Выбрать главу

– A jak ją pocieszałeś?

Przysunął się do Brity.

– Tak, jak zwykle pocieszam kobiety. Z pomocą rąk i ust. A ty nie lubisz być tak pocieszana? Powiedz teraz, żebym wiedział, jak już będziemy małżeństwem.

– A będziemy? Jeśli spędzasz czas ze swoją żoną, może…

Rowan nachylił się i pocałował ją. Czul jej podniecenie i może by mu to pochlebiało, gdyby nie wiedział, że pragnęła go jako króla, a nie jako mężczyzny.

– Jura jest siostrą człowieka, który zdaniem niektórych powinien być królem. Jeśli się ją rozgniewa lub, co gorsza, w jakikolwiek sposób skrzywdzi, Geralt zbierze armię. Nie chciałbym, żeby nas zabito, zanim zaczniemy zjednoczenie.

Brita się zmarszczyła.

– Może – powiedziała – ale nie lubię się dzielić tym, co moje. – Podniosła głowę. – Muszę coś sprawdzić – powiedziała i śpiesznie odeszła.

Rowan przymknął na moment oczy. Na pewno poszła zobaczyć, czy strażnik zabił Jurę, jak mu rozkazała. Zastanawiał się, co pomyśli, jeśli Jura będzie żywa, a strażnika nigdzie nie znajdzie. Niewątpliwie domyśli się, co się stało, a na pewno będzie go podejrzewać.

Jura miała absolutną rację, pomyślał ze ściśniętym sercem. Ostrzegała go od początku, że Brita jest zdradliwa, ale on był tak pewny, że najlepiej wie, co robić, że sam wybrał się do krainy Vatellów. Teraz życie jego i Jury jest w niebezpieczeństwie. Tkwią wśród wrogów i sami prowadzą ich na spotkanie z Irialami nieświadomymi niebezpieczeństwa, jakie im zagraża.

Jura miała rację: to on do tego doprowadził przez swoją arogancję i poczucie wyższości.

Teraz musi ich stąd wyciągnąć. Musi uśpić podejrzenia Brity na tak długo, by podjechać bliżej do krainy Irialów, a wtedy będzie mógł uciec z Jurą. A może uda mu się jakoś trzymać z dala od Brity aż do zaślubin Vatellów z Irialami. W każdym razie Brita musi uwierzyć, że Rowan jej pragnie, jeśli ma uratować Jurę. Uczul skurcz w żołądku. Wszystko to oznaczało, że nie będzie mógł spotkać się z Jurą dziś wieczorem i spędzić z nią nocy. Musi być w zasięgu wzroku Brity; która mogłaby posłać kogoś innego, żeby zabił jego ukochaną.

Przygnębiony wsiadł na konia. Czas ruszać.

11

Jura upewniła się, że Rowan widział, jak oddalała się tej nocy z obozu, i nie odeszła zbyt daleko, ale on nie przyszedł do niej. Usiadła tak, by obserwować namiot Brity. Widziała, jak Rowan do niego wszedł, ale nie widziała, żeby wychodził.

Próbowała pohamować wściekłość mówiąc sobie, że wcale się nie spodziewała, że dotrzyma słowa, ale niewiele to pomogło. O świcie miała czerwone oczy, a serce jak z kamienia. Rano wsiedli wszyscy na konie i pojechali. Dwa razy czuła na sobie wzrok Rowana, ale się nie obejrzała. W południe zobaczyła, jak nadskakiwał Bricie i wkładał jej do ust kęski chleba. Gdy poczuła na sobie jego spojrzenie, odwróciła się w drugą stronę.

Ta noc była ostatnią przed dotarciem do krainy Irialów. Okrywając się kocami do snu, Jura starała się o niczym nie myśleć Obudziła się w środku nocy, gdy czyjaś ręka zatkała jej usta, a druga chwyciła za jej prawą dłoń, w której trzymała nóż.

– To ja – szepnął jej do ucha Rowan.

Jura zaczęła się mocować i z satysfakcją usłyszała pełne bólu stęknięcie Rowana, lecz za chwilę dostała potężny cios w szczękę i straciła przytomność. Gdy się ocknęła, leżała na brzegu strumienia, a Rowan przykładał jej do twarzy zimny kompres. Chciała wstać, ale pchnął ją z powrotem na ziemię.

– Jura, proszę, bądź cicho. Boli cię głowa?

– Od twojej delikatnej pieszczoty? – spytała na leżąco, bo w głowie jej pulsowało. – Co teraz planujesz? Pozbyć się mnie na dobre? Może twoja ukochana Brita zdecydowała, że jestem zbyt wielkim ryzykiem?

