– Jaką?
– Twoja matka i Julio są poszukiwani przez policję.
2 w nocy.
Northamptonshire, w pojedynczym łóżku w pokoju gościnnym Alconburych. Uch! Zatkało mnie i musiałam usiąść, a tata powtarzał jak papuga:
– Bridget? Bridget? Bridget?
– Co się stało? – wydusiłam z siebie w końcu.
– No więc niestety – wciąż mam nadzieję, że twoja matka nie była tego świadoma – zdefraudowali ogromne pieniądze należące do dużej liczby osób, w tym do mnie i naszych najbliższych przyjaciół. Nie znamy jeszcze rozmiarów oszustwa, ale z tego, co mówi policja, jest niestety możliwe, że twoja matka będzie musiała spędzić dłuższy czas w więzieniu.
– O Boże! Więc dlatego pożyczyła ode mnie dwieście funtów i wyjechała do Portugalii!
– W tej chwili może już być znacznie dalej.
Wyobraziłam sobie swoją najbliższą przyszłość: Richard Finch wymyśla hasło „Ponownie wolna uwięziona” i każe mi przeprowadzić wywiad na żywo w więzieniu kobiecym Holloway, po czym staję się ponownie szukającą pracy.
– Co konkretnie zrobili?
– Podobno Julio, posługując się twoją matką jako… jako naganiaczką, wyłudził od Uny i Geoffreya, Nigela i Elizabeth i Malcolma i Elaine – (O Boże, to rodzice Marka Darcy'ego) – duże sumy pieniędzy, wiele tysięcy funtów, jako zaliczki na apartamenty typu „time-share” [14].
– A ty nic nie wiedziałeś?
– Nie. Widocznie trochę się jednak wstydzili, że robią interesy z wyperfumowanym padalcem, który przyprawił rogi jednemu z ich najstarszych przyjaciół, bo słowem mi o tym nie wspomnieli.
– I co się stało?
– Te apartamenty nigdy nie istniały. Twoja matka utopiła w nich całe nasze oszczędności i fundusz emerytalny. Zastawiła też dom, bo bardzo niemądrze pozwoliłem, aby akt własności był na nią. Jesteśmy zrujnowani i bezdomni, Bridget, a twoja matka zostanie okrzyknięta pospolitą przestępczynią.
I po tych słowach wybuchnął płaczem. Una podeszła do telefonu i powiedziała, że zrobi mu Ovaltinę. Oświadczyłam, że będę u nich za dwie godziny, na co odparła, żebym nie siadała za kierownicę, póki nie dojdę do siebie, na razie nic nie da się zrobić i mogę przyjechać rano. Odłożywszy słuchawkę, osunęłam się na podłogę, wściekła na siebie, że zostawiłam papierosy w pokoju. Zaraz jednak pojawiła się Jude z kieliszkiem Grand Mamier.
– Co się stało? – zapytała.
Wypiłam Grand Marnier duszkiem i powtórzyłam jej całą historię. Jude nie powiedziała ani słowa, tylko poszła po Marka Darcy'ego.
– To moja wina – powiedział, przeczesując dłońmi włosy. – Powinienem był wyrazić się jaśniej na tym lipcowym przyjęciu. Wiedziałem, że Julio coś kombinuje
– Skąd wiedziałeś?
– Podsłuchałem zza żywopłotu, jak rozmawiał ze swojej komórki. Gdybym się tylko domyślił, że wciąga w to moich rodziców… – Potrząsnął głową. – Teraz rzeczywiście sobie przypominam, że mama coś mi mówiła, ale dostaję szału na sam dźwięk słów „time-share”, więc pewnie kazałem jej być cicho. Gdzie jest teraz twoja matka?
– Nie wiem. W Portugalii? W Rio de Janeiro? U fryzjera?
Zaczął krążyć po pokoju, bombardując mnie pytaniami, jakbyśmy byli w sądzie. „Jakie kroki podjęto, aby ją znaleźć?” „Jakie sumy wchodzą w grę?” „W jaki sposób sprawa wyszła na jaw?” „Co robi policja?” „Kto o tym wie?” „Gdzie jest teraz twój ojciec?” „Chciałabyś do niego jechać?” „Pozwolisz, żebym cię zawiózł?” Muszę przyznać, że było to cholernie seksowne. Przyszła do nas Jude z kawą. Mark stwierdził, że najlepiej będzie, jeśli jego szofer zawiezie nas do Grafton Underwood, i na ułamek sekundy ogarnęło mnie całkowicie nowe i nie znane uczucie wdzięczności dla mojej matki.
Kiedy dotarliśmy na miejsce, było bardzo dramatycznie. Una i Geoffrey Alconbury oraz Brian i Mavis Enderby miotali się po całym domu, wszyscy płakali, a Mark Darcy chodził wielkimi krokami po pokoju z telefonem przy uchu. Było mi trochę wstyd, bo mimo okropności sytuacji rozkoszowałam się tym, że normalność została zawieszona, wszystko jest inaczej niż zwykle, i mogę wlewać w siebie sherry i pożerać kanapki z pastą łososiową, jakby było Boże Narodzenie. Czułam się dokładnie tak samo, jak kiedy babcia dostała schizofrenii, uciekła nago do sadu Husbands-Bosworthów i trzeba było zrobić obławę policyjną.
