Выбрать главу

Jura odwróciła się i cicho modliła o pomoc. Dlaczego wszyscy obdarzają tego cudzoziemca takimi szlachetnymi cechami?

– Na pewno nie zdaje sobie sprawy z ryzyka. Widział ciebie i sądzi, że wszystkie lankońskie wojowniczki są takie jak ty. Albo jest posłuszny jak pies i robi, co mu każą. – Śmiech Cilean przerwał jej i Jura musiała się obrócić.

– Królewicz Rowan absolutnie nie jest posłuszny. Jura, musisz go poznać. Dziś wieczorem będzie uczta. Przyjdź, przedstawię was i sama zobaczysz, jaki jest.

Jura już nie hamowała gniewu.

– Nie zdradzę swojego brata. Geralt powinien być królem, a to, co na razie słyszałam o tym Angliku, jeszcze mnie w tym utwierdza. Idź i ucztuj sobie z nim. Ja nie pójdę. Ktoś powinien tu zostać i pilnować obozu. Zresztą muszę ostrzyć broń.

– Na przykład twój nóż – wymownie rzekła Cilean, wskazując na pustą pochwę od noża.

– Prze… przewróciłam się w ciemności – odpowiedziała Jura z wahaniem, znów się rumieniąc na wspomnienie mężczyzny ze stajni. – Pójdę poszukać noża. Ty idź na ucztę, a rano się zobaczymy.

Jura szybko wyszła z komnaty Cilean, zanim przyjaciółka zdołała jej zadać więcej pytań na temat noża i śladów na szyi, jakie pozostawił tajemniczy mężczyzna.

Na samą myśl o nim Jurzę zrobiło się gorąco i rada była, że mogła ukryć rozpaloną twarz w ciemności. Noża w stajni nie znalazła i była pewna, że to on go zatrzymał. Oparła się na chwilę o przegrodę, przymknęła oczy I przeklinała swoją głupotę. Spotkała tego prostaka dwa razy i rzuciła się w jego ramiona jak ulicznica, na znając nawet jego imienia ani pozycji. Prawdopodobnie był jednym z niewolników, pracujących na mieście. Tyle że był czysty i mówił po irialsku pięknym głosem, ze staranną wymową, a nie z jakimiś obcymi chrząkaniami kaleczącymi język.

Mógł mi narobić kłopotów, pomyślała. Mógł użyć tego noża do szantażu. Na nożu wyryty był herb z dwoma stojącymi lwami i każdy się domyśli, że to jej własność. Wystarczyłoby, żeby go pokazał Daire – jak to powiedział? Synowi Brity. Gdyby Daire zobaczył ten nóż w rękach innego mężczyzny, mogłyby być problemy między Vatellami a Irialami.

– Idiotka! – przeklinała samą siebie. – Jesteś głupią puszczalską, która nie zasługuje na to, żeby być strażniczką. – Wyszła ze stajni, wciąż sobie złorzecząc.

5

Jura niewiele spała tej nocy, a przed świtem obudziło ją walenie w drzwi. Wciągnęła szybko tunikę i spodnie i odsunęła zasuwę. Wpadł wściekły Geralt.

– Widziałaś go? – rzucił. – Zauroczył ojca. Skoro otworzył zardzewiałą bramę, ojciec myśli, że może wszystko. Powinienem był ja otworzyć tę bramę wiele lat temu.

Jura, jeszcze rozespana, przymrużyła oczy patrząc na brata. Gerait miał ciemną skórę, za ciemną nawet jak na ród, z którego pochodził. Czarne włosy sięgały mu ramion, grube czarne brwi miał prawie zrośnięte, a pociemniałe usta wykrzywione ze złości.

Stuknął pięścią w otwartą dłoń.

– Mówi już o drogach i o… – Przerwał jakby się zakrztusił własnymi słowami. – Mówi o jarmarkach. Co on sobie myśli, że dzięki czemu przetrwaliśmy tyle lat, odpierając najeźdźców? Nie wpuścimy nikogo, żadnych wikingów, żadnych Hunów, a już na pewno nie ich podstępnych handlarzy. Kto wie, czy nie przywiozą armii na swoich wozach z towarem, a ten… ten uzurpator chce otwierać dla nich granice. Zmiecie nas z powierzchni w ciągu dziesięciu lat.

Gerait zrobił przerwę dla nabrania oddechu, ale nie pozwolił Jurze się odezwać.

– Ma z sobą syna Brocaina. A chroni go jak własne dziecko. Ja uważam, że powinniśmy szczeniaka powiesić, a kiedy Brocain zaatakuje, zabijemy i jego. Zernowie są naszymi wrogami. Musimy się bronić.