– Właśnie tak – powiedział poważnie Rowan. – Widziała nas wczoraj razem i wysłała jednego ze swych strażników, by poszedł za tobą. Miał luk wymierzony prosto w ciebie, gdy zatopiłem mu nóż w szyi.

Jura zamrugała w ciemności.

– Nie mogłem do ciebie przyjść poprzedniej nocy – ciągnął – bo kazała mnie obserwować.

– Więc zostałeś, karmiłeś ją, całowałeś i… Rowan pocałował ją, żeby przestała mówić, a jego ręka sięgnęła do jej piersi.

– Mam plan – zamruczał, trzymając usta przy jej szyi. – Zabiorę Britę do Brocaina. Myślę, że mogą się sobie spodobać.

Odpiął jej pas i zaczął ściągać tunikę.

– Armia Brity walczyła kiedyś z wojskami Brocaina i Brita odniosła zwycięstwo – powiedziała Jura, ale jej uwaga zupełnie nie koncentrowała się na tym, co mówiła. – Nie rób mi tego – wyszeptała.

– Jura, czy nie rozumiesz, że cię kocham?

– Kochasz? – spytała zaskoczona. – Jeśli ten ból oznacza miłość, to wolę nienawiść.

Rowan ściągnął jej tunikę przez głowę i zaczął całować jej piersi.

Wiedział, że ktoś ich może zauważyć w każdej chwili, że Brita może się obudzić i spostrzec, że prycza, jaką kazała rozłożyć w namiocie obok swojej, jest pusta, że pośle strażnika na jego poszukiwanie. Ale pożądanie było silniejsze niż strach.

Jura krzyknęła z bólu, gdy wszedł w nią po raz pierwszy. Była dziewicą, była napięta z wściekłości, a w dodatku unieruchomiona przez spodnie krępujące jej nogi. Próbowała go pchnąć, ale był nieczuły na jej ból.

Miała Izy w oczach, gdy spoczął na jej ciele.

– Zejdź ze mnie – powiedziała spychając jego ramiona. Oderwał się, wstał i poprawił ubranie, a Jura ze złością wciągała swoje.

– Jura – powiedział – później będzie lepiej.

– Gorzej nie mogłoby być – rzuciła zdenerwowanym głosem. Dolną część ciała miała obolałą. – Żebym wiedziała, jak to jest, podałabym cię Bricie na czubku miecza.

– Niech cię diabli! – powiedział wściekły. – Zaryzykowałem nasze życie, przychodząc do ciebie tej nocy, i nie jesteś już dziewicą. Nie ożenię się z Britą. – Nachylił się i chwycił ją pod brodę. – Przysięgam, że zrobię wszystko, żebyś mnie pokochała, Jura. Gdybym nawet miał cię przywiązać do siebie łańcuchem, będziesz mnie kochała i polubisz to, co robiliśmy dzisiaj.

– Nigdy – odpowiedziała patrząc na niego z furią.

Nie mówili nic do siebie, gdy Jura poprawiała ubrania i gdy wracali do obozu. Rowan szedł krok za nią. Tej nocy niewiele spała, a nazajutrz rano była tak obolała, że z trudem siedziała na koniu. Rowana i Britę obserwowała z mniejszym zainteresowaniem niż poprzedniego dnia.

Był już dzień w pełni, gdy dotarli do rzeki stanowiącej granicę Irialów. Jura czekała, okrążona przez Vatellów, aż Rowan do niej podjedzie.

– Przekroczymy rzekę sami, a Vatellowie będą tutaj czekać – powiedział oschle.

Jura odpowiedziała mu zaledwie skinieniem głowy i pognała konia do przodu. Jechali sami, bez słowa przeprawiając się przez bród na rzece. Już po południowej stronie spotkali rozeźlonych Irialów, którzy okrążyli intruzów, ubranych jak Vatellowie. Jednak gdy zobaczyli złote włosy Rowana, unieśli miecze w powitalnym geście i wszyscy razem odjechali do wioski irialskiej.

Do Wsi dotarli nocą i Jura zsunęła się z siodła bardzo zmęczona.

– Chodź ze mną – powiedział Rowan, chwytając ją za rękę.

– Jestem głodna i…

– Możesz zjeść później, a ja muszę teraz zobaczyć się z moimi ludźmi.

– Twoi Anglicy już pewnie teraz śpią.

– Z moimi lankońskimi ludźmi – podkreślił ciągnąc ją z sobą.

Z kamiennego domku wyszedł właśnie półnagi, potężny Daire i Jura podbiegłaby do niego, gdyby Rowan nie trzymał jej tak mocno za rękę.

– Chodź za mną – rozkazał mu Rowan i szedł dalej, jakby był pewien, że ten go posłucha. Gdy zobaczył Cilean, kazał jej również do nich przyłączyć. Zaprowadził całą trójkę do chaty ciotki Jury.