55 kg (hura!), jedn. alkoholu 3, papierosy 27 (zupełnie zrozumiałe, gdy czyjaś matka jest pospolitą przestępczynią), kalorie 5671 (o rany, najwyraźniej odzyskałam apetyt), zdrapki 7 (altruistyczna próba odegrania zdefraudowanych przez mamę pieniędzy, chociaż, jeśli się zastanowić, chyba nie oddałabym poszkodowanym wszystkiego), wygrana 10 funtów, zysk 3 funty (od czegoś trzeba zacząć).
10 rano.
Z powrotem w domu, kompletnie nieżywa po bezsennej nocy. Na domiar złego muszę iść do pracy, gdzie oberwę za spóźnienie. Kiedy odjeżdżałam, tata był już w trochę lepszej formie: przechodził od dzikiej radości, że Julio okazał się kanalią, więc może mama wróci do niego i zaczną nowe życie, do głębokiej rozpaczy, że to nowe życie będzie polegało najeżdżeniu do niej do więzienia, i to środkami komunikacji publicznej. Mark Darcy wrócił do Londynu nad ranem. Nagrałam mu się na sekretarkę, że dziękuję za pomoc i w ogóle, ale dotąd nie oddzwonił. Nie mam do niego pretensji. Natasha ani żadna taka na pewno nie podałaby mu niebieskiej zupy i nie okazałaby się córką kryminalistki. Una i Geoffrey powiedzieli, żebym nie martwiła się o tatę, bo Brian i Mavis zostaną u nich jakiś czas i pomogą się nim opiekować. Swoją drogą, dlaczego wszyscy mówią „Una i Geoffrey”, nie „Geoffrey i Una”, ale „Malcolm i Elaine” i „Brian i Mavis”? A z drugiej strony, „Nigel i Audrey” Coles? Nikt by nigdy, przenigdy nie powiedział „Geoffrey i Una” i na odwrót, nikt by nigdy nie powiedział „Elaine i Malcolm”. Dlaczego tak jest? Łapię się na tym, że mimo woli wypróbowuję własne imię i wyobrażam sobie, jak Sharon albo Jude zanudza w przyszłości swoją córkę, paplając: „Znasz Bridget i Marka, kochanie. Mieszkają w wielkim domu w Holland Park i spędzają wszystkie wakacje na Karaibach”. To jest to. Bridget i Mark. Bridget i Mark Darcy. Państwo Darcy. Nie Mark i Bridget Darcy. Boże broń. Za nic w świecie. Nagle przeraziłam się, że myślę o Marku Darcym w tych kategoriach, jak przeraziła się Maria w Dźwiękach muzyki, myśląc o kapitanie von Trappie, i zapragnęłam pobiec do matki przełożonej, która zaśpiewa mi Climb Ev'ry Mountain.
56,5 kg Jedn. alkoholu 4 (ale wypite w obecności policji, więc chyba wszystko w porządku), papierosy O, kalorie 1760, telefony pod 1471, żeby sprawdzić, czy dzwonił Mark Darcy: 11.
10.30 wieczorem.
Jest coraz gorzej. Myślałam, że dobrą stroną kryminalnych czynów mamy będzie to, że zbliżę się do Marka Darcy'ego, ale odkąd pożegnaliśmy się u Alconburych, nie miałam od niego żadnej wiadomości. Właśnie wyszli ode mnie policjanci. Rozmawiając z nimi, mimo woli używałam formułek z dziennika, dramatów sądowych itd., zupełnie jak ludzie, którzy udzielają wywiadu w telewizji, kiedy w ich ogródku rozbił się samolot. Między innymi powiedziałam, że moja matka jest „rasy białej” i „średniej budowy”. Policjanci byli niesamowicie mili i dodali mi otuchy. Siedzieli u mnie dość długo i jeden ze śledczych powiedział, że jeszcze wpadnie i da mi znać, jak się sprawy mają. Był naprawdę bardzo sympatyczny.
57 kg, jedn. alkoholu 2 (sherry, fuj!), papierosy 3 (wypalone u Alconburych z głową za oknem), kalorie 4567 (wyłącznie markizy i kanapki z pastą łososiową), telefony pod 1471, żeby sprawdzić, czy dzwonił Mark Darcy: 9 (db). Bogu dzięki, mama zadzwoniła do taty. Podobno powiedziała, żeby się nie martwił, jest bezpieczna i wszystko będzie dobrze, po czym się rozłączyła. Policjanci, którzy jak w Thelmie l Louise założyli podsłuch na telefon Alconburych, orzekli, że na pewno dzwoniła z Portugalii, ale nie udało im się stwierdzić skąd konkretnie. Tak bym chciała, żeby zadzwonił Mark Darcy. Najwyraźniej zraziły go katastrofy kulinarne i element przestępczy w rodzinie, ale był zbyt uprzejmy, żeby mi to okazać wprost. Wspomnienie wspólnej kąpieli w baseniku ewidentnie blednie w obliczu kradzieży oszczędności rodziców przez paskudną mamuśkę niedobrej Bridget. Po południu pojadę do taty, własnym samochodem jak żałosna stara panna odrzucona przez wszystkich mężczyzn, zamiast z szykanami, do których przywykłam, czyli limuzyną z szoferem, u boku wybitnego adwokata.