– Otworzyć granice? – zamruczała Jura. – Tego jeszcze nie słyszałam. Przestaniemy istnieć. Pochłoną nas najeźdźcy. – To był jeszcze jeden punkt na długiej liście powodów, dla których ten Anglik nie powinien zostać królem. Umysł Thala był równie chory, jak jego ciało. Popatrzyła na Geralta. Oto nareszcie był ktoś, kto się z nią zgadzał, ktoś, kto nie uważał, że ten Anglik jest krewnym samego Pana Boga.

– Tak, ale Thal tego nie rozumie. Usiłowałem z nim dziś rano porozmawiać, ale wyrzucił mnie ze swojej komnaty. – Gerait podniósł głowę. – Czy słyszałaś o Honorium? Zdajesz sobie sprawę, że możemy mieć wśród nas obcą królową? Słyszałem, że Brocain ma córki. A jeśli któraś z nich wygra?

Jura popatrzyła na brata z przerażeniem. O tym nie pomyślała. Geralt podszedł do niej bliżej, siadł na jej łóżku i objął ją ramieniem.

– Wygrana jest w twoich rękach.

– W moich? – spytała zmieszana.

– Musisz dopilnować, żeby Cilean go wygrała. Musisz wziąć udział w Honorium i walczyć do upadłego. Musisz pokonać wszystkich, aż nareszcie będziesz tylko ty i Cilean.

– Tak – pokiwała głową. – Cilean będzie o niego walczyć.

Geralt spojrzał z niesmakiem.

– Patrzy na niego nieprzytomnymi oczami. Nie widzi go we właściwym świetle, nie słyszy, co on mówi.

Jura natychmiast stanęła w obronie przyjaciółki.

– Cilean jest strażniczką. Musi widzieć, że to głupiec.

– Cilean jest również kobietą i patrzy na niego jak dorastająca panienka. – Podniósł brew. – Widziałaś go już?

– Nie, ale cóż takiego mogłabym zobaczyć, żeby inaczej o nim myśleć?

– Ma jasną skórę, jasne włosy i niektórym kobietom bardzo się podoba. Myślą ciałem zamiast głową. – Popatrzył na nią z bliska.

Spojrzała mu w oczy.

– I myślisz, że mogłabym być jedną z nich? – powiedziała z pogardą. – Nic mnie to nie obchodzi. Choćby był piękny jak sam bóg Naos, nie zmienię zdania. Nie ma prawa być królem Lankonii.

– Dobra! – rzekł Gerait i klepnął ją w plecy, jakby była jednym z jego strażników, z taką siłą, że upadła. – Ojciec prosi, żebyś przyszła do zamku, to zostaniesz przedstawiona temu fałszywemu królewiczowi. Król był bardzo niezadowolony, że nie przyszłaś wczoraj wieczorem na ucztę.

– A Thal przyszedł? – Była zdziwiona.

– Nie może od niego oderwać wzroku ani na moment. – Gerait odwrócił się na chwilę i Jura wiedziała, że stara się ukryć żal, że Thal tak demonstruje swoją miłość do syna, którego nie widział od czasu, gdy ten był małym chłopcem. Gerait zawsze uwielbiał ojca, ale Thal nie cenił go na tyle, by go uczynić królem.

Gerait zwrócił się znów do siostry i był teraz spokojniejszy.

– Musimy bronić Lankonii. Cokolwiek by zrobił ten człowiek, żeby nam przeszkodzić, musimy bronić kraju, jak tylko potrafimy. Musimy podsunąć mu irialską królową. Nie możemy pozwolić, by kobieta z innego plemienia rządziła Escalonem. Sprowadzałaby zagranicznych handlarzy, a oni otwieraliby nocą bramy i przekupywali strażników. Nie, musimy to zatrzymać, nim się zacznie. Musimy osadzić Cilean na tronie. Czy wierzysz, że możesz zwyciężyć inne zawodniczki?

– Oczywiście, że mogę – odpowiedziała i naprawdę w tej chwili była o tym przekonana.

– Dobrze! – Wstał. – Chodź ze mną. Masz poznać syna mojego ojca.

– Teraz? Przed śniadaniem? – Jura się wykrzywiła.

– Teraz. Ojciec tego żąda.

Szybko dokończyła ubieranie, czując się tak, jakby szła na ścięcie, i poszła za Geraltem. Nie zadawała sobie trudu, żeby założyć długie szaty, lecz ubrała się w mundur Gwardii, składający się ze spodni i tuniki, z niebieską wełnianą peleryną przewieszoną przez ramię. Zawahała się, czy wziąć pustą pochwę od noża, lecz zdecydowała, że przesunie ją do tylu i ukryje pod peleryną.