Выбрать главу

– Wariat! – rzekła Emily, gdy znaleźli się w samochodzie. – Sugerowałeś, że łączy nas miłość od pierwszego wejrzenia.

– Nieźle to odegrałem, co? – odparł z miną człowieka bardzo z siebie zadowolonego. Emily miała ochotę go uderzyć.

– Zrobiłeś to specjalnie?

– Oczywiście.

Oparła się o fotel i w milczeniu patrzyła przed siebie. Zastanawiała się, jak powinna zareagować.

– Miałeś… jakiś powód? – zapytała w końcu.

– Nie ma potrzeby podchodzić do tego zbyt osobiście.

– O tak, z pewnością. – Z trudem się opanowała. -Dajesz swojej siostrze do zrozumienia, że jesteś we mnie zakochany, a ja nie powinnam podchodzić do tego osobiście.

– Czy masz jeszcze jakieś wizyty domowe?

– Nie zmieniaj tematu.

– Odpowiedz – nalegał. – Jeśli tak, to chętnie cię zawiozę, a potem podrzucę do przychodni.

– Żeby wybrać miejsce, gdzie mógłbyś się ze mną kochać – rzuciła z ironią, a Jonas wybuchnął śmiechem.

– No wiesz, to jest pomysł!

– Bardzo zły pomysł.

– Nie lubisz się kochać?

– Ale tylko z mężczyznami, których darzę uczuciem i którzy budzą we mnie zaufanie – odparła, krzywiąc wymownie twarz.

– Uch!

– Masz, czego chciałeś, a teraz odwieź mnie do domu.

– Przecież wiesz, że mam powody – odrzekł z namysłem i nie mogła się z nim nie zgodzić.

– Wiem. Nie możesz być przecież taki kompletnie pomylony, inaczej nie otrzymałbyś dyplomu.

– No właśnie. – Spochmurniał nagle i utkwił wzrok w widniejącej za szybą samochodu drodze. – Em, przecież wiesz, że Anna nie chce, abym się nią zajął.

– Podejrzewam, że ma powody.

– Możliwe. – Twarz Jonasa jeszcze bardziej spochmurniała.

– A te powody to…

– Naprawdę chcesz wiedzieć?

– Chcę wiedzieć wszystko o rodzinie mojego ukochanego – odparła, uśmiechając się złośliwie.

– Nie kpij sobie ze mnie.

– No to mów.

Znowu zapadło milczenie. Jechali wzdłuż wybrzeża. Światło księżyca odbijało się od lśniącej tafli wody, a zza otwartego okna samochodu dochodził szum morskich fal. To wymarzony wieczór dla zakochanych, pomyślała Emily, a przecież Jonas dopiero co przyznał, że się zakochał…

Skłamał. Powiedział tak, żeby osiągnąć swój cel; a ten cel nie miał nic wspólnego z Emily.

– Mój ojciec był alkoholikiem – odezwał się w końcu. W jego głosie zabrzmiał ból. – Nasza matka nie mogła tego znieść. Kiedy miałem dwanaście lat, a Anna dziewięć, związała się z kimś innym i odeszła, zostawiając nas z ojcem.

W samochodzie znowu zaległa cisza. Emily wiedziała, jak czują się dzieci, gdy ich rodzice piją. W swojej praktyce często spotykała się z tym problemem.

– Chcesz mi o tym opowiedzieć? – spytała w końcu i Jonas skinął głową.

– Niechętnie, ale jeśli zgodzisz się grać tę rolę…

– Masz na myśli, udawać, że jestem twoją kochanką…

– Udawać, że mnie potrzebujesz. – Na jego twarzy pojawił się znowu ten jego urzekający uśmiech. – Choć przecież naprawdę mnie potrzebujesz.

– Oczywiście – zauważyła, wydymając usta. – Ale jedynie w przychodni.

– A nie w twoim łóżku.

– Mam wiekowego kundla, Bernarda – oznajmiła surowo. – Wzięłam go ze schroniska, kiedy miał chyba ze sto lat, co znaczy, że do tej setki przybyło jeszcze dziesięć. On ogrzewa moje łóżko i to mi zupełnie wystarcza.

– Szczęśliwy stary Bernard. Czy widział cię już z rozpuszczonymi włosami?

– Doktorze Lunn, albo powie mi pan w końcu, na czym polega pański problem z Anną, albo natychmiast wypuści mnie pan z samochodu – syknęła. – Mam już tego powyżej uszu.

– Natomiast ja bawię się znakomicie i nie bardzo mam ochotę mówić o moim ojcu.

– Niestety, musisz.

