Выбрать главу

5 listopada, niedziela

57 kg (katastrofa), papierosy 32, jedn. alkoholu 6 (w sklepie zabrakło Smoothies – co za draństwo), kalorie 2266, zdrapki 4.

7 wieczorem.

Grr! Dzień Guya Fawkesa [13] i nie jestem zaproszona na żadne ognisko. Cholerne fajerwerki strzelają w niebo na prawo i lewo. Skoczę do Toma.

11 wieczorem.

Odlotowy wieczór u Toma, który próbował pogodzić się z faktem, że tytuł Alternatywnej Miss Świata przypadł cholernej Joannie d'Arc.

– A najbardziej wkurza mnie to, że wszyscy mówią, że to nie jest konkurs piękności, kiedy to właśnie jest konkurs piękności. Założę się, że gdy by nie ten nos… – powiedział Tom, przeglądając się w lustrze z wściekłą miną.

– Jaki nos?

– Mój nos.

– Co ci się w nim nie podoba?

– Co mi się nie podoba? Uch! Tylko spójrz!

Okazało się, że chodzi mu o mikroskopijny garb w miejscu, gdzie ktoś przyłożył mu butelką, kiedy miał siedemnaście lat.

– Teraz rozumiesz?

Nie rozumiałam i stwierdziłam, że Joanna d' Arc na pewno nie sprzątnęła mu tytułu sprzed nosa z powodu garba na tymże, chyba że sędziowie dysponowali teleskopem Hubble'a, ale wtedy Tom powiedział, że jest też za gruby i musi się zacząć odchudzać.

– Ile kalorii wolno jeść podczas odchudzania? – zapytał.

– Tysiąc dziennie. Ja na ogół dążę do tysiąca, a wychodzi mi jakieś tysiąc pięćset – odparłam, uświadamiając sobie w tym samym momencie, że ta ostatnia informacja nie jest do końca prawdziwa.

– Tysiąc? – powtórzył Tom z niedowierzaniem. – Myślałem, że człowiek potrzebuje dwóch tysięcy, żeby przeżyć.

Spojrzałam na niego zdumiona. Odchudzając się od tylu lat, kompletnie wyparłam ze świadomości koncepcję, że kalorie mogą być potrzebne do życia. Dotarłam do punktu, w którym uważam, że ideałem odżywiania jest ścisły post i że ludzie jedzą wyłącznie dlatego, że są łakomi i nie potrafią się powstrzymać.

– Ile kalorii ma jajko na twardo? – spytał Tom.

– Siedemdziesiąt pięć.

– Banan?

– Duży czy mały?

– Mały.

– Obrany?

– Tak.

– Osiemdziesiąt – stwierdziłam z przekonaniem.

– Oliwka?

– Czarna czy zielona?

– Czarna.

– Dziewięć.

– Pudełko Milk Tray?

– Dziesięć tysięcy osiemset dziewięćdziesiąt sześć.

– Skąd ty to wszystko wiesz?

Zastanowiłam się chwilę.

– Wiem i już, tak jak znam alfabet czy tabliczkę mnożenia.

– Dobrze. Dziewięć razy osiem? – spytał Tom.

– Sześćdziesiąt cztery. Nie, pięćdziesiąt sześć. Siedemdziesiąt dwa.

– Jaka litera jest przed J? Szybko.

– P. L, to znaczy I.

Tom mówi, że jestem walnięta, ale ja wiem na pewno, że jestem normalna i nie różnię się od innych, tzn. od Sharon i Jude. Szczerze mówiąc, martwię się o Toma. Sądzę, że przez ten start w konkursie piękności zaczyna się załamywać pod presją, do której my, kobiety, już przywykłyśmy, i staje się niepewnym siebie, zwariowanym na punkcie swojego wyglądu kandydatem na anorektyka.

Ostatecznie Tom poprawił sobie humor, puszczając fajerwerki z tarasu na dachu do ogródka sąsiadów, którzy podobno są homofobami.

9 listopada, czwartek

56,5 kg (bez Smoothies lepiej), jedn. alkoholu 5 (lepiej niż mieć wielki brzuch pełen zmiksowanych owoców), papierosy 12, kalorie 1456 (wspaniale). Bardzo podekscytowana przyjęciem. Odbędzie się we wtorek za tydzień. Oto lista gości:

Jude Podły Richard

Shazzer

Tom Pretensjonalny Jerome (chyba że będę miała szczęście i do wtorku się rozstaną)

Magda Jeremy

Ja Mark Darcy

Mark Darcy wyraźnie się ucieszył, kiedy do niego zadzwoniłam.

– Co ugotujesz? – zapytał. – Jesteś dobrą kucharką?

– Och, wiesz… – odparłam. – Zazwyczaj korzystam z przepisów Marca Pierre'a White'a. To niesamowite, jak proste staje się gotowanie, kiedy opierasz się na koncentracji smaku.

