Выбрать главу

Czuła się niechciana i niepotrzebna. Wyszła z wody i na mokre ciało narzuciła z powrotem strój Vatellów.

– Tu jesteś – usłyszała głos Rowana, ale nie spojrzała na niego, zawiązując rzemyki na nogach.

– Rozmawiałem z nią – rzeki ponuro – i okazało się, że masz rację. Ona chce zjednoczenia Irialów z Vatellami, ale nie tak, jak planowałem. Chce mnie poślubić. Chce, żebym zostawił ciebie i ożenił się z nią. Jeśli to zrobię, zgodzi się na małżeństwa Vatellów z Irialami. Zmarszczył się spojrzawszy na Jurę. – Nie powinnaś odchodzić tak daleko od chaty. W tych lasach jest niebezpiecznie.

– A w chacie jest bezpiecznie? – spytała. – Myślałam o tym, że ty też masz rację. Nie nadaję się do tego kraju. Nie powinnam była tu przyjeżdżać. Wyjadę, jak tylko coś zjem.

Ruszyła w stronę chaty, ale Rowan chwycił ją za ramię.

– Nie możesz sama podróżować po tym terenie. Każdy mężczyzna, który cię zobaczy, może cię zaatakować.

– Dlaczego? – krzyknęła na niego. – Dlaczego miałby mnie zaatakować mężczyzna. Jestem dziewicą, pamiętasz? Wszyscy wiedzą, że jestem niechciana. – Zdjęła jego rękę ze swego ramienia. – Wracaj do niej. Powiedz jej, że się z nią ożenisz. Uwolnię cię, a Irialowie chętnie przystaną na zjednoczenie poprzez królewski związek. Powiedziałeś, że. małżeństwo jest dobrym sposobem na połączenie plemion. Możesz dać dobry przykład.

Sztywniał z każdym jej słowem.

– A ty będziesz miała Daire – powiedział Rowan bezbarwnie. – To jego zawsze chciałaś.

– Tak, Daire – odpowiedziała Jura i na dźwięk tego znajomego imienia, które dawało jej poczucie miłości i spokoju, napłynęły jej łzy do oczu. Odwróciła głowę. – Wracaj do niej. Powiedz, że dostanie to, czego chce. Ona będzie miała swojego jasnowłosego króla Irialów, a ty rozpoczniesz zjednoczenie.

– Płaczesz za nim – wyszeptał Rowan. – Dla tego Daire znajdujesz Izy.

– A dlaczego nie? – wykrzyczała mu prosto w twarz. – Zawsze go kochałam. Nigdy nie pokocham tego, kto gada o przysięgach i błaganiu, i nie rozumie, do czego jest szkolona strażniczka. Idź do niej. Może ona zrobi z ciebie mężczyznę.

Twarz Rowana stężała.

– Może. Tak, masz rację. To małżeństwo będzie dobre dla Lankonii. Powinienem był od razu o tym pomyśleć, zamiast zwoływać Honorium w nadziei, że… – Przerwał i popatrzył na nią. – Dotąd pozwoliłem się wieść swojemu sercu, ale już dosyć tego. Król Irialów i królowa Vatellów będą małżeństwem. – Przymrużył oczy. – Zastanawiam się, czy królewicz Vatellów nie powinien poślubić królewny z innego plemienia, zamiast adoptowanej córki starego króla.

Nie przytrzymał ręki Jury, gdy go uderzyła w twarz. Była silna, więc odgłos klaśnięcia rozległ się po lesie, ale Rowan nawet nie odwrócił głowy. Przez dłuższą chwilę patrzyli na siebie.

– Jutro jedziemy – powiedział. – Brita zbierze młodych Vatellów, a my przywieziemy młodych Irialów do granicy. Tam odbędą się zaślubiny.

– A ja wybiorę Daire, ze ślubem czy bez – odpowiedziała. – I nie będę już dziewicą.

Popatrzył na nią przez chwilę. Na lewym policzku widać było ślad jej dłoni.

– Nie odjeżdżaj sama – powiedział kierując się w stronę chaty – bo i tak cię dopadnę.

