Выбрать главу

– Zagraj jeszcze coś – powiedziała do Rowana Brita głosem zachrypniętym od dymu unoszącego się z piecyka koksowego.

Uśmiechnął się do niej.

– Tak, królowo, co tylko zechcesz.

Jura była tak przerażona i zdumiona tą sceną, że nóż wypadł jej z zębów i uderzył o ścianę.

Rowan zerwał się na równe nogi, porwał miecz i wyskoczył przed chatę. Schwytał Jurę, nim doszła do swego konia.

– Gdzie byłaś? – zażądał wyjaśnienia.

– Gdzie ja byłam? – krzyknęła. – Wodziłam za sobą dwóch strażników. Chroniłam ciebie i twoją…, twoją… – Była zbyt wściekła, żeby mówić dalej.

– Brita przesłała swoim ludziom wiadomość. Myślałem, że wszystkim powiedziała, że chce zostać ze mną. Sądziłem, że może się kąpałaś przed spotkaniem z królową. – Obrzucił ją spojrzeniem od góry do dołu. – To niezły pomysł, Jura. Ociekasz potem.

Jura podniosła miecz, z zamiarem odrąbania jakiejś części jego ciała, najchętniej głowy.

Złapał ją za ramiona.

– Jura, co się z tobą dzieje? Przecież gdybym wiedział, że grozi ci niebezpieczeństwo, przyjechałbym. Nie miałem pojęcia. Brita odesłała swoich ludzi do domu. Chodź, proszę, nie złość się. Brita zgodziła się tu ze mną na jakiś czas pozostać, żebyśmy mogli porozmawiać o zjednoczeniu. Oboje tego chcemy. Nie ma powodu się złościć. Chodź, poznasz ją. Jest inteligentna, wykształcona i naprawdę bardzo mila. Polubisz ją.

– Ty niewątpliwie ją polubiłeś – powiedziała ostro.

– Nie czas na zazdrość. Co innego być zazdrosną o służącą, ale o taką królową, jak Brita… Chodź. Chociaż nie, może najpierw się jednak wykąp.

Wyszarpnęła się.

– Aha, więc nie podoba ci się mój zapach – powiedziała. – Pachnę tak, żeby móc cię skutecznie osłaniać, ale widać nie potrzebujesz obrony, w każdym razie nie przed mieczami i strzałami. Powiedz, czy mam się kłaniać tej starej królowej? Czy mam błagać o jej względy, tak jak o twoje?

– Jura, nic nie rozumiesz. Jeśli chcesz się z nią spotkać taka cuchnąca, mnie to nie przeszkadza. Myślałem tylko…

– Nic nie myślałeś! – krzyknęła i uciekła do lasu. Nienawidziła siebie za to, jak się zachowuje, nienawidziła nieznanych uczuć, które się w. niej odezwały. Dopóki ten Anglik ze swoimi dziwnymi obyczajami nie przyjechał do Lankonii, rozumiała siebie. Znała swoje miejsce w życiu, wiedziała, gdzie jest i dokąd idzie. Rozumiała też mężczyzn. Lankońscy mężczyźni cenili silne, rozsądne kobiety. Thal pokazywał jej mapy i pytał o zdanie na temat planowanych wypraw, a jeśli uznawał jej rady za dziecinne – mówił jej to, wrzeszcząc z całych sił. Daire oczekiwał, że będzie silna i odważna, a w dwóch bitwach, w których walczyli razem, spodziewał się, że będzie osłaniała go z tyłu. Ale czego chciał od niej ten Anglik? Złościł się, kiedy go osłaniała. Złościł się, kiedy go pocałowała. Nie chciał, żeby jechała obok niego, nie chciał słuchać jej planów, jak porwać Britę. Chciał żeby się ukryła w lesie, a teraz płaszczył się przed tą kobietą, która terroryzowała dwa pokolenia mężczyzn. Jura myślała, że ona też dzisiaj trochę zachowała się jak Brita, ale dowiedziała się tylko, że śmierdzi.

Skrzywiła się na myśl o Bricie w tej jej białej sukni. Mogła nabrać głupiego Anglika, ale Jura wiedziała swoje. Powiedziała, że odwołała swoich ludzi, ale dwaj z nich gonili Jurę godzinami. Jakich jeszcze kłamstw mu naopowiadała?

Na pewno kazała im zebrać armię, zaatakować i zabić tego irialskiego króla.

Jura wyszła z lasu i poszła w stronę domu. Dzisiaj będzie czuwać na zewnątrz i strzec chaty, a gdy zaatakują Vatellowie, będzie mogła ostrzec tego głupca Anglika.

10

Obudziła się nagle, gdy poczuła, że leci do przodu. Siedziała oparta o drzewo, czuwając przez większą część nocy, ale widocznie kilka godzin przed świtem zmęczenie dało jej się już we znaki.

– Jesteś bezpieczna – usłyszała obok siebie.

