Cisza.
– Każdy z nas… i wszyscy Inni razem wzięci zostaliby zlikwidowani w czasie próby takiego szachrajstwa! – wykrzyknął Heser. – Starci na pył! Świat by runął! A wy oskarżacie mnie o podobne działania!
– Magu Światła, jakie więc zmiany zostały wprowadzone do Księgi Przeznaczenia Swietłany Nazarowej?
Heser rozłożył ręce.
– Różne drobiazgi. Moim obowiązkiem jest przecież troska o współpracowników, prawda? Wycieczka do kurortu we Włoszech… kurs prawa jazdy… coś tam jeszcze… Na życzenie Inkwizycji mogę przedstawić dokładną listę. Nic poważnego. Drobne radości ludzkiego życia.
Po chwili namysłu Witesław zapytał:
– Kiedy zostały wprowadzone te zmiany? Przed zapisem czy po zapisie o narodzinach Wielkiej Jasnej?
– Zdaje się, że przed… – uśmiechnął się Heser.
– W ten sposób skorygowaliście czas tego wydarzenia – Wite – sław nie pytał, myślał na glos. – Stworzyliście maksymalne prawdopodobieństwo, że przyszła córka Świetlany zostanie mesjaszem Światła…
– To możliwe – przyznał Heser. – Cóż z tego? Ja jedynie polepszałem warunki bytowe mojej pracowniczki!
– Czy w celu poprawy tychże warunków nie mógł pan wykorzystać innych metod? Bezpłatnej wycieczki zagranicznej, premii pieniężnej, przyjacielskiej porady?
Heser wyglądał na szczerze zdumionego:
– Wykorzystałem to, co miałem pod ręką. Inkwizycja ma prawo się dziwić, dlaczego wbijam gwoździe mikroskopem… Ale nie może mnie o to oskarżać!
Inkwizytorzy popatrzyli na siebie. Tym razem milcząca narada trwała około minuty. Edgar poczuł, że po plecach płynie mu cienki strumyczek zimnego potu. No, teraz się zacznie! Jeśli Inkwizycja oskarży Hesera – odesłanie w Zmrok Wielkiego Maga to nie to samo co wyprowadzenie z sali czwórki Finów…
– Sprawa nie podlega orzecznictwu Inkwizycji – oznajmił wreszcie Witesław. – Wielki Magu Heserze, po wysłuchaniu pańskich wyjaśnień Inkwizycja przyznaje, że nie naruszył pan litery Traktatu…
– Litery i ducha! – sprecyzował ostro Heser.
– Litery i ducha – przyznał wampir z nagłym rozdrażnieniem. – Niemniej pańskie działania wydają się wątpliwe i niebezpieczne…
– Nie bardziej niż usiłowania Dziennego Patrolu Moskwy, by zlikwidować Swietłanę Nazarową na krótko przed jej inicjacją – uciął Heser. – Są do mnie jeszcze jakieś pytania?
– Nie – przyznał Witesław. – Może pan wrócić na swoje miejsce.
W czasie przesłuchania Hesera Zawulon stał spokojnie na brzegu zakratowanego kręgu. Skromny, szary, niepozorny cień. Chyba nie zmartwił się, że Heserowi nie przedstawiono zarzutu. Edgara to niepokoiło.
– Magu Ciemności Zawulonie, Inkwizycja ma do pana kilka pytań – powiedział Witesław. – Czy atak sekty Bracia Regina został sprowokowany przez pana?
– Nikt nie ma obowiązku świadczyć przeciwko sobie – rzekł głucho Zawulon.
– Czy to przyznanie się do winy? – ożywił się wampir.
– Nie. To przypomnienie kodeksu. Nie macie prawa zadać podobnego pytania. Dlatego nie odpowiem.
– Dobrze. Sprzeciw został przyjęty. Wielki Magu Zawulonie, czy w celu przeciwdziałania narodzinom przyszłego mesjasza Światła planował pan wskrzeszenie Wielkiego Maga Fafnira, wtrąconego do Zmroku ponad tysiąc lat temu?
Zawulon zaczął mrugać. W końcu wykrzyknął:
– Skąd taki pomysł?
– Czy przeciwdziałał pan inicjacji Swietłany Nazarowej, przeprowadzał działania przeciwko niej?
– Owszem, w ramach dozwolonych Traktatem – odpowiedział szybko Zawulon.
– A Fafnir?
– Co Fafnir? – odpowiedział pytaniem Zawulon. Popatrzył na Edgara i mrugnął.
– Dlaczego wysłał pan do Pragi pewnego pracownika Dziennego Patrolu, idealnie pasującego do procesu wskrzeszenia Fafnira?
