

– Nie wiem, czy będę mogła ci to obiecać – rzekła. – Ale i tak będziesz starszym bratem. Cieszysz się?

– Będę miał brata, takiego jak Olaus? – dopytywał się i spojrzał na Mali. – Najbardziej bym chciał brata.

Mali poczuła ukłucie w piersi. Sama wolałaby urodzić córkę, modliła się o to niemal każdego wieczoru, obawiała się jednak, że jej prośby nie zostaną wysłuchane. Zaczynała oswajać się z tym, że Bóg nie słucha takich jak ona. Wszystko byłoby o wiele prostsze, gdyby na świat przyszła dziewczynka, pomyślała.

– Jeszcze nie wiem. Nikt tego nie wie, dopóki dziecko się nie urodzi. Widziałeś, że u zwierząt jest tak samo. Możemy tylko zgadywać, czy krowa urodzi byczka, czy jałówkę. Musimy po prostu czekać.

– Gdzie on jest, ten malutki?

Mali wzięła drobną rączkę syna, położyła na swoim brzuchu i uśmiechnęła się.

– Jest tam w środku. Rośnie sobie w brzuchu, aż będzie taki duży, że będzie mógł wyjść.

– Ale tata… Już nie będzie mógł go zobaczyć…

Mali odgarnęła grzywkę Siverta do tylu i pocałowała go w czoło.

– Nie, ale wiedział, że w Stornes urodzi się jeszcze jedno dziecko i że będziesz starszym bratem. Powiedziałam mu o tym. Jednak rzeczywiście nie zobaczy już maleństwa. Teraz ty i ja będziemy musieli zaopiekować się tą kruszyną. Wszystko będzie dobrze, skoro zajmie się nią taki dzielny starszy brat jak ty.

Sivert skinął głową uroczyście i pogładził dłonią brzuch Mali.

– Chcę brata. Olaus ma same dziewczyny!

– Dziewczyna jest tak samo ważna jak chłopak, na pewno nieraz się o tym przekonałeś – zauważyła Mali i lekko uszczypnęła Siverta w koniuszek ucha. – Mam dużego chłopca i nie będzie mi przykro, jeśli urodzi się dziewczynka!

Sivert zeskoczył z jej kolan. W jednej chwili się ożywił, oczy mu błyszczały i uśmiechał się szeroko.

– Mogę to powiedzieć Olausowi? – spytał i spojrzał na matkę błagalnie. – Tylko Olausowi, i tylko babci i…

Mali roześmiała się.

– Już dobrze, możesz – zgodziła się i pieszczotliwie poklepała go po policzku.

Wcześniej czy później to i tak wkrótce przestanie być tajemnicą. Niedługo wszyscy zauważą, niezależnie od tego, co by na siebie wkładała. Niektórzy na pewno już wiedzą, choć się nie przyznają. Lecz jeśli ma to sprawić Sivertowi radość, niech mu będzie wolno rozgłosić nowinę.

– Chcę z tobą porozmawiać – zwróciła się Beret do Mali pewnego popołudnia. – Przyjdź do mnie, gdy położysz Siverta.

Mali przystanęła w pół kroku i na nowo pochwycił ją strach.