Odwróciła się i ku swemu zdumieniu zobaczyła Rowana. Leżał na ziemi obok niej i wyglądał, jakby się właśnie obudził.

– Jak dawno tu jesteś? – spytała przecierając oczy.

– Gdy zasnęłaś, przeniosłem się bliżej ciebie. Przeciągnęła się, mimo łamania w kościach.

– Popatrz – powiedział, wskazując na chatę, z której drzwi wychodziła, drapiąc się, pulchna kobieta. – Właśnie się obudzili, jesteśmy bezpieczni. Powiedziałem ci, żeby mi zaufać. Britę zainteresował mój plan zjednoczenia plemion. Rozmawialiśmy prawie całą noc.

Spojrzała na niego i zobaczyła poranne światło na jego złotych włosach. Oczy miał błękitne, jak woda w jeziorze.

– Zmyłeś brud z włosów, żeby ci się lepiej rozmawiało? Czy dowiedziałeś się, czegóż to Brita pragnie tak bardzo, że nie próbuje nawet zabić dwojga Irialów?

Rowan skrzywił się.

– Jura, proszę, spotkaj się z nią. Jest inteligentną kobietą i może ją polubisz.

Jura zdawała sobie sprawę, że zachowuje się dziecinnie. W końcu ta kobieta była matką Daire, a ona od dzieciństwa kochała Daire, więc może i ją polubi? Wstała.

– Dobrze, spotkam się z nią.

Rowan również wstał i uśmiechnął się do niej.

– Nie pożałujesz tego – powiedział tajemniczo.

Jura weszła do chaty wyprostowana. Brita siedziała na małym stołeczku naprzeciw koksownika. Popatrzyła na wchodzącą Jurę.

Jurze wydało się natychmiast, jakby ją znała od dawna. Brita była kobietą, która zawsze żyła w świecie mężczyzn. Jura słyszała, oczywiście, co o królowej opowiadano, i często się zastanawiała, jak ta kobieta mogła zyskać władzę nad całym plemieniem, a co trudniejsze – utrzymać ją. Jednak, gdy tytko zobaczyła błyszczące czarne oczy Brity, zrozumiała to. Widać w nich było ambicję i siłę. Kiedyś Jura spytała Daire, dlaczego jego matka nie walczy z Thalem o powrót najstarszego syna, lecz teraz wiedziała, że Brita nie zaryzykowałaby utraty tronu dla nikogo, nawet dla swego własnego syna.

Poczuła też od razu, że Brita uznała ją za swego wroga. Włosy na karku najeżyły jej się ze strachu, gdy patrzyła na tę piękną kobietę, i zastanawiała się, czego od niej chce królowa i co ma jej za złe.

– Więc – odezwała się Brita tym swoim ochrypłym głosem – ty jesteś tą kobietą, która porzuciła mego syna przy ołtarzu i zdradziła swą najlepszą przyjaciółkę, by zdobyć angielskiego króla.

Pierwszym odruchem Jury było bronić się i wyjaśniać, ale powstrzymała się.

– Tak – odpowiedziała – lepiej być królową Irialów niż głodujących Vatellów.

Usłyszała za sobą jęk Rowana, ale nie spuściła oczu z Brity. Zrozumiały się doskonale i rozpoczęły teraz otwartą wojnę.

– Królowa dziewica, jak słyszałam – powiedziała słodko Brita, mierząc ją spojrzeniem od stóp do głów i uśmiechając się na widok dziewczyny ubranej w ciemnoniebieską tunikę i spodnie strażniczek Vatellów, z łukiem i strzałami na plecach. Strój ten wyraźnie kontrastował z szatami Brity:

z piękną, długą białą suknią ze złotym naszyjnikiem, wysadzonym szmaragdami, na obfitym biuście. – Może twój mąż nie pragnie takiej męskiej kobiety. Może bardziej by mu odpowiadała prawdziwa kobieta…

Aha, pomyślała Jura, więc chce Rowana.

– Łatwo przyszło, łatwo poszło – powiedziała i odwróciła się do wyjścia. Rowan stał w drzwiach, więc musiała go odepchnąć, żeby wyjść.

Szła około mili przez las do małego strumienia, potem zdarła znienawidzone ubranie Vatellów i zanurzyła się w chłodnej wodzie, żeby popływać i zmyć z siebie ten okropny zapach. Przez całe dotychczasowe życie nigdy nie czuła się taka nieszczęśliwa. Nawet gdy zmarli oboje rodzice, tak prędko jedno po drugim, nie czuła się taka zagubiona. Później pojawił się Daire, który się nią opiekował i był przy niej zawsze – aż do teraz. Teraz wkroczył w jej życie ten Anglik i stała się nieszczęśliwa. Narzekał na wszystko, co zrobiła. Gdy ratowała mu życie, ochraniając go z tyłu, powiedział, że powinna była uciekać do lasu.