– Nie ma zbyt wiele do opowiadania. – Jego twarz znowu spoważniała. – Mój ojciec był czarującym, przystojnym i bardzo dowcipnym człowiekiem…

Podobnie jak syn, pomyślała Emily.

– I… nałogowym pijakiem. Potrafił oczarować każdego. Anna kochała go tak bardzo, że nawet gdyby nasza matka chciała nas zabrać, nie sądzę, żeby Anna zdecydowała się z nią pójść. Wierzyła ojcu. Stale ją okłamywał, a ona zawsze potrafiła go wytłumaczyć. Kiedy matka nas opuściła, każdy powód, aby go usprawiedliwić, wiązał się z oskarżeniem mnie.

– Nie rozumiem.

– Ojciec cały czas kłamał – ciągnął ponuro Jonas. -Aż do niedawna nie wiedziałem, jak bardzo. Obiecał na przykład Annie suknię na bal, a potem powiedział jej, że ja wydałem wszystkie pieniądze. Albo przysiągł, że zabierze ją gdzieś na jej piętnaste urodziny, a potem tłumaczył, że musiał nagle wyjechać, ponieważ ja miałem jakieś kłopoty na uniwersytecie. Sam opłacałem studia, podejmując się każdej pracy, ale ojciec nigdy Annie tego nie powiedział. Oczywiście, Anna wiedziała, że pracuję, ale ojciec dawał jej do zrozumienia, że wszystkie swoje oszczędności musi wysyłać mnie.

– Och, Jonas…

– Były jeszcze inne, gorsze sprawy. Wystarczy, że powiem, że ojciec zawsze traktował mnie tak, jakbym był przyczyną wszystkich jego nieszczęść. Obwiniał mnie nawet o odejście matki. Znienawidził mnie, kiedy wystąpiłem o przekazywanie jego emerytury za pośrednictwem opieki społecznej. W ten sposób Anna miała przynajmniej co jeść. Nie mógł się z tym pogodzić, że go kontroluję, i znienawidził mnie jeszcze bardziej. A potem Anna poznała Kevina, który był taki sam jak nasz tatuś. – W głosie Jonasa brzmiała gorycz. – Kevin był bardzo przystojny i bardzo wesoły, potrafił rozśmieszyć Annę do łez, ale… pił na umór. Anna nieprzytomnie się w nim zakochała, a kiedy próbowałem ją ostrzegać, znienawidziła mnie tak jak ojciec.

– To musiało być prawdziwe piekło!

– To było piekło – odparł z goryczą. – I to piekło trwa do dziś!

– A wiec wciąż ma ci to za złe?

– Tak sądzę. – Wzruszył ramionami. – Mimo to kocham moją siostrę i zrobię wszystko, aby była szczęśliwa. Teraz, kiedy Kevin ją zostawił, jest pewna szansa. Chyba że ta cholerna choroba…

– Hej! – Emily położyła mu rękę na dłoni. – Jesteś lekarzem, więc chyba wiesz, że rokowania w tym przypadku są bardzo dobre.

– Tylko że rak to straszne słowo – odparł głucho.

– Spróbuj więc myśleć, że to torbiel. Do jutra.

– Sama w to nie wierzysz. To rak. Dobre rzeczy nie zdarzają się w naszej rodzinie. – Zacisnął dłonie na kierownicy. – Dobre rzeczy nie zdarzają się Annie.

– Teraz się zdarzą – szepnęła. Roześmiał się głucho.

– Skąd możesz wiedzieć?

– Ponieważ ma teraz ciebie i ponieważ zostaniesz z nią.

– Anna mi na to nie pozwoli.

– Skoro zostałeś moim partnerem, nie będzie miała wyjścia.

– A więc zgadzasz się na tę grę?

– Zgadzam się, że jesteś mi potrzebny. Tak długo, jak uznamy to za konieczne.

To jednak wcale nie jest takie proste, myślała, leżąc w łóżku i czekając, aż nadejdzie sen. Na szczęście bliźnięta, które przyszły na świat ubiegłej nocy, wysłano już do Sydney, a Henry'emu Tozerowi kamienie żółciowe przestały dokuczać, toteż w części szpitalnej ośrodka zapanował spokój.

Bernard cicho posapywał, śpiąc w nogach jej łóżka; w jego świecie najwyraźniej wszystko było w porządku. I tylko ona nie mogła tego powiedzieć o sobie.

Jeśli badania wykażą, że guzek Anny jest złośliwy, to Jonas zechce zostać nie tylko do czasu operacji, ale i później, gdy Anna będzie musiała przejść przez radioterapię, a być może i chemioterapię. To potrwa przynajmniej trzy miesiące i przez cały ten czas Jonas będzie udawał, że został ze względu na nią, a nie na Annę.