– Nie mam pojęcia, o czym mowa!
– Czy planował pan przeprowadzenie następujących paraleli: Fafnir – Antychryst, czterej członkowie sekty Braci Regina – cztery konie apokalipsy…
Zawulon zaczął się śmiać. Śmiał się długo i radośnie, jak tylko może śmiać się Inny, któremu udał się bardzo ryzykowny, ale szalenie śmieszny kawał. Otarł łzy i już spokojniej powiedział:
– Jestem zachwycony poczuciem humoru przedstawicieli Inkwizycji. Fafnir to szalony psychopata, którego znałem osobiście, i ostatnią rzeczą, jakiej bym sobie życzył, to ponowne spotkanie… Na mesjasza Ciemności nie nadaje się absolutnie! Nie ta ranga. Żeby zniszczyć Swietłanę… – Zawulon uśmiechnął się. – O, to tak… Ale za taką cenę?… Wykluczone. A już ci niedorobieni fińscy magowie… Jak pan powiedział? Konie apokalipsy?…
Edgar poczuł się jak kompletny kretyn. Popatrzył błagalnie na Witesława, ale ten się jeszcze nie poddał:
– Po co przeprowadzał pan następujące działania: doprowadzenie do śmierci Alicji Donnikowej, rozumianej jako rytualna ofiara w procesie wskrzeszenia, oraz zamówienie u znanego moskiewskiego artysty dwóch portretów: maga Ciemności Edgara i smoka Fafnira?
Zawulon spoważniał:
– Jeśli chodzi o okoliczności śmierci Alicji Donnikowej, ja również chciałbym poznać prawdę. Jak rozumiem, będzie to przedmiotem następnego dochodzenia? Co się zaś tyczy portretów…
Przywódca moskiewskich Ciemnych wsunął rękę za połę marynarki i wyjął dwa niewielkie obrazki w ramkach. Na jednym portrecie był Edgar, na drugim wił się smok.
– Taki mały gwiazdkowy upominek dla jednego z moich najlepszych pracowników. Proszę mi wybaczyć sentymentalizm…
Z tymi słowami Zawulon zrobił krok i podał Edgarowi jego portret. Nie ma co, dobrze zrobiony! Szept Zawulona zmroził Edgara: – Mądryś… Zawulon wrócił do kręgu.
– A druga podobizna?
– Sentymentalizm – powtórzył Zawulon. – Bracia Regina obudzili dawne wspomnienia… przypomniałem sobie Fafnira… i postanowiłem zamówić na pamiątkę jego portret…
– A więc nie planował pan jego ożywienia? – sprecyzował Witesław.
Tym razem Zawulon odpowiedział z całą powagą:
– Nawet przez chwilę. Istnieją znacznie bezpieczniejsze drogi do wytyczonego celu.
Inkwizytorzy popatrzyli na siebie.
– Wielki Magu Zawulonie – rzekł Witeslaw – Inkwizycja nie ma do pana pretensji, może pan wrócić na miejsce. Pragniemy jednak zauważyć, że wszystkie pańskie działania wyglądają szalenie dwuznacznie i wyjątkowo groźnie…
– Zrozumiałem – mruknął Zawulon, wychodząc z kręgu. – Niedługo nie wolno będzie podłubać w nosie bez zezwolenia.
Edgar popatrzył na Hesera. Pewnie stary intrygant się złości?
Heser nie był zły. Chyba nawet słuchał słów Zawulona z nieudawanym zaciekawieniem. Nie miał wątpliwości, że przywódca Ciemnych się wykręci, ale interesowały go szczegóły.
Wiedzieli o tym wszystkim od dawna!
Edgar rozpaczliwie zbierał myśli. Czyli Świetlana naprawdę ma zostać matką mesjasza… i to płci żeńskiej! To dopiero niespodzianka! Zawulon nie chciał do tego dopuścić, ale… ale nie w drodze wskrzeszenia antychrysta… To był tylko manewr odwracający uwagę… I on, Edgar, niegłupi mag Ciemności, dał się na niego złapać jak dziecko!
Co w takim razie było tu najważniejsze?
– Inkwizycja przystępuje do rozpatrzenia zasadniczej sprawy dzisiejszego posiedzenia, sprawy o wyjątkowym znaczeniu dla Światła i Ciemności – oświadczył Witesław, jakby odpowiadając na nie zadane pytanie Edgara. – Sprawa Igora Ciepłowa, maga trzeciej rangi z Nocnego Patrolu Moskwy. Czy wszyscy zapoznali się z aktami sprawy?