Rowan nie uszedł daleko, zaledwie tyle, żeby nie być w zasięgu wzroku. Oparł się o drzewo i dotknął obolałej szczęki. Teraz on miał ochotę płakać. Wydawało się, że od momentu urodzin wiedział, że jest przeznaczony na króla, i z ochotą poświęcał dla tego przyszłego królowania wszystko. Była tylko jedna dziedzina życia, w której sprzeciwił się opinii starego Feilana, mianowicie wybór żony. Rowan wiedział, że żona może dać pociechę w najgorszych chwilach życia, więc chciał mieć taką, którą by kochał. Dlatego zaryzykował Honorium. Nie chciał obrazić ludów Łankonii, ale pragnął Jury ponad wszystko. Poza kilkoma momentami w czasie Honorium, gdy obawiał się, że może wygrać Mealla, Rowan był pewien, że Jura zwycięży. Powinna była wygrać, gdyż pragnęła go tak bardzo, jak on jej.

Ale to nie było tak. Ona go wcale nie chciała i tego wieczoru, gdy się o tym dowiedział, miał ochotę umrzeć.

Od tego czasu sprawy szły coraz gorzej. Zupełnie jej nie rozumiał. Każda jego próba, żeby ją ochronić, wywoływała w niej złość. Czy miał jej okazywać miłość rzucając miecz i prosząc, żeby zaryzykowała życie walcząc i pomagając mu? To było bez sensu. Rzucała się z jednej męczącej eskapady w drugą i nie zauważyła nawet, że Rowan tak się o nią martwił, że nie mógł się skoncentrować na swoich sprawach. Za każdym razem, gdy usiłował zapewnić jej bezpieczeństwo, krzyczała na niego. Nic się jej nie podobało.

A teraz w dodatku chciała, żeby ożenił się z kim innym i umożliwił jej małżeństwo z Daire.

Był wściekły na Jurę o jej stosunek do Brity. Brita była urocza, odesłała swoich ludzi do domu, składając swe życie w ręce Rowana. Bardzo mu pochlebiało zaufanie, jakie w nim pokładała, i chciał na nie zasłużyć w pełni.

Potem pojawiła się Jura, znów stwierdziła, że jest głupcem i nie chciała się nawet spotkać z Britą. Wybiegła w ciemność, zachowując się, jakby była odporna na ataki i sama mogła odeprzeć każdą armię. Musiał jakoś Bricie wytłumaczyć swoje wyjście i upewnić się, że Jura jest bezpieczna.

Ten uparty mały kociak czuwał całą noc i pilnował chaty. Rowan nie wiedział, czy ma uznać ją za idiotkę czy też być jej wdzięcznym. A jeśli ma rację, jeżeli zgoda Brity jest tylko farsą, a jej ludzie zaatakują nocą? Gdy nadszedł poranek i Jura przysnęła, Rowan wiedział, że jego odczucia co do Brity były słuszne. Chciała pokoju, tak jak on, i nie wierzył w insynuacje Jury, że Brita była nielojalna. Był zły na nią – nie ufała mu, zawsze w niego wątpiła, zawsze uważała, że jest Anglikiem, a nie Lankonem.

A później ta okropna scena w chacie, gdy kobiety stoczyły walkę słowną, po której – obawiał się – negocjacje między obu plemionami mogły skończyć się na zawsze. Tym razem nie pobiegł za Jurą do lasu, tylko został z Britą, żeby ją błagać o wyrozumiałość i przebaczenie. Chciał powiedzieć, że Jura jest młoda i w gorącej wodzie kąpana, lecz zanim zaczął, Brita odprawiła wieśniaków i zostali sami, a ona położyła mu rękę na udzie.

Rowanowi udało się jakoś opanować szok. Brita była piękna, o niebiosa, jaka cudownie piękna, i niewątpliwie doświadczona w łóżku, ale on nie odczuwał żadnego pragnienia. Tak samo było w Anglii, gdy kobiety mu się narzucały. Było to przyjemne i pochlebiały mu ich względy, ale nigdy nie czul takiej przemożnej chęci, żeby którąś porwać, wywieźć, kochać się z nią szaleńczo.

Tylko Jura działała na jego zmysły tak, że wpadał w ekstazę. Tylko Jura sprawiała, że po prostu szalał z pragnienia.

Brita szeptała uwodzicielsko, że wyjdzie za niego, zjednoczą plemiona i będą razem rządzić Lankonią, a ich noce upłyną na dzikich rozkoszach. Mówiła takie rzeczy, o których Rowan nawet nie słyszał.

Ale nie skusiła go. Myślał tylko o tym, że nie widywałby Jury, nie byłby blisko niej, nie słyszałby jej kpin. Patrzył na Britę i jej piękność nie robiła na nim żadnego wrażenia. Zastanawiał się wręcz, czy dobrze by się spisał jako mężczyzna, a co więcej, czy spędziwszy z nią noc potrafiłby ją zadowolić.