Mark roześmiał się i powiedział:

– Nie rób nic skomplikowanego. Pamiętaj, że goście przychodzą do ciebie, a nie na par/alt w miseczkach z lukru.

Daniel nigdy by nie powiedział czegoś tak miłego. Nie mogę się doczekać wtorku.

11 listopada, sobota

56 kg, jedn. alkoholu 4, papierosy 35 (kryzys), kalorie 456 (przestałam jeść).

Tom zniknął. Zaczęłam bać się o niego dziś rano po telefonie Sharon, która powiedziała, że nie da sobie uciąć ręki, ale chyba widziała go z taksówki w czwartek wieczorem idącego Ladbroke Grove z dłonią na ustach i, jak jej się zdawało, podbitym okiem. Poprosiła taksówkarza, żeby zawrócił, ale w tym czasie Tom gdzieś przepadł. Wczoraj dwa razy nagrała mu się na sekretarkę, pytając, czy wszystko jest w porządku, ale Tom nie oddzwonił. Kiedy mi to opowiadała, dotarło do mnie, że ja nagrałam się Tomowi jeszcze w środę, bo chciałam się dowiedzieć, czy będzie, w domu w weekend, i do tej pory się nie odezwał, co jest zupełnie: do niego niepodobne.

I tak telefony poszły w ruch. Tom nie podnosił słuchawki, więc zadzwoniłam do Jude, która powiedziała, że z nią też się nie kontaktował. Zatelefonowałam do Pretensjonalnego Jerome'a: głucho. Jude powiedziała, że zadzwoni do Simona, który mieszka ulicę od Toma, żeby do niego zajrzał. Po dwudziestu minutach zameldowała, że Simon naciskał dzwonek Toma przez kwadrans i walił pięścią w drzwi, ale nikt nie otworzył. Potem znów zadzwoniła Sharon. Rozmawiała z Rebeccą, która powiedziała, że Tom wybierał się do Michaela na lunch. Zadzwoniłam do Michaela. Michael stwierdził, że Tom zostawił mu na sekretarce dziwaczną wiadomość: zniekształconym głosem powiedział, że nie będzie mógł przyjść, ale nie podał żadnego powodu.

3 po południu.

Zaczynam powoli wpadać w panikę, rozkoszując się jednocześnie świadomością, że jestem w centrum dramatu. Jestem najlepszą przyjaciółką Toma, więc wszyscy dzwonią do mnie, na co reaguję z głęboką troską, acz spokojnie. Nagle przyszło mi do głowy, że może Tom po prostu poznał kogoś nowego i gdzieś się z nim zaszył na kilkudniowe bzykanko. Może to nie jego widziała Sharon, ewentualnie podbite oko było skutkiem energicznego seksu z młodym partnerem lub post-modernistyczno-ironicznym retromakijażem a la Rocky Horror Show. Muszę podzwonić i przetestować tę teorię.

3.30.

Teoria upadła, ponieważ zdaniem szerokiego ogółu jest niemożliwe, aby Tom poznał nowego faceta, a co dopiero nawiązał romans, i nie obdzwonił wszystkich, żeby się pochwalić. To fakt. W głowie kłębią mi się szalone myśli. Nie da się zaprzeczyć, że Tom był ostatnio w dołku. Zaczynam się zastanawiać, czy rzeczywiście jestem dobrą przyjaciółką. My, londyńczycy, jesteśmy tacy samolubni i zapracowani. Czy to możliwe, aby jeden z moich przyjaciół był aż tak nieszczęśliwy, że… Ooch, a więc to tu taj położyłam nową „Marie Claire”, na lodówce! Przeglądając „Marie Claire”, zaczęłam sobie wyobrażać pogrzeb Toma i rozmyślać, co bym włożyła. Aaaaa, przypomniał mi się członek parlamentu, który umarł w plastikowym worku na głowie i z czekoladką w ustach czy coś w tym rodzaju. Czyżby Tom oddawał się jakimś perwersyjnym praktykom seksualnym, nic nam o tym nie mówiąc?

5.00.

Zadzwoniłam do Jude.

– Myślisz, że powinnyśmy zadzwonić na policję i poprosić, żeby wyważyli drzwi? – spytałam.

– Już do nich zadzwoniłam – odparła Jude.

– I co?

Prawdę mówiąc, poczułam się dotknięta, że Jude zadzwoniła na policję, nie konsultując tego ze mną. Ja jestem najlepszą przyjaciółką Toma, nie ona.

вернуться

[13] Dzień Guya Fawkesa – święto upamiętniające wykrycie tzw. spisku prochowego – planu wysadzenia w powietrze parlamentu i króla Jakuba I przez katolickich konspiratorów, do których należał niejaki Guy Fawkes. Wieczorem pali się w ogniskach jego kukłę i puszcza sztuczne ognie.